„Nie chciałam lecieć z mężem na wakacje all inclusive do Grecji. Bałam się, że wrócę w trumnie”
„– Marta, czy ty w ogóle cieszysz się z tych wakacji? – zapytał Marek pewnego wieczoru. – Oczywiście, że tak – skłamałam, starając się ukryć drżący głos. Starałam się ukryć swoje lęki, nie chciałam go martwić ani psuć naszych planów. Ale każda noc była dla mnie koszmarem pełnym niepokojących snów i obaw”.

- Redakcja
Od sześciu lat jestem żoną Marka, wspaniałego mężczyzny, z którym życie jest jak bajka. Marek jest zawsze pełen pomysłów na wspólne spędzanie czasu i planowanie przyszłości. To on zaproponował, żebyśmy w tym roku wybrali się na pierwsze wspólne wakacje za granicę i polecieli do Grecji. Powiedział, że to będzie niezapomniana przygoda, pełna słońca, nowych miejsc i romantycznych chwil.
Byłam przerażona
Problem w tym, że myśl o wejściu na pokład maszyny latającej w przestworzach, przyprawia mnie o dreszcze. Kiedy Marek po raz pierwszy wspomniał o locie, uśmiechałam się, ale wewnątrz mnie wszystko się przewracało. Bałam się, że strach przed lataniem zniszczy nasze plany. W nocy nie mogłam spać, a myśli o możliwych katastrofach lotniczych nękały mnie bez końca. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, ale nie wiedziałam co. Im bliżej był dzień wyjazdu, tym bardziej czułam się jak w pułapce, z której nie ma wyjścia.
– Marta, czy ty w ogóle cieszysz się z tych wakacji? – zapytał Marek pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film.
– Oczywiście, że tak – skłamałam, starając się ukryć drżący głos.
– Wiesz, że możemy zmienić plany, jeśli masz jakieś wątpliwości – powiedział, patrząc na mnie z troską.
– Nie, wszystko w porządku – zapewniłam, choć wewnątrz mnie wrzało od strachu.
Marek nie wiedział, że każda myśl o locie sprawia, że czuję, jakbym miała zemdleć. Starałam się ukryć swoje lęki, nie chciałam go martwić ani psuć naszych planów. Ale każda noc była dla mnie koszmarem pełnym niepokojących snów i obaw. Czy uda mi się przezwyciężyć ten strach? Czy mogę udawać, że wszystko jest w porządku, aż do samego końca? Nie miałam pojęcia, jak sobie z tym poradzić, ale jedno było pewne – musiałam znaleźć sposób, aby nie zawieść Marka.
Udawałam, że się cieszę
Siedzieliśmy w salonie. Marek kolejny raz przeglądał broszury z ofertami wycieczek, a ja starałam się wyglądać na zainteresowaną. W rzeczywistości myśl o locie paraliżowała mnie coraz bardziej.
– Marta, popatrz na te plaże – powiedział z entuzjazmem, pokazując mi zdjęcie malowniczego wybrzeża. – To będzie nasza podróż życia!
– Tak, na pewno będzie wspaniale – odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.
– Widzę, że jesteś spięta – zauważył, odkładając broszurę. – Coś cię martwi?
Nie wiedziałam, jak zareagować. Byłam rozdarta między chęcią wyznania prawdy a strachem przed jego reakcją. W końcu wybuchłam:
– Może lepiej, żebyśmy w ogóle nie lecieli nigdzie! – wrzasnęłam, a łzy napłynęły mi do oczu.
Marek był zaskoczony i zdezorientowany. Wstał i podszedł do mnie, obejmując ramionami.
– Co się dzieje? – zapytał cicho.
– Przepraszam... po prostu... jestem ostatnio zestresowana – wyznałam, łamiącym się głosem.
Marek spojrzał na mnie z troską i zrozumieniem, choć w jego oczach widziałam też nutę zaskoczenia. Wiedziałam, że nie mogę dłużej udawać i musiałam stawić czoła swoim lękom, ale jak?
Próbowałam okłamać męża
Dwa tygodnie przed wyjazdem zaczęłam wcielać w życie pewien plan. Pewnego wieczoru, gdy Marek wrócił z pracy, zaczęłam przeszukiwać szafki i szuflady, udając zdesperowaną.
– Marta, co robisz? – zapytał zaniepokojony.
– Nie mogę znaleźć moich dokumentów! Dowodu osobistego ani paszportu – odpowiedziałam, starając się, żeby mój głos brzmiał na autentycznie przestraszony.
– Spokojnie, na pewno są gdzieś w domu – próbował mnie uspokoić Marek. – Szukałaś już wszędzie?
– Tak, szukałam w każdym możliwym miejscu! – skłamałam, udając frustrację. Marek patrzył na mnie podejrzliwie, ale w końcu postanowił mi pomóc.
Przez następne dni Marek przeszukiwał cały dom. Ja natomiast starałam się udawać, że również intensywnie szukam, choć wiedziałam, że schowałam dokumenty w miejscu, które Marek raczej by nie sprawdzał.
– Marta, jesteś pewna, że nie zostawiłaś ich gdzieś? Może w pracy? – zapytał pewnego wieczoru, wyraźnie zaniepokojony.
– Na pewno były w domu – odpowiedziałam stanowczo, starając się nie zdradzić swojego planu.
Każdego dnia Marek stawał się coraz bardziej zirytowany. Wiedziałam, że wkrótce będzie musiał podjąć decyzję o zmianie naszych planów. Jednak pewnego wieczoru, gdy przeszukiwał jedną z szafek w kuchni, nagle usłyszałam jego triumfalny okrzyk:
– Mam!
Stałam jak sparaliżowana, patrząc, jak Marek wyciąga moje dokumenty z miejsca, które rzekomo wielokrotnie przeszukiwałam.
– Marta, jak to możliwe? – zapytał zdezorientowany.
Wiedziałam, że teraz muszę stanąć twarzą w twarz z prawdą.
Musiałam się przyznać
Marek patrzył na mnie z dokumentami w ręku, wyraźnie zdezorientowany.
– Marta, co tu się dzieje? – zapytał, próbując zrozumieć sytuację. – Twierdziłaś, że przeszukiwałaś tę szafkę kilka razy.
Czułam, jak serce bije mi szybciej. Nie mogłam już dłużej ukrywać prawdy. Złamałam się, łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
– Marek, przepraszam... – wyszeptałam, czując ogromny wstyd. – Skłamałam.
Marek spojrzał na mnie z niedowierzaniem i troską.
– Skłamałaś? Dlaczego? Co się dzieje, Marta?
Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić.
– Boję się latać, Marek. Przeraża mnie sama myśl o locie. Nie mogłam spać, miałam koszmary, bałam się, że coś się stanie – wyznałam, łamiącym się głosem. – Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Nie chciałam psuć naszych planów.
Marek podszedł bliżej i objął mnie, przyciągając do siebie. Poczułam jego ciepło i wsparcie.
– Marta, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytał delikatnie. – Rozumiem, że się boisz, ale przecież moglibyśmy znaleźć inne rozwiązanie.
– Bałam się, że będziesz rozczarowany – odpowiedziałam, wtulając się w niego.
– Marta, ważne jest to, żebyśmy byli szczęśliwi razem – powiedział, patrząc mi w oczy. – Nie musimy latać, jeśli to cię przeraża. Mogliśmy to omówić, znaleźć inne miejsce na wakacje, do którego możemy dotrzeć bezpiecznie.
Poczułam, jak kamień spada mi z serca. Marek zrozumiał moje obawy i nie zamierzał mnie zmuszać do czegoś, czego się bałam. Był gotów szukać alternatyw, bylebyśmy tylko mogli cieszyć się wspólnym czasem.
– Dziękuję – szepnęłam, czując ogromną ulgę. – Obiecuję, że spróbuję nad tym pracować.
– Zawsze możesz na mnie liczyć – powiedział Marek z uśmiechem.
Długo rozmawialiśmy
Siedzieliśmy na kanapie, gdy Marek zapytał mnie o przeszłość, chcąc lepiej zrozumieć mój strach.
– Marta, opowiedz mi, skąd wzięła się twoja fobia? Czy coś się stało?
Zawahałam się, ale wiedziałam, że muszę być szczera.
– To było kilka lat temu – zaczęłam, czując, jak wspomnienia powracają. – Leciałam na wakacje z przyjaciółmi. Samolot wpadł w gwałtowną turbulencję. Pasażerowie krzyczeli, a ja byłam przekonana, że to nasz koniec. Pilotowi udało się opanować sytuację, ale strach, który wtedy poczułam, zakorzenił się we mnie na zawsze.
Marek objął mnie mocniej, dodając mi odwagi, by kontynuować.
– Po tamtym locie długo unikałam samolotów. Nawet myśl o lataniu przyprawiała mnie o dreszcze. Próbowałam zapomnieć, ale kiedy zaczęliśmy planować nasze wakacje, strach powrócił ze zdwojoną siłą – wyznałam, łamiącym się głosem.
Marek spojrzał na mnie z troską i zrozumieniem.
– Przepraszam, że nie zauważyłem tego wcześniej – powiedział cicho. – Wiem, że to musiało być dla ciebie bardzo trudne.
– Tak, było – przyznałam. – Ale teraz, kiedy o tym rozmawiamy, czuję się trochę lepiej. Może znajdę sposób, żeby to przezwyciężyć.
Mąż chciał mi pomóc
Marek uśmiechnął się, dodając mi otuchy.
– Wiesz, są różne terapie i techniki, które mogą pomóc – zaproponował. – Możemy razem poszukać specjalisty, który się tym zajmuje.
Poczułam nadzieję, że może rzeczywiście istnieje sposób, aby pokonać ten strach. Byłam wdzięczna Markowi za jego wsparcie i gotowość, by mi pomóc.
– Dzięki, Marek. To dla mnie wiele znaczy – powiedziałam, patrząc mu w oczy. – Może z czasem nauczę się radzić sobie z tym strachem i będziemy mogli podróżować tak, jak sobie marzyliśmy.
Marek uśmiechnął się szeroko.
– Wierzę, że nam się uda – powiedział z determinacją.
Czułam, jak ogarnia mnie spokój. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale teraz nie byłam sama. Miałam przy sobie kogoś, kto mnie rozumiał i wspierał na każdym kroku.
Próbuję oswoić strach
Minęło kilka miesięcy od naszego szczerego wyznania. Z pomocą Marka i terapeuty zaczęłam pracować nad swoim strachem. Chociaż proces był trudny, stopniowo zaczęłam odzyskiwać kontrolę nad swoimi lękami.
Pewnego wieczoru, siedząc razem na kanapie, Marek zapytał:
– Jak się czujesz teraz, Marta? Czy czujesz, że jesteś gotowa na kolejny krok?
Spojrzałam na niego z uśmiechem. Wiedziałam, że to pytanie dotyczy naszych przyszłych podróży.
– Myślę, że tak – odpowiedziałam z pewnością w głosie. – Może zaczniemy od jakiejś krótkiej podróży samolotem gdzieś blisko.
Marek przytulił mnie mocno, a ja poczułam, że wszystko będzie dobrze. Wspólnie zaczęliśmy planować kolejne wakacje. Może tym razem się udadzą.
Marta, 32 lata