„Noc poślubną spędziłem ze szwagierką i zdradzam żonę do dziś. Mam w pakiecie rodzinę i trochę rozrywki”
„– Jestem na tyle wyrozumiała, że nie oczekuję, byś porzucił Lidkę. Zależy mi jedynie na tym, aby chociaż połowa twojego życia faktycznie do mnie należała. Ale nie nalegam. Jeżeli nie potrafisz podjąć decyzji, to nie wykluczam możliwości poinformowania mojej siostrzyczki o tym, co przez te wszystkie lata między nami zaszło – powiedziała”.
- Listy do redakcji
– Stary, musisz postawić się Adzie. Ten sposób załatwienia sprawy jest korzystny tylko dla niej, a ty nie myślisz o sobie – gadała jak najęta Lidka, ale ja odpłynąłem, zatopiony we własnych rozmyślaniach.
Mogło się wydawać, że gada z sensem, ale tak naprawdę nie wiedziała, jak sprawa wygląda naprawdę.
Próbowałem myśleć racjonalnie
Ada wpadła na pomysł, abyśmy otworzyli biznes, a dokładnie wyjątkowe, ręcznie wykonywane zabawki dla dzieci. Miała smykałkę do rysunku i tryskała pomysłami, ale nie była wystarczająco wytrwała i skupiona na detalach. Jej projekty na pierwszy rzut oka zapierały dech w piersiach, ale gdy człowiek się im dokładnie przyjrzał, to zauważał masę niedociągnięć – coś odpadało, pruło się, widać było, że w pewnym momencie Ada traciła zapał albo kończyła jej się farba i nie dokańczała malowania.
– Daj spokój, to nieistotne! Szukasz dziury w całym, a przecież to jedynie wstępny model! Ty się tym zajmiesz porządnie i na serio, kumasz? Mam kumpla, co prowadzi sklep i będzie to od nas zamawiał. No i jeszcze jest sieć. Stworzymy konkretną stronę i kasa popłynie do nas wartkim strumieniem.
– No wiesz, jak to wygląda. Nie ogarnę tego czasowo. Mogę ci pomagać od czasu do czasu, ale chyba nie o to ci chodzi.
– Olej tę przeklętą robotę! Po prostu to zrób!
– Chyba sobie jaja robisz?
– Ależ skąd! Mówię całkowicie serio.
– Wybacz, ale nie dam rady. Lidka mnie ukatrupi...
– Mogłam się tego spodziewać. Lidzia! Kochana Lidunia! Władczyni i pani serca małego Adasiulka. Mam rację, Adasiątko, słoneczko ty moje? A ja jestem dobra tylko do okazjonalnego seksu? Dobrze myślę? Szybki numerek, kiedy masz chwilę wolnego.
Żona nic nie wiedziała
Dokładnie tego Lidia nie była świadoma. Albo jeśli cokolwiek podejrzewała, to ani mru–mru. Jestem przekonany na sto procent, że nie miała o niczym pojęcia. Przecież nie przeżyłaby wiadomości, że sypiałem z jej młodszą siostrą. Utknąłem w matni. Zostawienie Lidki nie wchodziło w grę, i to nie tylko przez wzgląd na nasze pociechy, ale również z powodu uczucia, jakim ją darzyłem. Z drugiej strony, nie wyobrażałem sobie rozstania z Adą, której nieprzewidywalne wybryki sprawiały, że moje serce biło mocniej. Każda z nich stanowiła nieodłączny element mojej egzystencji, z którego po prostu nie byłem w stanie zrezygnować.
Kiedy wiele lat temu pierwszy raz przekroczyłem próg rodzinnego domu mojej Lidki, jej młodsza siostra Ada od razu wpadła mi w oko. Była jeszcze zwykłą smarkulą. Uwielbiałem obserwować ją i jej wygibasy, ale Lidka w ogóle nie widziała w tym nic niepokojącego. W końcu to była tylko jej zwariowana, nieletnia siostrzyczka.
Młoda często była z nami
Nasz związek z Lidką był na poważnie, typowy dla studentów będących już prawie na finiszu. Snuliśmy wspólne plany na przyszłość, zarówno te rodzinne, jak i związane z karierą zawodową. Lidka zawsze nalegała, żeby zabierać młodą ze sobą, czy to na domówki, do kina, czy nawet na weekendowe wypady za miasto.
– Daj spokój, zabierzemy małą. Przynajmniej będzie pod czujnym okiem kogoś z głową na karku – namawiała Lidka.
– Liczyłem na to, że spędzimy ten czas tylko we dwójkę… – sprzeciwiałem się, choć bez większego przekonania.
