Reklama

Kiedy tylko myślałam o zbliżającym się ślubie, serce zaczynało mi bić szybciej. Nie ukrywałam, że cały ten zamęt związany z organizacją wesela był przytłaczający. Od wyboru odpowiedniej sukni ślubnej, przez ustalanie menu, po dopasowanie każdego drobiazgu – to wszystko może wywołać zawrót głowy.

Reklama

Na szczęście miałam obok siebie moją najlepszą przyjaciółkę. Jola zawsze wiedziała, jak mnie uspokoić, kiedy coś idzie nie tak i nie pozwalała mi się poddawać, kiedy czułam się przytłoczona. To ona była ze mną, kiedy pierwszy raz spotkałam Michała, mojego przyszłego męża. Zresztą, to właśnie dzięki niej w ogóle do niego zagadałam. W tym zwariowanym czasie, kiedy czasem trudno jest mi utrzymać uśmiech na twarzy, to Jola była moją ostoją.

Coś mi tu nie gra

Zauważyłam, że przygotowania do ślubu nie szły tak gładko, jak bym sobie tego życzyła. Zaczęło się od niewielkich usterek w rezerwacjach – zaginione potwierdzenia, błędne daty. Początkowo zrzucałam to na przypadek, ale kiedy okazało się, że kwiaty do dekoracji sali miały być zupełnie inne niż te, które wybrałam, zaczęłam mieć poważne wątpliwości.

– Coś mi tu nie gra – zaczęłam, kiedy siedziałyśmy razem przy kawie. – Wszystko idzie nie tak, jak powinno. Te rezerwacje, dekoracje… Przecież mieliśmy to wszystko ustalone!

Jola uniosła brew, patrząc na mnie ze spokojem, który w tamtej chwili wydawał mi się nieco dziwny.

– Naprawdę się tym przejmujesz? Zawsze pojawiają się jakieś drobne problemy, to normalne. Nie martw się, wszystko się ułoży.

– Może masz rację – odpowiedziałam, choć jej słowa wcale mnie nie uspokoiły. Coś szeptało, że jest inaczej. Może to była moja podświadomość, a może intuicja. W każdym razie zaczynałam widzieć sytuację w innym świetle.

Czułam się rozdarta

Kiedy wróciłam do domu, nie mogłam przestać myśleć o reakcji Joli. Dlaczego była taka spokojna? Dlaczego zbywała moje obawy? Czy naprawdę nie dostrzegała problemu, czy może coś przede mną ukrywała?

Postanowiłam podzielić się swoimi wątpliwościami z innymi przyjaciółmi i rodziną. Może oni dostrzegą coś, czego ja nie widzę?

– Zauważyłaś, że coś jest nie tak z przygotowaniami do ślubu? – zapytałam kuzynkę, kiedy spotkałyśmy się podczas przerwy obiadowej w pracy. Marta zawsze miała bystre oko do takich spraw.

– Szczerze? Zauważyłam, że Jola ostatnio jest jakaś inna – odpowiedziała, mieszając sałatkę. – Ale może to tylko stres związany ze ślubem.

W tej chwili do rozmowy dołączyła się moja ciotka Ania, która siedziała przy sąsiednim stole.

– Moja droga, czasem ludzie pokazują swoje prawdziwe oblicze w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Może powinnaś dokładniej przyjrzeć się swojej przyjaciółce?

Zaskoczona tymi słowami, zaczęłam analizować swoje relacje Jolą. Czy naprawdę Jola mogłaby mieć jakieś ukryte motywy? Ale dlaczego miałaby sabotować mój ślub?

– Nie sądzisz, że to wszystko wygląda tak, jak jakby to był przypadek? – zastanawiałam się na głos, próbując zrozumieć całą sytuację.

– Nie możesz zakładać najgorszego, ale jeśli czujesz, że coś jest nie tak, może powinnaś o tym z nimi porozmawiać – zasugerowała Marta.

Czułam się rozdarta. Czy moja przyjaciółka, osoba, której ufałam przez lata, naprawdę mogłaby coś ukrywać? Z drugiej strony, musiałam jakoś wyjaśnić te dziwne zdarzenia.

Ich słowa wstrząsnęły mną do głębi

Nadszedł dzień ślubu. Starałam się nie myśleć o wszystkich wątpliwościach, które krążyły w mojej głowie przez ostatnie dni. Chciałam cieszyć się tym wyjątkowym dniem. Jednak los chciał inaczej.

Przypadkowo, podczas przerwy między ceremonią ślubną a weselem, zaszłam za namiot, gdzie odbywały się przygotowania do przyjęcia. Zatrzymałam się, słysząc znajome głosy. Jola i Michał rozmawiali szeptem. Ich słowa wstrząsnęły mną do głębi.

Naprawdę myślisz, że ona się nie domyśli? – powiedziała Jola z lekkim śmiechem w głosie.

– Ona nie ma pojęcia. – Michał odpowiedział, brzmiąc na pewnego siebie.

Serce zamarło mi w piersi. Czułam, że muszę wiedzieć więcej. Przesunęłam się nieco bliżej, starając się ukryć.

– Ale dlaczego to zrobiłeś? Przecież powiedziałeś, że mnie kochasz... – Jola kontynuowała.

To było jak grom z jasnego nieba. Wtedy zrozumiałam. Nie mogłam dłużej się ukrywać. Wyszłam zza rogu z bijącym sercem.

– Co tu się dzieje?! – wykrzyknęłam, przerywając ich rozmowę. Wpatrywałam się w ich twarze, oczekując wyjaśnień.

Jola i Michał zamarli, widząc mnie. Ich milczenie było wystarczająco wymowne.

– Beata... – zaczęła Jola, ale jej głos zamarł. Widząc jej zakłopotanie, zrozumiałam, że to wszystko prawda.

– To nie tak... – próbował dodać Michał, ale ja już nie chciałam słuchać.

– Jak mogliście mi to zrobić? – zdołałam tylko wykrztusić, czując, że ziemia usuwa się spod moich stóp.

Prawda była zbyt bolesna, by ją teraz przetrawić. Moje najgorsze obawy stały się rzeczywistością. Zdradzona przez osobę, którą kochałam najbardziej i przyjaciółkę, którą uważałam za siostrę, stałam tam, nie wiedząc, co dalej.

Jego słowa były puste

Zdrada była jak ostry nóż wbity prosto w serce. Każda sekunda w towarzystwie Michała i Joli była nie do zniesienia. Odeszłam od nich, nie zważając na ich próby wyjaśnień. Z oczu płynęły mi łzy, których nie potrafiłam powstrzymać.

Kiedy znalazłam się w pustej sali, mąż podszedł do mnie. Jego twarz wyrażała skruchę, ale to tylko potęgowało mój ból.

– Proszę, pozwól mi wyjaśnić – zaczął, z wyciągniętymi dłońmi, jakby chciał mnie uspokoić.

– Wyjaśnić? Czego tu nie rozumiem?! – wybuchłam, próbując ukryć łzy za złością. – Zdradziłeś mnie. Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką. Co tu jeszcze można wyjaśniać?

Michał zamilkł, a ja poczułam narastający gniew i żal. Jak mogłam nie zauważyć wcześniej tego, co działo się pod moim nosem?

– To było głupie. To nie miało nic wspólnego z tym, co czuję do ciebie... – próbował dalej, ale jego słowa były puste.

– Naprawdę sądzisz, że twoje słowa cokolwiek zmienią? – powiedziałam, spoglądając na niego z goryczą. – Zniszczyliście wszystko. Jak mogę teraz ufać komukolwiek?

W jego oczach dostrzegłam, że zdał sobie sprawę z ogromu swojego błędu, ale nie miało to już żadnego znaczenia. Zraniona i zdruzgotana, nie widziałam innej opcji niż odejść. Opuściłam salę, czując ciężar na sercu. Wszystko, co miało być początkiem nowego, szczęśliwego rozdziału w moim życiu, obróciło się w ruinę.

To było okropne

Po tym, co się stało, świat, który znałam, wydawał się zupełnie inny. Potrzebowałam wsparcia. Mama, zawsze pełna ciepła i zrozumienia, przywitała mnie z otwartymi ramionami. Gdy siedziałyśmy razem przy kuchennym stole, czułam się jak dziecko.

– Beatka, kochanie, jak się trzymasz? – zapytała, kładąc rękę na mojej dłoni.

– Nie wiem, mamo. Naprawdę nie wiem, jak sobie z tym poradzić – wyznałam, z trudem powstrzymując łzy. – Zdradzili mnie ludzie, którym ufałam najbardziej. Jak mogę zaufać komukolwiek innemu?

Mama patrzyła na mnie z troską.

– To, co się stało, było okropne, ale nie jesteś sama. Masz nas i masz jeszcze przed sobą całe życie. Musisz znaleźć siłę, by to przezwyciężyć.

Do rozmowy włączyła się moja młodsza siostra, która zawsze miała dość bezpośrednie podejście.

– Jesteś o wiele silniejsza, niż myślisz. Pamiętaj, że to oni stracili więcej, zdradzając ciebie.

Chociaż przyszłość wydawała się niepewna, czułam, że to może być szansa na nowy początek.

Mijały tygodnie, a ja wciąż starałam się poukładać w głowie to, co się wydarzyło. Zrozumiałam, że muszę skupić się na sobie, na tym, co jest dla mnie ważne.

Odkrywałam na nowo, co mnie uszczęśliwia i jakie są moje potrzeby. Nawiązałam też znajomości z osobami, które wniosły w moje życie radość i pozytywną energię.

Pewnego dnia, podczas spaceru w parku, zatrzymałam się, aby przyjrzeć się dzieciom bawiącym się na placu zabaw. Ich śmiech przypomniał mi, że życie to nie tylko cierpienie, ale też radość i nowe możliwości. Pomyślałam, że może nie teraz, ale kiedyś znowu będę mogła zaufać komuś na tyle, by zbudować coś wartościowego.

Moje doświadczenie, choć bolesne, uczyniło mnie silniejszą i bardziej świadomą siebie.

Może ta kropla goryczy w dniu wesela była dla mnie trudną lekcją, ale również początkiem czegoś nowego. Poczułam się bardziej pewna siebie, gotowa, by iść naprzód.

Reklama

Beata, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama