Reklama

Widziałam w nim szansę dla nas

Jeszcze kilka miesięcy temu moje życie było całkiem normalne. Pracowałam w małej firmie, spędzałam czas z przyjaciółmi, a weekendy zazwyczaj spędzałam z rodziną. Jednak od jakiegoś czasu wszystko zaczęło się zmieniać. Problemy finansowe zaczęły nas przytłaczać, a długi mojej rodziny rosły w zastraszającym tempie. Moja matka ledwo wiązała koniec z końcem, a mój brat, Paweł, mimo że pracował na dwa etaty, nie był w stanie pokryć wszystkich naszych zobowiązań. Czułam ogromną presję, żeby jakoś pomóc.

Reklama

Wtedy właśnie pojawił się Robert. Bogaty przedsiębiorca, który wydawał się być odpowiedzią na nasze problemy. Propozycja małżeństwa z nim była zaskakująca, ale jednocześnie kusząca. Wiedziałam, że nie kocham Roberta, ale jego pieniądze mogłyby uratować moją rodzinę. Po długich rozważaniach zgodziłam się.

–Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – zapytała mnie Marta, moja przyjaciółka, z niepokojem w głosie.

– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ale muszę to zrobić dla mamy i Pawła. Nie mogę patrzeć, jak się męczą – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie.

Nie przypuszczałam wtedy, że decyzja ta zmieni moje życie w koszmar.

Zobacz także

Żyłam w złotej klatce

Pierwszy miesiąc małżeństwa minął szybko. Robert okazał się być człowiekiem, który miał swoje przyzwyczajenia i oczekiwania. Z początku starałam się dostosować do jego stylu życia. Śniadania były przygotowane przez gosposię, a kolacje często odbywały się w luksusowych restauracjach. Mieszkanie w jego posiadłości było jak życie w złotej klatce. Brakowało mi jednak czegoś ważnego – miłości i zrozumienia.

– Czy mogłabyś nie wychodzić tak często z domu? – zapytał mnie pewnego wieczoru, kiedy wróciłam z krótkiego spaceru.

– Potrzebuję trochę świeżego powietrza. Cały dzień spędzam w domu – odpowiedziałam spokojnie.

– To nie jest prośba, tylko zalecenie. Nie chcę, żebyś spędzała czas bez celu – jego ton był ostry.

Przez następne dni starałam się unikać konfrontacji. Udawałam, że wszystko jest w porządku, mimo że czułam, że oddalamy się od siebie coraz bardziej. Robert zaczynał dostrzegać moją niepewność. Jego podejrzenia rosły, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej napięte.

Mam wrażenie, że coś ukrywasz. Co ci jest? – zapytał pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kolacji.

– O co ci chodzi, Robert? Nic nie ukrywam – odpowiedziałam, starając się zachować spokój.

– Nie wierzę ci. Wydajesz się być nieobecna. Jakbyś była tutaj tylko ciałem, a myślami gdzie indziej – jego głos stawał się coraz bardziej wściekły.

– Robert, proszę cię. Jestem tu z tobą. Po prostu potrzebuję czasu, żeby się przyzwyczaić do nowego życia – starałam się go uspokoić.

– To nie jest kwestia przyzwyczajenia. To kwestia zaufania. A ja czuję, że mnie oszukujesz – jego oczy płonęły złością.

Wstałam od stołu. Wiedziałam, że muszę być ostrożna. Robert miał pełne prawo do swoich podejrzeń, ale ja nie mogłam pozwolić, żeby prawda wyszła na jaw. Jeszcze nie teraz.

Wszystko się zaraz wyda

Napięcie w domu narastało z każdym dniem. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z mamą i Pawłem, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. Spotkaliśmy się w kawiarni, gdzie mogliśmy swobodnie porozmawiać.

– Robert zaczyna coś podejrzewać – powiedziałam, nie mogąc ukryć nerwowości.

– Co dokładnie? – zapytała mama, ściszając głos.

– Czuje, że nie jestem z nim szczera. Jest coraz bardziej wściekły i nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Nie możesz się teraz wycofać. Potrzebujemy tych pieniędzy – Paweł próbował mnie uspokoić, ale jego słowa tylko mnie zraniły.

– Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę to znosić – odpowiedziałam, łamiącym się głosem.

– Musisz być silna. To ważne dla nas wszystkich – mama spojrzała na mnie z troską, ale w jej oczach widziałam desperację.

Rozmowa nie przyniosła mi ulgi. Wróciłam do domu jeszcze bardziej zdezorientowana i osamotniona. Wiedziałam, że muszę coś zmienić, ale nie miałam pojęcia, co zrobić.

O wszystkim się dowiedział

Nadszedł dzień, który zmienił wszystko. Siedziałam w ogrodzie, rozmawiając z Martą przez telefon. Czułam, że muszę się komuś wyżalić.

– Magda, musisz być ostrożna. Jeśli się dowie, wszystko może się zawalić – powiedziała Marta.

– Wiem, ale czuję, że nie mam już sił – westchnęłam.

– Dasz radę. Jesteś silna. Musisz myśleć o swojej rodzinie – jej słowa miały mnie pocieszyć, ale czułam, że to tylko pogarsza sytuację.

Nagle usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Roberta, który stał za mną z groźnym wyrazem twarzy.

– Słyszałem wszystko – powiedział zimnym głosem. – Od dzisiaj odcinam cię od wszystkich korzyści finansowych. Zostaniesz tu bez grosza przy duszy – jego głos był lodowaty, a oczy płonęły złością.

Stałam tam w szoku, nie wiedząc, co powiedzieć. Robert odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie w zupełnej rozpaczy. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, jak poradzić sobie z nową sytuacją. Postanowiłam spotkać się z mamą i Pawłem, by im wszystko wyjaśnić. Spotkaliśmy się w ich małym mieszkaniu, a atmosfera była ciężka.

– Jak to możliwe?! Co teraz zrobimy? – wybuchnął Paweł, patrząc na mnie z przerażeniem.

– Paweł, to nie jej wina – mama próbowała go uspokoić, ale w jej głosie czułam zaniepokojenie.

– Ale co teraz? Jesteśmy zgubieni! – Paweł podniósł głos, a ja poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Przepraszam... Naprawdę przepraszam... – wyszeptałam, czując, że zawiodłam wszystkich.

– Ale co teraz zrobimy? Jak sobie poradzimy? – Paweł był wściekły, a jego gniew tylko pogarszał sytuację.

Wyszłam z mieszkania, czując się zdradzona i zraniona. Wątpliwości dręczyły mnie, a przyszłość wydawała się być czarna. Nie wiedziałam, co dalej robić, ale wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, by zacząć od nowa.

Ma prawo, by wiedzieć

Kilka dni później zebrałam się na odwagę, żeby porozmawiać z Robertem. Wiedziałam, że muszę spróbować naprawić sytuację, nawet jeśli szanse były nikłe. Usiedliśmy w jego gabinecie, a ja zaczęłam mówić.

– Proszę, daj mi szansę, żeby to wyjaśnić. Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Naprawdę zależy mi na tym, żeby wszystko naprawić – powiedziałam, czując, że serce bije mi mocniej.

– Naprawić? Oszukałaś mnie. Jak mam ci zaufać po tym wszystkim? – jego spojrzenie było lodowate.

– Wiem, że popełniłam błąd, ale zrobiłam to dla mojej rodziny. Proszę, zrozum... – głos mi się łamał.

– Dla rodziny? A co z moimi uczuciami? Czy kiedykolwiek pomyślałaś, jak ja się z tym czuję? – jego głos stał się ostrzejszy.

– Tak, pomyślałam. I naprawdę mi przykro. Chcę tylko drugiej szansy. Możemy zacząć od nowa, inaczej – próbowałam go przekonać, choć wiedziałam, że może być za późno.

– Nie będę w stanie ci zaufać. To koniec. Musisz znaleźć własną drogę w życiu – jego słowa były ostateczne.

Wiedziałam, że to koniec. Robert był nieugięty, a ja musiałam zaakceptować rzeczywistość. Wstałam i opuściłam jego gabinet, czując się jak w transie. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, żeby zacząć od nowa, bez jego wsparcia. Czułam się jak w koszmarze, z którego nie mogłam się obudzić. Dni mijały, a ja starałam się odnaleźć w nowej sytuacji. Siedząc w małym pokoju, który wynajęłam, zastanawiałam się, co dalej.

Spotkałam się z Martą, potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi uporządkować myśli.

– Co teraz zamierzasz? – zapytała Marta, patrząc na mnie z troską.

Muszę znaleźć pracę. Nie mogę wrócić do domu, obciążając mamę i Pawła jeszcze bardziej – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie.

– Znajdziesz coś. Jesteś silna i zaradna – pocieszała mnie Marta.

Znalazłam pracę w małej firmie i wynajęłam skromne mieszkanie. Każdy dzień był walką, ale starałam się nie poddawać. Spotkałam się też z mamą i Pawłem, żeby porozmawiać o naszej przyszłości.

Przepraszam, że was zawiodłam. Ale musimy znaleźć sposób, żeby sobie poradzić – powiedziałam, patrząc na nich z determinacją.

– Nie obwiniaj się. Wszyscy popełniamy błędy. Najważniejsze, że jesteśmy razem – odpowiedziała mama, ściskając moją dłoń.

– Zrobimy wszystko, żeby wyjść na prostą. Razem damy radę – dodał Paweł.

Wiedziałam, że droga przed nami nie będzie łatwa, ale postanowiłam walczyć. Dla siebie, dla rodziny. Zaczęłam myśleć o przyszłości z nową nadzieją. Może kiedyś uda mi się znowu znaleźć szczęście.

Reklama

Magda, 26 lat

Reklama
Reklama
Reklama