Tak naprawdę coraz bardziej ceniłem sobie towarzystwo Ady.
– Słuchaj, Adasiu to taka mała, głupiutka kruszynka, że możemy na niej ćwiczyć. No wiesz, to co nas czeka, jak już zdecydujemy się na własne szkraby. Musisz się douczać, jak to wszystko wygląda. Ja trochę już kumam, ale ty jako jedynak raczej nie masz o tym pojęcia.
– Chyba dobrze mówisz…
– No jasne, że dobrze!
Jednak najbardziej zaskakujące było to, że Ada nie protestowała, żebyśmy razem spędzali czas. Ani słowem nie wspomniała, że ma nas w nosie i że wolałaby wybrać się na jakiś punkowy koncert albo na domówkę ze znajomymi w swoim wieku.
– Wiesz co, Lidzia? To chyba jednak dziwne, że dziewczyna w wieku Ady woli przebywać z tobą i twoim chłopakiem, a nie z rówieśnikami – powiedziałem jej kiedyś.
– No może i nietypowe, ale ona czuje się z nami bezpieczniej. Dobrze wiesz, co oni teraz wyczyniają. Poza tym, a jeśli ona się w tobie trochę kocha? – zaskoczyła mnie Lidka.
– Chyba postradałaś zmysły!
Chyba się we mnie zakochała
Są takie rzeczy, których lepiej nie mówić na głos. Kiedy coś pozostaje nienazwane, to trochę tak, jakby tego nie było. Ale gdy już padnie nazwa, słowa zaczynają żyć własnym życiem. Ada ma do mnie słabość – ta myśl tak mocno utkwiła mi w głowie, że coraz częściej o tym rozmyślałem. I zacząłem dostrzegać różne, na pierwszy rzut oka błahe i nic nieznaczące znaki... Zauważyłem nieśmiałe muśnięcia dłoni, rozmarzony wzrok, a na koniec poczułem ciepło jej ciała, gdy wsunęła się pomiędzy nas przy palenisku.
– Robi się chłodno, daj mi trochę miejsca Adam, wcisnę się obok was...
Gdyby ktokolwiek w tamtym momencie wspomniał, że z tych małych gestów wyniknie prawdziwa miłość, to chyba parsknąłbym śmiechem. Teraz nie mam już ochoty się śmiać.
Zdecydowaliśmy się z Lidką na ślub
Mijały lata, a Ada stawała się coraz starsza. Lidka zaszła w ciążę, więc postanowiliśmy wziąć ślub. Kiedy zapytaliśmy młodą, czy zostanie naszym świadkiem, nie zgodziła się.
– Co ty gadasz, siostra? Bycie świadkiem to nie przelewki! Ja się do tego kompletnie nie nadaję!
– Kiedy to powiedziała, chichotała, ale w jej głosie dało się wyczuć pewne zdenerwowanie. Zupełnie jakby próbowała ukryć to, że najchętniej wybuchnęłaby szlochem.
– Sama ceremonia ślubna to jeszcze nie koniec, prawda? Wiesz, że musisz się pojawić!
– No pewnie, że się zjawię. Przyjdę razem z Rafałem.
W tym momencie parsknąłem śmiechem, ale tak naprawdę chciałem w ten sposób zamaskować swoje zaniepokojenie. Kim jest ten cały Rafał? Czemu nigdy wcześniej o nim nie wspominała?
– Uzgodniliśmy już wszystko. Renia będzie świadkiem, a ty zaliczysz się do grona najbardziej rozentuzjazmowanych gości weselnych!
Lidzia aż promieniała z radości, podczas gdy ja i Ada wymieniliśmy zaniepokojone spojrzenia. Choć mogło mi się tylko zdawać.
Rafał był młodym chłopakiem, a jego rozczochrana czupryna nie znała grzebienia. Irytowała mnie jego wieczna wesołkowatość, rechot na cały regulator i te jego dzikie pląsy na parkiecie.
Z czego się tak cieszysz? – zadawałem sobie pytanie w głowie. W końcu, kiedy przyjęcie zaczęło dobiegać końca, miarka się przebrała i ruszyłem w jego kierunku.
– No i jak, chłoptasiu? Chyba czas wracać do mamuśki, co? Będzie się martwić.
– Luz, stary! Wszystko ogarnięte. Jest weselisko, jest imprezka!
Bez skrępowania szczerzył do mnie swój chłopięcy uśmiech, sięgając po następny kieliszek. Z wielkim trudem powstrzymałem się przed przywaleniem mu w ten pysk i zetarciem mu tego rozbawienia z twarzy. W drodze do Lidki poczułem na sobie przymrużone, skupione spojrzenie Ady.
Żona wyszła wcześniej
– Adam, padam z nóg, a dziecko daje mi popalić. Marek niedługo będzie się zbierał i zadeklarował, że mnie podrzuci. Ty natomiast zostań jeszcze trochę i dopilnuj, aby wszystko było w porządku. Pasuje ci taki układ?
– No cóż, jak tak postanowiłaś…
– I koniec z piciem na dzisiaj. Musisz być jutro w dobrej kondycji, w końcu zaczynasz nowy rozdział w życiu, mój drogi mężu…
– Bardzo was kocham, Lidusiu. Was oboje – pogłaskałem delikatnie jej lekko już zaokrąglony brzuszek.
Po tamtym wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rafał się ulotnił. Ada wsiadła ze mną do zamówionego auta.
– Mieszkam niedaleko, mogę się przejść – powiedziałem.
– Pójdę z tobą.
– Nie masz kluczyków do auta? – spytała znienacka.
– Nie zamierzam prowadzić po pijaku…
– Ale możemy jeszcze pobyć trochę razem… – wyszeptała.
I tak wylądowaliśmy u mnie. Tamtej nocy kochałem się z Adą po raz pierwszy.
Od tego czasu widujemy się tak często, jak tylko jest to możliwe.
Nie mam czasu dla rodziny
Na świat przyszedł mój syn Piotruś, a po dwóch latach dołączyła do niego córeczka Ania. Moja praca polegała na kierowaniu działem sprzedaży w dużej firmie handlowej, co pozwalało mi zarabiać na tyle dużo, by Lidka mogła całkowicie oddać się opiece nad domem i naszymi pociechami. Niestety, nie mogłem poświęcać im zbyt wiele czasu, gdyż nie tylko obowiązki zawodowe, ale także Ada pochłaniały mnie bez reszty.
– Rozumiem, że ten pomysł może wydawać się szalony, ale dla nas to jedyne wyjście. Oczywiście, na starcie twoje zarobki będą niższe. Poszukamy jakiegoś poddasza na atelier. Codziennie rano będziesz wychodził, niby do roboty, a w rzeczywistości przyjdziesz do mnie. Do naszej przestrzeni. Do naszego królestwa. W przeciwnym razie nasze życie legnie w gruzach. Ja już nie daję rady w ten sposób.
– Nie zostawię Lidki i naszych dzieci, przecież wiesz…
– No właśnie o tym ci próbuję powiedzieć. Wiem, że póki co nigdzie się nie wybierasz. To jest pomysł, żeby ocalić to, co mamy – i nas, i waszą rodzinę. Tylko tak możemy to pociągnąć dalej. Od lat wszystko, co robię, a raczej czego nie robię, to tylko po to, żebyśmy nadal mogli być razem. Rok po roku to ciągnę. Nie narzekam, w końcu mam dzięki temu trochę frajdy i kawałek ciebie. Nie potrafię inaczej. Ale chcę mieć chociaż jakąś gwarancję. Jakiś twój ruch, twoją decyzję. Jak czujesz, że nie dasz rady, to odpuść już teraz. Ręce w górę i leć przewijać dzieciaki! I do tej swojej lipnej roboty, gdzie ludziom kit wciskasz za marne grosze.
Ada zaczęła mnie szantażować
– Nie chcę cię zostawiać...
– W takim razie zostań przy mnie! Jestem na tyle wyrozumiała, że nie oczekuję, byś porzucił Lidkę. Zależy mi jedynie na tym, aby chociaż połowa twojego życia faktycznie do mnie należała. Ale nie nalegam. Jeżeli nie potrafisz podjąć decyzji, to nie wykluczam możliwości poinformowania mojej siostrzyczki o tym, co przez te wszystkie lata między nami zaszło.
– Nie odważysz się na to.
– Zaryzykuj! – warknęła. – Przekonamy się, czy się nie odważę.
Lidka sprowadziła mnie na ziemię, gdy jej opowiedziałem o pomyśle Ady.
– Słuchaj, ja wiem, że Ada sobie nie radzi i nie grzeszy inteligencją. Kocham ją, w końcu to moja siostra i chcę jej pomóc, jak tylko mogę. Ok, możesz jej stworzyć stronę w necie, coś podpowiedzieć, nie wiem, co tam jeszcze. Ale rzucić robotę dla jakiegoś lalkarskiego hobby, które może okazać się totalną porażką? To skrajna głupota. Adam, jak mogłeś w ogóle to rozważać choćby przez sekundę? Ogarnij się, masz rodzinę na utrzymaniu – mnie i dwójkę naszych pociech. Czas dorosnąć!
Adam, 35 lat