Reklama

Nie wiedziałem, że w jedną noc można spakować całe życie w kilka walizek. Rodzice – choć dziś już wiem, że nie wszystko było takie oczywiste – obudzili nas w środku nocy. Mówili, że musimy wyjechać. Nie dali nam pożegnać się ze znajomymi, nie tłumaczyli niczego. Siedziałem z bratem na tylnym siedzeniu auta, mijając znajome ulice, które znikały w lusterku. Od tamtej pory czułem, że coś jest nie tak. Jakbym żył nie swoim życiem. Minęły lata, a ja wciąż nie wiedziałem, dlaczego musieliśmy wtedy uciekać. Coraz częściej dopada mnie myśl, że to, co wtedy uznałem za przypadek, było starannie zaplanowaną ucieczką. Że nie chodziło o miejsce, ale o coś, co miało zostać ukryte przede mną na zawsze.

Reklama

Coś we mnie pękło

– Chcę wrócić do domu – powiedziałem, siadając naprzeciwko ojca przy kuchennym stole.

Nie ma do czego wracać – uciął tata, nie podnosząc wzroku znad gazety.

– Zawsze tak mówisz. Ale to nieprawda.

Ojciec złożył gazetę z westchnieniem.

– To było dawno. Musisz iść dalej.

– A ty musisz przestać przede mną wszystko ukrywać! – podniosłem głos. – Zawsze tylko „tak trzeba było”, „nie pytaj”. Może nawet nie jesteś nawet moim ojcem!

To był impuls. Spojrzałem mu prosto w oczy, czekając na reakcję ojca. Zamarł, a jego twarz straciła kolor. Wstał powoli, jakby nagle wszystko stało się cięższe i wyszedł z kuchni bez słowa. Tylko drzwi skrzypnęły cicho, gdy zamknęły się za nim. Siedziałem w milczeniu, słysząc tylko tykanie zegara. Nie była to zwykła kłótnia. Nie chodziło o bilety lotnicze ani wspomnienia, ale ta jego reakcja… Coś we mnie pękło. Moje słowa nie były przypadkowe – wypowiedziałem coś, czego nie rozumiałem, ale co najwyraźniej miało sens. Czy to możliwe, że mój żart, mój buntowniczy krzyk… był prawdą?

Musiałem wiedzieć

Mamę zastałem w salonie, siedziała z herbatą na kolanach, zapatrzona w coś za oknem. Wyglądała spokojnie, niemal zbyt spokojnie, jakby nic się nie wydarzyło. Wszedłem gwałtownie, zatrzaskując drzwi za sobą.

– Muszę coś wiedzieć. I tym razem nie odejdę, dopóki nie odpowiesz – zacząłem, siadając naprzeciwko niej. – Czemu nie mogę znać prawdy o moim dzieciństwie?

Zrobiliśmy, co musieliśmy – zaczęła łagodnie, ale w jej głosie była napięta nuta. – Nie wracaj do tego.

– To znaczy do czego?! Do mojej własnej przeszłości?! – przerwałem jej, czując, jak zalewa mnie fala gniewu. – To nie była wycieczka. Wyrwaliście mnie z mojego życia bez słowa. Do dziś nie wiem, przed czym uciekaliśmy. Przed kim?

Marta odłożyła filiżankę, jej ręce drżały.

– Nie wszystko da się powiedzieć. Nie wszystko da się zrozumieć – powiedziała cicho, niemal szeptem.

– Ale ja muszę zrozumieć. Mam prawo wiedzieć, kim jestem.

Spojrzała na mnie z bólem w oczach. Pierwszy raz zobaczyłem w niej nie tylko matkę, ale też kogoś, kto coś ukrywa, kto boi się prawdy. Tego wieczoru nie powiedziała już nic więcej. Ale ja już nie mogłem przestać o tym myśleć. Zajrzałem do starej szuflady z dokumentami, zacząłem przeglądać albumy. Nie było w nich zdjęć z mojego dzieciństwa sprzed siódmego roku życia. Ani jednego.

Nogi się pode mną ugięły

Chodziłem po korytarzu, próbując uciszyć myśli, kiedy usłyszałem głosy z sypialni rodziców. Drzwi były lekko uchylone, światło w środku przytłumione. Mój cień zatrzymał się tuż za framugą.

On już wie. Albo się domyśla – powiedział ojciec. – Nie powinniśmy go zabierać wtedy tak po prostu.

– Miałam wybór? – odpowiedziała Marta szybko, nerwowo. – Jak miałam mu powiedzieć?

Poczułem, jak nogi mi miękną. Serce waliło mi w piersi jak młotem.

