Reklama

Cześć, mam na imię Alicja. Od zawsze czułam, że w naszym domu królują wysokie standardy. Ojciec, człowiek o żelaznej dyscyplinie, wymagał ode mnie więcej, niż mogłam sobie wyobrazić. Kiedy patrzył na mnie tymi swoimi surowymi oczami, czułam, jakby miał w planach uformować mnie na swoje podobieństwo.

Reklama

Czasami zastanawiałam się, czy kiedykolwiek sprostam jego oczekiwaniom. Dusiłam się w tym układzie. Matka, cicha i często nieobecna w naszych rozmowach, zawsze wspierała go swoim milczeniem. Jej obecność była jak cień – nigdy nie wyrażała swojego zdania, ale zawsze starała się być blisko.

Zbliżała się matura. Im bliżej egzaminu, tym bardziej czułam się zagubiona. Każdy dzień przynosił nowe obawy. W mojej głowie roiło się od wątpliwości. Czy dam radę? Co jeśli zawiodę ojca? Czy to naprawdę moje marzenia, czy może żyję tylko dla spełnienia jego pragnień?

– Alicja, co jest? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha – powiedziała moja najlepsza przyjaciółka, Anka, gdy siedziałyśmy w kawiarni, popijając gorącą czekoladę.

– Po prostu nie wiem, czy dam radę z tą maturą. Mam wrażenie, że to wszystko jest nie dla mnie – odpowiedziałam z rezygnacją.

– Słuchaj, a co ty właściwie chcesz robić w życiu? Przecież nie musisz iść drogą, którą wytyczył dla ciebie ojciec – Anka spojrzała na mnie poważnie, jej oczy pełne były troski.

Zaczęłam zastanawiać się nad jej słowami. Może miała rację. Może powinnam zacząć myśleć o sobie i o tym, co naprawdę chcę robić. Ale jak to zrobić, kiedy czuje się tak, jakby moje życie było zaplanowane w każdym detalu przez kogoś innego?

Świat mi się zawalił

Nie zdałam. Nie wiem, czy to była kwestia braku przygotowania, stresu, czy po prostu losu, który miał inne plany. Wiem tylko, że kiedy trzymałam w ręku wyniki, poczułam, jakby cały świat zawalił mi się na głowę. Miałam nadzieję, że jakoś to przejdzie, że ojciec zrozumie, że to tylko chwilowa porażka. Ale jego reakcja przeszła moje najgorsze oczekiwania.

– Alicja, jak mogłaś tak to schrzanić?! – krzyknął, a jego głos odbijał się echem po salonie.

– Próbowałam... – zaczęłam niepewnie, ale nie pozwolił mi dokończyć.

Próbowałaś?! To jest wynik tych wszystkich godzin i pieniędzy, które w ciebie włożyliśmy? – jego głos brzmiał jak cięcie ostrza. – Wiesz, ile to wszystko kosztowało? Korepetycje, dodatkowe lekcje... To wszystko na nic!

Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Zamiast tego poczułam, jak gniew narasta we mnie, jak fala przybiera na sile.

– Nigdy tego nie chciałam! – wykrzyczałam, nie panując nad sobą.

W jego oczach dostrzegłam coś, czego wcześniej nie widziałam. Rozczarowanie zmieszało się z niedowierzaniem. Matka stała obok, próbując bezsilnie załagodzić sytuację.

– Proszę, nie kłóćcie się. Alicja, twój ojciec tylko chce dla ciebie dobrze... – zaczęła, ale przerwałam jej, nie mogąc już znieść tej sytuacji.

– Dobrze? Czy dobrze dla mnie, czy dla niego? – zapytałam, z trudem hamując łzy.

Wewnętrznie czułam się rozdarta. Jak długo jeszcze będę musiała żyć według czyjegoś scenariusza? Jak wiele razy jeszcze pozwolę sobie na to, by wątpliwości przesłaniały to, kim naprawdę chcę być? Rozważałam każdy wybór, który podjęłam, i miałam już dość presji, którą na mnie wywierano.

Nie mogłam już tak żyć

Po kłótni z ojcem czułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Emocje kotłowały się we mnie, jakby rozdzierały moje wnętrze na strzępy. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z matką, mimo że obawiałam się tej rozmowy. Chciałam zrozumieć, dlaczego wszystko poszło tak, a nie inaczej.

– Mamo, masz chwilkę? – zapytałam, stojąc w progu kuchni, gdzie siedziała przy stole z filiżanką herbaty.

– Oczywiście, córeczko – odpowiedziała, patrząc na mnie z troską, ale i zmęczeniem w oczach.

Usiadłam naprzeciw niej, nie bardzo wiedząc, jak zacząć. Po chwili milczenia postanowiłam przejść do sedna.

– Dlaczego zawsze muszę robić to, co ojciec chce? Czy nigdy nie zastanawialiście się, czego ja chcę? – pytałam z bólem w głosie, szukając odpowiedzi, której obawiałam się usłyszeć.

Matka westchnęła, a jej oczy zdradzały głęboko ukrywane emocje.

– Alicja, my naprawdę chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej. Twój ojciec... on ma swoje sposoby na okazywanie miłości. Wiem, że jest surowy, ale zawsze pragnął, byś miała lepsze życie, niż my mieliśmy – powiedziała, jakby sama próbowała przekonać się do tych słów.

