„Ojciec zawsze obiecywał, że da mi kasę na biznes. Teraz się wycofał, a ja odkryłem rodzinną tajemnicę”
„– Całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem! Myślałem, że mogę na ciebie liczyć, że mogę na tym budować swoją przyszłość, a ty mi to wszystko odbierasz w jednej chwili! – mój głos zaczął drżeć, ale nie zamierzałem przestać”.
- Redakcja
Zawsze chciałem otworzyć własny biznes. To było moje marzenie, które wciąż dojrzewało, odkąd byłem dzieciakiem. Rodzice powtarzali mi, że mam wielkie ambicje, a ojciec, Janusz, zapewniał, że kiedy przyjdzie na to czas, będzie gotowy mnie wesprzeć. "Nie martw się, synu" – mówił. "Oszczędziłem dla ciebie na lepszy start. Nie będziesz musiał zaczynać od zera, jak ja."
W te słowa wierzyłem jak w świętość. Ojciec zawsze kreował obraz człowieka sukcesu. Ubrany w garnitury, otoczony szacunkiem, zawsze mówił, że oszczędzanie i ciężka praca to klucz do wszystkiego. Matka była inna. Cicha, zawsze stojąca w cieniu, unikała rozmów na temat pieniędzy. Z nią nigdy nie rozmawiałem o przyszłości w taki sposób jak z ojcem.
Magda, moja partnerka, wspierała mnie od samego początku, ale od jakiegoś czasu czułem, że wywiera na mnie subtelną presję. "Adam, kiedy wreszcie ruszysz z tym biznesem?" – pytała coraz częściej. Czas mijał, a ja, pełen entuzjazmu, chciałem w końcu postawić wszystko na jedną kartę i zrobić ten pierwszy krok.
Miałem ambitne plany
– Tato, pamiętasz, jak mówiłeś, że kiedyś pomożesz mi otworzyć firmę? Chciałbym w końcu to zrobić – zacząłem rozmowę z ojcem przy kuchennym stole. Był wieczór, a matka krzątała się w kuchni, unikając naszego wzroku.
Janusz odłożył gazetę, ale nie spojrzał na mnie od razu. Niespokojnie przesunął palcami po brzegu filiżanki z kawą.
– Tak, Adam. Pamiętam, że o tym rozmawialiśmy. Ale... – zawahał się – może to jeszcze nie jest dobry moment?
Zaskoczyło mnie to. Przecież zawsze zapewniał, że pieniądze są przygotowane. Teraz, gdy chciałem zrobić pierwszy krok, wyczułem w jego głosie niepewność.
– Nie jest dobry moment? Przez całe życie mówiłeś, że wszystko jest zabezpieczone, że oszczędzałeś. Coś się zmieniło? – starałem się, by mój głos brzmiał spokojnie, ale czułem, jak coś w środku mnie ściska.
Ojciec spojrzał na mnie na chwilę, jakby szukał odpowiedzi. W jego oczach dostrzegłem jakieś wahanie, którego wcześniej nie widziałem.
– Adam... Może po prostu poczekajmy. Zastanowimy się nad tym jeszcze trochę.
Wtedy po raz pierwszy zaczęły się pojawiać wątpliwości. Nagle coś, co przez lata wydawało się pewne, zaczęło tracić na stabilności.
Mama nie chciała mi nic powiedzieć
Po tej rozmowie z ojcem, nie mogłem przestać myśleć o jego reakcji. Zawsze przedstawiał się jako człowiek, który wszystko ma pod kontrolą. Czy to możliwe, że coś ukrywał? Z tą myślą, wieczorem, zdecydowałem się porozmawiać z matką. Znalazłem ją w salonie, gdy oglądała serial. Wyłączyłem telewizor i usiadłem naprzeciwko niej.
– Mamo, muszę wiedzieć coś o tych pieniądzach, które tata obiecywał. Rozmawiałem z nim i coś tu nie gra. Kręci, unika odpowiedzi – zacząłem bez ogródek, bo nie miałem czasu na subtelności.
Matka spojrzała na mnie z zakłopotaniem, jakby próbowała zrozumieć, dlaczego w ogóle o to pytam. Po chwili jednak odwróciła wzrok.
– Adam, to nie jest taki prosty temat – powiedziała, ściszając głos. – Może lepiej porozmawiaj z ojcem jeszcze raz. On... on wie najlepiej.
– Przecież próbowałem! – powiedziałem, podnosząc głos. – Przez całe życie mówił, że wszystko jest zabezpieczone. A teraz nagle „nie jest dobry moment”? Mamo, co się dzieje? – czułem, jak rośnie we mnie złość, ale też lęk przed tym, co mogę usłyszeć.
– To nie takie proste... – powtórzyła, jakby to miało załatwić sprawę, po czym wstała i wyszła z pokoju, zostawiając mnie samego z moimi myślami.
Prawda wyszła na jaw
Po kolejnej nieprzyjemnej rozmowie z matką, wiedziałem, że muszę postawić wszystko na jedną kartę i zmusić ojca do szczerości. Następnego dnia czekałem na niego w kuchni. Gdy wrócił z pracy, zaprosiłem go do stołu, nie dając mu szansy na uniknięcie rozmowy.
– Tato, musimy porozmawiać. I tym razem chcę usłyszeć prawdę – zacząłem stanowczo, nie dając mu miejsca na wymówki.
Westchnął ciężko, jakby wiedział, że to, co ma teraz powiedzieć, nie będzie dla mnie łatwe do przyjęcia. Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie.
– Adam, ja... Nie wiem, jak to powiedzieć – zaczął, a ja poczułem, że moje serce przyspiesza. – Przez te wszystkie lata starałem się stworzyć dla was dobre życie. Ale prawda jest taka, że... nigdy nie mieliśmy wielkich oszczędności – głos ojca złamał się, gdy wypowiadał te słowa.
Patrzyłem na niego, czując, jak grunt usuwa mi się spod nóg.
– Co? Jak to możliwe? Przecież mówiłeś... – zacząłem, ale głos ugrzązł mi w gardle.
– Wszystko, co mieliśmy, to były pożyczki, kredyty. Chciałem, żebyś myślał, że masz dobry start, lepszy niż ja, ale... nie udało mi się – powiedział zrezygnowany, nie podnosząc wzroku.
Słowa ojca uderzyły mnie jak cios. Całe moje życie, wszystkie plany... wszystko oparte na kłamstwie.
Czułem się oszukany
Wpatrywałem się w ojca, jakby właśnie powiedział, że świat się kończy. Przez chwilę nie mogłem nic powiedzieć. Myśli kotłowały mi się w głowie, ale żadna nie układała się w logiczną całość.
– Jak mogłeś... – wycedziłem w końcu, czując, jak wzbiera we mnie gniew. – Jak mogłeś przez tyle lat mnie oszukiwać? Jak mogłeś pozwolić, żebym żył w przekonaniu, że mam zabezpieczoną przyszłość, a ty... ty żyłeś na kredytach?!
Ojciec spuścił głowę. Wydawał się jeszcze mniejszy niż zwykle. Milczał. Tylko jego oddech zdradzał, jak bardzo był spięty.
– Adam... – zaczął cicho, ale nie dałem mu dokończyć.
– Całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem! Myślałem, że mogę na ciebie liczyć, że mogę na tym budować swoją przyszłość, a ty mi to wszystko odbierasz w jednej chwili! – mój głos zaczął drżeć, ale nie zamierzałem przestać. Wstałem od stołu, odwracając się od niego.
– Próbowałem, naprawdę... – szepnął, ledwo słyszalnie.
Nie chciałem tego słuchać. Wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami. Potrzebowałem przestrzeni, powietrza. Wszystko, co myślałem, że wiem o swoim życiu, runęło w jednej rozmowie. Spacerowałem po okolicy bez celu, próbując ochłonąć. Złość mieszała się z rozczarowaniem, a nad tym wszystkim unosiło się uczucie zdrady. Jak mogłem nie zauważyć, że coś było nie tak?
Musiałem się wygadać
Po długim spacerze nie wróciłem do domu. Nogi same niosły mnie w stronę mieszkania Magdy. Nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Jak miałem jej wyjaśnić, że wszystko, co razem planowaliśmy, właśnie przestało mieć jakikolwiek sens? Kiedy otworzyła drzwi, już po moim wyrazie twarzy wiedziała, że coś jest nie tak.
– Co się stało? – zapytała, marszcząc brwi, gdy wszedłem do środka.
Usiadłem na kanapie, opierając głowę na dłoniach. Milczałem przez chwilę, szukając słów. Magda podeszła bliżej, siadając naprzeciwko mnie.
– Magda... – zacząłem, czując, że gardło znowu mi się zaciska. – Wszystko, co myślałem o naszej przyszłości, o biznesie... to wszystko było oparte na kłamstwie.
Patrzyła na mnie zdezorientowana.
– Co masz na myśli?
– Mój ojciec przez całe życie mówił mi, że ma odłożone pieniądze, że kiedyś mi pomoże. Ale... nigdy nie było żadnych oszczędności. Żyliśmy na kredytach – powiedziałem, wciąż nie wierząc w to, co mówię.
Byłem zły na ojca
Magda westchnęła głęboko i opadła na oparcie kanapy. Przez chwilę milczała, jakby próbując poukładać sobie w głowie to, co właśnie usłyszała.
– Adam, to... To zmienia wszystko – powiedziała cicho.
– Wiem. Nie wiem, co teraz zrobić – odpowiedziałem bezradnie.
Magda przez chwilę patrzyła w dal, a potem jej spojrzenie wróciło do mnie.
– Musimy wymyślić nowy plan. Może sami weźmiemy mały kredyt? Ale najpierw musisz się z tym wszystkim pogodzić...
Słowa Magdy brzmiały rozsądnie, ale nie potrafiłem się z nimi pogodzić. Nie od razu. Siedziałem, gapiąc się w przestrzeń, a w głowie kłębiły się myśli. Byłem wściekły na ojca, na siebie, na całą tę sytuację. Zawsze wierzyłem, że moje życie będzie inne, że dzięki niemu nie będę musiał walczyć o wszystko od zera. Teraz jednak stałem przed pustką – bez pieniędzy, bez żadnego planu.
Adam, 29 lat