Reklama

Życie w naszej rodzinie zawsze wydawało się stabilne i uporządkowane. Ojciec był pracowitym człowiekiem, który całe życie poświęcał pracy na rzecz naszego bezpieczeństwa finansowego. Matka opiekowała się domem i nami, dziećmi. Ja, mając dwadzieścia siedem lat, starałem się układać swoje życie zawodowe, a moja siostra Agnieszka, zaledwie trzy lata młodsza, studiowała na uniwersytecie.

Reklama

Był dla mnie wzorem

Zawsze podziwiałem ojca za jego zdolność do zarządzania finansami. Wydawało się, że zna każdą złotówkę, która przepływała przez nasz dom. Ostatnio jednak coś zaczęło się zmieniać. Ojciec stał się nerwowy, często zamyślony. Zamykał się w swoim pokoju na długie godziny, twierdząc, że pracuje nad jakimiś ważnymi dokumentami. Matka próbowała uspokajać mnie i Agnieszkę, mówiąc, że to tylko przejściowe trudności w pracy, ale ja wiedziałem, że jest coś więcej.

Moje podejrzenia zaczęły się potwierdzać, gdy coraz częściej zauważałem listy z banków i firm pożyczkowych. Ojciec stawał się coraz bardziej skryty, a jego wybuchy gniewu były coraz częstsze. Matka starała się załagodzić sytuację, tłumacząc go i próbując zachować spokój w domu. Jednak ja czułem, że muszę dowiedzieć się prawdy.

Pewnego dnia, gdy ojciec był w pracy, postanowiłem przeszukać jego rzeczy. Nie było to łatwe, czułem się jak zdrajca, ale wiedziałem, że muszę to zrobić dla dobra naszej rodziny. W głowie miałem mnóstwo myśli – co, jeśli moje podejrzenia są bezpodstawne? A co, jeśli ojciec naprawdę ma poważne problemy? To, co odkryłem, przeszło moje najgorsze oczekiwania…

Siedziałem przy stole w kuchni, popijając poranną kawę. Matka krzątała się przy kuchence, przygotowując śniadanie. Agnieszka jeszcze spała, a ojciec jak zwykle wyszedł do pracy wcześniej.

Zobacz także

Narastała we mnie niepewność

– Mamo, musimy porozmawiać – powiedziałem, odkładając kubek.

Mama spojrzała na mnie z lekkim niepokojem. Usiadła naprzeciwko mnie i uśmiechnęła się delikatnie, jakby chciała uspokoić moje obawy.

– Co się dzieje? – zapytała spokojnym głosem.

– Chodzi o tatę. Od jakiegoś czasu zachowuje się dziwnie. Jest coraz bardziej nerwowy, skryty. Ciągle dostajemy listy z banków. Martwię się, że coś jest nie tak – mówiłem szybko, nie mogąc opanować narastającego we mnie niepokoju.

Westchnęła i spojrzała na mnie ze smutkiem.

– Dominik, twój ojciec zawsze miał dużo na głowie. Praca, finanse… Może to tylko przejściowe trudności w pracy – próbowała mnie uspokoić, ale w jej głosie słychać było nutę niepewności.

– Mamo, to coś więcej. Czuję to. Może on ma jakieś poważne problemy? – naciskałem.

Zamilkła na chwilę, po czym wstała i zaczęła nerwowo krzątać się po kuchni. W końcu odwróciła się do mnie z poważnym wyrazem twarzy.

– Ojciec zawsze starał się zapewnić nam wszystko, co najlepsze – jej głos zaczął drżeć.

– Mamo, musimy dowiedzieć się prawdy. Jeśli tata ma kłopoty, powinniśmy mu pomóc – mówiłem, czując, że moje słowa mają coraz większy sens.

Zamilkła, a ja wiedziałem, że nie dowiem się niczego więcej od niej. Wewnętrzny głos podpowiadał mi, że muszę działać na własną rękę. Kiedy matka wyszła z kuchni, zacząłem przeszukiwać rzeczy ojca.

Zacząłem od jego biurka

Przeglądałem dokumenty, rachunki, umowy. W końcu trafiłem na te, które potwierdziły moje najgorsze obawy. Ojciec był zadłużony po uszy. Listy z banków, firmy windykacyjne, wezwania do zapłaty… Wszystko wskazywało na to, że tata miał poważne problemy finansowe. Siedziałem z dokumentami w ręku, czując, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.

