„Nastoletni syn zrobił mi niezłą niespodziankę. Przez niego zostanę babcią w wieku 40 lat”
„– Weronika jest w ciąży – powiedział mój mąż głuchym głosem, jakby sam nie rozumiał, co mówi. – Konrad jest ojcem dziecka. Zbiera pieniądze na utrzymanie dziecka, a po szkole pracuje, roznosząc ulotki i naklejając plakaty. Jej rodzice jeszcze nie wiedzą”.
- Iwona, 40 lat
Zdziwiłam się, że Konrad na szesnaste urodziny poprosił o pieniądze. U nas w rodzinie nie było takiej tradycji, zawsze dawaliśmy dzieciom prezenty.
Syn zachowywał się tajemniczo
– Może powiedz mi, co chcesz kupić? – rzuciłam. – Możemy też pojechać razem do sklepu. Kiedyś mówiłeś o jakiejś konsoli. A może dziadkowie ci dołożą i pojedziemy po laptopa?
– Mamo, dzięki, ale daję radę na tym starym laptopie taty, a na granie i tak nie będę miał… nie mam czasu – odpowiedział, nie patrząc mi w oczy.
Coś mnie w tym martwiło. Wszyscy moi synowie zawsze przeżywali swoje urodziny. To był jedyny, szczególny dzień w roku, ważniejszy u nas niż gwiazdka. A Konrad zachowywał się, jakby w ogóle nie zależało mu na prezentach ani imprezie dla kolegów. Mało tego, zapytał, ile by to kosztowało i czy zamiast wydawać na jedzenie, mogłabym mu dać te pieniądze.
– Coś się stało? – zaniepokoiłam się. – Pokłóciłeś się ze Staśkiem i Adamem? Czy chodzi o kogoś innego?
Zaprzeczył, ale byłam pewna, że chodziło o kogoś z paczki. Trzymali się w szóstkę od podstawówki, potem mój syn, Weronika, Ala i dwóch kolegów, o których zapytałam, wylądowali w jednym liceum, gdzie dołączyli do nich jeszcze Ewa i niejaki Kucyk. Byli fajną paczką dobrych dzieciaków… Z uwagi na to, że oprócz chłopców były tam trzy dziewczyny, czasami podpytywałam syna, czy którąś koleżankę lubi bardziej niż inne, ale strasznie się obruszał na to pytanie.
– Daj mu spokój! – śmiał się mój mąż. – Ja pierwszą dziewczynę miałem dopiero w klasie maturalnej. Jak chłopak się wdał we mnie, to pewnie na widok dziewczyny szuka drogi ewakuacyjnej, bo się boi zbłaźnić.
Uznałam więc, że nie będę zawstydzała syna takimi pytaniami. Faktycznie, ciągle był dzieckiem. Owszem, wyższym ode mnie, wyglądającym na osiemnaście lat albo i więcej, ale wciąż dzieckiem. Jeśli więc podobała mu się jakaś koleżanka, to bardzo się z tym krył. Niemniej, lubiłam dziewczyny z jego paczki, chociaż widziałam wyraźnie, że traktowały go z wyższością jak młodszego uroczego braciszka.
Wolał pieniądze niż imprezę
Wciąż jednak próbowałam jeszcze namówić syna na małe przyjęcie urodzinowe dla przyjaciół.
– Przecież byłeś na imprezach u Kucyka i Weroniki – przypomniałam mu. – Szesnastka to ważne urodziny. Na pewno nie chcesz, żebym wam zamówiła pizzę? Posiedzielibyście na górze, puścili muzykę…
– Mamo, nie chcę! – nagle wrzasnął na mnie ze złością. – Wolę pieniądze, rozumiesz?!
Chwilę potem mnie przeprosił, ale i tak byłam zaniepokojona. Musiałam porozmawiać z mężem. Według mnie działo się coś niedobrego. Konrad nigdy nie prosił nas o pieniądze, a co dopiero, żeby wykrzyczał takie żądanie.
– Może ktoś go terroryzuje w szkole? – wysunęłam przypuszczenie.
– Płaci jakimś młodocianym bandytom, żeby go nie pobili, czy coś?
– Albo chodzi o narkotyki – mruknął Jurek, na co parsknęłam śmiechem. – Iwona, ja mówię poważnie. Pomyśl, chłopak chce dostać gotówkę, nie mówi na co, zachowuje się dziwnie, wpada w złość bez powodu…
Oszukiwał nas
Fakt, dzieciak miał dziwne nastroje. Raz wyglądał na bardzo smutnego i przybitego, następnego dnia był dziwnie energiczny. Widziałam też, że bywał strasznie rozkojarzony. Przypomniałam też sobie, jak jednej nocy wydawało mi się, że słyszałam płacz z jego pokoju, ale nie chciałam go zawstydzać i wypytywać. Decyzję o interwencji podjęliśmy, kiedy zorientowaliśmy się, że Konrad nas oszukuje. Przypadkiem spotkałam mamę Adama i zaproponowałam, żeby jej syn czasem przychodził się uczyć do nas, bo pewnie ma dość tego, że Konrad chodzi do nich trzy razy w tygodniu.
– Konrad? Do nas? – zdziwiła się. – Ale ja go nie widziałam od dawna. Ostatni raz był u Adama jakoś tuż przed Zaduszkami.
– Ojej, to ja musiałam coś pomylić – wybąkałam zmieszana, ale wiedziałam, że nic nie pomyliłam.
Konrad wyraźnie mówił nam, że uczy się z Adamem i Ewą, a czasami też z resztą paczki. Tknięta złym przeczuciem, podzwoniłam do matek reszty jego przyjaciół i dowiedziałam się, że syn nie był od dawna u nikogo z nich, oprócz kilku wizyt u Weroniki. Miałam więc do mojego prawie szesnastolatka jedno ważne pytanie.
– Gdzie byłeś? – zadałam je, kiedy wrócił „od Adama”.
Oczywiście skłamał, a ja powiedziałam, że o wszystkim wiem. Jurek był wyraźnie zdenerwowany, młodszych chłopców odesłaliśmy na wieczór do dziadków, i Konrad zorientował się, że łatwo się nie wyłga.
– Co się z tobą dzieje? Dlaczego nas okłamujesz? Gdzie chodzisz po szkole? Na co zbierasz te pieniądze? – indagowałam i widziałam, że zapędzam dzieciaka w kozi róg.
Coś próbował wymyślić na poczekaniu, ale Jurek szybko go zgasił.
– Chodzi o narkotyki czy ktoś wymusza od ciebie pieniądze? – zapytał krótko. – Mów albo jutro idziemy do szkoły to wyjaśnić. Będzie śledztwo, możliwe, że szkoła zawiadomi policję, więc to nie żarty. Co się dzieje, synu?
Byłam w szoku
I tu stała się rzecz niespodziewana. Mój kochany synek, z którym, jak myślałam, miałam wspaniały kontakt, spojrzał na mnie, potem na ojca, a następnie poprosił, żebym wyszła, bo chce porozmawiać tylko z tatą. Chciałam się sprzeciwić, ale Jurek rzucił mi twarde spojrzenie. Wiedziałam, że i tak wszystko mi przekaże.
Rozmowa za zamkniętymi drzwiami trwała na tyle długo, że zaczęłam się niepokoić. A kiedy Jurek wyszedł z pokoju, skoczyłam do niego spanikowana. Miał taką minę, że spodziewałam się najgorszego. Narkotyków. Przestępstwa. Wielkich problemów…
Ale nie tego, że zostanę babcią!
– Weronika jest w ciąży – powiedział mój mąż głuchym głosem, jakby sam nie rozumiał, co mówi. – Konrad jest ojcem dziecka. Zbiera pieniądze na utrzymanie dziecka, a po szkole pracuje, roznosząc ulotki i naklejając plakaty. Jej rodzice jeszcze nie wiedzą.
Czułam, że to częściowo moja wina
Usiadłam ciężko na taborecie i przez kilka minut po prostu patrzyłam na swoje nogi. Miałam wiele pytań, ale one musiały poczekać. Zresztą, czy to ważne, kiedy i jak doszło do zapłodnienia? Nawet gdybym wiedziała, że syn miał dziewczynę, to i tak bym przecież ich nie upilnowała.
Jurek był zdruzgotany jeszcze bardziej, bo tak naprawdę nigdy nie przeprowadził z naszym synem rozmowy o seksie. Uważał, że skoro on miał dziewczynę dopiero w wieku osiemnastu lat, a na dodatek był odpowiedzialny i dojrzały, to Konrad jakoś sam z siebie też taki będzie. O szkole szkoda gadać, wiadomo, że edukacja seksualna w Polsce nie istnieje. A to, że szesnastolatkowie wylądowali razem w łóżku to nie jest rzecz, która zdarzyła się po raz pierwszy w historii ludzkości.
Nie mogłam jednak pozwolić sobie na siedzenie w otępieniu godzinami. Musiałam wstać i pójść do mojego syna, który kulił się za stołem w dużym pokoju.
– Mamo, przepraszam… – zaczął z miną chłopczyka, który rozbił mi ulubiony wazon. – Ja… Weronika mówiła, że nie zajdzie w ciążę, bo wykradła siostrze pigułkę antyconkce… antykonpty…
Usiadłam i położyłam głowę na stole. Mój syn nie umiał wymówić słowa „antykoncepcyjna”, a jego dziewczynie nikt nie powiedział, że antykoncepcja działa, jeśli jest zażywana regularnie. Łyknęła jedną pigułkę i sądziła, że to ją ochroni przed ciążą.
Wiedziałam, że to nasza wina. Dorosłych. Rodziców. Szkoły. Systemu edukacji. Wszyscy udajemy, że młodzież nie ma potrzeb seksualnych i że wystarczy o czymś nie mówić, a tego nie będzie. Zamiast tłumaczyć młodym ludziom, jak się zabezpieczać podczas seksu, powtarzamy naiwnie, że seks jest tylko dla dorosłych, i liczymy na to, że nasze dziecko będzie zbyt nieśmiałe, żeby spróbować. No a Konrad jednak nieśmiały nie był, jak się okazało.
Jej rodzice mnie zdenerwowali
Do rodziców Weroniki pojechaliśmy we troje. Dziewczyna czekała na nas przed domem, przerażona, jakby zaraz miała odbyć się jej egzekucja. Konrad ścisnął jej rękę, a potem weszliśmy do środka.
To było straszne doświadczenie. Weronika była dobrą uczennicą, nigdy nie sprawiała problemów, więc jej rodzice od razu założyli, że to Konrad sprowadził ją na złą drogę. Jej matka zaczęła histerycznie go oskarżać, że na pewno ją upił, Weronika zaprotestowała, jej ojciec wpadł w szał i skupił swój gniew na córce, wymyślając jej od puszczalskich i w gorszych słowach też…
Ja i Jurek próbowaliśmy jakoś uspokoić sytuację i poszukać wyjścia, ale tamci ludzie byli zbyt wyprowadzeni z równowagi, żeby normalnie myśleć. Kiedy zaczęliśmy się zbierać, dziewczyna zaczęła płakać i wczepiać się w Konrada, na co jej ojciec warknął, że skoro nie nauczyliśmy syna, jak pilnować przyrodzenia, to może zajmiemy się teraz swoim wnukiem i jego głupią mamusią.
Doszło do awantury
– Może to nie jest zły pomysł – powiedział nieoczekiwanie mój mąż. – My też byliśmy w szoku, kiedy się dowiedzieliśmy, wiemy, że to bardzo trudno zrozumieć. Może będzie lepiej dla wszystkich, jeśli Weronika pojedzie z nami i wróci do domu, kiedy emocje troszkę opadną?
