„Mam gdzieś, że rozbiłam rozbiłam rodzinę kochanka. Ludzie gadają, ale faceta trzeba pilnować”
„Nie dokończył, a ja poczułam, jak moje serce bije szybciej. Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę, ale żadna z nich nie brzmiała rozsądnie”.

- Redakcja
Moje życie układało się inaczej, niż sobie wyobrażałam. Praca, dom i samotne wieczory — to stało się moją codziennością. Odkładałam marzenia na później, wstydziłam się mówić o nich głośno. A Piotrek... Piotrek był kiedyś moim marzeniem, pierwszą, szkolną miłością. Nigdy mu nie powiedziałam, co do niego czuję. A potem... związał się z Emilką, moją najlepszą przyjaciółką. Patrzyłam, jak układają sobie życie, uśmiechając się, kiedy trzeba, choć serce ściskało mnie z bólu. Nie chciałam niczego burzyć, ale coś we mnie pękało.
Zaskoczyła mnie
Nie wiedziałam, czego się spodziewać po tym wieczorze. Emilia była podekscytowana, biegała między stołami w restauracji, a potem, kiedy wypiłyśmy za dużo prosecco, usiadła obok mnie i zaczęła mówić.
– Ja... ja już go nie kocham. Od miesięcy. Ale boję się, rozumiesz? Ślub za dwa tygodnie, rodzice, presja... Nie wiem, co robić!
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Czułam, jakby ktoś wyrwał mi grunt spod nóg.
– Ale jak to? Przecież wyglądało, że jesteście tacy szczęśliwi.
Mój głos zadrżał, a ręce zaczęły się lekko trząść. Emilia odchyliła się na krześle, zasłaniając twarz dłońmi. Po chwili wtuliła się we mnie, jej ramiona drżały od cichego płaczu.
– Udawałam. Chciałam, żeby to było prawdziwe. Ale nie jest.
Czułam, jak moje serce wali w piersi. Słowa Emi odbijały się echem w mojej głowie. Co teraz? Powiedzieć jej prawdę? Przyznać się, że ja… że zawsze kochałam Piotrka? Czy to było złe, że we mnie pojawiła się iskra nadziei? Cisza między nami stawała się coraz cięższa. Emilia w końcu podniosła głowę, wytarła łzy, próbując się uśmiechnąć.
– Dziękuję, że jesteś. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
Siedziałam obok niej, przyjaciółki, a w głowie kołatało mi jedno pytanie: czy ona naprawdę nie kocha już Piotra?
Miałam ochotę krzyczeć
Wróciłam do domu późno, a w głowie wciąż brzmiały słowa Emilii. Próbowałam zebrać myśli, ale nie potrafiłam. Leżałam na kanapie, patrząc w sufit, a w głowie kłębiły się pytania: Co teraz? Powiedzieć Piotrowi? Powiedzieć Emilii, co czuję? Przecież to byłoby szaleństwo… Zawsze starałam się być tą rozsądną, tą, która nie robi głupot, nie rani innych. A teraz? Moje serce biło mocniej na samą myśl o tym, że Emilia chce odwołać ślub. Czy to znaczyło, że mogłabym… że może Piotr…? Wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam po telefon. Musiałam z nią porozmawiać. Wybrałam numer. Po kilku sygnałach usłyszałam jej zmęczony głos.
– Co tam?
– Właśnie o to chciałam zapytać… Jak się czujesz po wczorajszym? – powiedziałam, starając się zachować pokój.
– Nie wiem… – westchnęła ciężko. – Chyba muszę to wszystko zakończyć. Ale boję się. A co, jeśli on mnie znienawidzi?
Zamilkłam na chwilę. W gardle rosła gula.
– Może to lepiej teraz niż po ślubie. Jeśli nic do niego nie czujesz… to nie ma sensu.
Przyjaciółka milczała, a ja miałam ochotę krzyczeć. Nie powinnam się cieszyć, prawda? A jednak… serce waliło mi jak oszalałe.
– Dzięki. Jesteś najlepsza – wyszeptała.
Oparłam się o ścianę, zamknęłam oczy i czułam, jakbym spadała.
Serce mi zamarło
Minęły trzy miesiące, odkąd Emilia odwołała ślub. Unikałam tematu, unikałam Piotra. A jednak los ze mnie zadrwił. Wyszłam z pracy wcześniej, chciałam napić się kawy, odetchnąć. Weszłam do małej kawiarni na rogu i… Piotrek siedział sam przy stoliku i patrzył przez okno. Kiedy mnie zobaczył, uniósł brwi, a potem lekko się uśmiechnął. Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć.
– Hej… – powiedziałam cicho, czując, jak policzki robią mi się gorące. – Jak się trzymasz?
Piotrek wzruszył ramionami i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
– Jakoś leci. Chciałem ci wtedy coś powiedzieć, ale… nigdy nie było okazji.
Serce mi zamarło. O czym on mówił? O tamtym dniu? O ślubie? Usiadłam powoli naprzeciwko, dłonie ściskałam na stole, żeby nie drżały.
– Co chciałeś mi powiedzieć? – wyszeptałam, patrząc mu w oczy.
Spojrzał na mnie, a jego wzrok był… inny.
– Że chyba wiedziałem od dawna, że to nie zadziała. Z Emilią… – Zamilkł, zawahał się. – A z tobą… zawsze czułem, że…
Nie dokończył, a ja poczułam, jak moje serce bije szybciej. Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę, ale żadna z nich nie brzmiała rozsądnie. Patrzyłam na Piotra, a cisza między nami była jak krzyk.
Chciałam uciec
Potem kilka razy się spotkaliśmy przez przypadek. A może to nie był przypadek? Może oboje szukaliśmy tych chwil, w których mogliśmy być tylko we dwoje, bez ciężaru przeszłości. Pewnego razu siedzieliśmy razem na ławce w parku, patrząc, jak dzieci biegają z piłką. Nie wiedziałam, dokąd to zmierza. Piotrek odwrócił głowę, spojrzał na mnie intensywnie, jakby próbował coś odczytać z mojej twarzy.
– Wiesz, z Emilią zawsze coś było nie tak. Było dobrze, ale… – urwał, uśmiechnął się smutno. – A z tobą… zawsze czułem, że mogę być sobą.
Zamrugałam, serce mi zamarło. Chciałam coś powiedzieć, zaprzeczyć, odsunąć od siebie tę myśl, ale słowa nie chciały przejść przez gardło.
– Ale ja… ja nie mogę. To byłaby zdrada przyjaźni.
Mój głos się załamał, dłonie zacisnęły się w pięści. Piotrek przybliżył się, jego głos był cichy, ale stanowczy:
– Nie jesteśmy już dziećmi. Może powinniśmy przestać się oszukiwać.
Poczułam, jakby coś we mnie pękło. Siedziałam nieruchomo, wpatrzona w Piotra, a on patrzył na mnie z tym swoim poważnym, trochę zranionym spojrzeniem. Chciałam uciec, powiedzieć mu, że to nie ma sensu, że to zbyt skomplikowane… ale serce mówiło coś innego.
Czułam się winna
Nie mogłam już dłużej tego w sobie tłumić. Nie mogłam dalej udawać, że nic się nie zmieniło. Musiałam powiedzieć Emilii. Musiałam, choć serce mi pękało. Zadzwoniłam do niej, poprosiłam o spotkanie. Zgodziła się. Siedziałyśmy w jej kuchni, jak za dawnych czasów, tylko teraz atmosfera była ciężka. Zebrałam się w sobie i powiedziałam, choć głos mi drżał:
– Muszę ci coś powiedzieć o mnie i o Piotrze.
Zamarła. Patrzyła na mnie przez kilka długich sekund, jakby próbowała zrozumieć, o czym mówię. Potem jej twarz stężała, a oczy się zwęziły.
– Nie wierzę… To dlatego byłaś taka dziwna? Wiedziałam, że coś jest między wami!
Jej głos był ostry jak brzytwa, a ja czułam, jakby wbijała mi szpile w serce.
– To nie tak… – wyszeptałam, a łzy napłynęły mi do oczu. – Próbowałam, naprawdę próbowałam to od siebie odsunąć…
Emilia wstała, odsunęła krzesło z głośnym skrzypnięciem.
– Nie chcę tego słuchać. Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką.
Wyszła, zostawiając mnie samą. Siedziałam tam, w tej ciszy, z poczuciem winy i pustką w sercu. Wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo.
Zapłaciłam wysoką cenę
Minęły tygodnie, a ja wciąż nie potrafiłam się pozbierać. Emilia przestała się odzywać. Próbowałam do niej dzwonić, pisać wiadomości, ale milczała. Wiedziałam, że ją zraniłam, że zniszczyłam coś, co wydawało się pewne i trwałe. Przyjaźń, która trwała tyle lat, rozpadła się przez moje uczucia, przez to, że nie potrafiłam ich w sobie zdusić.
Wciąż spotykałam się z Piotrem. Początkowo było niezręcznie, ale potem… Potem było jakby naturalnie. Rozmawialiśmy długo, o tym, że czujemy się zagubieni, o tym, jak bardzo się boimy tego, co dalej. Nasze relacja stały się coraz bliższe, pobraliśmy się, mamy dzieci. Czasem, kiedy siedzimy razem, w jego mieszkaniu, czuję, jak bardzo go kocham. A potem przypominam sobie Emilkę, jej zapłakane oczy i głos pełen rozczarowania.
Może niektóre rzeczy po prostu musiały się wydarzyć. Może uczucia to coś, nad czym nie da się zapanować. Czasami miłość przychodzi w najgorszym możliwym momencie, niszczy to, co było, i zostawia po sobie zgliszcza. Patrzę na Piotra, na jego uśmiech, i wiem, że mimo wszystko chcę spróbować. Ale w środku czuję lęk. Bo za to, co się stało, zapłaciliśmy wysoką cenę. I nie wiem, czy kiedyś będę w stanie sobie wybaczyć.
Anka, 41 lat
Czytaj także:
- „Byłam głupia i pożyczyłam bratu pieniądze. Nie sądziłam, że potraktuje mnie jak bankomat i zostawi z długami”
- „Po rozwodzie ledwie starczało mi na tanie parówki i gaz. Nieznajomy emeryt nie był bogaczem, ale się hojnie podzielił”
- „Gdy ja przez 10 lat zmieniałam rodzicom pampersy, brat nie dawał znaku życia. Darmozjad teraz żąda połowy mieszkania”