Wieczorem, gdy ojciec wrócił do domu, czekałem na niego w salonie. Matka spojrzała na mnie pytająco, ale ja tylko skinąłem głową, dając jej do zrozumienia, że chcę porozmawiać z ojcem sam na sam. Kiedy wszedł do pokoju, wziąłem głęboki oddech i zacząłem.

– Tato, musimy porozmawiać – powiedziałem stanowczo, trzymając w ręku dokumenty, które znalazłem.

Ojciec spojrzał na mnie zaskoczony, a potem jego twarz wykrzywił gniew.

– Co to ma znaczyć? – wybuchł, widząc, co trzymam.

Znalazłem te dokumenty. Wiem, że masz poważne kłopoty finansowe. Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś? – zapytałem, starając się zachować spokój.

Rzucił dokumenty na stół i zaczął krzyczeć:

– To nie jest twoja sprawa! Zajmij się swoim życiem i przestań wtykać nos w nie swoje sprawy! – jego twarz poczerwieniała z gniewu.

Czułem, jak gniew narasta we mnie. Wstałem, próbując zachować spokój.

– Tato, chcę ci pomóc. Nie możesz tego ukrywać. Musimy razem znaleźć rozwiązanie – próbowałem go przekonać.

Ojciec jednak nie słuchał. Jego gniew był coraz większy, a ja wiedziałem, że ta rozmowa nie przyniesie niczego dobrego.

Zacząłem grzebać

Następnego dnia wstałem z mocnym postanowieniem, że muszę dowiedzieć się więcej. Wiedziałem, że konfrontacja z ojcem nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Postanowiłem działać ostrożniej, ale skuteczniej. Zacząłem od przeszukiwania jego rzeczy bardziej systematycznie.

Przeglądałem dokumenty w jego biurku, szukając czegokolwiek, co mogłoby mi wyjaśnić sytuację. W końcu znalazłem teczkę ukrytą głęboko w szufladzie. Były tam umowy kredytowe, potwierdzenia wpłat do różnych kasyn online, a także wezwania do zapłaty od windykatorów. Wszystko wskazywało na jedno – ojciec miał poważny problem z hazardem.

Usiadłem na łóżku, czując, jak serce bije mi w piersi. Wiedziałem, że muszę skonfrontować się z ojcem jeszcze raz, ale tym razem byłem lepiej przygotowany. Czekałem, aż wróci do domu, starając się zebrać myśli.

Wieczorem, gdy wszyscy byli już w domu, zaprosiłem ojca na rozmowę do salonu. Matka i Agnieszka zaniepokojone przyglądały się nam z boku.

– Tato, musimy porozmawiać – zacząłem, trzymając teczkę w rękach.

Ojciec spojrzał na mnie z niechęcią, ale usiadł na kanapie.

– Co znowu? – zapytał z irytacją.

– Znalazłem te dokumenty – powiedziałem, otwierając teczkę i pokazując mu jej zawartość. – Wiem, że masz problem z hazardem. Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?

Był wściekły

Spojrzał na dokumenty, a potem na mnie. W jego oczach widziałem mieszankę wstydu i gniewu.

– To nie jest twoja sprawa. Poradzę sobie z tym sam – odpowiedział, próbując odebrać mi teczkę.

– Tato, to jest nasza sprawa. Twoje długi wpływają na nas wszystkich. Musimy znaleźć rozwiązanie razem – mówiłem spokojnie, ale stanowczo.

Ojciec zerwał się z kanapy i zaczął krzyczeć:

– Nie potrzebuję twojej pomocy! Poradzę sobie! Zawsze sobie radziłem! – jego głos drżał od emocji.

– Tato, proszę, musisz przestać. Musimy szukać pomocy. Jeśli nie dla siebie, to dla nas wszystkich – powiedziałem, starając się go uspokoić.

– Wy nic nie rozumiecie! Nie macie pojęcia, jak to jest! – wrzasnął, a potem odwrócił się i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.

Siedziałem w milczeniu, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Matka i Agnieszka patrzyły na mnie z przerażeniem.

– Dominik, co się dzieje? – zapytała matka, jej głos drżał.

– Ojciec ma poważne problemy z hazardem. Jest zadłużony po uszy. Musimy znaleźć sposób, żeby mu pomóc – odpowiedziałem, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Uparł się

Matka przytuliła mnie, a Agnieszka patrzyła na nas z boku, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Musimy znaleźć sposób, żeby go przekonać. Nie możemy go zostawić samego z tym problemem – powiedziała matka.

Wiedziałem, że miała rację. Musieliśmy działać razem, jako rodzina, żeby wyciągnąć ojca z tego bagna. Ale jak przekonać go, żeby przyjął pomoc? Jak pokonać jego dumę i upór?

Nazajutrz postanowiłem porozmawiać z Agnieszką. Może razem uda nam się znaleźć rozwiązanie. Zastałem ją w jej pokoju, przeglądającą notatki do egzaminu.

– Musimy znaleźć sposób, żeby pomóc ojcu. Nie możemy pozwolić, żeby to wszystko zniszczyło naszą rodzinę – powiedziałem.

– Ale jak? Jak go przekonać, żeby przyjął pomoc? – zapytała, jej głos był pełen niepewności.

– Może powinniśmy porozmawiać z matką. Razem znajdziemy jakieś rozwiązanie – zasugerowałem.

– Tak, to dobry pomysł. Może razem uda nam się go przekonać – odpowiedziała.

Wieczorem wszyscy zasiedliśmy do kolacji, starając się zachować pozory normalności. Ojciec był cichy, zamknięty w sobie, a matka próbowała prowadzić rozmowę o codziennych sprawach, jakby chciała odsunąć od nas ciężar problemów. Po kolacji, gdy ojciec wyszedł na spacer, usiedliśmy razem w kuchni – ja, matka i Agnieszka.

Musimy działać razem

– Wiem, że tata ma problemy. Zawsze próbował nas chronić przed trudnościami, ale teraz jest inaczej. Musimy coś z tym zrobić – powiedziała, z trudem powstrzymując łzy.

– Musimy przekonać ojca, żeby poszukał pomocy. Sam nie da sobie rady – dodałem, kładąc rękę na ramieniu matki.

– Może powinniśmy porozmawiać z kimś, kto mógłby nam pomóc? Psychologiem, terapeutą? Tata musi zrozumieć, że to nie jest tylko jego problem, ale nas wszystkich – powiedziała moja siostra.

– Masz rację. Może to pomoże. Ale jak przekonać tatę, żeby zgodził się na taką pomoc? – zapytała mama, patrząc na mnie.

– Może spróbujemy zorganizować spotkanie rodzinne, gdzie wszyscy będziemy mogli otwarcie porozmawiać? Powiemy mu, jak bardzo się martwimy i jak bardzo go kochamy. Może to go przekona – zasugerowałem.

– To dobry pomysł. Spróbujemy – powiedziała mama.

Nazajutrz, gdy ojciec wrócił z pracy, poprosiliśmy go, żeby usiadł z nami w salonie. Spojrzał na nas podejrzliwie, ale usiadł. Matka zaczęła mówić pierwsza.

– Kochanie, wszyscy bardzo się martwimy o ciebie. Wiem, że masz trudności, ale musisz wiedzieć, że nie jesteś sam. Chcemy ci pomóc – powiedziała, trzymając go za rękę.

Wysłaliśmy go na leczenie

Ojciec westchnął ciężko, a potem spojrzał na mnie i Agnieszkę.

– Wiem, że mam problemy, ale to moje problemy. Nie chcę was obciążać – powiedział cicho.

– Tato, to nie jest tylko twój problem. Jesteśmy rodziną i musimy razem przez to przejść. Proszę, zgódź się na pomoc – powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie i stanowczo.

Agnieszka dodała:

– Tato, kochamy cię i chcemy, żebyś był szczęśliwy. Nie możesz tego ukrywać przed nami. Musimy działać razem.

Ojciec milczał przez chwilę, patrząc na nas z mieszaniną wstydu i determinacji.

– Dobrze – powiedział w końcu, a my odetchnęliśmy z ulgą.

Znaleźliśmy terapeutę specjalizującego się w leczeniu uzależnień od hazardu. Ojciec niechętnie poszedł na pierwszą wizytę, ale po jakimś czasie już nie musieliśmy go namawiać, sam się przekonał. My tymczasem wciąż staramy się wspierać ojca na każdy możliwy sposób, dając mu do zrozumienia, że nie jest sam.

Reklama

Dominik, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama