„Nie sądziłam, że na stare lata znajdę jeszcze miłość. Zamiast poddać się uczuciu, uciekłam jak zawstydzona nastolatka”
„Tadeusz okazał się świetnym tancerzem. Bawiliśmy się na parkiecie przez dłuższy czas, dopóki żywa muzyka nie przeszła w wolniejszy, nastrojowy kawałek. Po eleganckim ukłonie mój partner delikatnie objął mnie w talii”.
- Listy do redakcji
To było jedno wielkie nieporozumienie, które wydarzyło się na przyjęciu u znajomych. Zabawny błąd sprawił, że Zośka, moja przyjaciółka, zaprosiła mnie jako towarzyszkę dla gościa, którego partnerka nie dała rady przyjść. A kiedy Michał, chłopak Zośki, usłyszał o mojej obecności, wpadł na pomysł i zaprosił Tadka, żebym nie siedziała sama.
Byliśmy przyjaciółmi
Na szczęście wszystko poszło dobrze podczas przyjęcia. Tego wieczoru poznałam też Tadka. Zapytał mnie o plany na nadchodzący weekend. Ponieważ miałam wolne, umówiliśmy się na spotkanie. Wybraliśmy się na wspólny posiłek. Świetnie nam się rozmawiało. Okazało się, że oboje uwielbiamy książki, teatr i rowerowe wypady. Na następny weekend zaplanowaliśmy wspólną wycieczkę rowerową do Czerska.
Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, między innymi na spektaklu teatralnym i paru seansach filmowych. Ale żadne z nas nie próbowało przekształcić tej znajomości w coś więcej.
– Mój bratanek żeni się za dwa tygodnie. Zwykle chodzę na rodzinne przyjęcia sam i nie zabawiam tam długo. Ale byłoby super, gdybyś poszła ze mną. Co ty na to?
Dawno temu lubiłam tańczyć, jednak ostatnio brakowało mi ku temu możliwości. Pomyślałam, że nadszedł odpowiedni czas. Mogę się pobawić, a dodatkowo sprawię sobie wreszcie coś ładnego do ubrania. Na zakupy ruszyłam razem z Zośką. Zdecydowałam się na zwiewną kreację w kolorze szmaragdowym.
– Rany, te twoje oczy w tej kreacji błyszczą zielenią jak u dzikiej kocicy – powiedziała z zachwytem Zośka. – Wiesz, mam takie świetne kolczyki. Musisz je przymierzyć, będą pasować jak ulał.
Poznałam jego rodzinę
W sobotę rano wybrałam się do fryzjera i kosmetyczki. Po założeniu ubrań stanęłam przed lustrem, żeby się sobie przyjrzeć. To, co zobaczyłam, naprawdę przypadło mi do gustu.
– No, wciąż nieźle się trzymasz – powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
Gdy zobaczyłam, jak Tadeusz wita się z rodziną pod kościołem, dotarło do mnie, że zaraz spotkam jego pociechy. Ta myśl wcześniej w ogóle nie przyszła mi do głowy.
– Cześć, tatku! – nagle wyrosła przed nami wysoka, atletyczna kobieta z drobnym mężczyzną u boku. – A to chyba Ewa, twoja ukochana? Nareszcie się spotykamy…
– Przyjaciółka. Przecież ci tłumaczyłem – przerwał jej Tadeusz. – Przepraszam cię, Ewa, nie wspominałem wcześniej…
– Daj spokój, tato – weszła mu w słowo córka. – To tylko nasze takie przekomarzanie się. A im mocniej tata wszystkiemu zaprzecza, tym bardziej go drażnimy.
Na szczęście rozpoczynająca się ceremonia rozładowała napięcie. Ku mojemu zaskoczeniu, Tadeusz okazał się świetnym tancerzem. Bawiliśmy się na parkiecie przez dłuższy czas, dopóki żywa muzyka nie przeszła w wolniejszy, nastrojowy kawałek. Po eleganckim ukłonie mój partner delikatnie objął mnie w talii. W tańcu czułam się bezpiecznie, bo Tadeusz prowadził mnie z wyczuciem i pewnością siebie.
Dobrze się bawiłam
Pierwszy raz doświadczyłam takich emocji. Jego ciepły oddech muskał mój kark, a ręce delikatnie mnie dotykały. Nagle dotarło do mnie, że moje spojrzenie na niego kompletnie się zmieniło. Poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca. Chyba Tadeusz też to zauważył, bo zaproponował:
– Może wyjdziemy zaczerpnąć świeżego powietrza?
Skinęłam głową. Kiedy znaleźliśmy się na dworze, Tadeusz pojawił się z powrotem, niosąc dwa kieliszki wypełnione białym winem.
– Ewa, daję słowo, że ani razu nie mówiłem moim dzieciom o tym, że się z kimś spotykam. Muszę ci jednak coś powiedzieć. Czuję, że zwykła przyjaźń to dla mnie za mało. Zdaje się, że wpadłem po uszy.
Trudno mi wytłumaczyć, co mnie opętało. Pomyślałam, że najprościej będzie się przekonać, czy jest między nami jakieś uczucie. Pochyliłam się do przodu i pocałowałam Tadeusza w usta.
– A jednak miałam rację! – dobiegł nas znienacka głos jego córki.
Przyglądała się nam z góry. Tadek podskoczył jakby dotknął rozgrzanej patelni.
– Naprawdę, to nie tak jak myślisz, pierwszy raz my…
– Tato, przestań się tłumaczyć, przecież widzisz, że jestem szczęśliwa. Może lepiej już sobie pójdę…
– No to się wkopaliśmy – zaśmiał się Tadek, gdy jego córeczka zniknęła za drzwiami.
To było za dużo
Zostałam u niego do rana. Następnych kilka miesięcy spędziliśmy nierozłączni jak dwa gołąbki. Ale życie w pojedynkę przez długi czas sprawiło, że ciężko mi było przyzwyczaić się do dzielenia przestrzeni z drugą osobą. Brakowało mi spokojnych momentów, gdy mogłam samotnie odpoczywać na kanapie albo spędzać wolny czas w ogródku. Ze wszystkiego jednak najbardziej tęskniłam za możliwością spania samej, we własnym łóżku.
Wszystkie te emocje w końcu ze mnie wystrzeliły – i to w najgorszy możliwy sposób. Tamtego dnia kompletnie straciłam nad sobą kontrolę, urządzając scenę.
– Zostaw mnie, Tadziu. Proszę cię, idź do domu. Potrzebuję samotności.
Tadek zerwał się z kanapy, a jego policzki zrobiły się czerwone jak burak.
– Wystarczyło powiedzieć wcześniej, że ci przeszkadzam. Nie musiałem tu w ogóle przychodzić.
Wybiegł z impetem z domu. Trzask zamykanych drzwi odbił się echem w pustym mieszkaniu. Zostałam sama ze swoimi myślami. Natychmiast poczułam ukłucie winy – cała ta sytuacja była przecież moją winą. Doskonale rozumiałam, że to ja powinnam wykonać pierwszy krok i przeprosić.
Świadomość, że każda minuta zwłoki zmniejsza szanse na to, że Tadeusz będzie chciał ze mną porozmawiać, była przytłaczająca. Palce aż świerzbiły mnie, żeby chwycić za telefon, ale nie mogłam się na to zdobyć.
Musiałam go przeprosić
W moim sercu panował totalny chaos. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej brakowało mi jego obecności. Uznałam, że spotkanie twarzą w twarz będzie lepsze niż rozmowa przez telefon.
Nacisnęłam dzwonek. Najpierw dobiegły mnie odgłosy kroków, potem zapadła cisza. W końcu usłyszałam jak Tadeusz obraca klucz w drzwiach. Kiedy je otworzył, miał niezadowoloną minę, ale machnął ręką, żebym weszła do mieszkania. Milczał jak zaklęty. Widać było, że nie ma zamiaru mi pomóc w tej trudnej sytuacji.
– Chcę cię naprawdę przeprosić. Zachowałam się jak dziecko. Zamiast na ciebie krzyczeć, powinnam spokojnie wyjaśnić, co mi leży na sercu. Możesz mi poświęcić chwilę?
Kiwnął głową i gestem zaprosił mnie, żebym usiadła na sofie. Zanim jednak sam się przysiadł, wykazał się odrobiną empatii i wyjął z barku koniak, który nalał do dwóch kieliszków. Porządnie pociągnęłam z mojego, żeby nabrać więcej śmiałości. Później rozpoczęłam opowieść.
Po raz pierwszy odkryłam przed nim szczegóły swojego poprzedniego związku. Wyjaśniłam, jak trudna i wyniszczająca była ta relacja. Mówiłam też o tym, ile czasu potrzebowałam, by stanąć na nogi. Wtedy też zdecydowałam, że mądrzej będzie unikać angażowania się w kolejne związki. I tak stopniowo nauczyłam się cieszyć samotnością.
Wszystko mu wyjaśniłam
– Kompletnie mnie zaskoczyłeś swoim pojawieniem się w moim życiu. Zupełnie nie byłam przygotowana na emocje, które ze sobą przyniosłeś. Zamiast dać sobie czas i wszystko przemyśleć, od razu wskoczyłam w tę relację na głęboką wodę. Chyba za bardzo się w to zaangażowałam. Poczułam się przytłoczona, a kiedy tamtego dnia straciłam kontrolę, dopadł mnie strach. Coś we mnie się załamało. Mimo to chcę być przy tobie. Tęsknię za tobą. Potrzebujemy tylko ustalić pewne reguły i określić nasze granice.
Miałam wątpliwości, czy dotarło do niego to, co chciałam przekazać. Po kilku sekundach zabrakło mi pomysłów, jak lepiej wytłumaczyć mój punkt widzenia. W głowie rozpaczliwie szukałam kolejnych powodów.
– Tadek, proszę, musisz to zrozumieć – spróbowałam ponownie, ale machnął ręką, uciszając mnie.
– Przestań już mówić. Wszystko jest dla mnie jasne. Podejdź teraz do mnie…
Rozpłakałam się, kiedy schowałam się w jego ramionach. Zdobyłam się na nowy początek. Czułam się przy nim bezpieczna i spokojna, jakby był moim własnym, przytulnym schronieniem.
Daliśmy sobie szansę
– Słuchaj, jest coś, o czym też muszę ci powiedzieć. Po śmierci Teresy spędzałem całe dnie na cmentarzu. Minęły dwa lata, zanim stanąłem na nogi. Nie sądziłem, że kiedyś jeszcze się zakocham. Aż na mojej drodze pojawiłaś się ty i wszystko się zmieniło. Dlatego tak bardzo zabiegałem o każdą chwilę z tobą, chciałem robić razem wszystkie rzeczy. Bałem się, że jak zostanę sam, to wrócą wspomnienia o Teresie.
Miałem wyrzuty sumienia, że zdradzam jej wspomnienie i robiłem coś złego. Ale po przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że to nie jest nic złego. Spróbujmy jeszcze raz, ale bez niepotrzebnych emocji i dramatów. Co powiesz na wspólny, romantyczny posiłek w sobotę
Pokiwałam głową na tak. Strach mnie zżerał, ale naprawdę chciałam dać nam drugą szansę.
Maria, 60 lat