„Od lat udawałam idealną żonę, a w tajemnicy prowadziłam 2 życie z kochankiem. Zdradzałam męża dla jego dobra”
„Coraz trudniej było mi godzić oba światy. Kłamałam więcej, częściej, czasem nawet bez potrzeby – aż zaczęłam się gubić w tym, co komu powiedziałam. Rafał patrzył na mnie jakby przez mgłę. Ale nagle jakby coś w nim drgnęło. Coś się zmieniło”.

- Redakcja
Mam 34 lata, męża, kilkuletniego synka, dom na przedmieściach i życie, którego z pozoru mogłaby mi pozazdrościć niejedna kobieta. Gdy wrzucam zdjęcia z uśmiechem i kubkiem kawy przy oknie, sypią się komentarze: „Taka spokojna, rodzinna dusza”, „Szczęściara”. A ja w lustrze widzę kobietę, która od miesięcy gra tę rolę coraz mniej przekonująco.
Wszystko, co robię, jest przewidywalne. Dzień po dniu odhaczam obowiązki, znikam pod warstwą prania i wyprasowanych bluzek. Rafał – mój mąż – jest dobrym człowiekiem. Kochającym ojcem. Ale między nami… jest już tylko cisza. Bezpieczna, poprawna, beznamiętna.
Marta, moja najlepsza przyjaciółka, mówi mi czasem:
– Wiesz, że to się kiedyś wyda.
A ja tylko wzruszam ramionami.
– Może. Ale teraz czuję, że żyję.
Wieczorami, gdy Rafał myśli, że jestem u niej, spotykam się z Igorem. Wysoki, szorstki w obyciu, trochę zbyt intensywny. Ale gdy jego dłoń dotyka mojej szyi, przypominam sobie, że jestem kobietą, nie tylko żoną i matką.
Przy kolacji z Rafałem milczę, jakbyśmy oboje bali się, że każde pytanie mogłoby pociągnąć za sobą lawinę.
– Zupa dobra? – pyta z przyzwyczajenia.
– Mhm – przytakuję, nie podnosząc wzroku.
Wszystko mnie przytłaczało
Coraz trudniej było mi godzić oba światy. Kłamałam więcej, częściej, czasem nawet bez potrzeby – aż zaczęłam się gubić w tym, co komu powiedziałam. Rafał patrzył na mnie jakby przez mgłę. Jakby nagle coś w nim drgnęło.
– Co tak późno? – zapytał któregoś wieczoru, kiedy weszłam do mieszkania, ledwo rozpinając płaszcz.
– U Marty byłam. Wiesz przecież – uśmiechnęłam się, jak gdyby wszystko było w porządku.
– Znowu? – Spojrzał na mnie podejrzliwie. – Ostatnio widujecie się codziennie.
– A co, mam ci raportować każdą godzinę?
Zamilkł. Ale w jego oczach coś błysnęło. Coś, czego nie umiałam nazwać. Nie złość. Raczej... zranienie?
Przy kolacji nie odezwał się ani słowem. Jedliśmy w ciszy przerywanej tylko stukotem sztućców. Właśnie wtedy, bez większego powodu, puściły mi nerwy.
– Możesz przestać się tak gapić?
– Czy coś się dzieje? – zapytał spokojnie, bez wyrzutu. – Czuję, jakbyś mnie odpychała.
Odstawiłam widelec, zbyt mocno.
– Może po prostu jestem zmęczona wszystkim. Pracą. Tobą.
– Co masz na myśli? – uniósł wzrok.
– Nic. Zapomnij.
Chciałam, żeby zapomniał. Ale te słowa – z pozoru rzucone bez znaczenia – wisiały w powietrzu długo po tym, jak odłożyliśmy talerze. A ja leżąc potem w łóżku, gapiąc się w sufit, powtarzałam je w myślach, jakby mówił je ktoś inny. Po co ja to powiedziałam? Przecież wcale nie chcę kończyć tego małżeństwa, ale… Czy na pewno?
Przy nim czułam, że żyję
Z Igorem było inaczej. Z nim czułam się jak kobieta z krwi i kości – nie jak czyjaś żona, nie jak matka, nie jak cień siebie. Był intensywny, bezczelny i czasem nieznośny, ale kiedy patrzył mi w oczy, czułam się jak jedyna kobieta na świecie.
Spotkaliśmy się w małym hotelu na obrzeżach miasta. Jeszcze zanim zamknęłam za sobą drzwi, jego ręce były na mojej talii.
– Spóźniłaś się – szepnął, wsuwając mi dłoń pod płaszcz.
– Wiesz, że nie mogę znikać na całe wieczory.
– Nie interesuje mnie, co możesz. Tylko to, czego chcesz.
Zamilkłam. Przez chwilę tylko patrzyliśmy na siebie – on, cały jak w ogniu. Ja, rozbita między tęsknotą a lękiem.
Później leżeliśmy obok siebie. On sięgnął po papierosa, ja przykryłam się do połowy prześcieradłem, jakby to mogło osłonić mnie przed światem.
– Jak długo jeszcze mam być tym drugim? – zapytał nagle.
– Nie możesz mi teraz tego mówić… Nie wszystko jest takie proste.
– Wybieraj, Olga. Albo ja, albo ta farsa, którą nazywasz małżeństwem.
Spojrzałam w sufit. Cisza w pokoju była ciężka jak beton. Igor czekał na odpowiedź. Ale ja jej nie miałam. Czy naprawdę chcę odejść od Rafała? A co, jeśli z Igorem to tylko ucieczka? I czy tak naprawdę wiem, czego chcę?
Zostawiłam go bez słowa. Wyszłam szybciej niż zwykle. W drodze powrotnej do domu czułam się pusta i wyczerpana. Jakby ktoś wyssał ze mnie siły. Wiedziałam, że nie da się tak żyć w nieskończoność.
Znalazł tę wiadomość
To miało się nie wydarzyć. Byłam ostrożna. Kasowałam wiadomości, wyciszałam dźwięki, zamykałam telefon na kod. Ale wystarczył jeden błąd. Jedna wiadomość zostawiona włączona na ekranie. I Rafał, który przez przypadek, albo z ciekawości, podniósł mój telefon, gdy dzwonił Igor.
– Kto to jest Igor? – zapytał wieczorem. Siedziałam wtedy przy komputerze z herbatą w ręku.
– Nie wiem, o czym mówisz – rzuciłam, nie odrywając wzroku od ekranu. Ale ręka zadrżała mi lekko.
– Masz mnie za idiotę?
Zamilkłam. Wiedziałam, że teraz wszystko zależy od tego, jaką wersję przedstawię. Jak dobrze zagram.
– To tylko znajomy… z pracy – powiedziałam szybko, zbyt szybko. Głos mi zadrżał.
Rafał spojrzał na mnie jak na kogoś, kogo nie zna.
– Znajomy, który pisze ci „brakuje mi zapachu twojej skóry”? – zapytał cicho, niemal szeptem.
– Czytałeś moje wiadomości? – uniosłam się, jakbym to ja była ofiarą.
– Nie musiałem ich szukać. Same się wyświetliły.
Patrzyliśmy na siebie przez długą chwilę. On – z niedowierzaniem. Ja – z czymś na kształt wstydu, którego nie chciałam czuć.
Wstał powoli od stołu.
– Olga, nie chcę słuchać kłamstw. Chcę usłyszeć prawdę. W całości.
Nie byłam gotowa. Po raz pierwszy poczułam, że ten domek z kart właśnie się rozsypuje. Aja nie mam pojęcia, co zostanie, gdy opadnie kurz.
Zdrada to nie było rozwiązanie
Usiedliśmy naprzeciwko siebie jak obcy ludzie, którzy przypadkiem trafili do tej samej kuchni. Światło z żyrandola było za jasne, herbata w mojej dłoni wystygła, a ręce miałam zimne jak lód.
– Rafał, miałam romans – powiedziałam w końcu. Głos mi się nie załamał, ale coś w środku drżałam.
On nie krzyczał. Nie rzucał talerzami, nie przeklinał. Po prostu patrzył. Tak, jakby patrzył na ruinę domu, w którym mieszkał całe życie.
– Dlaczego? – zapytał tylko.
– Bo czułam się martwa. Jak mebel. Jak cień. Igor mnie widział. Ty… chyba przestałeś.
Pokręcił głową. Westchnął. Milczał dłuższą chwilę, a potem powiedział spokojnie:
– To ja też powinienem zdradzić, bo nie czuję się kochany?
Wbiło mnie to w krzesło.
– To nie takie proste…
Ale przecież właśnie to zrobiłam – uprościłam wszystko do ciała, dotyku, adrenaliny. Uciekłam, zamiast porozmawiać.
Rafał wstał, jakby nie wiedział, co dalej zrobić ze sobą. Jakby własne ciało go uwierało.
– Muszę wyjść – powiedział. – Zaczerpnąć powietrza.
Zostałam sama w kuchni, przy pustym stole. A potem po prostu wstałam, założyłam buty i też wyszłam. Nie wiedziałam dokąd. Noc była zimna i wilgotna. Chodziłam bez celu, aż usiadłam na ławce przy placu zabaw, gdzie kiedyś bujałam naszego syna.
Uderzyła mnie jedna myśl: nie wiem, kim jestem. Nie wiem, co dalej. I czy w ogóle chcę to naprawiać.
Sama to na siebie ściągnęłam
Zadzwoniłam do Marty. W słuchawce wystarczyło tylko dwa słowa:
– Mogę wpaść?
– Drzwi otwarte – odpowiedziała bez pytania.
Siedziałyśmy na jej kanapie, ja z kubkiem w dłoni, ona z tym swoim czujnym spojrzeniem, które znało mnie lepiej, niż bym chciała.
– Wydało się – powiedziałam. – Rafał wie. Wszystko.
Marta nie udawała zaskoczenia. Tylko pokiwała głową i wzięła łyk wina.
– I co teraz?
Zamiast odpowiedzieć, zaczęłam płakać. Nie tak filmowo, pięknie. Raczej cicho, duszno. Marta podsunęła mi chusteczkę i nie mówiła nic, dopóki nie wydusiłam z siebie słów:
– Nie wiem, kim jestem. Nie wiem, czego chcę.
Wtedy spojrzała na mnie ostrzej. Powiedziała coś, czego nie byłam gotowa usłyszeć:
– Wiesz co, Olga? Nie jesteś ofiarą. Nie próbuj robić z siebie biednej dziewczynki. Chciałaś tego. Nikt cię nie zmusił.
Zabolało. Ale miała rację.
– Myślałaś, że jak znajdziesz sobie kochanka, to świat stanie się lżejszy? Że wróci do ciebie sens? Seks to nie to samo, co życie, Olga.
Nie odpowiedziałam. Już nawet nie płakałam. Tylko siedziałam i kiwałam się lekko, jakby to mogło coś ukoić. Marta wstała, nalała mi więcej wina i dodała ciszej:
– Teraz musisz żyć z tym, co zrobiłaś.
Po raz pierwszy od dawna naprawdę poczułam, jak bardzo jestem samotna.
Olga, 34 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Wybaczyłam mężowi zdradę, a on znów lata do kochanki. W swoich kłamstwach mota się jak grzybiarz w ciemnym lesie”
- „Moje małżeństwo było suche jak sierpniowa trawa. Chciałam coś więcej od życia, więc urządziłam żniwa miłości z eks”
- „To nie jest moja wina, że zdradziłam męża. Nawet wytrawny grzybiarz w końcu odpuszcza, gdy nie znajdzie podgrzybka"