Reklama

Dobrze wiem, że na świecie jest dużo zła. Nie sądziłam jednak, że na swojej drodze spotkam jego wcielenie… Wszystko zaczęło się od niewinnego spotkania pół roku temu w centrum handlowym. Byłam tam z moją przyjaciółką, Asią. Znałyśmy się od dziecka i byłyśmy ze sobą bardzo związane. Tego dnia rozglądałyśmy się za jakimś wyjściowym ubraniem dla mnie, bo w poniedziałek wybierałam się na rozmowę w sprawie pracy. Właśnie stałam w przymierzalni i próbowałam się wcisnąć w kolejną bluzkę, tłumacząc sobie, że rozmiar 38 wcale jeszcze nie jest dla mnie za mały, gdy nagle usłyszałam głos Joasi:

Reklama

– Gośka?! To ty?! Co tutaj robisz?

Wyjrzałam zza zasłony. Obok Joasi stała elegancka dziewczyna mniej więcej w naszym wieku. Nie zdążyłam się jej dobrze przyjrzeć, a od razu poczułam, że jest w niej coś niepokojącego…

– Beata, patrz, kogo spotkałam! To Gosia, moja najlepsza koleżanka z podstawówki, pamiętasz? Opowiadałam ci o niej.

Dziewczyny przyjaźniły się w podstawówce, a potem Małgorzata wyprowadziła się do innego miasta. Później przez jakiś czas pisały do siebie listy, ale jak to często w życiu bywa, kontakt im się urwał i dopiero od niedawna Asia wspomniała coś o swojej dawnej kumpelce, gdy odnalazły się na jednym z portali społecznościowych.

Zobacz także

– Chodźmy gdzieś usiąść. Pogadamy. Nie widziałyśmy się tyle lat, co się z tobą działo? – Asia wpatrywała się w oczy Gośki i już ciągnęła ją za ramię w stronę kawiarni.

– A co z zakupami? Nic nie mam na tę rozmowę… – próbowałam oponować.

– Oj, tam. Masz jeszcze trochę czasu, a jakby co, to coś ci pożyczę. Przecież mam całą szafę ciuchów – zachichotała Joanna.

Wyraźnie oczarowała Joannę, ale nie mnie

Usiadłyśmy przy stoliku w ciemnym kącie. Ja sączyłam kawę, a dziewczyny gadały. Mimo wielu lat niewidzenia, od razu złapały kontakt. Rozprawiały o wyjeździe Gośki do Anglii po maturze i o tym, że studiuje psychologię, ogólnie omówiły chyba całe swoje dotychczasowe życie. Ja nie czułam się komfortowo w ich towarzystwie, zwłaszcza że nowo poznana dziewczyna rzucała mi co chwilę dziwne, raczej nieprzyjazne spojrzenia.

Od stóp do głów ubrana na czarno, za to włosy miała platynowożółte, lśniące nienaturalnym blaskiem w świetle kinkietu. W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że się jej boję. Mogłabym przysiąc, że w oczach Małgorzaty na moment zabłysły iskry, gdy na mnie patrzyła. Poczułam narastającą niechęć do dziewczyny. Chciałam stamtąd jak najprędzej wyjść.

– Aśka, idziemy – zebrałam się na odwagę. – Muszę jeszcze pochodzić po sklepach, przecież wiesz… – rzuciłam przyjaciółce błagalne spojrzenie.

Podziałało. Dziewczyny wymieniły się numerami i obietnicą kolejnego spotkania.

Na pożegnanie Małgośka niemal namiętnie pocałowała Asię w usta, po czym pogłaskała ją po głowie.

Do zobaczenia, moja śliczna – szepnęła i odeszła w stronę wyjścia, lecz Joanna stała jeszcze przez chwilę jak zauroczona.

Złapałam ją pod rękę i pociągnęłam w przeciwnym kierunku.

Kolejne kilka dni upłynęły mi pod znakiem pracy. Rozmowa kwalifikacyjna, potem radość, że w końcu po czterech miesiącach udało mi się znaleźć sensowne zajęcie. Trochę się wtedy odsunęłam od życia towarzyskiego, chciałam się skupić na wdrożeniu w nowe obowiązki, dlatego umknął mi moment, w którym Asia zaczęła zachowywać się dziwnie.

Pewnego popołudnia, gdy wracałam z pracy, zadzwoniła do mnie inna moja przyjaciółka, Magda.

Becia, wiesz, co się dzieje z Aśką? Słyszałam jakieś straszne historie na jej temat. Podobno włóczy się z jakimiś podejrzanymi typami, ostro pije…

– Nic nie wiem, ale to chyba jakaś bujda, znam Aśkę, nigdy nie lubiła alkoholu! – zdziwiłam się szczerze.

– Alkohol to nie wszystko, Beata. Mój brat widział ją, jak razem z jakąś farbowaną na blond laską kupowały coś dziwnego.

– Niemożliwe, musiał się pomylić!

– On twierdzi, że widział wyraźnie.

– Będę się dziś z Joanną widziała, to zapytam, ale jakoś nie mogę w to wszystko uwierzyć – przerwałam rozmowę.

Próbowałam umówić się z Joasią od kilku dni. Jeszcze zanim usłyszałam rewelacje Magdy, miałam zamiar wypytać ją o Gośkę i ostrzec przed nią. Dziewczyna nie podobała mi się, robiła wrażenie wyrachowanej jędzy, która bez najmniejszego wysiłku mogłaby owinąć sobie Asię dookoła palca i wykorzystać ją na maksa.

Bo z Joanną to było dziecinnie proste. Moja przyjaciółka, ukochana córeczka bogatego tatusia, rozpieszczana od kołyski, była nadzwyczaj ufna wobec ludzi. Nieraz pożyczała różne wartościowe rzeczy i pieniądze bliższym i dalszym znajomym, a potem długo czekała na ich zwrot. Najczęściej jednak na próżno, bo znajomi w dziwny sposób znikali z jej pola widzenia, zatrzymując sobie fajne kolczyki, ekstratorebkę, czy po prostu kilka stówek.

Obawiałam się, że i tym razem wpadnie w sidła własnej naiwności. Mimo to nie sądziłam, że sprawy mają się aż tak źle. Nie mogłam jednak ostrzec przyjaciółki, bo Asia przyprowadziła na spotkanie Gośkę. Rozmowa nie kleiła się, a właściwie byłam z niej całkowicie wyłączona.

Zachowywała się, jakby nie była sobą, dziwnie

Były skupione wyłącznie na sobie, jakby świat wokół nich nie istniał. Rozmawiały o dziwnych rzeczach. Gośka, pozornie nie zwracając uwagi na otoczenie, opowiadała Asi o jakichś talizmanach i o tym, w jaki sposób sprawić, żeby ktoś miał szczęście, albo żeby zdarzyło mu się nieszczęście, jeśli tak nam wygodniej… Aśka spijała z ust nowej przyjaciółki każde słowo.

Byłam pewna, że cała ta rozmowa była obliczona na efekt. Z jednej strony, Małgorzata chciała wmówić Asi, jak wielki wpływ na nasze życie ma magia albo inne szarlatańskie sztuczki. Z drugiej, postanowiła pokazać mi, jak niewiele liczy się moja dotychczasowa przyjaźń z Asią. To spotkanie wyprowadziło mnie z równowagi. Choć kilka razy próbowałam się wtrącić do ich idiotycznej rozmowy, Małgorzata uciszała mnie tonem nieznoszącym sprzeciwu, a Asia tylko jej przytakiwała, i upominała mnie, bym nie przeszkadzała. Widziałam, że przyjaciółka jest wprost zauroczona opowieścią tamtej. Byłam pewna, że Asia już wpadła w kłopoty.

Przez kilka tygodni próbowałam się spotkać z nią sam na sam. Niestety, zawsze gdzieś w pobliżu czaiła się Gośka. Tymczasem dochodziły do mnie coraz bardziej niepokojące informacje na temat tego, co wyprawia moja przyjaciółka: ciągłe imprezy, picie. Jej matka dzwoniła do mnie kilkakrotnie, pytając, gdzie jest Aśka, bo nie wraca już kolejną noc do domu. Pewnej nocy sama widziałam obie dziewczyny, jak wsiadały do obcego auta, które po chwili zniknęło za zakrętem.

Sądziłam, że moja przyjaciółka stoczyła się w jakąś otchłań, z której nie ma powrotu, gdy nagle udało mi się do niej dodzwonić. Poprosiłam o spotkanie sam na sam. Przyszła, ale gdy tylko usłyszała, co mam jej do powiedzenia – że źle się bawi, oszukuje rodziców, że Małgorzata ściągnie na nią tylko nieszczęście – Aśka wydęła usta w dziwnym grymasie i rzuciła znudzonym tonem:

– Becia, wyluzuj. Nie jestem małą dziewczynką. Nareszcie wiem, że żyję!

Na koniec dodała, żebym nie rozmawiała z jej starszymi, bo i oni, i ja, niepotrzebnie wszystko wyolbrzymiamy.

Następnego dnia wracałam z pracy później niż zwykle. Gdy weszłam do klatki schodowej, wyjęłam z torebki klucze i podeszłam do skrzynek na listy. Nie zdążyłam jednak otworzyć swojej, bo ktoś złapał mnie od tyłu za włosy i wbił coś twardego w bok, pod żebrami… Nóż?!

– Asia już jest nasza, rozumiesz? – usłyszałam męski, chrapliwy szept. – Będziesz grzeczna i przestaniesz jej mącić w głowie, bo jak nie, to popamiętasz… – poczułam mocniejsze szarpnięcie za włosy.

Po chwili wylądowałam z nosem na skrzynkach. Napastnik uciekł, zanim zdążyłam odwrócić się i spojrzeć, kim był.

Po tym incydencie przestałam kontaktować się z Joanną. Nie dzwoniłam, nie odwiedzałam jej w domu, w którym zresztą bywała sporadycznie. Nie przestałam się jednak interesować losem przyjaciółki; wypytywałam znajomych, którzy mogli coś o niej wiedzieć i włos na głowie mi się jeżył, gdy słyszałam rewelacje o kolejnych libacjach, w których brała udział, o nocnych rajdach samochodem w towarzystwie wyzywającej blondyny i dwóch wygolonych osiłków.

Pewnego popołudnia spotkałam w sklepie mamę Joanny. Zaprosiła mnie na herbatę. Gdy siedziałyśmy w kuchni, opowiedziała mi, co się dzieje z moją przyjaciółką – straciła pracę, przestała odzywać się do obojga rodziców, coraz częściej znikała na noc.

Z domu giną pieniądze, boję się, że Asia wpakowała się w jakiś nałóg. To wszystko wina tej jej nowej koleżanki… W kółko tylko „Gosia to”, „Gosia tamto” – kobieta nie mogła opanować płaczu.

Po tych rewelacjach zadzwoniłam do Aśki. Była w jakimś tunelu albo pustej hali, bo słyszałam zwielokrotniające głos echo, kiedy mówiła do mnie ze złością:

– Matka histeryzuje, mówiłam ci, wyluzuj, Beata! A poza tym, przestań do mnie wydzwaniać, wtrącać się w moje życie! – tak skończyła rozmowę.

Jeszcze tego samego wieczora dostałam SMS-a z nieznanego numeru: „Nie wtrącaj się, suko, bo pożałujesz…”. Gdy próbowałam zadzwonić na ten numer, okazał się niedostępny, ale ja i tak byłam pewna, że to Gośka.

To wtedy widziałam Joasię po raz ostatni

W którąś sobotę wybrałam się ze swoją babcią do centrum handlowego. Chciała mi kupić prezent na urodziny i sama miałam sobie go wybrać. Schodziłyśmy właśnie po szerokich schodach, gdy nagle ktoś ubrany w czarny płaszcz zbiegając z góry, potrącił moją babcię. Staruszka upadła, staczając się kilka stopni w dół. Dopadłam do niej i zobaczyłam, że ma nienaturalnie skręconą nogę. Gdy rozejrzałam się wokół, szukając pomocy, u podnóża schodów zobaczyłam Małgorzatę. Patrzyła na mnie z wyrazem triumfu w oczach, a z jej ust mogłam wyczytać słowo: „Ostrzegałam!”.

Chciałam krzyczeć: „To ona, łapcie ją!” – ale nie umiałam wydobyć z siebie ani słowa. Byłam w szoku. Babcia doznała skomplikowanych złamań w obu nogach i prawej ręce. Wymagała kilku operacji i długiej rehabilitacji. Niestety, nie doczekała jej: po miesiącu od drugiego zabiegu zmarła na skutek komplikacji. Byłam strasznie przybita śmiercią babci. Poza mamą, to dla mnie jedyna bliska osoba. Tym bardziej teraz, gdy straciłam przyjaciółkę. Co prawda, mogłam jeszcze mieć nadzieję, że Asia się w końcu opamięta i znów będziemy się przyjaźnić, ale na razie to było niemożliwe.

Minęły dwa, może trzy tygodnie od pogrzebu babci, gdy wracając z pracy, pod wpływem impulsu skręciłam w stronę domu, w którym mieszkała Asia.
Nacisnęłam dzwonek, lecz odpowiedziała mi cisza. Znałam kod do domofonu, więc weszłam na klatkę i usiadłam na schodach pod drzwiami jej mieszkania.

O dziwo, była trzeźwa, uśmiechała się jak dawniej. Przysiadła się do mnie i zaczęłyśmy rozmawiać, pierwszy raz od miesięcy szczerze. Mówiła mi, że ostatnio jej przyjaźń z Gośką zaczyna się trochę rozsypywać, bo jest bardzo zazdrosna i zaborcza, a ją to już męczy. Wspomniała też o towarzystwie, w którym obraca się Gośka; że to typy spod ciemnej gwiazdy i lepiej nie wiedzieć, kim są naprawdę.

Reklama

Byłam zdziwiona tym nagłym zwrotem, jednak nie dopytywałam, co się stało. Pożegnałyśmy się i każda poszła do siebie.

Reklama
Reklama
Reklama