– Myślisz, że byłby bezpieczny, gdyby został? Wtedy... wszystko się sypało. Ona nie zostawiła żadnych wskazówek. A jego ojciec? Nawet nie wiedziałam, kto to był tak naprawdę.

– Ale to był jego dom.

– Zabrałam, bo musiałam. Nie mogłam pozwolić, żeby trafił do obcych ludzi. Zrobiłam, co uważałam za słuszne.

Otworzyłem drzwi powoli, a ich rozmowa momentalnie ucichła. Siedzieli jak sparaliżowani.

– O kim mówicie? – zapytałem cicho, choć wewnątrz mnie krzyczało wszystko.

Mama spojrzała na tatę. Ten kiwnął głową.

– Ala... była twoją matką – zaczęła drżącym głosem. – Moją siostrą. Umarła nagle. A ja... zabrałam cię. Dla bezpieczeństwa. Dla ciebie. Ale nigdy nie umiałam znaleźć słów, by ci to powiedzieć.

Chłonąłem każde słowo

– Twoja mama była inna niż ja – zaczęła moja przybrana matka, wpatrzona w pustkę przed sobą. – Impulsywna, emocjonalna. Kochała z całych sił, ale nie umiała dobrze wybierać.

Siedziałem na kanapie obok, spięty, ale uważny. Chłonąłem każde słowo.

– Poznała mężczyznę, którego prawie nikt z nas nie znał. Była zakochana. Szybko zaszła w ciążę. Mówiła, że to coś wyjątkowego, ale... on zniknął. Tak po prostu. Nigdy nie poznałam jego imienia. Później Ala nigdy o nim nie mówiła.

– A potem? – zapytałem cicho.

– Zaczęła się zmieniać. Robiła się nerwowa, zmęczona. Czasem nie odzywała się całe dni. A potem... zmarła. Nagle. Zostaliśmy z tobą, dopełnilismy wszelkich formalności. Żyliśmy spokojnie, aż do tamtego dnia. Zjawił się twój ojciec, chciał od nas pieniędzy, nękał nas. I wtedy podjęłam decyzję.

Spojrzała na mnie z oczami pełnymi łez, ale bez oczekiwania na przebaczenie.

– Nie mogłam pozwolić, żebyś trafił do obcych ludzi. Byłeś moim siostrzeńcem. A dla mnie... stałeś się synem. Nigdy nie umiałam inaczej. Ale gdy zacząłeś pytać... przerażało mnie to. Nie chciałam cię stracić.

Siedziałem w ciszy. To, co przez lata było dla mnie rzeczywistością, właśnie się rozsypywało.

– Więc uciekliśmy – szepnąłem.

– Tak – potwierdziła. – Chciałam mieć wszystko pod kontrolą. Przeszłość... bolała zbyt bardzo.

Nie potrafiłem oddychać. Musiałem wyjść. Bez słowa wybiegłem z domu. Nogi same niosły mnie przez obce ulice.

Próbowałem się nie rozkleić

Wróciłem do domu późnym wieczorem. Matka siedziała w kuchni, jakby wiedziała, że przyjdę. Nie patrzyliśmy na siebie od razu. Dopiero po chwili usiadłem naprzeciwko niej. Czułem, że to nie będzie już rozmowa dziecka z matką – tylko dwóch ludzi, którzy muszą sobie coś powiedzieć.

– Już wiem, kim jestem – powiedziałem cicho. – Ale nie wiem, czy potrafię ci jeszcze ufać.

W jej oczach był smutek i ulga jednocześnie.

– Rozumiem. I nie oczekuję, że wybaczysz. Chciałam cię ochronić, ale zrobiłam to po swojemu. Może za bardzo chciałam mieć cię tylko dla siebie.

Nie odpowiedziałem od razu. Wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Na biurku leżało zdjęcie – stare, wyblakłe. Marta, Alicja i ja jako niemowlę. Uśmiechnięte twarze, zamrożone w czasie. Patrzyłem na nie długo, jakby miało mi coś powiedzieć. Zrozumiałem wtedy, że rodzina to nie tylko geny. Ale też nie tylko uczucia. To wybory. Tylko że te wybory powinny być świadome, a ja przez większość życia byłem ich biernym uczestnikiem. Jestem rozdarty. Ale wiem jedno – nie pozwolę już nikomu pisać mojego życia za mnie. Od teraz chcę sam decydować, co w nim zostanie, a co przeminie. Może Marta nie była moją matką z krwi, ale była tą, która podjęła decyzję, bym nie zniknął w systemie. To dużo... ale nie wszystko. Teraz ja wybieram.

Janek, 24 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama