Reklama

Od początku wiedziałam, że Tomek ma w sobie coś tajemniczego. Może to właśnie mnie do niego przyciągnęło. Spędziliśmy pięć lat jako małżeństwo, w miarę stabilnie, ale miałam wrażenie, że nie wszystko było jasne. Codzienność była spokojna, może nawet trochę za spokojna. Tomkowi zdarzało się milczeć przez długie godziny, a ja czasem zastanawiałam się, czy ten dystans między nami był jego sposobem na ucieczkę przed czymś, czego nigdy nie chciał mi wyjawić.

Reklama

Rzadko mówił o swojej rodzinie, chociaż wiedziałam, że pochodzi z małej miejscowości. Jego rodzice czasami przewijali się w rozmowach, ale nigdy nie wspominał o rodzeństwie. Z czasem przestałam o to pytać – ufałam, że jeśli będzie chciał, to sam się otworzy. Jednak ta rodzinna uroczystość, na którą nas zaproszono, obudziła we mnie jakieś dawno uśpione przeczucia. Z jednej strony nie lubiłam takich spotkań – zawsze czułam się trochę na marginesie. Z drugiej strony coś mnie niepokoiło, jakby to miało być więcej niż zwykła rodzinna impreza.

To było zaskakujące spotkanie

Sala była pełna ludzi, większości nie znałam. Stałam z kieliszkiem wina, rozglądając się dookoła, kiedy go zobaczyłam. Mężczyzna po drugiej stronie sali wyglądał niemal identycznie jak Tomek. Starszy, o surowym spojrzeniu, ale podobieństwo było uderzające. Zamarłam, nie mogąc oderwać wzroku. Kim on był?

– Tomek, kto to jest? – szepnęłam, szturchając męża w bok.

Tomek spojrzał w tamtym kierunku i spiął się. Zrobił to tak szybko, że prawie tego nie zauważyłam, ale jego dłoń zacisnęła się na kieliszku mocniej.

Zobacz także

– To nie miejsce na takie rozmowy – mruknął, odwracając wzrok.

– Jak to nie miejsce? Wygląda jak ty! – dopytałam, nie dając za wygraną.

Tomek milczał. Czułam, jak narasta we mnie złość, ale nie chciałam robić sceny. Dopiero w drodze do domu, kiedy siedzieliśmy w samochodzie, Tomek przyznał, że to rzeczywiście jego brat, Michał. Poczułam, jakby ziemia osunęła się pode mną. Przez pięć lat nie wiedziałam, że mój mąż ma brata.

Byłam w szoku

Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, nie mogłam dłużej tłumić emocji.

– Jak mogłeś to ukrywać?! – wybuchłam, odrzucając torebkę na krzesło. – Pięć lat, Tomek! Pięć lat i ani słowa o tym, że masz brata?

Tomek westchnął, wpatrując się w podłogę. Sprawiał wrażenie kogoś, kto przygotowywał się na tę rozmowę od dawna, ale wciąż nie wiedział, jak ją przeprowadzić.

– To skomplikowane... – zaczął cicho.

– „Skomplikowane”?! Co jest takiego skomplikowanego w powiedzeniu żonie, że ma się brata?! – krzyczałam, czując, jak wzbiera we mnie furia.

Tomek powoli uniósł głowę, jego oczy były pełne napięcia.

– Michał... Michał był w więzieniu, Marta. Nie chciałem, żeby to wpłynęło na nasze życie. Chciałem cię chronić – dodał, jakby to miało wszystko wyjaśnić.

Zatkało mnie. Więzienie? Serce waliło mi jak młotem. Dlaczego nigdy nie powiedział mi o czymś tak ważnym? Czułam się zdradzona, jakby cały nasz związek opierał się na kłamstwach.

– Co on zrobił? – zapytałam szeptem.

Chciałam poznać całą prawdę

Czułam, że muszę poznać prawdę. Tomek wyraźnie nie chciał mówić o Michale, a ja nie mogłam żyć z tą niewiedzą. Spotkałam się z teściową kilka dni po rodzinnej uroczystości. Usiadłyśmy przy stole w jej kuchni, a ja od razu przeszłam do rzeczy.

– Muszę wiedzieć, co się stało z Michałem – powiedziałam, nie mogąc ukryć napięcia w głosie.

Teściowa zawahała się, jej twarz zmieniła wyraz. Nie patrzyła mi w oczy.

– Marta, to niełatwa historia – zaczęła cicho. – Michał od zawsze sprawiał problemy... Zszedł na złą drogę, wpadł w złe towarzystwo.

– Ale co dokładnie zrobił? – dopytałam, czując, że zaraz eksploduję z niecierpliwości.

Teściowa westchnęła, ściszając głos.

– Kradł. I to nie raz. Zaczynał od drobiazgów, ale z czasem było coraz gorzej. W końcu doszło do poważnych kradzieży. Policja go złapała, a sąd nie miał wyjścia... Dostał wyrok i trafił do więzienia na kilka lat.

Patrzyłam na nią, oszołomiona. Michał siedział w więzieniu za kradzieże? To wydawało się surrealistyczne. Moje serce przyspieszyło, a myśli zaczęły gonić.

Dlaczego Tomek nigdy o tym nie wspomniał? – spytałam, czując, że wszystko, co wiedziałam o moim mężu, staje się coraz bardziej zagmatwane.

– Chciał zapomnieć, zacząć od nowa. My wszyscy próbowaliśmy... – teściowa spojrzała na mnie smutno. – Tomek nie chciał, by jego przeszłość wpłynęła na wasze życie.

Ale teraz to już nie miało znaczenia. Przeszłość Tomka i Michała zaczynała mnie doganiać.

Musiałam lepiej go poznać

Nie mogłam tego zostawić. Tomek był przeciwny, kiedy powiedziałam, że chcę spotkać się z Michałem, ale musiałam dowiedzieć się, kim on naprawdę jest. Coś we mnie nie dawało spokoju, ta tajemnica rozpychała się między nami, zatruwając nasze małżeństwo. Umówiłam się z nim na spotkanie w kawiarni w centrum miasta.

Kiedy wszedł, od razu poczułam napięcie. Michał miał w sobie coś dzikiego, choć jego twarz była spokojna. Uśmiechnął się na powitanie, ale nie był to ciepły uśmiech. Usiedliśmy, a ja czułam, jak moje dłonie lekko drżą.

– Więc... jesteś żoną Tomka – Michał zaczął, obserwując mnie uważnie. – Dlaczego chciałaś się spotkać?

– Chciałam cię poznać – odpowiedziałam, choć wiedziałam, że to tylko część prawdy. W rzeczywistości chciałam się przekonać, kim jest człowiek, którego Tomek tak starannie ukrywał. – Tomek nigdy o tobie nie wspominał. Nie mówił, dlaczego zerwaliście kontakt.

Michał kiwnął głową, nieco ponuro.

– Tomek zawsze był idealistą. Kiedy trafiłem do więzienia, zrozumiałem, że dla niego to koniec. Próbował mnie ratować, pomagał mi. Ale Tomek nigdy nie był stworzony do tego, by łamać zasady.

Myślisz, że próbował uciec od ciebie? – spytałam, trochę bardziej stanowczo, niż zamierzałam.

Michał spojrzał na mnie, a jego oczy błysnęły jakimś zimnym żarem.

– Nie tylko ode mnie. Od siebie samego – odpowiedział cicho.

Słowa Michała uderzyły mnie mocniej, niż się spodziewałam. Zaczęłam się zastanawiać, ile w Tomku jest prawdy, a ile to tylko fasada, którą zbudował, by zapomnieć o swojej przeszłości. Michał wydawał się inny, niż się spodziewałam, ale nie wiedziałam, czy powinnam mu wierzyć.

Straciłam zaufanie do męża

Wróciłam do domu późnym wieczorem, a Tomek czekał na mnie w kuchni. Siedział przy stole, z rękoma splecionymi na karku, patrząc na pustą filiżankę przed sobą. Nawet nie musiałam nic mówić – wiedział, że spotkałam się z Michałem.

– I co? Jaki jest teraz? – spytał, jego głos był cichy, ale wyczułam w nim napięcie.

– Wygląda inaczej, ale... – zawahałam się, próbując ubrać w słowa moje odczucia. – Wydaje się spokojny. Mówił, że żałuje tego, co zrobił. Chce wrócić do rodziny.

Tomek uśmiechnął się gorzko, podnosząc głowę.

– Michał zawsze umiał grać na uczuciach. Może rzeczywiście żałuje, ale nie ufam mu. Nigdy nie zmieni się do końca. Zawsze będzie szukał drogi na skróty, zawsze będzie myślał, że coś mu się należy.

– A ty? – przerwałam, czując, jak wzbiera we mnie gniew. – Dlaczego nigdy mi o nim nie powiedziałeś? Przez pięć lat nie wspomniałeś ani słowa, jakbym nie miała prawa wiedzieć!

Tomek spojrzał na mnie z mieszanką żalu i złości.

– Próbowałem... – westchnął ciężko. – Próbowałem stworzyć z tobą życie, w którym to, co było wcześniej, przestaje mieć znaczenie. Nie chciałem, żeby przeszłość Michała niszczyła naszą teraźniejszość.

– Ale teraz niszczy, Tomek! – wyrzuciłam, a głos mi się załamał. – Ukrywałeś to przede mną, sprawiłeś, że czuję się jak obca w twoim życiu. Nie chodzi tylko o Michała. Zastanawiam się, co jeszcze przede mną ukrywasz. Co jeszcze zatajysz?

Tomek wstał gwałtownie od stołu, przesuwając krzesło z hukiem.

Nic więcej nie ukrywam! – krzyknął, a potem odwrócił się ode mnie, opierając dłonie na kuchennym blacie. Jego plecy drżały, jakby walczył z własnymi emocjami. – Nie rozumiesz? Chciałem cię chronić. Michał to problem, którego nie da się naprawić. I nie chcę, żeby to wpłynęło na nas. Ale on wrócił. I boję się, że znowu wszystko zniszczy.

Stałam tam, patrząc na niego, a złość mieszała się we mnie z rozpaczą. Może Tomek chciał mnie chronić, ale tym samym stworzył mur, przez który nie mogłam się przebić. Teraz ten mur pękał, a ja nie wiedziałam, czy nasz związek przetrwa to, co jeszcze może wyjść na jaw.

Miałam mętlik w głowie

Tego wieczoru zasnęliśmy w milczeniu. Ja w sypialni, Tomek na kanapie w salonie. Kiedy leżałam w ciemności, wszystko, co się wydarzyło, kotłowało się w mojej głowie. Myśli o Michale, o tajemnicach Tomka, o tym, ile jeszcze było przede mną ukryte. Zrozumiałam, że to nie Michał mnie przerażał – to nie on był prawdziwym problemem. Był nim Tomek, który przez te lata budował związek na fałszywych fundamentach.

Następnego dnia, kiedy Tomek wyszedł do pracy, usiadłam przy stole w kuchni i zaczęłam pisać do niego wiadomość. Słowa wypływały same: o moim zawiedzionym zaufaniu, o tym, że przez te wszystkie lata żyłam w nieświadomości. O bólu, jaki mi sprawił, ukrywając tak istotną część swojego życia. Nie mogłam już tego dłużej znieść – czułam, jak coraz bardziej oddalamy się od siebie, i wiedziałam, że jeśli nie zrobimy czegoś teraz, przepaść między nami stanie się nie do pokonania.

Wieczorem, kiedy Tomek wrócił, czekałam na niego w salonie. Usiedliśmy naprzeciw siebie w ciszy. W jego oczach widziałam zmęczenie i smutek, ale ja czułam się zdeterminowana.

– Musimy to sobie wyjaśnić, Tomek – zaczęłam cicho. – Nie mogę dalej żyć w cieniu tajemnic.

– Wiem... – westchnął, przecierając twarz dłonią. – Przepraszam, Marta. Myślałem, że uda mi się to wszystko zostawić za sobą. Michała, przeszłość... Ale ona zawsze wraca.

– Nie chodzi tylko o Michała – odpowiedziałam. – Chodzi o nas. O to, że nie potrafisz być ze mną w pełni szczery. To nie są małe sekrety. To ogromna część twojego życia, którą trzymałeś w ukryciu.

– Bałem się, że cię stracę – powiedział, patrząc na mnie z bólem w oczach. – Że gdybyś dowiedziała się o mojej przeszłości, odejdziesz.

– Ale teraz czuję, że nie znam cię wcale – przerwałam mu. – Przez te pięć lat żyłam z kimś, kto ukrywał przede mną najważniejsze sprawy. Jak mam ci teraz zaufać?

Tomek spuścił głowę, jego ramiona opadły, jakby poddał się pod ciężarem moich słów.

– Co możemy teraz zrobić? – zapytał z rezygnacją w głosie.

– Może odpocząć od siebie przez jakiś czas – powiedziałam, choć każda sylaba bolała. – Muszę przemyśleć, czego tak naprawdę chcę. Może ty też musisz się zastanowić, kim chcesz być. Czy dalej uciekać przed przeszłością, czy wreszcie się z nią zmierzyć.

Wstałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Tomek milczał, a ja wiedziałam, że to koniec naszego dotychczasowego życia. Może kiedyś, za jakiś czas, uda nam się wszystko naprawić. Ale na ten moment nasze małżeństwo pękało tak, jak pękło moje zaufanie do niego.

Reklama

Marta, 35 lat

Reklama
Reklama
Reklama