Reklama

Siedziałam w naszej kuchni, wpatrując się w wielki stół, który Krzysztof lubił nazywać „symbolem rodzinnego ciepła”. Dla mnie ten stół był raczej ringiem bokserskim, gdzie regularnie przegrywałam z jego matką, Magdą. Właśnie wtedy przygotowywałam się do kolejnego „uroczystego obiadu”, który miał być naszą tradycją, a w rzeczywistości był pretekstem dla Magdy, by mnie poniżać.

Reklama

Od ośmiu lat słuchałam, jak wbijano mi szpile. Moje gotowanie było nie do przyjęcia, dom podobno przypominał melinę, a Krzysztof zasługiwał na lepszą żonę. On milczał. Czasem rzucał coś w stylu „Mamo, zostaw to”, ale nigdy naprawdę się nie postawił. Zaczęłam czuć, że w tym małżeństwie byliśmy we troje – ja, Krzysztof i Magda. Tamtego dnia wiedziałam, że coś we mnie pękło. Miałam w rękach broń, której nigdy wcześniej nie posiadałam.. I to ja tym razem mogłam zmienić zasady gry.

Atmosfera była napięta

Zapach pieczonego kurczaka unosił się w powietrzu, ale zamiast przynosić ciepło, podsycał nerwową atmosferę w pokoju. Magda zajęła swoje zwyczajowe miejsce przy stole, prostując się jak królowa, która właśnie zasiada do sądu. Krzysztof usiadł obok niej, rzucając mi to swoje znajome, nieśmiałe spojrzenie – jakby chciał błagać, żebym dziś zignorowała zaczepki.

– Klaudio, widzę, że znowu serwujesz te swoje specjały – odezwała się Magda, sięgając po sztućce. – Mam nadzieję, że tym razem nie znajdę w nich skorupek z jajek, jak ostatnio w sałatce.

Wzięłam głęboki wdech, próbując zachować spokój, chociaż palce już zaciskały się na serwetce. Krzysztof, jak zwykle, próbował odwrócić uwagę:

– Mamo, opowiedz może o kwiatach, które ostatnio posadziłaś w ogrodzie.

Magda podchwyciła temat, rzucając mi triumfalny uśmiech:

– Och, moje róże! Są przepiękne. Zawsze dbałam o ogród tak, żeby panował w nim porządek. W przeciwieństwie do… – jej wzrok powoli przesunął się po salonie, aż w końcu zatrzymał się na mnie.

Poczułam, jak coś we mnie pęka. Już nie potrafiłam milczeć.

– Skoro już mowa o ogrodzie, Magdo, ciekawi mnie, czy Wacław, nasz ogrodnik, zna się nie tylko na różach. Zauważyłam, że spędzasz z nim sporo czasu – powiedziałam spokojnym, choć chłodnym tonem.

Magda znieruchomiała, a w jej oczach przez ułamek sekundy dostrzegłam strach. Krzysztof uniósł głowę, nie wiedząc, czy wierzyć własnym uszom. Powietrze wokół stołu zgęstniało. Tego wieczoru zmieniło się wszystko.

Teściowa udawała oburzoną

Cisza, która zapadła po moich słowach, była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Magda odłożyła widelec, starając się zachować spokój, ale dłonie jej drżały. Krzysztof, niepewny, jak zareagować, zaczął krążyć wzrokiem od niej do mnie, aż w końcu odezwał się niepewnie:

– Klaudia, co ty masz na myśli?

Magda uniosła podbródek i próbowała przejąć kontrolę nad sytuacją.

Nie wiem, o czym ta dziewczyna mówi – rzuciła z udawanym oburzeniem. – Wacław? Nasz ogrodnik? Naprawdę, Klaudio, masz talent do wymyślania bzdur.

Oparłam się wygodniej na krześle, z pozornym spokojem, choć w środku wszystko we mnie kipiało.

– Bzdur? Może. A może jednak prawdy. Magdo, spotykacie się od miesięcy. Widziałam was, kiedy przypadkiem wróciłam wcześniej do domu. Jak znikacie w szklarni.

Magda spiorunowała mnie wzrokiem, a Krzysztof poderwał się z miejsca.

– Czy to prawda, mamo? – zapytał z wyraźnym niedowierzaniem.

– Nie zamierzam odpowiadać na takie oszczerstwa! – Magda podniosła głos, próbując brzmieć pewnie, ale jej bladość ją zdradzała.

– Oszczerstwa? – zaśmiałam się gorzko. – Naprawdę myślisz, że nikt nie zauważył tych twoich „spacerów” z Wacławem?

Cisza powróciła, ale tym razem była wypełniona czymś więcej – upokorzeniem Magdy i wściekłością Krzysztofa. Wiedziałam, że przekroczyłam granicę. Tylko pytanie, co zrobią z tą wiedzą.

Zaczęłyśmy się kłócić

Cisza, która zapanowała, zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Magda wyglądała na zszokowaną, a jej twarz płonęła rumieńcem. Krzysztof, stojąc przy stole, wpatrywał się w nią, czekając na odpowiedź, której najwyraźniej się obawiał.

– Mamo, powiedz coś – zażądał cicho, ale stanowczo. – Czy to prawda?

Magda westchnęła, odrzucając sztućce na talerz z cichym brzękiem. Wyprostowała się, próbując zachować resztki godności.

– Krzysztofie, nie powinieneś słuchać takich oszczerstw. To wszystko to wymysły twojej żony, która próbuje mnie upokorzyć – powiedziała, ale jej głos był słabszy niż zwykle.

Nie mogłam dłużej milczeć.

– To wymyśl sobie lepsze kłamstwo, Magdo. Widziałam cię, mam dowody – rzuciłam ostro.

Jej spojrzenie nagle zmieniło się. Wyraz obrony zniknął, ustępując miejsca czemuś bardziej złowrogiemu. Zamiast tłumaczyć się, zaczęła atakować.

– Ty mi coś zarzucasz? A może opowiem, co wiem o twoim ojcu, Klaudio? – powiedziała z wyczuwalną złośliwością w głosie.

– Co ty insynuujesz? – zapytałam, choć czułam, że nadchodzi coś, co zmieni wszystko.

Magda pochyliła się nad stołem, patrząc mi prosto w oczy.

Twój ojciec był moim kochankiem. Zanim poznał twoją matkę. I uwierz mi, Klaudio, to ja byłam jego pierwszą miłością, a nie ona.

Czułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Krzysztof, jak zahipnotyzowany, spoglądał na swoją matkę. Słowa, które padły, były niczym bomba, burząc całą moją wizję przeszłości.

Musiałam poznać prawdę

Jeszcze tej samej nocy nie mogłam zasnąć. Słowa Magdy brzmiały w mojej głowie jak niekończące się echo: „Twój ojciec był moim kochankiem”. Wstałam z łóżka, zostawiając Krzysztofa w sypialni. Nie miałam siły na rozmowę z nim, zresztą, co mógłby mi powiedzieć? Byłam wściekła, zawstydzona i zagubiona. Wiedziałam jedno – muszę porozmawiać z ojcem.

Następnego dnia wcześnie rano wsiadłam do samochodu i pojechałam do rodzinnego domu. Droga, choć krótka, wydawała się wiecznością. W głowie przeglądałam wspomnienia z dzieciństwa, szukając najmniejszych śladów, które mogłyby potwierdzić słowa Magdy. Nie znalazłam żadnych.

Ojciec siedział na werandzie z kubkiem kawy. Na mój widok uśmiechnął się szeroko, ale jego uśmiech zbladł, kiedy zobaczył moją twarz.

Klaudia? Co się stało? – zapytał, wstając z miejsca.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam, wchodząc do środka. Moje serce biło jak oszalałe.

Usiedliśmy w kuchni. Milczałam przez chwilę, próbując zebrać myśli. W końcu wybuchłam:

– Powiedz mi prawdę. Miałeś romans z Magdą?

Ojciec zastygł w miejscu. Jego twarz zdradzała więcej, niż chciałby przyznać.

– Klaudio, to było dawno... – zaczął cicho, ale przerwałam mu.

– A więc to prawda? Kiedy?! Jak mogłeś to zrobić?!

Ojciec spuścił wzrok.

To było zanim poznałem twoją matkę. Byliśmy młodzi, to była krótka relacja, która nic nie znaczyła... – tłumaczył się, ale jego słowa wcale mnie nie uspokajały.

– Nic nie znaczyła?! – krzyknęłam, czując łzy w oczach. – Magda używa tego przeciwko mnie, przeciwko nam! Czy ty rozumiesz, co ona zrobiła?!

Ojciec próbował mnie uspokoić, ale każda jego próba tylko bardziej mnie rozjuszała. Wyszłam, trzaskając drzwiami. Czułam się zdradzona przez wszystkich, których kochałam.

Mąż był w szoku

Krzysztof zastał mnie w kuchni, gdy siedziałam przy stole z kubkiem zimnej już kawy. Odkąd wróciłam od ojca, nie miałam siły ani ochoty ruszyć się z miejsca. Miałam wrażenie, że kawałki mojego życia rozrzucono po całym pokoju i ktoś zgasił światło, bym nie mogła ich poskładać.

– Rozmawiałaś z ojcem? – zapytał Krzysztof, siadając naprzeciwko mnie.

Skinęłam głową, unikając jego wzroku.

– Tak. Przyznał się.

– Boże... – Krzysztof oparł głowę na dłoniach. – Nie mogę uwierzyć, że to prawda.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Czułam, że chciał coś powiedzieć, ale wciąż się wahał.

Musimy jakoś przez to przejść – odezwał się w końcu. – Razem.

Zaśmiałam się gorzko.

– Razem? Krzysztof, twoja matka doprowadziła mnie do granic wytrzymałości. Wykorzystała każdą okazję, żeby mnie poniżyć, a teraz jeszcze to. Jak mam udawać, że nic się nie stało?

– Nie każę ci udawać – powiedział cicho. – Ale to nie musi zniszczyć wszystkiego.

Czułam się oszukana

Przetarłam twarz dłońmi, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Nawet nie wiem, co jeszcze jest warte ratowania.

– Klaudia, to nie twoja wina, że oni… – zaczął, ale przerwałam mu.

– To wszystko rozpadło się na moich oczach, Krzysztof. Ty milczałeś, kiedy ona mnie atakowała. Ja też milczałam, pozwalając jej na wszystko. Może oboje ponosimy winę za to, co się teraz dzieje.

Krzysztof spuścił głowę, jakby wiedział, że nie ma na to odpowiedzi.

– Może... – odezwał się po chwili – może powinniśmy postawić granice. Ty, ja, Magda. Jeśli mamy żyć jako rodzina, musimy to naprawić. Razem.

Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie. Czy można jeszcze coś zbudować na fundamentach pełnych sekretów i zdrad? Nie wiedziałam. Ale po raz pierwszy poczułam, że może warto spróbować.

– Dobrze – odpowiedziałam cicho, patrząc mu w oczy. – Ale to nie będzie łatwe.

Krzysztof skinął głową. Oboje wiedzieliśmy, że przed nami długa droga. Ale może, mimo wszystko, była jeszcze jakaś nadzieja.

Coś się zmieniło

Kilka tygodni później wszystko zdawało się zmierzać w nieznanym kierunku. Magda nie próbowała nawet przeprosić, ale jej pewność siebie jakby przygasła. Krzysztof, choć wciąż nieśmiały, zaczął częściej mówić „nie” swojej matce, co było dla mnie jak świeży oddech po latach duszenia się.

Nie było idealnie. Wspólne obiady stały się rzadsze, a napięcie wciąż wisiało w powietrzu. Jednak czułam, że po raz pierwszy to ja mam wpływ na to, co się dzieje. Podczas jednego z wieczorów Krzysztof powiedział cicho:

– Może czasem trzeba coś rozbić, żeby poskładać to lepiej.

Spojrzałam na niego, przez chwilę zastanawiając się, czy wierzę w te słowa. Nie odpowiedziałam. Może rzeczywiście była szansa, żeby z tej historii wyszło coś nowego. Albo może wszystko, co mieliśmy, już legło w gruzach. Tylko czas miał to pokazać.

Klaudia, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama