„Nawet w Zaduszki brat nie miał skrupułów, by rozmawiać o kasie. Wypomniał mi każdą złotówkę wydaną na pogrzeb ojca”
„Minęły trzy lata, odkąd pochowaliśmy ojca, ale między nami wciąż wisi coś gęstszego niż żałoba. To nie śmierć go trzyma przy nas, tylko wszystko, czego nie powiedzieliśmy – słowa, które ugrzęzły gdzieś między pretensją a wstydem”.

- Redakcja
Każdego pierwszego listopada wszystko wygląda tak samo. Te same ulice, ten sam chłód, ten sam zapach wosku i dymu zniczy, unoszący się nad cmentarzem jak mgła. Zawsze idziemy we troje – ja, mama i Piotrek. Nigdy razem, raczej obok siebie. Mama z wiązanką chryzantem w ramionach, Piotrek z zapalniczką i pośpiechem w oczach, a ja z ciszą, która dławi mnie już od bramy.
To była tradycja
Minęły trzy lata, odkąd pochowaliśmy ojca, ale między nami wciąż wisi coś gęstszego niż żałoba. To nie śmierć go trzyma przy nas, tylko wszystko, czego nie powiedzieliśmy – słowa, które ugrzęzły gdzieś między pretensją a wstydem. Piotrek zawsze był tym rozsądnym, który policzy, załatwia, dzwoni. A ja byłam bardziej emocjonalna. Ojciec mówił, że jesteśmy jak ogień i woda, że nigdy się nie dogadamy. Może miał rację.
Zaczęliśmy od porządkowania grobu. Piotrek jak zawsze działał szybko, sprawnie, z tą swoją irytującą dokładnością. Ustawiał znicze w równych odstępach, poprawiał wiązankę, jakby od tego miało zależeć, czy ojciec zazna spokoju. Ja stałam z boku, czekając na moment, kiedy będzie można wreszcie odejść. Zimny wiatr niósł zapach wilgoci.
– Ładnie dziś – rzuciłam, próbując przerwać ciszę. – Nie pada przynajmniej.
Brat nie podniósł wzroku.
– Mogło być gorzej – mruknął.
Nie dogadywaliśmy się
Matka stała kilka kroków od nas. Patrzyła na grób, ale wiedziałam, że słucha. Po jej ramionach poznałam, że jest spięta. Chciałam, żeby ten dzień minął spokojnie, jak co roku, bez kłótni.
– To ja wszystko załatwiłem – odezwał się nagle Piotrek. – Kamień, napisy, znicze. Ty się nawet groszem nie dołożyłaś.
– Ojciec by ci nie wybaczył takiego tonu.
Piotrek odwrócił się do mnie z wściekłą twarzą.
– Ojciec też miał cię dość! Mówił mi to kiedy płacił twoje raty!
Zrobiło mi się gorąco. Chwyciłam znicz z ziemi i cisnęłam nim o bruk. Dźwięk tłuczonego szkła rozdarł ciszę między nagrobkami. Matka drgnęła, jakby chciała podejść, ale nie ruszyła się z miejsca.
– Gratuluję, Piotrze – powiedziałam, ledwo powstrzymując łzy. – Wreszcie możesz być z siebie dumny.
Odwróciłam się i odeszłam alejką. W głowie dźwięczały mi słowa Piotrka. On miał w sobie coś, co przypominało ojca – tę dumę podszytą gniewem, potrzebę kontrolowania wszystkiego. A ja byłam dla niego cieniem, kimś, kto ciągle robi coś nie tak.
Byłam wściekła
Zatrzymałam się przy ławce, odetchnęłam i spojrzałam w stronę drzew. Na cmentarzu panowała cisza. Zawsze myślałam, że z czasem te wizyty staną się łatwiejsze, ale one za każdym razem bolały bardziej. Może dlatego, że żal nie dotyczył tylko ojca. Po chwili usłyszałam kroki. Matka szła powoli, jakby każdy ruch sprawiał jej trudność.
– Nie możesz tak reagować – powiedziała cicho. – On też cierpi.
– A ja nie? – odpowiedziałam bez zastanowienia. – Ojciec nie był tylko jego ojcem.
– Wiem, że między wami jest trudno – zaczęła po chwili. – Ale pewnych rzeczy nie da się naprawić od razu. Trzeba czasu.
Nie odpowiedziałam. Czasu? Mieliśmy go całe życie i nic nie potrafiliśmy z nim zrobić. Spojrzałam na nią, ale unikała mojego wzroku. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że w tej naszej rodzinie jest coś, o czym nigdy mi nie powiedziano.
Ukrywała prawdę
Wieczorem siedzieliśmy przy kuchennym stole. Wiedziałam, że nikt z nas nie chce zaczynać tej rozmowy, ale cisza była gorsza od wszystkiego. Matka wzięła łyk herbaty, po czym odłożyła kubek.
– Twój ojciec… nie był taki, jakim go pamiętasz – powiedziała powoli. – Nie wszystko było tak proste, jak się wydawało.
Słowa matki rozlały się po kuchni jak coś ciężkiego, czego nie da się już cofnąć.
– Co to znaczy? – spytałam. – Chcesz powiedzieć, że mnie okłamywaliście?
– Nie okłamywaliśmy – przerwała. – Po prostu nie mówiłam wszystkiego. Nie chciałam, żebyś patrzyła na ojca inaczej. Zawsze miałaś go za ideał. Nie chciałaś widzieć, jaki naprawdę był.
– A jaki był? – zapytałam ostro.
Matka westchnęła, jakby każde słowo miało ją kosztować siły.
– Pomógł mi, kiedy byłam sama. Ale to nie była bajka. Spotykał się z innymi kobietami. Nie zawsze był uczciwy wobec nas.
Nikt już nic nie mówił. Słychać było tylko tykanie zegara i krople deszczu za oknem. Miałam wrażenie, że cała moja przeszłość właśnie pęka w szwach.
Załamałam się
Wyszłam z domu matki. Deszcz zamienił się w drobną mżawkę. Nogi same zaprowadziły mnie tam, gdzie zaczęło się wszystko – na cmentarz. Było późno, prawie pusto, tylko kilka światełek drżało w ciemności. Zatrzymałam się przy grobie ojca. Te same znicze, które zapaliliśmy rano, wciąż się tliły. Usiadłam na ławce, wciągnęłam powietrze i szeptem powiedziałam:
– Chciałabym cię zapytać, jak to naprawdę było. Ale ty już nic nie powiesz.
Cisza odpowiedziała mi najlepiej, jak potrafiła. Tylko wiatr przeciął powietrze, zdmuchując jeden ze zniczy. Wpatrywałam się w ten przygasły płomień i myślałam o bracie, o matce, o tym, jak długo żyliśmy obok siebie, nie rozumiejąc niczego. Może wcale nie chodziło o winy, tylko o to, że każdy z nas nosił w sobie własną wersję tej samej historii.
Odeszłam powoli w stronę bramy. Za mną został grób i światło świec, które gasły jedna po drugiej. W głowie miałam tylko jedno zdanie: czasem prawda nie łączy ludzi – rozdziela ich na zawsze.
Natalia, 41 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Na cmentarzu teściowa głośno komentowała mój wygląd. W końcu powiedziałam, co mi od dawna siedziało na wątrobie”
- „Chciałem studiować, a rodzice woleli, żebym został na gospodarce. Nie będę babrać się w błocie przez całe życie jak oni”
- „Praca u siostry była nudna, a ja czułam się jak pasożyt. Tylko 1 rzeczy mnie tam trzymała i nie była to kasa”