„Odziedziczyłam po babci dom, a matka nie dostała złamanego grosza. Rozpowiada takie ploty, że włos się jeży”
„Patrzyłam na niego w ciszy, czując mieszankę ulgi i smutku. Zrozumiałam, że to dziedzictwo to więcej niż majątek. To odpowiedzialność za rodzinne sekrety i rany, które teraz spoczywały na moich barkach”.
Byłam w posiadłości babci. Siedziałam na wielkiej kanapie w salonie, który pachniał lawendą i starymi meblami, a w sercu czułam dziwne napięcie. Babcia Andzia była osobą, która potrafiła zaskakiwać.
Dostałam wszystko
– Pani Kamila odziedziczasz całą posiadłość i wszystko, co należało do zmarłej – ogłosił prawnik, a jego słowa jakby przecięły powietrze na pół.
– Co takiego?! – głos matki odbił się echem od wysokiego sufitu. – To jakaś pomyłka. Ja jestem jej córką! To ja powinnam dostać ten dom!
– To nie jest pomyłka – odparł prawnik z kamienną twarzą. – Pani matka wyraziła się jasno w swojej ostatniej woli. Pani Kamila ma odziedziczyć posiadłość.
Mama wstała gwałtownie z miejsca i odwróciła się do mnie z wyrazem czystego oburzenia na twarzy.
– Wmówiłaś jej, że się nią opiekujesz! Jak mogłaś?
Nie zrobiłam nic złego. Babcia sama podjęła tę decyzję. Wiedziałam też, że mama nigdy nie zrozumie, dlaczego.
Przez całe życie babcia Andzia była dla mnie ostoją. Kiedy rodzice byli zbyt zajęci swoimi nieustannymi kłótniami albo nie mieli czasu, babcia była przy mnie. Mama nigdy nie patrzyła na nią w ten sposób. Dla niej babcia była surową matką, która wymagała za dużo.
Wróciłam do swojego mieszkania, czując się rozdarta. Z jednej strony było mi smutno, że babci już nie ma. Z drugiej – byłam wściekła na mamę za jej reakcję.
Była nieprzejednana
Jej słowa odbijały mi się echem w głowie. Nie chciałam nikogo zranić. Babcia miała swoje powody. Czułam, że to miejsce jest teraz moją odpowiedzialnością. Chciałam jednak wyjaśnić to z rodzicami.
– Myślisz, że będziesz tam mieszkać? Że ten dom jest twój? – zarzucała mi matka.
– Babcia podjęła decyzję – odparłam spokojnie, choć w środku kipiałam. – To był jej wybór, nie mój.
– Wybór?! – Mama zerwała się z miejsca. – Manipulowałaś nią! Stara, samotna kobieta…
– Przestań! – przerwałam jej ostro. – Może zamiast mnie oskarżać, zapytaj siebie, dlaczego babcia nie chciała, żeby to ty odziedziczyłaś dom!
Ojciec uniósł ręce w geście uspokajania.
– Obie się uspokójcie. Musimy znaleźć rozwiązanie.
– Rozwiązanie? – Mama spojrzała na niego z niedowierzaniem. – Chcesz, żeby ona po prostu to zatrzymała?
– Nie oddam domu – powiedziałam stanowczo. – To była decyzja babci. I tyle.
– Zobaczymy, jak długo będziesz taka pewna siebie.
Groziła mi
Wyszłam, zanim powiedziałabym coś, czego bym żałowała. Za drzwiami poczułam, że jestem na granicy płaczu. To dopiero początek wojny, pomyślałam.
Pojechałam do domu po babci. Posiadłość była cicha. Przeszłam przez korytarz na piętrze, zastanawiając się, jak uporządkować jej rzeczy. Nie mogłam od razu zmierzyć się z pustką, jaką po sobie zostawiła.
W jednej z szuflad znalazłam stos listów. Większość z nich to były notatki babci. Przekładając kartki, natknęłam się na list napisany do mnie. Otworzyłam go z drżącymi dłońmi.
„Kamilo, jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma. Musiałam zrobić to, co uważałam za słuszne. Dom to nie tylko budynek. To miejsce pełne historii, wartości i ciężkiej pracy. Twoja mama nigdy tego nie rozumiała.
Nie chciałam, żeby ta posiadłość stała się kartą przetargową czy źródłem konfliktów. Zawsze widziałam w tobie kogoś, kto kocha to miejsce naprawdę. Dlatego wierzę, że tylko ty możesz je ocalić. Pamiętaj, by być silna. Twoja babcia Andzia”.
Zacisnęłam usta, próbując powstrzymać łzy. Wiedziałam, że babcia miała rację. Dla mnie ten dom był czymś więcej niż tylko spadkiem.
Była wściekła
Zawsze wiedziałam, że relacje mamy i babci były trudne. Rodzice zjawili się w domu następnego dnia. Mama wpadła do salonu, jej twarz płonęła gniewem.
