Reklama

Zanim położyłam się spać, postanowiłam sprawdzić, czy u Anety wszystko w porządku. Wiem, że jest już prawie dorosła, ale mimo to zdarza jej się jeszcze postępować lekkomyślnie. Całkiem niedawno nie zamknęła okna i poszła spać. Efekt był taki, że w pokoju było strasznie zimno, a ona rano wstała z potwornym bólem gardła. Do tego kto przy zdrowych zmysłach zostawia otwarte okno na noc, mieszkając na parterze?

Reklama

– Przecież mogłaś je po prostu tylko lekko uchylić – tłumaczyłam jej później. – Chyba nie zapomniałaś o włamaniu u K.?

– Przecież to było dawno – spojrzała na mnie z politowaniem.

– Raptem dwa lata – sprostowałam.

– Akurat wtedy wyjechali na urlop.

Zobacz także

To niczego nie zmienia – starałam się zachować cierpliwość.

– Ja uważam, że zmienia i to sporo – powiedziała moja córka. – Włamywacz doskonale wiedział, że nikogo nie ma w domu. Do tego oni w przeciwieństwie do nas mają mnóstwo kasy.

– Proszę cię tylko, żebyś zamykała okno na noc – miałam chęć jej przyłożyć. – Naprawdę bywa niebezpiecznie!

Córka przypomina ojca

Każde jedno moje zdanie to przynajniej dwadzieścia jej. Do tego przy jakiejkolwiek dyskusji główny wątek tak naprawdę znika i nigdy nie wiem, czy ona w ogóle zwróciła na niego uwagę. Akurat teraz okno było zamknięte, może dlatego, że noc była po prostu zimna. Popatrzyłam na nią i aż poczułam wzruszenie – naprawdę wyglądała uroczo. Długie rzęsy rzucały cień na jej okrągła twarz, a ciemne kosmyki włosów na policzkach falowały z każdym oddechem...

Kiedyś przypominała mnie, ale im była starsza, coraz bardziej przypominała ojca. Choćby zdecydowanie zarysowana linia podbródka albo charakterystyczne zmarszczenie brwi. I ta jej irytująca samodzielność – czy to nie przez nią Karol stracił życie? Wiele razem razem z teściową tłumaczyłyśmy mu, że motocykle to zajęcie dla singli, a nie mężczyzn mających rodzinę. Ale on wtedy zawsze wzruszał tylko ramionami. Robił to w dokładnie ten sam sposób, w jaki teraz robi to Aneta.

Ciebie uda mi się dopilnować – wyszeptałam, patrząc na córkę, która nagle jeszcze bardziej się skuliła i opatuliła kołdrą.

Chyba znów się zakochała

Kilka razy złapałam ją na tym, że jest myślami gdzieś daleko, nagle zamiera przy robieniu czegoś lub wręcz odwrotnie – zrywa się nagle na najmniejszy odgłos dochodzący z korytarza. Martwię się, czy dorastanie bez ojca nie będzie miało wpływu na podejmowane przez nią decyzje. Teraz będzie umawiać się z chłopakami w swoim wieku, ale co, jeśli nagle okaże się, że woli dojrzalszych mężczyzn? Tak jak z tym studentem, który uczył ją angielskiego. Pół godziny przed wyjściem trenowała przed lustrem urocze miny!

Bardzo długo się obawiałam, ale ostatecznie zdecydowałam się zapisać ją do korepetycje. Wiedziałam jednak, że lekcje młodej dziewczyny z dorosłym facetem to igranie z ogniem.

Naprawdę potrafisz snuć czarne scenariusze – skwitowała krótko moje obawy. – Andrzej jest po zaręczynach. No i przecież za każdym razem, gdy tam jestem, w mieszkaniu jest ktoś jeszcze.

Po chwili dodała:

– Wrzuć na luz, wolę normalny kurs. Będę jeździć razem z Werką.

Myślałam, że samochodem, bo Weronika ma już prawo jazdy, ale oczywiście nie. Okazało się, że zamierzają jeździć rowerem i to wtedy, kiedy jest największy ruch.

– Ale mamo, tak będzie lepiej. To naprawdę jest bezpieczne. Przecież są ścieżki dla rowerzystów – przekonywała mnie moja córka.

– Wszystko będzie dobrze, mamuś. Daję ci słowo.

Eh, gdyby to było takie łatwe – obiecać i już! Mój mąż zawsze zapewniał mnie, że wszystko będzie super, a potem zostałam wdową, nie mając jeszcze czterdziestu lat. Dzisiaj o tym, jak radzić sobie z wychowywaniem dzieci mogą pogadać sobie na cmentarzu. Dzięki Bogu, nie mam wielu takich kłopotów. Aneta nieźle się uczy, nie wariuje za bardzo... Szkoda tylko, że kłóci się o byle pierdołę, jakby od tego zależały losy świata.

– Ale tu faktycznie chodzi o życie! – wydarła się na mnie ostatnio. – O moje własne życie! Nie jestem już małym dzieckiem, żebyś non stop za mną łaziła i śledziła każdy mój krok. Mamo, ja się przez to duszę!

Muszę ją kontrolować

Pozwalam jej jeździć na wycieczki, spotykać się ze znajomymi, a od czasu do czasu mogła spać u przyjaciółki. Czy to naprawdę aż tak wiele, jeśli liczę na to, że córka odbierze mój telefon, kiedy do niej dzwonię? To nic wielkiego, a ja wiem, że jest naprawdę bezpieczna i nic się jej nie stało. Biorę głęboki wdech, uspokajam myśli, które znów chciały ponieść mnie w najczarniejsze scenariusze i mogę zabierać się do pracy. Pracuję ciężko, aby zarobić nie tylko na życie, ale również na pasje mojej córki.

Staram się, żeby moja córka miała wszystko, czego potrzebuje. Mimo że od dawna znajomi sugerują mi, żebym pozbyła mieszkania w kamienicy i kupiła mniejsze w bloku, ale na szczęście nie mam problemów z jego utrzymaniem. A moja córka i tak woli przesiadywać u koleżanek. Czasem zachowuje się tak, jakby nie mogła do nas zapraszać gości.

W następną sobotę znowu wychodzi. Tym razem na osiemnastkę. Zgodziłam się dużo wcześniej, ale dopiero teraz dowiedziałam się, że impreza nie będzie w domu, ale w zajeździe za miastem.

– Mamy transport w dwie strony, więc wrócę dzień później – powiedziała mi Aneta tonem, który sugerował, że to absolutnie normalnie – Czemu znów robisz problem?

– Bo coś mi tu nie pasuje – skwitowałam, wzruszając ramionami. – Urodziny to urodziny, nie można ich po prostu zorganizować w domu, jak każdy?

– Cóż, niektórzy mają naprawdę ciasne mieszkania. Ja się cieszę, nigdy nie byłam na imprezie w takim miejscu. Nawet w hotelu jeszcze nie spałam.

Nie chciałam się zgodzić

Boże, rzeczywiście jeszcze będą tam spać! Zapewne po alkoholu, w pokojach, które wynajęli. A co jeśli ktoś dosypie czegoś Anecie do drinka i...

– Nie masz jeszcze osiemnastu lat – zwróciłam jej uwagę. – Nie możesz pić alkoholu.

– Nawet symbolicznego toastu? – zapytała, ewidentnie podpuszczając mnie dla zabawy. – Nawet odrobiny wina?

– Pamiętaj, że masz odbierać telefon za każdym razem, jak będę do ciebie dzwonić – zignorowałam jej docinki. – Pamiętaj, że to pierwsza z osiemnastek. Jak zaliczysz wpadkę, możesz zapomnieć o kolejnych. Jasne?

– Mamo, przecież będzie grał zespół – przewróciła oczami. – Mogę po prostu nie słyszeć, jak będziesz dzwonić!

– To ustaw wibracje!.

– Tylko błagam, nie wydzwaniaj co chwilę, bo narobisz mi obciachu – zaczęła płakać. – I tak wszyscy nabijają się ze mnie. Wiesz, jak na mnie wołają? Mamincóreczka!

Tak naprawdę nie miało to dla mnie większego znaczenia. Jak można w ogóle przejmować się opinią gówniarzy, którzy tak naprawdę gdzieś mają uczucia innych? Niby Aneta udaje taką dorosłą, a urządza histerię jak mała dziewczynka.

Sama histeryzujesz – rzuciła do mnie, kiedy w końcu ostro pokłóciłyśmy się o te nieszczęsne urodziny. – Wiesz, co mówią moi znajomi? Że mnie gnębisz i trzymasz pod kloszem. I ja też to czuję. Nie możesz mnie tak traktować tylko dlatego, że tata nie żyje. Nie sprawisz, że będzie z nami znowu, niszcząc moje życie!

Patrzyłam, jak spokojnie śpi. Była taka niewinna i delikatna. Było mi aż ciężko uwierzyć w to, że potrafi być dla mnie taka okrutna...

Reklama

Barbara, 46 lat

Reklama
Reklama
Reklama