„Ojciec Agatki wyjechał za chlebem i już nie wrócił. Gdy ja płakałam w poduszkę, córka próbowała wyciągnąć nas z bagna”
„Kiedy córka skończyła trzy latka, zaczęła dopytywać o swojego tatę. Jak miałam jej to wytłumaczyć? Że kiedy przebywał w Anglii, gdzie pojechał zarabiać na nowe mieszkanie, tak bardzo za mną tęsknił, że… nieustannie lądował w innym damskim łóżku?”.
- Listy do redakcji
Tatuś Agatki odszedł od nas, kiedy córeczka była jeszcze maleńkim dzieckiem, miała wtedy zaledwie sześć miesięcy i zupełnie nie wiedziała, co się dzieje. Nie miała żadnych wspomnień związanych z ojcem. Jednak kiedy nasza córeczka skończyła trzy latka, zaczęła zadawać pytania, czemu inne maluchy bawią się na placu zabaw z obojgiem rodziców, a ona przychodzi tam zawsze wyłącznie ze mną. Wtedy opowiedziałam jej całą historię. A raczej tyle, ile mogła pojąć mała dziewczynka.
Tata wyjechał za granicę, żeby zapewnić nam lepszy byt
– A dlaczego nie wrócił? – dopytywała się Agata.
Jak miałam jej to wytłumaczyć? Powiedzieć prawdę, że będąc w Anglii, z tęsknoty za mną… szukał pocieszenia w ramionach wielu kobiet, aż w końcu stworzył inną rodzinę?
– Sama nie mam pojęcia – okłamywałam ją więc, nie wiedząc co powiedzieć. – Być może wciąż nie uzbierał wystarczająco dużo pieniędzy na powrót.
Małej Agatce to w zupełności wystarczało. Kiedy jednak rosła, kwestia ojca stopniowo schodziła na dalszy plan, aż w końcu całkiem przestała o niego wypytywać. Było to dla mnie sporą ulgą. Moje sprawy prywatne stanęły w miejscu i nawet nie starałam się tego zmienić. W końcu miałam swoją córeczkę, która dawała mi mnóstwo miłości i sens w życiu. Agata stanowiła centrum mojego świata, nic innego się nie liczyło.
Czas leci tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy moja kruszynka zmieniła się w przepiękną nastolatkę. Podobnie jak tata, wyróżniała się wysokim wzrostem i zgrabną sylwetką. Jej bujna, długa czupryna i cudowne oczka przyciągały spojrzenia. Co więcej, radziła sobie wspaniale w szkole – należała do grona prymusów w swojej klasie. Nie mogłam narzekać, bo nie wpadała w żadne tarapaty…
Córka spędzała cały lipiec u ciotki w stolicy
Codziennie wieczorem rozmawiałam przez telefon z Agatką, która opowiadała mi o minionym dniu… Tego konkretnego wieczoru była wyjątkowo podniecona.
– Mamuś, słuchaj, nie uwierzysz! Dziś na Starym Mieście zagadnęła mnie pewna kobieta – usłyszałam w słuchawce. – Stwierdziła, że mam niezwykłą urodę i byłoby wielką stratą zmarnować taką okazję!
– O jakiej okazji mówisz? – spytałam z nieufnością.
– Ta kobieta pracuje w agencji dla modelek i zaproponowała mi zrobienie zdjęć próbnych – córka z entuzjazmem wyrzucała z siebie te rewelacje.
Nie wyraziłam zgody na sesję zdjęciową, jednak moja przebiegła córeczka doskonale mnie znała. Szybko podała słuchawkę swojej cioci. Beata potwierdziła słowa siostrzenicy i była równie podekscytowana całą sytuacją.
– To renomowana, dobrze znana agencja – namawiała mnie. – Poza tym to tylko zdjęcia próbne. Nic cię to nie będzie kosztować, a dla Agaty to będzie świetna wakacyjna przygoda.
– W porządku – w końcu ustąpiłam. – Ale bardzo was proszę, pójdźcie tam we dwie. I ani na moment nie spuszczaj Agatki z oczu!
Kolejnego dnia wieczorem sięgnęłam po telefon, aby dowiedzieć się więcej na ten temat. Okazało się, że moja córka spędziła kilka godzin pozując do fotografii, miała wykonywane różne fryzury oraz makijaże. Na sam koniec otrzymała w podarunku przepiękne portfolio. Ujrzałam je po tygodniu, kiedy Agatka przyjechała do rodzinnego domu. Cóż mogę rzec, te fotki naprawdę zrobiły na mnie wrażenie! Świetny i profesjonalny fotograf utrwalił na zdjęciach to, co w mojej córce jest najcudowniejsze… Popatrzyłam na fotografie, a następnie umieściłam je na półce, myśląc, że niedługo obie zapomnimy o tej, jak to ujęła Beatka „wakacyjnej przygodzie”.
Gdy stawiała pierwsze kroki w branży, miała zaledwie 13 lat
Raptem dwa tygodnie po tym wydarzeniu zadzwoniła do mnie szefowa agencji zajmującej się modelingiem. Pytała, czy moja córka mogłaby wziąć udział w sesji fotograficznej promującej kolekcję ubrań jednej z marek. Powiedziałam stanowcze „nie”.
Właścicielka dała mi chwilę na przemyślenie sprawy. Przeprowadziłam poważną rozmowę z Agatą, która bardzo nalegała, żebym wyraziła zgodę, argumentując to tym, że taka okazja może się już nigdy nie przydarzyć, jednak pozostałam nieugięta w swojej decyzji. Kolejnego dnia oczekiwałam na kontakt ze strony agencji, aby ostatecznie potwierdzić swoje stanowisko.
– Rozumiem, szkoda – dobiegł mnie głos z telefonu. – Pani córka, Agata, ma niesamowity potencjał. Wszyscy, którym dane było ujrzeć jej fotografie, przepowiadają dla niej świetlaną przyszłość w modelingu.
– Niestety, musimy odmówić – odpowiedziałam, czując narastającą irytację.
– Czyli dobrze rozumiem, że rezygnuje pani z możliwości, by córka wzięła udział w sesji, z której na pewno otrzymałaby w prezencie markowe ciuchy, w których będzie pozować? Odmawia pani także wynagrodzenia w wysokości…
W tym momencie wspomniała o kwocie, która sprawiła, że zakręciło mi się w głowie. Jako samotna mama, borykająca się z problemami finansowymi i ledwo wiążąca koniec z końcem, byłam pod wrażeniem.
– W porządku, zgadzam się – wypaliłam bez namysłu.
Zarabiała naprawdę nieźle
Wszystko od tamtej chwili działo się bardzo szybko. Czas nabrał tempa i pędził jak szalony. Po pierwszej sesji przyszły następne. Agacie zaproponowano pozowanie do pisma dla nastolatków. Znów zarobiła mnóstwo pieniędzy. Sesje nie wchodziły w paradę nauce, więc nawet po wakacjach nie miałam oporów, żeby się zgadzać. Poza tym warunki zawsze były super. Hotele i całodniowe jedzenie zapewnione. Kiedy Agata paradowała przed obiektywem, ja mogłam odpoczywać, iść do fryzjera albo kosmetyczki. Pieniądze, jakie zarabiała córka, pozwalały mi na takie i inne luksusy. Podczas ostatniego robienie zdjęć szefowa agencji modelek zagadała mnie na osobności.
– Wie pani, w branży modowej nastoletnie dziewczyny są na wagę złota – rozpoczęła swój wywód. – A zwłaszcza takie ślicznotki jak Agata – schlebiała mi, jako matce. – Ona rewelacyjnie wychodzi na zdjęciach, jest autentyczna, bez sztucznych póz… Ale nawet mając takie atuty, sporo zależy od szczęścia – ciągnęła swój monolog. – Trzeba po prostu znaleźć się we właściwym miejscu o właściwej porze. Za miesiąc ruszają doroczne pokazy mody w stolicy Francji. Zależy nam, żeby Agata była tam twarzą naszej agencji. Pani by z nią pojechała, choć myślę, że córka poradziłaby sobie również sama. Skończyła już czternaście lat.
„Już? Raczej dopiero!” – miałam ochotę wykrzyczeć, ale z moich ust padło tylko:
– Obawiam się, że z wyjazdem Agaty może być problem. W szkole właśnie jest środek semestru. Nie wolno jej zaniedbywać lekcji.
– Da się to załatwić – odparła właścicielka firmy. – Agata może spakować podręczniki i uczyć się, kiedy nie będzie miała pokazów. Cała wycieczka do Francji zajmie ze dwa tygodnie. To nie jest dużo czasu, żeby nazbierało się mnóstwo zaległości.
– Jak wytłumaczyć, że jej nie będzie? – zastanawiałam się głośno, czując totalny chaos w myślach.
– A co mówią ci, których dzieci wyruszają przykładowo w trasę koncertową z fortepianem? – odpowiedziała moja rozmówczyni. – Niech pani powie, jak jest naprawdę. Jeśli to nie przejdzie, da się zorganizować kształcenie jeden na jeden. Ale tam nie frekwencja sprawia kłopot, tylko kiepskie stopnie. Z tego, co zdążyłam zauważyć, Agata radzi sobie w nauce naprawdę świetnie.