– Nie zamierzam tolerować tego absurdalnego testamentu! – rzuciła, wymachując rękami. – Oddaj ten dom. To ja na niego zasługuję.
– Babcia wybrała inaczej – odpowiedziałam krótko. – To jej wola, nie moja.
– Nie znasz pojęcia lojalności.
Ojciec próbował załagodzić sytuację.
– Jolu, dajmy sobie czas… Kamila, może moglibyśmy porozmawiać spokojnie?
– Nie ma o czym rozmawiać – weszłam mu w słowo. – Babcia zostawiła mi ten dom z powodu, którego wy nie chcecie zrozumieć.
– Jakiego niby powodu?
– Może zapytaj siebie, dlaczego nigdy nie potrafiła ci zaufać – wypaliłam.
Mama zacisnęła pięści, jej twarz pobladła. Ojciec pociągnął ją w stronę drzwi, próbując wyprowadzić, zanim wybuchnie jeszcze bardziej.
– Jeszcze się policzymy – rzuciła przez ramię.
Wspierał mnie
Wieczorem usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam ojca. Był sam, bez mamy. Wyglądał na zmęczonego, jakby ta cała sytuacja przytłoczyła go bardziej, niż chciał to pokazać.
– Możemy porozmawiać? – zapytał cicho.
Skinęłam głową i wpuściłam go do środka. Przez chwilę milczał, wpatrując się w podłogę.
– Twoja babcia zawsze była trudna. Ale kochała was obie. Może bardziej, niż zdajesz sobie sprawę – zaczął w końcu.
– Dlaczego w takim razie nigdy nie mogła dogadać się z mamą? – zapytałam ostrożnie.
– Twoja mama miała wobec niej żal. Zawsze czuła, że babcia faworyzuje innych. Może dlatego, że twoja babcia widziała rzeczy, których inni nie chcieli zauważyć. Prawdę.
Zmarszczyłam brwi, czując, że coś próbuje mi przekazać, ale nie mówi tego wprost.
Chciałam to zrozumieć
– Jaką prawdę? O czym mówisz?
– Babcia nigdy nie wierzyła, że twoja mama potrafi zrozumieć, czym jest odpowiedzialność. Gdy się zakochała, potrafiła wszystko rzucić i wyjechać. Tak było zanim poznała mnie. Zostawiła rodzinę i pojechała za chłopakiem, a potem wróciła z płaczem, gdy ją rzucił.
– Więc dlatego babcia wybrała mnie? Bo wiedziała, że nie chcę tego miejsca dla zysku?
– Twoja mama tego nie zrozumie, ale ja wiem, że babcia miała rację.
Patrzyłam na niego w ciszy, czując mieszankę ulgi i smutku. Zrozumiałam, że to dziedzictwo to więcej niż majątek. To odpowiedzialność za rodzinne sekrety i rany, które teraz spoczywały na moich barkach.
Zostałam sama
Stałam na werandzie, patrząc na rozciągający się przede mną ogród. W głowie miałam słowa ojca i list babci. Posiadłość była czymś więcej niż spadkiem – była miejscem, które miało ocalić rodzinne wartości, nawet jeśli rodzina już dawno je zagubiła.
Zadzwonił telefon. Na ekranie pojawiło się imię mamy. Przez chwilę wpatrywałam się w wyświetlacz, zanim zdecydowałam się odebrać.
– Nie myśl, że się poddam. Ten dom powinien być mój.
Westchnęłam głęboko, czując, jak zmęczenie opada na moje ramiona.
– Mamo, nie mogę tego zmienić. Babcia chciała, żebym się nim zajęła. I zrobię to, nawet jeśli ci się to nie podoba.
– Zniszczyła naszą rodzinę tą decyzją – syknęła. – A ty tylko dolewasz oliwy do ognia.
– Może to nie babcia zniszczyła rodzinę, tylko ty – odparłam, starając się, by mój głos był spokojny, choć w środku czułam gorzki ból. – Zastanów się nad tym, zanim znowu mnie oskarżysz.
Rozłączyłam się, zanim zdążyła odpowiedzieć. Wiedziałam, że ten konflikt nigdy się nie skończy, dopóki mama nie zmierzy się z tym, co było prawdziwym problemem – jej żalem i ambicją, które przez lata oddalały ją od babci.
Wieczorem usiadłam w salonie, otoczona starymi fotografiami. Na jednym ze zdjęć babcia uśmiechała się z promiennym blaskiem w oczach, trzymając mnie na kolanach. Pomyślałam, że chciałaby, żebym pamiętała ją właśnie taką – silną, kochającą, pewną swoich decyzji.
Przez otwarte okno wpadł powiew świeżego powietrza. Zamknęłam oczy i poczułam dziwny spokój. Może jeszcze nie znałam wszystkich odpowiedzi, ale jedno było pewne – babcia wierzyła, że podołam. I nie zamierzałam jej zawieść.
Kamila, 28 lat