Reklama

Wstałam ostrożnie, żeby nie obudzić leżącego obok mężczyzny. Co prawda powinien spać bardzo twardo po tym, jak go wymęczyłam, ale nigdy nic nie wiadomo. Był kolejnym łatwym celem.

Reklama

Na początku był mocno nerwowy, odprężył się dopiero, gdy przyjechaliśmy z restauracji do jego domu.

– Jeśli się tak boisz, że ktoś cię ze mną zobaczy, po co mnie tutaj zaprosiłeś? – zapytałam w lokalu, kiedy spostrzegłam, jak się czujnie rozgląda.

– Przecież to ty nalegałaś, żeby tu przyjść – odparł.

– Dziwisz się? – wzruszyłam ramionami. – Spotykamy się pierwszy raz, muszę sobie ciebie obejrzeć. Tym bardziej że to ja przyjechałam do twojego miasta, a nie ty do mnie.

– Wiesz przecież, że mam trochę mało czasu – mruknął.

Został sam na weekend. Jego żona miała wrócić jutro wczesnym popołudniem, więc nie byłby w stanie dojechać kilkuset kilometrów, spędzić ze mną moc upojnych chwil, a potem na czas zjawić się w domu. Pragnął przeżyć przygodę, w dodatku właśnie ze mną. O to się akurat mocno postarałam, zauroczyłam go. Zresztą zawsze mi to przychodziło z łatwością.

– Jesteś jeszcze piękniejsza niż na fotkach – zmienił temat, ściszając głos. – Niesamowita z ciebie kobieta.

– Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Ale przesadzasz.

– Nigdy w życiu! – zaprotestował.

– A co, twoja żona jest nieatrakcyjna?

Robiłam wszystko, by mi zaufał

Milczał dłuższą chwilę, jakby chciał zebrać myśli.

– To nie tak – powiedział wreszcie. – Jest ładna, niby niczego jej nie brakuje, ale…

Znów zamilkł, a ja czekałam cierpliwie. Nie powinnam być zbyt ciekawa, to by było nie na miejscu. Albo powie, albo nie. Jeśli tak, raczej wiem, co usłyszę.

– Nie ma już między nami tego co dawniej – kontynuował. – W zasadzie nigdy nie płonął wielki ogień namiętności. Maryla nie miała wybujałych potrzeb. Jak w łyżwiarstwie. Krótka jazda obowiązkowa, nie długi program dowolny.

Pokiwałam głową.

– Może nie potrafiłeś z niej wydobyć tego, co by cię zadowoliło? – zapytałam przekornie, znów znając odpowiedź.

– Widzisz, ona nie chciała spełniać moich fantazji. Kiedyś mi to tak nie przeszkadzało, ale z wiekiem zacząłem marzyć o urozmaiceniu życia łóżkowego. Tylko że słyszałem „tu nie dotykaj, tak nie lubię, to jakieś zboczone”…

– I zacząłeś szukać kogoś, kto spełni te fantazje – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. – I bardzo dobrze, bo sądząc z rozmów, lubimy to samo.

Uśmiechnął się nerwowo i oblizał wargi.

– Dobrze, że chciałaś przyjechać.

Jeszcze zobaczymy, czy dobrze – powiedziałam w duchu i westchnęłam. Czy oni wszyscy są tacy sami? Tak – odpowiedziałam sobie od razu, ale to bardzo dobrze. Nie pozwolił mi wysiąść z auta przed bramą, dopiero w garażu, skąd było przejście w głąb willi.

– Lepiej, żeby cię nie zobaczył któryś z sąsiadów.

– Nie gniewam się, rozumiem – odpowiedziałam.

Rzeczywiście, miał dość specyficzne fantazje łóżkowe, ale nie było to nic, czego bym nie mogła spełnić, momentami nawet z przyjemnością, a chwilami znosząc tylko jego pomysły. W życiu nieraz trzeba trochę pocierpieć. No, a potem wstałam ostrożnie i na palcach wyszłam z sypialni sprawdzić, czy wszystko się nagrało. Miałam kolejny materiał, za który mogłam dostać kupę kasy. Wiedziałam, że będzie płacił za moje milczenie, ile tylko zapragnę. Nie on pierwszy i nie ostatni.

Ruszyłam na nowe łowy

Ranek rozpoczęłam od otwarcia aplikacji w telefonie. Spojrzałam na zdjęcie, deklarowany wiek mężczyzny i odrzuciłam profil. Wprawdzie widziałam, że jest mną zainteresowany, ale był zbyt młody jak na moje wymagania. No cóż. Nie wykupił konta „premium”, a to oznaczało, że albo mu szkoda pieniędzy, albo tylko się bawi. Mnie chodziło o zupełnie coś innego. Kolejny profil, i kolejny… Nie czytuję zbyt uważnie notatek zamieszczonych przez samych użytkowników, bo prawie każdy albo jest singlem, szuka kogoś na stałe albo pragnie ekscytującej przygody.

Za to zainteresowania bywają bardziej pomocne. Narty, golf, snooker, różne bardziej kosztowne rozrywki – i od razu wiadomo, że to nie żaden singiel, tylko nadziany, czcigodny ojciec rodziny. Najczęściej u takich informacje personalne są zdawkowe lub żadne, a zdjęcia ostrożne. Oczywiście można się pomylić i naciąć na jakiegoś lawiranta, ale to już ryzyko wkalkulowane w internetowe poszukiwania partnera. Kliknęłam w serduszko, akceptując profil, i szukałam dalej. Jeśli ten ktoś ma opłacone pełne opcje, zobaczy moje polubienie, potem fotki i powinien się odezwać. A jeśli nie, trudno, jak mówią – „tego kwiatu jest pół światu”.

Kolejny facet łasy na moje wdzięki

Mężczyzna, którego wybrałam, odezwał się kilkanaście minut później. Odczekałam parę minut, żeby sobie nie pomyślał, że jestem taka od razu chętna i gotowa, przesiadłam się na komputer, po czym zaczęłam konwersację.

„Na pewno masz tyle lat, ile widać pod zdjęciem? – odczytałam po wymianie pierwszych uprzejmości. – Bo aż trudno to uwierzyć, taka jesteś piękna!”.

„Naprawdę – odpisałam. – Widocznie wylosowałam od natury dobre geny”.

Podczas rozmowy nie zgrywałam skromnej, dawałam jasno do zrozumienia, że znam swoją wartość, a mężczyźni gremialnie doceniają moją dojrzałą, choć po części wciąż jeszcze nieco dziewczęcą urodę. To kręciło moich rozmówców, a przy okazji wzmacniało ich determinację, aby mnie zdobyć. Takie tam moje małe manipulacje. Małe, ale skuteczne.

„Przyznaj się – napisałam po czasie. – Jesteś żonaty?”.

„A gdyby tak było, to bardzo by ci przeszkadzało?” – przyszła odpowiedź okraszona emotikonem mrużącym oko.

„Absolutnie nie. Tak nawet wolę. Powiem szczerze, że nie interesują mnie trwałe związki, tylko przygody”.

Gość normalnie zwariował z radości. Oto spełniało się marzenie każdego żonatego, który pęta się po takich portalach. Seks bez zobowiązań z bardzo atrakcyjną panią. Tego dnia odbyłam jeszcze kilka rozmów na tej i innych stronach, ale główną uwagę poświęciłam Rafałowi. Oczywiście w profilu wpisał inne imię, ale szybko się przyznał do tego drobnego wybiegu. Po jakimś czasie miałam dość, umówiłam się z nim na rozmowę następnego dnia. Wymiana zdań nabierała coraz więcej pikanterii, opisywał mi już nawet swoje pragnienia, a ja wyrażałam zachwyt i zapewniałam, że ja też lubię to co on. Częściowo zresztą tak było. Zawsze miałam spory apetyt w tych sprawach i niezłą kondycję.

Umówiłam się z nim

Ale tym razem poprosiłam o pomoc kolegę. Poczekałam aż Rafał zaśnie i poszłam wpuścić Grześka. Bardzo uważałam, żeby czegoś nie potrącić, nie potknąć się o chodnik czy dywan. W obcym domu łatwo o takie rzeczy. W pewnym momencie zamarłam, bo zdawało mi się, że słyszę głos Rafała. Już miałam zawrócić, ale zdałam sobie sprawę, że to rozszczekał się pies sąsiadów i dociera do mnie jego przytłumiony głos. To mogło oznaczać, że najwyższa pora otworzyć drzwi.

