„Nie przepadałam za synową, więc ucieszyłam się z romansu syna. To był idealny moment, by się jej pozbyć”
„Zawsze zastanawiałam się, jakim cudem ona w ogóle wyszła za mojego syna. Po wielu latach zrozumiałam, że to była jej sprytna strategia! Była pewna, że będąc z nim, nie musi się specjalnie starać, może robić, co tylko zapragnie, a on i tak będzie w nią wpatrzony jak w obrazek! I tak też się stało”.
- Dorota, 63 lata
Od początku mi nie pasowała
– Twoje spojrzenie na to wszystko jest niepełne, nie znasz całego naszego życia – irytuje się mój syn, gdy próbuję porozmawiać z nim o jego małżonce, Kasi. – Jesteś do niej z góry uprzedzona!
– Synu – mówię. – A jak inaczej mam na to patrzeć? Wyglądasz na wycieńczonego, schudłeś, ubrania na tobie wiszą, a dla niej najważniejsze jest tylko to, żeby sobie zrobić paznokcie! A i tak potem wyglądają jak pazury kota! Jak ty się w ogóle odżywiasz? Jesz jakieś porządne posiłki w ciągu dnia?
– Jem, jem... Nie martw się tak.
Widać wyraźnie, że kłamie. Na pewno wiem, że moja synowa nie gotuje: „Przecież można zamówić jakieś jedzenie, iść do baru czy restauracji” – rozbawiona odpowiada. – „Nie mam ręki do gotowania. W dodatku, trzymam dietę!”
Dba o siebie, to fakt. Ma świetną sylwetkę, ubiera się bardzo dobrze, zawsze świetnie pachnie... Ci, którzy jej nie znają, nie domyślą się, że ta elegancka kobieta jest kompletnie nieporadna w codziennym życiu! Mój chłopiec czasem stara się ją wyręczać w dbaniu o dom. Pierze, odkurza, wyrzuca śmieci, usuwa stosy kolorowych czasopism, ale to nic nie daje! Kubki po kawie, akcesoria do manicure, lakiery do paznokci, chusteczki, bielizna osobista – wszystko leży rozrzucone bezładnie po meblach i podłodze. Ona twierdzi, że jej to nie przeszkadza!
Moja synowa wygląda na dość młodą dziewczynę, mimo że ma ponad czterdzieści lat. Troszczy się o swoją urodę, zamawia kosztowne kosmetyki, sama przyznaje, że codziennie poświęca sporo czasu na dbanie o swój wygląd.
– To jest inwestycja – wyjaśnia. – Co z tego, że mój dom będzie nieskazitelnie czysty, kiedy ja sama wyglądałabym jak nieumyty mop? Mężczyźni od takich kobiet uciekają! W domu tylko coś zjedzą, wypiją i lecą do pięknej dziewczyny, która nie sprząta, ale umie dostarczyć wrażeń w sypialni! U mojej mamy można było jeść z podłogi, a mój tato i tak ją opuścił! W sądzie stwierdził, że powodem rozstania jest to, że mama nie pociąga go fizycznie. Dla faceta igraszki zawsze będą ważniejsze niż jedzenie albo czysty dom. Takie mamy życie!
Stwierdzam wtedy, że to nie prawda, że na pewno dałoby się jakoś pogodzić wszystkie te rzeczy, ale moja synowa tylko parska śmiechem..
– Oczywiście! Kobieta do wszystkiego – kochanka, pomoc domowa i kucharka! Dlaczego miałabym sobie na to pozwalać?
– Ponieważ jesteś kobietą – staram się przekonać.
Nawet nie pytała mojego syna o zdanie
Mam jedną wnuczkę. Nie mam z nią stałego kontaktu, ponieważ moja synowa zdecydowała o posłaniu Michaliny do kosztownej, prywatnej szkoły z internatem tuż po ukończeniu gimnazjum. Uważała, że pedagodzy zadbają o nią lepiej, a ponadto w takiej szkole lepiej nauczy się wszystkiego, czego potrzebuje. Misia nie chciała opuszczać naszego domu, płakała, ale synowa była nieugięta!
– Daję ci możliwość zdobycia lepszego wykształcenia i życia – mówiła. – Kiedyś to zrozumiesz!
Zakochał się po uszy i postanowił się ożenić. Jako przeciętny blondyn, który do tej pory nie miał zbyt dużego powodzenia u płci przeciwnej, nagle wpadł na swoją wymarzoną dziewczynę! Wydaje mi się, że była to jego pierwsza miłość, więc tym bardziej stracił dla niej głowę... Nie czekając długo, poprosił ją o rękę, żeby nikt inny jej mu nie odbił; na pierścionek z diamentem oboje musieliśmy się zapożyczyć!
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego ona wybrała właśnie jego? Po wielu latach zrozumiałam, że to było sprytne posunięcie! Zdała sobie sprawę, że będąc z nim, nie będzie musiała robić nic, co nie jest dla niej przyjemne, że będzie mogła robić wszystko, co jej się podoba, a on i tak będzie w nią wpatrzony jak w obrazek! I tak się stało... Zawsze wybaczał jej wszystko. Gdy przekraczała jakieś granice, wystarczyło jedno pochlebstwo z jej strony, uroczy uśmiech, delikatny dotyk. Natychmiast zapominał o wszystkim i wybaczał każdą, nawet najgorszą rzecz...
Zbliża się matura mojej wnuczki. Już zadeklarowała, że nie planuje wracać do domu; oczekuje, że jej rodzice pokryją koszty studiów za granicą. Moja synowa wydaje się z tego powodu dumna, zupełnie nie zauważając, jak jej córka stopniowo przejmuje jej charakter, coraz bardziej stając się roszczeniową egoistką.
Jej mąż dosłownie staje na głowie, żeby o wszystko się zatroszczyć. Oprócz tego codziennie pracuje, wraca tylko na noc, a czasem wpada do mnie na zupkę. Jego żona pracuje w luksusowym sklepie z perfumami. Czas spędza za szklaną ladą i naprawdę tam pasuje. Wygląda jak żywa reklama kosmetyków do pielęgnacji skóry! Po pracy chodzi na zajęcia fitness, na masaże i do kosmetyczki... I stamtąd dzwoni do swojego męża z instrukcjami.
– Lodówka jest pusta – mówi. – Kup sery, jogurty i warzywa dla mnie.
– A co mam kupić dla siebie? – stara się dowiedzieć, czy ma szansę na jakieś jedzenie na obiad czy kolację.
– Kup co chcesz! Przecież to ty to będziesz jeść. Skąd mam wiedzieć, co ci smakuje?!
W dni wolne od pracy zazwyczaj nie wstaje przed południem. Utyskuje, że wręcz nie znosi weekendów, ponieważ w domu panuje nuda, a w telewizji nie leci nic, co by ją zainteresowało. Zazwyczaj dochodzi wtedy do kłótni; synowa ma wyjątkowy dar do zaczynania kłótni, a ponadto takie sytuacje traktuje jako swego rodzaju rozrywkę.
Oboje zdecydowanie różnie definiują słowo „odpoczynek”. Mój syn preferuje samotność i bardziej surowe warunki, takie jak biwak nad jeziorem. W wolnych chwilach lubi jeździć pod namiot i spędzać czas w ciszy, na łonie natury. Synowa z kolei nie wyobraża sobie urlopu innego, niż pobyt w luksusowym hotelu w popularnych turystycznie krajach. Musi mieć tam zapewnione wszystko – od siłowni, przez basen aż po zabiegi pielęgnacyjne. Choć łączy ich jedna rzecz: ani syn, ani synowa niezbyt chętnie dzielą się opowieściami ze swoich wyjazdów. Wszelkie pytania zbywają zwykle krótkimi odpowiedziami.
Ostatni urlop przyniósł jednak duże zmiany
Syn wrócił z wyjazdu z piękną opalenizną, wypoczęty, radosny i pełen energii. Zaszła w nim jakaś zmiana... Jak gdyby ktoś wymienił w nim baterie! Natychmiast dostrzegłam, że zaczął troszczyć się o swój wygląd. Zaopatrzył się w kilka nowych koszulek, dobre buty, jeansy, zaczął golić się codziennie, a fryzurę zmienił na bardziej modną...
– Aha – rzekłam – teraz mamy w domu dwójkę modnisiów. Wyglądasz świetnie synu, w końcu!
Uśmiechnął się jedynie, lecz matczyne uczucia natychmiast zaalarmowały mnie, że coś jest nie tak! Zanim zaczął mówić, upłynęło trochę czasu.
– Pamiętasz Zuzannę, mamusiu? – spytał.
– Tą, co chodziła do kółka sportowego w szkole? Jasne, że pamiętam... Co z nią się dzieje?
– Spotkałem ją ostatnio. Pracuje jako nauczycielka wf–u w szkole podstawowej. Uczniowie ją kochają. Sam to zobaczyłem...
– Ma rodzinę?
– Jest po rozwodzie. Ma syna. Była na zlocie harcerskim blisko miejsca w którym łowiłem ryby. W ogóle się nie zmieniła...
Od dawna nie widziałam u mojego chłopca takiej iskry w oczach! Wyglądał jakby odzyskał dziesięć lat młodości, postawa mu się poprawiła i stał się radosny.
– W ogóle, ona też lubi wędkować. Ciekawe, prawda?
Z każdym kolejnym zdaniem dowiadywałam się, że podczas tych wakacji spotykali się codziennie. Przypominali sobie miniony czas, dzielili się tajemnicami i stali się dla siebie bliżsi.
– Zuza jest niesamowita – mój syn nie mógł powstrzymać swojego entuzjazmu. – Autentyczna, wesoła, prawdziwa... I jej umiejętności kulinarne! Wyobrażasz sobie, że potrafi przygotować omlet na ognisku, taki, że nawet ty byś się go nie powstydziła!
Dostrzegłam, że mój syn ma mały kłopot. Jego związek stał się zagrożony!
– Każdy urlop musi kiedyś się skończyć – próbowałam dalej. – Nadal się widujecie?
– A dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Zuzanna mieszka w naszym mieście, parę ulic stąd... To niesamowity przypadek, że dopiero teraz się odnaleźliśmy!
– Czyli spotykasz się z nią u niej w domu?
– Kilka razy tam byłem. Nie masz pojęcia, jak tam jest przyjemnie! Wszystko błyszczy, jest urządzone z gustem, czujesz się jak w domu! A do tego unosi się zapach śliwkowego ciasta.
– Twojego ulubionego?
– Tak, dokładnie tego, które tak uwielbiam. I ona pachnie tak domowo, przytulnie, jak ciepłe drożdżówki. Przy tym nie trzyma żadnej diety!
Zdecydowałam się zadać bezpośrednie pytanie:
– Czy ty jesteś zakochany?
– Nie jestem pewien. Chyba jeszcze nie, ale wydaje mi się, że idę właśnie w tym kierunku.
– Ale przecież masz żonę, córkę... Co z twoją rodziną?
– Jaką żonę? – odpowiedział z gniewem. – Moją żona jest jak zimna lalka z wystawy w drogerii. Co na mnie czeka w domu? Ten bałagan i nieporządek nazywasz domem? A córka i tak mnie olewa. Chce tylko pieniędzy!
– Też przyczyniłeś się do tego...
– Dlatego planuję zakończyć tę farsę. Chcę żyć normalnie. Nie mam do tego prawa?
Jak mogłam odpowiedzieć inaczej? Nie przepadam za moją synową, irytuje mnie jej postawa i uważam, że jest straszna. Ale przecież to żona mojego syna i matka mojej wnuczki.
Nie przyczynię się do rozpadu ich małżeństwa
Wybieram numer jej numer telefonu.
