„Odkładałem każdy grosz, żeby mieć na wystawny ślub. Ukochana miała inny plan na moją kasę”
„Poczułem, że nasze priorytety mogą się aż tak różnić. Cały tydzień walczę ze sobą, by nie wydać ani grosza poza budżetem. Każdy wydatek przeliczam na tygodnie, miesiące, które mogłyby nas przybliżyć do tego upragnionego dnia”.
Życie z Olą to ciągła jazda na rollercoasterze – raz jesteśmy na szczycie, snując wspólne plany, by za chwilę poczuć, jak grawitacja naszych różnic ciągnie nas na dół. Od czterech lat jesteśmy razem, a od dwóch mieszkamy we wspólnym mieszkaniu. Oboje mamy po trzydzieści lat i choć wydaje mi się, że nie różnimy się wiele od innych par, od jakiegoś czasu zauważam coś, co zaczyna mnie martwić.
Tylko wydawała
Długo zbierałem się na odwagę, by poprosić Olę o rękę. Wiedziałem, że chce stabilności, marzy o pięknym ślubie, a ja zawsze chciałem dać jej to, czego pragnie. Dlatego wspólnie zdecydowaliśmy, że przez dwa lata odkładamy na wesele i na nasze „prawdziwe” wspólne życie. Przynajmniej tak mi się wydawało…
Z czasem zauważyłem, że Ola nie potrafi przejść obojętnie obok butików, które ją przyciągały niczym magnes.
– To była promocja, żal było nie kupić! – tłumaczyła.
Przymykałem na to oko, bo rozumiem, że czasem chce się po prostu poczuć wyjątkowo. Ale czy dla dobra naszych marzeń naprawdę nie mogłaby się pohamować?
– Znowu coś kupiłaś? – zapytałem, choć znałem odpowiedź.
Ola weszła do mieszkania z torbą eleganckiej marki, a jej twarz promieniała. Nie zareagowała na moje pytanie, tylko wysypała zawartość torby na łóżko. Błyszczące opakowanie, pudełeczka, delikatnie przewiązane wstążką. Wziąłem głęboki oddech.
– No co? Nie mogłam się oprzeć – uśmiechnęła się, widząc moją minę. – Zresztą to była niesamowita promocja. Przecenili o połowę!
– Ola, rozmawialiśmy o tym. Przecież odkładamy na ślub.
– Oj, przestań, czasem trzeba się przecież trochę nagrodzić – machnęła ręką, wyciągając z torby kolejną rzecz. – Pracuję cały tydzień, chyba mam prawo na coś sobie pozwolić, prawda?
Brakowało kasy
Coś w jej postawie i w słowach zaczęło mnie niepokoić coraz bardziej. Czy naprawdę tak podchodziła do naszego planu o wspólnej przyszłości?
– Mnie też kusi, żeby sobie coś kupić – odpowiedziałem spokojnie. – Ale myślałem, że oboje chcemy oszczędzać. Rozumiesz, że za te wszystkie „okazje” płacimy naszą wspólną przyszłością?
Wzruszyła ramionami, jakby wcale nie poczuła wagi moich słów.
– Życie jest za krótkie, żeby sobie wszystkiego odmawiać. A ja chcę mieć coś więcej niż tylko oszczędności na koncie.
Poczułem, że nasze priorytety mogą się aż tak różnić. Cały tydzień walczę ze sobą, by nie wydać ani grosza poza budżetem. Każdy wydatek przeliczam na tygodnie, miesiące, które mogłyby nas przybliżyć do tego upragnionego dnia, a ona robiła z tego żart.
Patrzyłem na nią, próbując się zastanowić, czy powinienem zacząć bardziej kontrolować jej wydatki. Nie miałem zamiaru zachowywać się jak nadzór finansowy, ale może czas przejąć inicjatywę.
Kiedy kilka dni później sprawdzałem stan naszego konta oszczędnościowego, coś mnie zamurowało. Kwota była niższa, niż się spodziewałem – znacznie niższa. Przecież oboje ustaliliśmy, że co miesiąc przelewamy ustaloną sumę na wspólne konto, a do tej pory wydawało się, że plan idzie zgodnie z założeniami.
Mieliśmy odkładać…
Wziąłem głęboki oddech i po raz pierwszy poczułem się zdradzony. Wszedłem do salonu, gdzie siedziała z telefonem i bezmyślnie przeglądała zdjęcia na Instagramie. Nawet nie podniosła wzroku.
– Sprawdzałem dzisiaj konto. Nasze wspólne konto. Jest tam znacznie mniej, niż się spodziewałem. Możesz mi to wyjaśnić?
Na chwilę zapadła cisza. Przez jej twarz przemknął cień zaskoczenia, a potem przybrała wyraz jakiegoś nieokreślonego niepokoju.
– Och… Pewnie coś się pomyliło – odparła, uśmiechając się sztucznie i patrząc na mnie z nadzieją, że kupię to wytłumaczenie.
– Pomyliło? Ola, to nie jest kilka złotych. Brakuje sporej sumy. Wiem, że ostatnio sporo kupowałaś. Czy te pieniądze pochodziły z naszego konta?
Zawahała się, ale tylko na chwilę.
– Tak, ale… To były rzeczy potrzebne. I miałam zamiar wszystko oddać, naprawdę!
– Potrzebne rzeczy? Te pieniądze miały być na nasz ślub. A ty je tak po prostu wydałaś na bzdury?
– Proszę cię, nie przesadzaj. Wszystko jest pod kontrolą – próbowała mnie uspokoić, ale ja już wiedziałem, że straciłem do niej zaufanie.
Żyła zakupami
Tego wieczoru nie mogłem zasnąć. W głowie kłębiły się pytania, żal i dziwne poczucie, że wszystko, co dla nas planowałem, rozsypało się, zanim miało szansę się zacząć. Wstałem, kiedy Ola jeszcze spała, i poszedłem do salonu. Na stoliku dostrzegłem kilka paragonów, które wyciągnęła z torby.
Ceny były absurdalne – kosmetyki, markowe ubrania, nawet jakiś gadżet elektroniczny. Przeglądając je, czułem, jak narasta we mnie gniew. W jednej chwili przypomniałem sobie wszystkie nasze rozmowy o przyszłości, o domu, o dzieciach. Wiedziała, co robi. Wiedziała, że to niszczy nasze plany. I nic sobie z tego nie robiła.
Kolejnego dnia postanowiłem kolejny raz z nią porozmawiać.
– Nie przesadzaj. To tylko kilka rzeczy. Przecież wiesz, że lubię czasem sobie sprawić coś ładnego – tłumaczyła.
– To nie jest kwestia kilku rzeczy. Oszukiwałaś mnie, bo wiedziałaś, że ci na to nie pozwolę, gdybyśmy rozmawiali uczciwie. Wiesz, co jest najgorsze? Że te rzeczy niszczą wszystko, co mieliśmy. Każde nasze marzenie.
Przez chwilę patrzyła na mnie, jakby próbowała wyczytać, czy te słowa były prawdziwe, czy tylko się denerwuję. Ale widziałem, że docierało do niej, jak poważnie zranione było moje zaufanie.
– Nie sądziłam, że tak to odbierzesz… – powiedziała cicho, ale ja już nie chciałem słuchać tłumaczeń.
Wszystko niszczyła
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w ciszy, która była bardziej przytłaczająca niż jakakolwiek wymiana zdań.
– Naprawdę chciałbym zrozumieć. Dlaczego? Skąd te wszystkie impulsy?
– Boję się, że w tym całym odkładaniu staniemy się ludźmi, którzy tylko myślą o przyszłości, a nie potrafią cieszyć się chwilą. Te zakupy to dla mnie sposób na odreagowanie tego.
