„Nieznajomy facet wybawił mnie z opresji. Najpierw mnie w sobie rozkochał, a potem próbował naciągnąć na kasę”
„Przekonałam go do swojego pomysłu, mimo że twierdził uparcie, że nie chce zwrotu. Miło gawędziliśmy do momentu jego wysiadki. Udało mi się dowiedzieć jedynie, że nazywa się Paweł i jest właścicielem przedsiębiorstwa w Ciechanowie”.

- Listy do redakcji
„Są na tym świecie jeszcze uczciwi ludzie…” – dumałam o gościu, którego spotkałam w pociągu. Wyciągnął do mnie pomocną dłoń, chociaż byłam dla niego kompletnie obca, więc jak miałam to odebrać? Cóż, okazało się, że byłam strasznie łatwowierna…
Moje małżeństwo dobiegło końca
Trudno było mi się przystosować do nowych okoliczności. Mimo że w towarzystwie innych osób udawałam, że wszystko jest w porządku, w głębi duszy pragnęłam wykrzyczeć swoją rozpacz. Czemu człowiek, którego darzyłam uczuciem, już rok po naszym ślubie postanowił zamienić mnie na lepszą wersję?
– Nie mam zamiaru cię okłamywać – oznajmił. – Gosię kochałem od zawsze, ale ona nie odwzajemniała moich uczuć. Teraz w końcu jest gotowa na relację. Musisz to zrozumieć, nie mogę zmarnować takiej okazji.
Nie zamierzał mnie okłamywać! Kiedy wracał mi zdrowy rozsądek, uświadamiałam sobie, że facet okazał się po prostu palantem i szkoda było po nim płakać. Ale takie momenty zdarzały się sporadycznie, a zazwyczaj wciąż za nim tęskniłam i nie potrafiłam dojść do siebie.
– Gdzieś sobie wyskocz – sugerowała moja kumpela Agnieszka. – Zmień otoczenie. Poimprezujesz, odpoczniesz i od razu inaczej będziesz patrzeć na ten cały bajzel.
Pamiętam, jak kłóciłam się z koleżanką z pracy i miałyśmy zupełnie odmienne zdania. Któregoś razu poczułam, że mam tego po dziurki w nosie. Poszłam prosto do naszego przełożonego i zapytałam, czy mogę wziąć wolne przez najbliższy tydzień. Szczerze mówiąc, liczyłam po cichu, że się nie zgodzi, ale jak to bywa – los lubi płatać figle. Szef przystał na mój pomysł bez mrugnięcia okiem.
On także zauważył moje problemy?
Udało mi się znaleźć nocleg w nadmorskiej miejscowości. Do walizki wrzuciłam parę ubrań – wyłącznie wygodne ciuchy, zero sukienek, zgodnie z sugestią Agi. Zamierzałam głównie chodzić po plaży, a nie szaleć po nocach. Mój stan ducha najlepiej odzwierciedlałaby burza i ulewny deszcz. Podczas podróży pociągiem mój wzrok był skierowany na widoki za szybą, ale rozmyślania tak mnie pochłonęły, że prawie w ogóle nie zauważałam przejeżdżanych miast i wsi.
– Proszę pokazać bilet – niespodziewanie usłyszałam tuż przy uchu donośny, męski głos.
Wręczyłam kartonik kontrolerowi i ponownie pogrążyłam się w rozmyślaniach.
– Ten bilet nie jest ważny w tym pociągu – dotarło do mnie.
– Jak to nieważny? Przecież zmierzamy w stronę Kołobrzegu, prawda?
Okazało się, że owszem, ale pociąg był obsługiwany przez innego operatora kolejowego. Od lat nie jeździłam pociągami, więc nie wiedziałam, że teraz tak to wygląda. Na domiar złego portfel świecił pustkami – miałam jedynie kilka złotych w gotówce, żeby kupić jakąś przekąskę. Z obawy przed złodziejem nie wzięłam gotówki, a jedynie kartę płatniczą, której z kolei konduktor nie akceptował.