– Musimy porozmawiać, to bardzo ważne – mówię. – Przyjedź do mnie po zakończeniu pracy.
– O co chodzi? – dopytuje.
– To naprawdę ważne! Ale jeśli Cię to nie obchodzi, to nie musisz przyjeżdżać.
– Przyjadę – odpowiada.
Podczas gdy jej mąż stał się pełen życia i zadbany, ona nagle jakby postarzała się o kilka lat. Ma niedbale nałożony makijaż, odrosty na włosach i do tego plamę na swojej koszuli.
– Nie prezentujesz się najlepiej... – zaczynam.
Natychmiast zaczyna płakać. Chyba pierwszy raz widzę ją taką smutną.
– Chyba Marek ma inna kobietę – rozpacza. – Mama nawet nie wie, jak bardzo się zmienił!
– Co masz na myśli?
– Nie ma go przez całe wieczory. W soboty i niedziele też jestem sama.
– Ale wcześniej i tak nie spędzaliście zbyt wiele czasu razem.
– Niech mama mnie już nie dobija!
– Nie zamierzam tego robić. Wyciągnij sama wnioski...
Jednak ona tylko lamentuje nad swoim losem. Mówi, jak jest nieszczęśliwa, jak biedna jest, jak nie potrafi poradzić sobie z obecną sytuacją.
– Myślałam, że wszystko jest możliwe, ale nie przypuszczałam, że on znajdzie sobie inną! Jak znajdę tę dziewczynę, to dam jej popalić!
– I niby dlaczego miałabyś to robić?
– Pokażę jej, że nie podrywa się żonatych facetów!
– I tylko to chcesz osiągnąć?
– Nikt nie będzie się ze mnie śmiał, że mój mąż odszedł do innej.
– Czyli tylko to cię obchodzi? Żeby nikt się z ciebie nie śmiał?
– A co innego miałoby mnie martwić?
– Wydawało mi się, że kochasz Marka. Na swój specyficzny sposób, ale jednak.
– To on powinien mnie kochać! Nie znajdzie lepszej! Zobaczysz, on jeszcze tego pożałuje!
Moja synowa płacze z irytacji. Nie dostrzega, że cała ta sytuacja wynika też z jej własnej winy. Przedstawia się jako niewinna ofiara, obwiniając cały świat! Nadszedł czas, aby ktoś pokazał jej prawdę...
– Jesteś nierozsądna – mówię. – Przegrasz wszystko. Nie zostanie ci nic.
Ona zaskoczona patrzy na mnie.
– Jak mama może? Mama nigdy mnie nie lubiła...
– To prawda. I nie mam zamiaru cię żałować. Sama zasłużyłaś sobie na to wszystko...
Mówię jej wszystko, co myślę. Że jest leniwa i nieporadna. Że nawet święty nie mógłby z nią wytrzymać. Że Marek i tak był z nią zbyt długo, ale w końcu się zmęczył i znudził...
– Widzisz, a teraz w jego życiu pojawił się ktoś, kto daje mu to wszystko, czego ty zawsze mu żałowałaś. Nie wiem, jak daleko to poszło i czy nie jest już za późno, żebyś zaczęła myśleć. Jedno jest pewne, jeśli nie zmienisz swojego podejścia, nie uda ci się utrzymać rodziny. Będziesz sama...
– Czy mama mogłaby mi pomóc? – zwraca się do niej.
– Nie ma takiej możliwości. To twoja odpowiedzialność. Sama musisz naprawić to, co zepsułaś!
– Ale nie poradzę sobie sama!
– Jesteś mądra, sprytna, atrakcyjna... Potrafisz być przebiegła, jeśli tylko tego chcesz! Masz głowę na karku. Zależy ci na Marku?
Długo nie może zdobyć się na odpowiedź, ale kiedy nareszcie zaczyna mówić, jestem pewna, że mówi szczerze.
– Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego.
– To walcz o niego. Ale nie tymi swoimi pazurami! Jeszcze nie wszystko jest stracone. Życzę ci powodzenia...