Zaniemówiłem. Z jednej strony poczułem współczucie, bo w jej oczach zobaczyłem teraz coś, co wcześniej przeoczyłem – strach. Ale ten strach miał swoją cenę, i to wysoką.
– Wolałaś mnie okłamywać niż ze mną szczerze porozmawiać? Zrobiłem wszystko, żebyśmy mieli coś trwałego.
Ola zamilkła, widząc, że moje słowa mają swoją moc. Jej twarz wyrażała skruchę, ale jednocześnie wyczuwalny był lęk.
– Masz rację – przyznała cicho. – Zachowałam się egoistycznie. Wiem, że to cię zraniło. Myślałam, że zdołam jakoś nad tym zapanować. Ale kiedy widziałam, jak bardzo ci zależy na tych pieniądzach, czułam, że to mnie przytłacza.
Chciałem zrozumieć
Westchnąłem głęboko, czując, jak mieszały się we mnie złość i smutek. To, co mówiła, tylko pogłębiało moje poczucie rozczarowania.
– Myślałem, że to jest nasza wspólna droga. Ale wygląda na to, że masz zupełnie inne priorytety. I choćbym nie wiem jak się starał, nie umiem tego już zmienić.
Mijały kolejne dni, a między nami rosła niewidzialna ściana – budowana z mojej złości i jej skruchy. W końcu zrozumiałem, że nie ma już odwrotu. Musiałem podjąć decyzję, która do tej pory wydawała się niemożliwa. Moje serce biło jak oszalałe, ale wiedziałem, że to musi się skończyć tu i teraz.
– Przemyślałem wszystko. Naprawdę chciałem wierzyć, że uda nam się to naprawić, że możemy odbudować zaufanie, ale ja nie umiem. Nie mogę z tym dalej żyć.
Spojrzała na mnie, zaskoczona, i zobaczyłem, jak jej oczy powoli zachodzą łzami.
– Nie mów tego, proszę.
– Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o to, że oszukałaś mnie. A to niszczy wszystko, co razem budowaliśmy. Nie jestem doskonały, ale zawsze starałem się być szczery. A ty potraktowałaś nasze plany jak coś, co można poświęcić dla chwilowej przyjemności.
– Proszę, daj mi szansę. Naprawdę się zmienię. Zrozumiałam, ile to wszystko dla ciebie znaczy. Nie chcę cię stracić, nie mogę cię stracić…
Musiałem to skończyć
Ale w mojej głowie wszystko było już postanowione. Wiedziałem, że gdybyśmy próbowali zaczynać od nowa, zawsze pozostawałaby świadomość, że raz już mnie zawiodła. Nie potrafiłbym zaufać jej tak jak dawniej.
– Nie jestem w stanie żyć z tym, co się stało. I myślę, że ty też nie chcesz być z kimś, kto na zawsze będzie patrzył na ciebie z cieniem wątpliwości.
Po jej wyjściu przez długi czas siedziałem w kuchni, słysząc jedynie echo naszych ostatnich słów. Przestrzeń, w której spędziliśmy tyle wspólnych wieczorów, teraz wydała mi się dziwnie obca, jakby ściany i meble pamiętały więcej, niż chciałem.
Czułem ulgę – ciężar, który nosiłem od dawna, w końcu zniknął. Ale obok tej ulgi było coś jeszcze, coś, co kłuło mnie głęboko, jak cichy żal po stracie czegoś ważnego, czegoś, w co kiedyś tak mocno wierzyłem.
Pamiętałem chwile, gdy rozmawialiśmy do późna o przyszłości, o domu, który chcielibyśmy mieć, o miejscach, które chcieliśmy odwiedzić. Te wszystkie marzenia, które wydawały się takie bliskie… Teraz były już tylko mglistymi wspomnieniami, czymś, co musiałem odłożyć na półkę, razem z wizją życia, którą zbudowałem w swojej głowie.
Marcin, 30 lat