No i leciałyśmy samolotem w stronę Francji
Wzięłam w pracy wolne, a w szkole usprawiedliwiłam nieobecność mojej córki. Na całe szczęście nie dopytywali o szczegółowe powody. Ten urlop w Paryżu przeleciał nam niesamowicie szybko. Ja chodziłam chyba po wszystkich zakamarkach miasta. Trochę mi było przykro, że Agatka tak mało zobaczyła. Z tych czternastu dni tylko trzy miała bez sesji zdjęciowych i pokazów mody. W międzyczasie nadrabiała szkolne zaległości. Byłam dumna, że moja córcia jest taka obowiązkowa. Sława nie uderzyła jej do głowy. Ten wyjazd do Paryża zaowocował następnymi. Agata otrzymała oferty pokazów mody w Mediolanie, Atenach, Berlinie…
Od momentu, gdy moja córka zaczęła pracować jako modelka jakieś dwa lata temu, nasze życie stało się zdecydowanie prostsze. Agata bardzo dobrze zarabiała, co pozwoliło nam uregulować zaległe długi i kredyty, a do tego udało się nawet odłożyć trochę grosza na czarną godzinę. Co więcej, moja kochana córeczka sprawiała wrażenie spełnionej i szczęśliwej. Byłam przekonana, że robi to, co naprawdę chce i realizuje swoje pragnienia oraz aspiracje.
Życie Agaty stanęło na głowie, gdy szefowa jej agencji złożyła jej intrygującą propozycję ledwie kilka dni temu. Otóż dostała ofertę półrocznego kontraktu w Japonii, podobno w najbardziej prestiżowej agencji modelek, gdzie mogłaby zdobyć masę doświadczenia i podszkolić swoje umiejętności. Tym razem jednak nie pojechałaby tam ze mną, jak to miało miejsce do tej pory, ale w towarzystwie dwóch starszych koleżanek z pracy.
– Proszę mi wierzyć, gdybyśmy mieli opłacać półroczne wyjazdy do Japonii wszystkim rodzicom naszych modelek, to byśmy po prostu zbankrutowali! – taką odpowiedź usłyszałam, gdy byłam w agencji.
„I co ja mam teraz zrobić?” – zastanawiałam się. Taki wyjazd mógłby być kolejnym krokiem w rozwijającej się karierze mojej córki. Gdyby zdecydowała się pojechać, mogłaby odłożyć trochę grosza na studia. W ostatnim czasie jakoś nie za bardzo garnie się do nauki, więc co będzie, jeśli w ogóle nie będzie chciała iść na studia?
A poza tym, Japonia znajduje się na drugim końcu świata! Gdyby Agata zechciała powrócić, nie zrobi tego po prostu tak sobie. Wyrażając aprobatę na jej podróż, składam podpis pod umową. Za każde odstępstwo od kontraktu grożą sankcje pieniężne.
Bycie modelką to nie bułka z masłem. Procentowe trunki, papierosy i inne pokusy. Wydarzenia ze sponsorami, podczas których nie wiadomo, co się wyprawia... Pokładam zaufanie w Agatce, znam jej system wartości. Mimo to tu mam nad nią nadzór. Moje zamyślenie przerwał powrót Agaty ze szkoły. Zawołałam ją do kuchni.
– Kochanie – odezwałam się. – Zdaję sobie sprawę, jak mocno pragniesz wyjechać do Japonii, ale…
– Tak naprawdę to już nie mam na to ochoty, mamo – zbliżyła się i przytuliła mnie. – Wolałabym zrezygnować z jakichkolwiek podróży. Pokazów mody również.
Popatrzyłam na córkę z ogromnym zaskoczeniem
– Sądziłam, że właśnie realizujesz swoje marzenia! – słowa same opuściły moje usta.
Tego wieczoru podczas kolacji, Agata zdecydowała się w końcu szczerze powiedzieć, co naprawdę czuje:
– Na początku uważałam to za naprawdę dobrą zabawę – zaczęła swoją wypowiedź. – Ale potem robiłam to tylko dla kasy. Byłam zadowolona, że mogę ci jakoś pomóc. Widziałam przecież, jak wykańczasz się pracą po godzinach, żebyśmy miały na życie. Wiem, że to mój ojciec powinien łożyć na moje potrzeby, ale okazał się kompletnym dupkiem… – już otwierałam usta, by zaprotestować, ale ona podniosła dłoń. – Nie wchodź mi w słowo, mamo. Ciocia Beata wszystko mi powiedziała, jak cię potraktował ten, który tylko mnie spłodził. Nawet na miano ojca nie zasługuje. Więc kiedy nadarzyła się okazja współpracy z tą agencją modelek, uznałam, że to świetna szansa dla ciebie… W Paryżu byłaś taka szczęśliwa. Ciągle powtarzałaś, że od zawsze pragnęłaś tam pojechać, dlatego ucieszyłam się, że mogę ci to umożliwić. Jednak praca modelki chyba nie jest dla mnie, nie czuję się w tym środowisku dobrze. Dziewczyny non stop rozmawiają o ubraniach i najnowszych trendach, a mnie to po prostu męczy. Teraz jedyne o czym myślę, to nadrobienie szkolnych zaległości. Dzisiaj poprawiłam matmę na bardzo dobry… Jutro wyślemy pismo z moją rezygnacją ze współpracy z agencją, co?
– Jasne, skarbie – uściskałam moją córeczkę, potwierdzając jej słowa. – I bardzo ci dziękuję.
Po mojej twarzy spływały strużki łez – oznaki radości, poruszenia i ogromnej satysfakcji. Moja malutka, już taka dojrzała dziewczynka…
Aneta, 39 lat