– Ale dlaczego nigdy nie pytał, czego ja chcę? Dlaczego nigdy nie próbowałaś go powstrzymać? – dociekałam, czując, że nasze relacje są bardziej skomplikowane, niż kiedykolwiek myślałam.

– Bałam się... bałam się, że to wszystko się rozpadnie. Od zawsze byłam uzależniona od jego decyzji, od tego, jak kieruje naszym życiem. – Jej głos drżał, a ja dostrzegłam w niej cień kobiety, która żyła w czyimś cieniu.

Nigdy mu tego nie zapomnę

Ten dzień pamiętam jak przez mgłę. Wszystko działo się tak szybko, a ja czułam, jakby życie wymykało mi się z rąk. Słowa ojca wciąż dźwięczały mi w uszach, kiedy usłyszałam jego ostateczny wyrok.

– Nie ma miejsca w tym domu dla niewdzięczników, którzy nie potrafią docenić tego, co się dla nich robi – powiedział lodowatym tonem, który przejął mnie dreszczem.

– Tato, nie rób tego, proszę... – próbowałam go błagać, ale wiedziałam, że jego decyzja była już podjęta.

Pakuj się. Nie będziesz dłużej korzystać z mojego wsparcia, jeśli nie potrafisz go docenić – dodał, nie patrząc mi nawet w oczy.

Matka stała z boku, z bezsilnością malującą się na twarzy, a ja czułam, jak moje serce pęka na tysiąc kawałków. Nie wiedziałam, co robić, gdzie się podziać, ale coś we mnie krzyczało, że to może być moja szansa na wolność.

Opuszczałam dom z torbą pełną rzeczy, ale przede wszystkim z sercem pełnym złości i bólu. Wsiadłam do autobusu, który miał mnie zabrać do przyjaciółki. Nie mogłam powstrzymać łez, które płynęły nieustannie po moich policzkach.

Gdy dotarłam do mieszkania Anki, przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Było w niej coś, co dodawało mi otuchy, nawet gdy sama nie wiedziałam, jak zacząć wszystko od nowa.

– Nie martw się, Alicja. Masz mnie i resztę przyjaciół. Jakoś to wszystko poukładamy – powiedziała ciepło, podając mi kubek gorącej herbaty.

Czułam się zagubiona, niepewna, co dalej. Każdy dzień wydawał się być wyzwaniem. Ale gdzieś głęboko, pośród całego tego chaosu, zaczęłam dostrzegać iskierkę nadziei. Może, mimo wszystko, uda mi się znaleźć swoją drogę, nawet jeśli teraz wydawała się ona być zupełnie nieznana.

W końcu byłam niezależna

Zamieszkałam u Anki, próbując na nowo poskładać kawałki mojego życia. Codzienność była pełna wyzwań, ale obecność przyjaciół dawała mi siłę, by się z nimi zmierzyć. Zaczęłam szukać pracy, czegoś, co pozwoliłoby mi stanąć na własnych nogach i uniezależnić się od rodzicielskich wymagań.

Wieczorami często rozmawiałam z Anką o tym, co przeszłam i jak ciężko było zacząć wszystko od nowa.

– Wiesz, czasami myślę, że nigdy nie powinnam była się sprzeciwiać ojcu. Może wszystko potoczyłoby się inaczej – powiedziałam, spoglądając na nią z mieszanką zwątpienia i nadziei.

– Ala, nie możesz ciągle się obwiniać. Masz teraz szansę, by żyć według własnych zasad. To trudne, wiem, ale przynajmniej będziesz szczera wobec siebie – odpowiedziała Anka, kładąc dłoń na moim ramieniu.

Próbowałam wziąć sobie do serca jej słowa. Zaczęłam robić rzeczy, o których wcześniej tylko marzyłam. Zapisałam się na kurs fotografii, coś, co zawsze chciałam zrobić, ale nie miałam odwagi przyznać się do tego przed rodzicami. Poczułam, jak po raz pierwszy od dłuższego czasu zaczynam robić coś dla siebie, a nie dla kogoś innego.

W międzyczasie nie mogłam przestać myśleć o mojej rodzinie. Co robią? Czy myślą o mnie? Czy żałują? Czy powinnam próbować naprawić nasze relacje? Te myśli wciąż mnie dręczyły, a każda próba skontaktowania się z nimi wydawała się trudniejsza, niż mogłabym przypuszczać.

Pewnego dnia, siedząc z Anką w parku, próbowałam zrozumieć, co dalej.

– Myślisz, że powinnam spróbować jeszcze raz? Może porozmawiać z mamą? – zapytałam niepewnie.

– To zależy od ciebie. Pamiętaj jednak, że niezależność nie jest łatwa, ale czasem jest niezbędna, by zrozumieć siebie – odpowiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

Te słowa utkwiły mi w głowie. Wiedziałam, że niezależnie od tego, co zdecyduję, to ja muszę być odpowiedzialna za swoje życie. Być może ta droga, choć niechciana, mogła prowadzić mnie do miejsc, o których wcześniej nawet nie marzyłam.

Alicja, 19 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama