„Nie rozumiałam, dlaczego moje małżeństwo powoli dogorywało. Gdy odkryłam brudny sekret teściowej, prawda wyszła na jaw”
„– Zrobiłam to dla Michała. I dla ciebie. Inaczej byście się nigdy nie spotkali – powiedziała teściowa chłodno. Nie mogłam oddychać. Wszystko we mnie się gotowało. – Czy Michał o tym wiedział? – wyszeptałam. – Nie. I nie musi. To sprawa przeszłości. Wyszłam stamtąd, ledwo powstrzymując łzy”.

- Redakcja
Zawsze uważałam się za osobę racjonalną. Z wykształcenia jestem psycholożką, więc potrafię analizować emocje, rozpoznawać wzorce, wyciągać wnioski. Ale kiedy chodzi o własne życie… wszystko staje się mniej oczywiste. Z Michałem jesteśmy małżeństwem od siedmiu lat. Mieszkanie, praca, weekendowe zakupy – wszystko jak w zegarku. A jednak od dawna czułam w naszym związku coś martwego. Chłód. Ciszę. Odległość. Michał się nie zwierzał, nie rozmawiał. Jego matka, Jadwiga, zawsze była obecna. Aż za bardzo. I to właśnie przez nią odkryłam pewną starą tajemnicę, która zmieniła wszystko.
Teściowa zapłaciła byłej Michała
– Jadwigo, mogę z panią chwilę porozmawiać? – zapytałam z pozornym spokojem, choć trzęsły mi się dłonie.
Siedziałyśmy w jej kuchni. Michał pojechał po części do samochodu, co dawało mi godzinę. Na stole parowała herbata z lipy, jak zawsze. Wszystko wyglądało zwyczajnie – tylko ja już nie byłam taka sama.
– Oczywiście. Co się stało? – spytała, patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.
– Chciałam zapytać o Agnieszkę… dawną dziewczynę Michała – zaczęłam spokojnie. – Znalazłam coś… list, który wygląda na pisany przez panią. Z datą sprzed kilkunastu lat. Do niej.
Jadwiga zamarła. Odstawiła filiżankę, a jej twarz stężała.
– Ach, to… – westchnęła po dłuższej chwili. – Tak, napisałam do niej. I zapłaciłam, żeby zniknęła z jego życia. Nie była odpowiednią kandydatką na żonę.
– Co takiego?! – ledwo powstrzymałam się, by nie wstać.
– Zrobiłam to dla Michała. I dla ciebie. Inaczej byście się nigdy nie spotkali – powiedziała chłodno, jakby chodziło o układanie mebli.
Nie mogłam oddychać. Wszystko we mnie się gotowało.
– Czy Michał o tym wiedział? – wyszeptałam.
– Nie. I nie musi. To sprawa przeszłości.
Wyszłam stamtąd, ledwo powstrzymując łzy. Czy całe moje małżeństwo było wynikiem manipulacji? Czy Michał… wybrał mnie tylko dlatego, że nie miał szansy wybrać jej?
Bałam się i czułam się winna
Agnieszkę znalazłam przez media społecznościowe. Zmienione nazwisko, inne miasto. Pisałam kilka dni, zanim odpisała. Nie ufała mi – i miała rację. Spotkałyśmy się w małej kawiarni, gdzieś na obrzeżach. Miała oczy takie same jak kiedyś Michał, tylko smutniejsze.
– Nie wiedziałam, czy powinnam w ogóle tu przychodzić – powiedziała, jeszcze zanim usiadła.
– Dziękuję, że przyszłaś. Chciałam tylko… zrozumieć.
Siedziałyśmy długo. Agnieszka opowiadała o tamtym czasie z rosnącym napięciem. O tym, jak bardzo kochała Michała. O tym, jak pewnego dnia przyszła jego matka i postawiła sprawę jasno: pieniądze albo kłopoty. Że „nie pasuje” do Michała. Że Michał musi się rozwijać, a nie tkwić w młodzieńczej miłości.
– Zrobiłam coś, czego do dziś żałuję – mówiła. – Zniknęłam. Wzięłam te pieniądze i wyjechałam. Myślałam, że poświęcając się, robię coś dobrego. Teraz wiem, że tylko straciłam wszystko.
Słuchałam tego i czułam, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Michał nigdy się nie dowiedział, dlaczego zniknęła. Myślał, że go zostawiła.
– Nie chciałam go skrzywdzić. Kochałam go bardziej, niż umiałam to wtedy pokazać – dodała cicho.
Wróciłam do domu z bolącą głową. Współczułam jej. Ale też… czułam się winna. Moje życie, nasze małżeństwo – czy naprawdę należało do mnie? Z każdą chwilą wrastał we mnie lęk. Bałam się, co się stanie, gdy Michał pozna prawdę.
Nie wiedziałam, czy przetrwamy
Wieczorem usiedliśmy przy kolacji. Michał był zamyślony, jak zwykle. Ułożyłam widelec obok talerza i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Muszę ci coś powiedzieć.
Uniósł brwi. Przerwał krojenie ziemniaka. Czekał.
– Znalazłam list. Od twojej mamy. Do Agnieszki.
Michał zamarł. Talerz zadźwięczał cicho, gdy odłożył nóż.
– List?
– Jadwiga zapłaciła jej, żeby zniknęła. Nie wiedziałeś o tym?
– Nie… – wyszeptał, jakby go uderzono.
– Spotkałam się z Agnieszką. Opowiedziała mi wszystko.
Spojrzał na mnie niedowierzająco, jakby właśnie tracił grunt pod nogami.
– To dlatego odeszła? A ja przez lata myślałem, że po prostu przestała mnie kochać…
Głos mu się załamał. Ukrył twarz w dłoniach.
– Michał… – zaczęłam, ale nie wiedziałam, co dalej. – Chciałam, żebyś wiedział. Ale też… chcę wiedzieć, co teraz dla ciebie będzie ważne.
Długo milczał. Potem wstał, podszedł do okna. Patrzył w ciemność, jakby próbował coś tam znaleźć.
– Nie wiem, Karolina. Nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. To dla mnie za dużo... Wszystko, co myślałem, wszystko… było nieprawdą.
A ja siedziałam przy stole, w bezruchu. Nasze życie, nasz dom – trząsł się w posadach. I nie wiedziałam, czy przetrwa.
Bałam się, co się wydarzy
Nie powiedział mi, że się z nią umówił. Po prostu wyszedł rano, zostawiając kartkę: „Potrzebuję czasu. Michał”. Dom był cichy, złowrogo spokojny. Patrzyłam na zegar, jakby miał mi powiedzieć, kiedy wróci. Bałam się, co się teraz wydarzy. Nie wytrzymałam z tego napięcia i poszłam za nim. Wiem, że to było złe, ale nie mogłam się powstrzymać. Miałam ciemne okulary i płaszcz, który rzadko zakładam, na co dzień. Okazało się, że poszedł do... kawiarni, tej, w której wcześniej umówiłam się z Agnieszką. Usiadłam w oddaleniu, zupełnie z boku. I Agnieszka też się tam oczywiście teraz pojawiła! Gdy weszła, Michał uniósł wzrok i przez chwilę tylko milczeli. Byli zajęci sobą, a ja mogłam ich obserwować z oddalenia.
– Agnieszka… – powiedział cicho, a ona się uśmiechnęła smutno.
– Michał.
Rozmowa była jak powrót do czegoś bolesnego i pięknego jednocześnie. Michał słuchał, czasem wtrącał coś półgłosem. Widziałam to później – w jego oczach, w wyprostowanej sylwetce, w tej dziwnej czułości, jaką przyniósł do domu, ale której nie miał dla mnie.
– Zawsze cię kochałem – usłyszałam tylko jedno i myślałam, że serce mi pęknie. – Nigdy nie wiedziałem, dlaczego odeszłaś.
Agnieszka płakała. Michał nie. Nie mogłam tego dłużej znieść, wymknęłam się i wróciłam do domu ze łzami w oczach. Ich rozmowa przeciągała się, a ja czekałam, nie wiedząc już, kim jestem. Żoną? Widzem? Przeszkodą? Gdy wrócił, nie powiedział od razu, gdzie był. Dopiero później, gdy zapytałam, nie zaprzeczył.
– Spotkałem się z nią – rzucił bez emocji.
– I?
– Nie wiem, co mam zrobić. Ale wiem, że już nie jestem tym samym człowiekiem.
Nie odpowiedziałam. Bo ja też już nie byłam tą samą kobietą.
Wiedziałam, że to koniec
Późnym wieczorem siedziałam w kuchni, piłam zimną herbatę. Patrzył na mnie przez chwilę, potem usiadł naprzeciwko.
– Musimy porozmawiać – powiedział. Głos miał miękki, ale nie czuły.
Skinęłam głową, choć w środku byłam już zbyt zmęczona na rozmowy.
– Karolina… – zaczął i urwał. – Potrzebuję czasu. Muszę zrozumieć, co się ze mną dzieje. Co naprawdę czuję.
– A co czujesz teraz?
Zawahał się.
– Że moje uczucia do Agnieszki nigdy nie wygasły.
Nie mogłam uwierzyć, że to mówi. Że tak spokojnie, tak chłodno…
– Czyli to koniec? – spytałam, choć w sercu znałam już odpowiedź.
Michał milczał. Patrzył gdzieś za mnie, jakby próbował uniknąć wzroku.
– Muszę być szczery – powiedział w końcu. – Nie potrafię udawać. Wybacz mi.
Parsknęłam pustym śmiechem.
– Więc wystarczyła jedna rozmowa, żebyś mnie zostawił?
– Nie jedna rozmowa. Lata tęsknoty.
Zamknęłam oczy. Każde jego słowo wbijało się we mnie jak igła. Michał wstał, odszedł do sypialni. Ja zostałam w kuchni, sama ze wszystkim. Z naszymi wspomnieniami i moim obezwładniającym bólem.
Przejrzałam wreszcie na oczy
Wyniosłam się miesiąc później. Cicho, bez spektaklu. Spakowałam rzeczy, które naprawdę należały do mnie: kilka książek, kubek z odłamanym uchem, szal, który Michał kiedyś mi kupił, zanim przestaliśmy się przytulać. Pożegnałam się z tym mieszkaniem jak z obcą osobą. Michał został. Z tego, co wiem, widuje się z Agnieszką. Może próbują zacząć od nowa. Może to tylko próba zamknięcia jakiegoś rozdziału. Nie pytam. Nie chcę wiedzieć.
Pierwsze tygodnie były jak przeprawa przez ciemność. Cisza w moim nowym mieszkaniu nie była ulgą. Była echem wszystkiego, co się skończyło. Ale potem przyszły inne dźwięki. Muzyka z radia, rozmowy z przyjaciółkami, szelest nowych kartek w nowym notatniku. Zaczęłam chodzić na długie spacery. Czasem siadam na ławce, patrzę na ludzi i próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czułam się naprawdę szczęśliwa. Jeszcze nie wiem, kim jestem bez Michała. Ale wiem jedno – już nie jestem kobietą, która wierzy w przypadkowe przeznaczenie. Może kiedyś zaufam komuś na nowo, nie wiem. Ale dziś czuję, że to, co się wydarzyło, było potrzebne. Żeby przejrzeć na oczy. Nie wszystko, co prawdziwe, jest dobre. Ale lepiej znać prawdę, niż żyć w kłamstwie.
Karolina, 33 lata
Czytaj także:
- „Gdy mąż traktował mnie jak służącą, ja knułam za jego plecami. Zamiast rwać włosy z głowy, wpuściłam go w maliny”
- „Nakryłam teściową w pensjonacie za miastem. Siwy Adonis raczej nie był zwykłym kolegą z osiedla”
- „Zaprosiłam rodzinę na darmowe wakacje. Gdy zobaczyłam, co zrobili, wystawiłam im rachunek na 5000 zł”