Cóż, śmiało mogę powiedzieć, że ta rozsądna propozycja nie spotkała się ze zrozumieniem. Rodzice dziewczyny zaczęli obrażać nas, ją i Konrada, w którymś momencie ojciec kazał dziewczynie iść do pokoju, ale ta była już cała zapłakana i tylko przylgnęła do ramienia Konrada. W tym momencie facet stracił resztki samokontroli, szarpnął ją z całej siły, oderwał od naszego syna i uderzył w twarz.
Konrad zareagował odruchowo i z wrzaskiem rzucił się na mężczyznę, Jurek wpadł między nich, a my z matką dziewczyny próbowałyśmy krzykiem zmusić ich wszystkich do spokoju.
– Dosyć tego! – nagle znalazłam w sobie jakąś nadludzką moc. – Weronika jedzie z nami, dopóki się pan nie uspokoi! Właśnie ją pan uderzył i zeznamy to na policji, jeśli będzie trzeba!
Matka Werki uspokoiła się pierwsza i pomogła jej się szybko spakować.
– Zadzwonię do państwa, jak trochę mu przejdzie – powiedziała cicho, ale córki nie przytuliła. Dodatkowo, dodała na pożegnanie:
– Jak mogłaś nam to zrobić?
Aż zazgrzytałam zębami ze złości
Mieszkamy w dwupiętrowym domu, więc Konrad poszedł spać do braci, a Weronice posłałam w jego pokoju. Było późno, a rano trzeba było wstać. Przyszłam do dziewczyny powiedzieć jej „dobranoc” i zastałam ją skuloną na łóżku, łkającą. Nagle poczułam ogromne współczucie. Do tej pory martwiłam się tylko o naszą rodzinę, o konsekwencje dla Konrada, a teraz zobaczyłam dziewczynkę w okropnej sytuacji, która nie wiedziała, co będzie dalej. Zaczęłam ją pocieszać, że ojciec w końcu się uspokoi i że na pewno rodzice będą ją wspierać, ale tylko rozszlochała się jeszcze głośniej.
– Co ja zrobię? – zapytała, łkając. – Boję się taty… Mama też mnie teraz nienawidzi…
– Na razie możesz zostać tutaj – powiedziałam, gładząc ją po plecach. – Coś wymyślimy.
Oboje muszą dojrzeć
Weronika wróciła do domu, chodzi do szkoły. Termin porodu ma na czerwiec. Konrad pracuje i odkłada pieniądze, ale też się uczy. Ciężko powiedzieć, żeby się cieszył, że zostanie ojcem w wieku niecałych osiemnastu lat, ale wiem, że będzie bardzo kochał swoją córkę. Sprzedał swoje gadżety elektroniczne, gry, konsole, nawet drogie słuchawki, poprosił nas, żebyśmy udostępnili mu strych. To pięćdziesiąt dwa metry do zagospodarowania.
Jurek powiedział, że pomoże mu w pracach renowacyjnych i złożeniu mebli. Rodzice Weroniki zgodzili się, żeby ich córka i wnuczka mieszkały u nas. Dzieciaki – bo ciągle tak o nich myślę – mają przed sobą wiele trudnych momentów, niełatwych decyzji, wyrzeczeń i poświęceń, ale wiem też, że czeka ich dużo pięknych chwil.
Nie zawsze będą mieli osiemnaście lat, prawda? Dorosną, zmienią się, ich córeczka będzie szczęściem dla całej naszej rodziny. Nie zmienia to faktu, że zawiedliśmy jako rodzice.
Gdybym mogła cofnąć czas, wyjaśniłabym synowi, czym jest antykoncepcja i rozwiała wiele mitów dotyczących seksu. A tak, no cóż, będę czterdziestoletnią babcią. Aby historia się szybko nie powtórzyła, już zakupiłam polecane przez specjalistów książki edukacyjne o seksie dla młodszych synów. I nikt mi nie wmówi, że dwanaście i czternaście lat to za wcześnie na takie tematy! Wolę, żeby było za wcześnie niż za późno!