– Wchodź szybko, zanim bydlę obudzi całą okolicę – szepnęłam.

– Czujny jak cholera – odszepnął Grzegorz. – A ten śpi?

Pokręciłam głową z westchnieniem. Gdyby mój aktualny kochanek nie spał, nie mogłabym przecież otworzyć, a on musiałby dalej czekać na sygnał.

Rozmawiałam z Rafałem za pomocą komunikatora przez trzy dni, zanim przerzuciliśmy się na telefon – wiadomości tekstowe albo rozmowy, jeśli akurat był wolny. Z pewnych względów wolałam SMS-y.

– Masz bardzo ładny głos – powiedział podczas pierwszego głosowego kontaktu.

– W ogóle cała jestem ładna – zaśmiałam się.

– Chętnie bym zobaczył coś więcej…

– Jeśli się nie boisz, że żona dopadnie moje fotki…

Nie bał się, a ja miałam przygotowany spory pakiet. Oczywiście selfie robionych przed wielkim lustrem, bo gdyby zdjęcia zostały wykonane przez kogoś innego, mogłoby to wypłoszyć bardziej myślących panów. Teraz dopiero oszalał! Musiał się ze mną spotkać, po prostu musiał! A ja, jak należy się domyślać, nie miałam nic przeciwko temu. Zaczęliśmy omawiać, gdzie i kiedy. Mnie by nie przeszkadzał hotel, ale jemu trudno było wyrwać się z domu na dłużej, nie budząc podejrzeń. Szczęśliwie okazało się, że jego żona w następnym tygodniu wyjeżdża.

Czułam adrenalinę

Tym sposobem w piątek wylądowałam u niego. Potem musiałam się tylko postarać, żeby twardo zasnął. Gdybym chciała go zwyczajnie okraść, podałabym mu jakiś środek usypiający, ale to byłby marny interes. Co prawda żonaty mężczyzna nie poleciałby raczej na policję, lecz zysk z paru świecidełek czy karty kredytowej to za mało jak na mój wkład pracy. Chodziło zaś o to, żeby się obudził, kiedy przyjdzie czas, i był zupełnie przytomny.

Wślizgnęłam się pod kołdrę i przytuliłam do pleców mężczyzny. Poruszył się, zamruczał, a ja sięgnęłam w wiadome miejsce, po czym odrzuciłam nakrycie. Odwrócił się na plecy z rozkosznym sapnięciem. Nie musiałam długo czekać na efekty moich działań, a rozespany Rafał nie zorientował się, że nie jesteśmy sami. Dopiero kiedy błysnął flesz raz, drugi i trzeci, usiadł gwałtownie i zakrył się kołdrą.

– Co… co…

To było nasze dodatkowe zabezpieczenie na wypadek, gdyby coś się stało z kamerką albo nagranie było zbyt niewyraźne. Właśnie po to potrzebowałam pomocy Grzegorza. Dawał gwarancję, że nie będzie skuchy, a poza tym był dosyć muskularny. Raczej nikt mu nie podskakiwał, a już na pewno nie goły, zdezorientowany facet.

– Musimy sobie wyjaśnić to i owo – powiedział Grzesiek. – Albo przelejesz nam na konta odpowiednie sumy, albo żoneczka dowie się o dzisiejszej upojnej nocy.

Wymacał pod blatem rejestrator, który wcześniej przymocowałam, oderwał go i pokazał przerażonemu Rafałowi.

– Na pewno twoja pani chętnie zobaczy, na co cię stać, ogierze – mówił dalej. – No i jeszcze te zdjątka…

Nasza ofiara zaczęła kląć, ale nie zwracaliśmy na to większej uwagi. Kiedy biedak trochę się uspokoił, ja zabrałam głos, żeby wyjaśnić dokładnie, co z czym i jak.

Kwadrans później, już z samochodu, wysłałam na komórkę Rafała numer konta.

– Ale jestem zmordowana – odetchnęłam głęboko. – Starzeję się chyba. Pora dać sobie spokój…

– Za każdym razem tak gadasz – zaśmiał się Grzegorz.

– Ale kiedyś będzie wreszcie ten ostatni raz, jak już stanę się bogata. Bo taki jest mój cel.

Reklama

– Kiedyś tak – zgodził się. – Ale może jeszcze nie teraz.

Reklama
Reklama
Reklama