– No to w takim układzie muszę pani wystawić karę za podróżowanie bez odpowiedniego biletu.
Zrezygnowana skinęłam głową na znak zgody. Całkiem niezły start wyprawy, nie powiem…
– Momencik – nagle obok nas zmaterializował się pewien facet. – A gdyby ta pani nabyła u pana bilet, to czy bylibyśmy w stanie puścić w niepamięć tę karę?
Konduktor przesunął nakrycie głowy i podrapał się po czole. Wreszcie przytaknął ruchem głowy.
– Ale muszę doliczyć opłatę za wystawienie biletu… – wymamrotał.
Byłam kompletnie roztargniona
Facet skinął głową, potwierdzając, że się zgadza i dość sprawnie załatwił formalności. Wystarczyło, że podałam, dokąd jadę. Byłam tak zaskoczona całą sytuacją, że odzyskałam mowę dopiero, gdy kanar poszedł do następnego pasażera.
– Strasznie panu dziękuję. Tylko wie pan… nie mam kasy, a pan zapłacił za mnie. Jeśli jedziemy w to samo miejsce, to pobiorę pieniądze z bankomatu i panu oddam… Albo zrobię panu przelew.
– Przykro mi, ale jadę w innym kierunku i – jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. – Proszę się nie martwić, to drobiazg. Zwyczajnie pomoc człowiekowi w potrzebie.
– W takim razie poproszę o pański numer konta. Nie mogę się zgodzić, żeby ponosił pan konsekwencje finansowe mojego roztargnienia.
W końcu przekonałam go do swojego pomysłu, mimo że twierdził uparcie, że nie chce zwrotu. Następnie przysiadł się do mnie i miło gawędziliśmy do momentu jego wysiadki. Udało mi się dowiedzieć jedynie, że nazywa się Paweł i jest właścicielem przedsiębiorstwa w Ciechanowie.
Napisał do mnie
W trakcie podróży prowadziliśmy konwersację głównie na banalne tematy, takie jak pogoda, zwierzaki, rośliny oraz plusy wakacyjnego wypoczynku w nadmorskiej miejscowości. Pogadaliśmy też o książkach i kinie, gdyż jak się okazało, łączą nas zbliżone upodobania w tym zakresie.
Niespodziewana znajomość z tym sympatycznym facetem sprawiła, że czas w pociągu zleciał mi znacznie szybciej niż zwykle i poczułam lekki smutek, kiedy nasz wspólny odcinek trasy dobiegł końca. Tuż po dotarciu do hotelu bezzwłocznie przelałam mu należne środki finansowe.
Szczerze mówiąc byłam w szoku, gdy po powrocie z wakacji w mojej skrzynce pocztowej znalazłam kopertę. Niemal całkiem wyleciało mi z głowy to pechowe zdarzenie, a tu nagle dostałam list od tego faceta z przedziału. Nie jakiś strasznie długi, ale mimo wszystko miły. Wypytywał, czy wakacje były udane i czy wracając do domu, miałam jakieś kłopoty z biletem.
Pod koniec listu poprosił, żebym dała mu mój numer telefonu. „Nie za bardzo radzę sobie z pisaniem, a tak w ogóle to chciałbym usłyszeć pani głos” – takie słowa nabazgrał.
Skąd wiedział, gdzie mieszkam?
– Ty mało rozgarnięta gąsko! – Agnieszka stukała palcem w skroń. – To oczywiste, że z przelewu bankowego. No i jak? Odezwiesz się do niego?
– Nie mam pojęcia, czy powinnam…
– Zwariowałaś! Nie ma się nad czym zastanawiać, bierz się do pisania. Co ci szkodzi? Sympatyczny, mądry facet, nie ma na co czekać – namawiała koleżanka. – I podziękuj mi, że namówiłam cię na tę wycieczkę.
W końcu zdecydowałam się na odpowiedź, dopisując mój numer komórki. Paweł wykonał pierwszy telefon, a potem następny. Nasze pogawędki przed snem w krótkim czasie przerodziły się w niemalże rutynę. Budziłam się rankiem pełna pozytywnej energii, wyczekując z niecierpliwością kolejnego telefonu. Miałam w sobie tyle wigoru jak młoda dziewczyna, na nowo cieszyłam się życiem!
Tamtego dnia Paweł zadzwonił rano, co mnie zszokowało, bo nigdy nie dzwonił przed południem. Zawsze pamiętał, że pracuję i nie chciał zawracać mi głowy.
– Kasieńko, przepraszam, że zawracam ci głowę, ale potrzebuję ogromnej przysługi. Strasznie mi niezręcznie, że muszę cię o to prosić, ale nie mam innego wyjścia…
– Co jest grane?
To była dziwna prośba
– Jeden z moich kontrahentów nie wywiązał się z płatności, przez co spóźniłem się ze składkami do ZUS-u za moich pracowników. Uwierz lub nie, ale zablokowali mi firmowe konto. A na osobistym brakuje mi odpowiedniej sumy.
– Powiedz tylko ile ci potrzeba – zagadnęłam.
Wymienił kwotę, której niestety nie miałam w całości. Jednak nie chciałam zostawić Pawła na lodzie, szczególnie że on również wyciągnął do mnie pomocną dłoń, kiedy znalazłam się w opałach. Dlatego obiecałam przelać mu tyle, ile będzie trzeba.
– Wpadłam na pomysł, żeby pożyczyć kasę od Agi – przyszło mi do głowy.
– Kasiu, nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny – Paweł nie krył radości. – Właśnie ocaliłaś mi skórę.
Cieszyłam się niesamowicie, że w końcu mogę mu się jakoś odwdzięczyć. Gdy tylko skończyłam robotę, od razu wykręciłam numer do Agnieszki i zagadnęłam ją o pożyczkę.
– A po co ci aż taka kwota? – zareagowała zaskoczona.
Początkowo nie miałam ochoty jej tego mówić, ale tak długo nie dawała mi spokoju, aż w końcu wyznałam jej całą prawdę.
– Natychmiast przeleję ci pieniądze – zapewniła mnie.
Kasa jednak nie wpłynęła na moje konto. Ale ona przyleciała do mnie po robocie i już od progu wymachiwała swoim telefonem.
Rozpracowała go
– Słuchaj, ten cały Paweł to zwyczajny oszust!
Podsunęła mi pod nos artykuł opisujący analogiczne sytuacje. Trudno mi było w to uwierzyć, jednak wszystkie fakty pokrywały się z moją historią. Schemat działania Pawła był typowy dla naciągaczy.
Na początku zdobył moją ufność, później okazywał cierpliwość i dawał do zrozumienia, że nie jestem mu obojętna. Kiedy doszedł do wniosku, że mnie już „omamił”, zwrócił się z prośbą o kasę. Wstyd przyznać, ale dałam się nabrać. Gdybym miała odpowiednią sumę, to pewnie poszłyby z dymem wszystkie moje pieniądze odłożone na czarną godzinę.
– Zadzwoń do niego! – nalegała Agnieszka stanowczo.
– Jak to sobie wyobrażasz? Mam go zapytać wprost czy jest naciągaczem? – odparłam z powątpiewaniem.
– Daj spokój, i tak nie podniesie słuchawki – machnęła ręką koleżanka.
Słowa Agnieszki okazały się prorocze. Nie tylko wtedy, ale już na zawsze pozostał głuchy na moje telefony. Po dziś dzień dręczą mnie wyrzuty sumienia, że dałam się tak łatwo zwieść. Tylko dzięki zbiegowi okoliczności nie wyszłam na tej historii finansowo stratna. Niestety, kosztowała mnie ona o wiele więcej – raz na zawsze podkopała moje zaufanie do płci przeciwnej.
Katarzyna, 30 lat