„Nie mogłam patrzeć, jak przyjaciółka chwali się swoimi sukcesami. Wreszcie zrobiłam coś, czego szybko pożałowałam”
„Każda wiadomość o jej sukcesie była jak mały cios. Próbowałam ukrywać swoje uczucia, ale coraz trudniej było mi się cieszyć z jej osiągnięć. Czułam, jakbyśmy stawały się sobie coraz bardziej obce”.
Praca z Kasią było jak spełnienie marzeń. Znałyśmy się od dziecka, więc kiedy obie dostałyśmy pracę w tej samej firmie, uznałyśmy to za niesamowitą okazję do wspólnego rozwoju. Byłyśmy nierozłączne od lat, przeszłyśmy razem przez każdy ważny etap życia – od szkoły, przez pierwsze miłości, po wkraczanie w dorosłość. Zawsze mogłam liczyć na jej wsparcie, a ona na moje. Nasza relacja była jak niezłomna skała, której nic nie mogło zburzyć.
Było wspaniale
Początkowo w firmie wszystko układało się świetnie. Wspierałyśmy się, pomagałyśmy sobie w trudnych zadaniach, śmiałyśmy się z absurdalnych sytuacji w pracy. Byłyśmy dwiema nierozłącznymi przyjaciółkami w nowym, profesjonalnym świecie. Wiedziałam, że mogę polegać na Kasi, a ona na mnie. Nasze rozmowy, pełne radości i wsparcia, dodawały mi pewności siebie, która była mi tak potrzebna na początku kariery.
Ale z czasem coś się zmieniło. Coś, czego nie dostrzegałam na początku, zaczęło stopniowo niszczyć naszą relację. To, co miało być wspólną przygodą, powoli zaczynało zmieniać się w cichą rywalizację. Z każdym sukcesem Kasi czułam, jak coś we mnie pęka, jak mały głos w mojej głowie mówił: „Dlaczego nie ty, Beata? Dlaczego to zawsze ona?”.
Kiedy Kasia zaczęła odnosić sukcesy w firmie, z początku cieszyłam się z jej osiągnięć. Była zdolna, charyzmatyczna i pełna zaangażowania. Zawsze podziwiałam te cechy u niej, ale kiedy zaczęła dostawać nowe projekty, prestiżowe zadania, a w końcu awans, moja radość zaczęła ustępować miejsca niepokojowi. Nagle zauważyłam, że to, co Kasia dostawała, było tym, o czym ja marzyłam. Moje własne starania wydawały się niewidoczne dla szefostwa.
Zazdrościłam jej
Każda kolejna wiadomość o jej sukcesie była jak mały cios. Próbowałam ukrywać swoje prawdziwe uczucia, ale coraz trudniej było mi szczerze się cieszyć z jej osiągnięć. Z każdym kolejnym projektem, który trafiał do niej, a nie do mnie, czułam, jakbyśmy stawały się sobie coraz bardziej obce. Choć starałam się tego nie pokazywać, wewnętrznie coś zaczynało mnie zżerać.
– Beata, zgadnij, co się stało! – Wykrzyknęła pewnego dnia Kasia, kiedy weszła do wspólnej kuchni w pracy. – Dostałam nowy projekt! To wielka szansa, chyba najważniejsza w mojej karierze.
Patrzyłam na nią, starając się uśmiechnąć.
– Gratulacje – odpowiedziałam, choć w środku kipiałam z zazdrości. – Naprawdę się cieszę…
Ale w środku myślałam: „Dlaczego to zawsze ty? Dlaczego nigdy ja?”.
Z czasem moja zazdrość zaczęła wpływać na naszą relację. Zaczęłam unikać Kasi, coraz mniej z nią rozmawiać, a nasze spotkania stawały się coraz bardziej powierzchowne. Kiedy opowiadała mi o swoich sukcesach, zamiast cieszyć się z nią, w mojej głowie pojawiały się pytania, dlaczego to ja nie odnoszę takich sukcesów. Zamiast rozmawiać o moich problemach, trzymałam je dla siebie, obawiając się, że Kasia nie zrozumie moich frustracji.
Czułam się nieważna
W firmie wszyscy widzieli, jak Kasia błyszczy, a ja coraz bardziej tonęłam w jej cieniu. Zaczęłam odczuwać, że wszyscy patrzą na nią z podziwem, a na mnie jak na tę, której coś brakuje. Moje własne osiągnięcia przestały mieć dla mnie znaczenie. Każda rozmowa z przyjaciółką była jak przypomnienie, że nie jestem wystarczająco dobra. Ona zawsze była tą, która odnosiła sukcesy, a ja czułam się coraz bardziej nieistotna.
– Wszystko w porządku? – spytała mnie pewnego dnia Kasia, kiedy zauważyła, że od jakiegoś czasu jestem mniej obecna.
– Tak, po prostu mam sporo pracy – skłamałam, unikając jej wzroku. Nie chciałam przyznać się do tego, co naprawdę mnie dręczyło.
– Jeśli coś jest nie tak, możesz mi powiedzieć – dodała, patrząc na mnie z troską.
– Naprawdę, wszystko w porządku. Powinnaś się skupić na swoim projekcie – odparłam, zamykając temat.
Wewnątrz jednak czułam, że nasze rozmowy tracą na szczerości. Zamiast mówić jej, co czuję, zamykałam się w sobie, dusząc wszystkie emocje. Rywalizacja, która rozgrywała się tylko w mojej głowie, zaczynała zżerać naszą przyjaźń.
To miał być mój awans
Punktem przełomowym był moment, kiedy Kasia dostała awans – ten, na który i ja liczyłam. Czekałam na tę decyzję z niecierpliwością, myśląc, że w końcu dostanę szansę na wyjście z jej cienia. Ale kiedy dowiedziałam się, że to Kasia została wybrana, poczułam, jakby świat się zapadł.
– Dostałam awans! – powiedziała z radością. – Nie mogę w to uwierzyć.
– Gratulacje – odpowiedziałam zimno, nie potrafiąc powstrzymać sarkazmu. – Jak zawsze…
– Co się dzieje? – zapytała, zauważając mój ton. – Dlaczego jesteś taka?
Nie mogłam dłużej tłumić swoich emocji. Wszystko we mnie pękło.
– Zawsze dostajesz wszystko, podczas gdy ja siedzę w cieniu! Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jak to na mnie wpływa? Każdy twój sukces to dla mnie kolejny dowód, że nie jestem wystarczająco dobra.
Kasia stała zszokowana. Nie spodziewała się takiej reakcji. Ja sama byłam przerażona tym, co powiedziałam, ale nie mogłam cofnąć słów.
Po tej rozmowie nasza relacja się rozpadła. Kasia, zraniona moimi słowami, zaczęła mnie unikać. Ja z kolei czułam się winna za to, co powiedziałam, ale nie potrafiłam cofnąć czasu. Każde nasze spotkanie w pracy było pełne niezręczności. Ludzie w firmie szybko zauważyli, że coś się zmieniło. Nasze wspólne projekty zaczęły cierpieć, a relacja, która kiedyś była naszą siłą, teraz stała się źródłem problemów.
Miałam wyrzuty sumienia
Wewnątrz czułam ogromną pustkę. Kasia była dla mnie jak siostra, a teraz wszystko wydawało się stracone. Wiedziałam, że to ja byłam odpowiedzialna za ten kryzys, ale nie potrafiłam zebrać się na odwagę, żeby to naprawić. Rywalizacja, która zaczęła się niewinnie, teraz zniszczyła coś, co było dla mnie najcenniejsze.
Kasia przestała do mnie pisać, unikała spotkań, a ja pogrążałam się w winie. Zrozumiałam, że moja zazdrość zniszczyła naszą przyjaźń, ale nie wiedziałam, jak to naprawić.
Po kilku tygodniach milczenia wiedziałam, że muszę coś zrobić. Nie mogłam dalej udawać, że wszystko jest w porządku. Postanowiłam spotkać się z Kasią i spróbować wyjaśnić swoje zachowanie. Wiedziałam, że rozmowa nie będzie łatwa, ale nie mogłam stracić naszej przyjaźni przez moją zazdrość.
– Chcę cię przeprosić za to, co powiedziałam. Byłam zazdrosna, a to zniszczyło naszą relację. Nie powinnam była tak zareagować.
Patrzyła na mnie przez chwilę w milczeniu, a potem westchnęła.
– Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak zareagowałaś. Zawsze myślałam, że wspieramy się nawzajem. Dlaczego nie powiedziałaś mi, co czujesz?
Było mi głupio
– Bałam się, że mnie nie zrozumiesz – odpowiedziałam szczerze. – Twoje sukcesy sprawiły, że czułam się bezużyteczna. To była moja walka, a ja pozwoliłam, żeby nasza przyjaźń na tym ucierpiała.
Kasia westchnęła, ale widziałam w jej oczach zrozumienie.
– Przykro mi, że tak się czułaś. Zależy mi na naszej przyjaźni. Ale musimy nad tym pracować.
Choć nasza relacja była nadwyrężona, postanowiłyśmy spróbować ją odbudować. Zrozumiałyśmy, że praca nie powinna stać na drodze naszej przyjaźni. Wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo – obie potrzebowałyśmy czasu, aby znowu zaufać sobie nawzajem. Ja musiałam nauczyć się radzić sobie z zazdrością, a Kasia musiała zrozumieć, jak bardzo wpłynęły na mnie jej sukcesy.
Z czasem zaczęłyśmy pracować nad naszymi relacjami, budując je na nowo, na szczerości i zrozumieniu. Praca to nie wszystko – przyjaźń była dla nas ważniejsza. Wiedziałyśmy, że to długa droga, ale byłyśmy gotowe nią podążać. W końcu prawdziwa przyjaźń jest warta każdego wysiłku.
Beata, 31 lat