Reklama

Z Pawłem wzięliśmy ślub rok temu, ale razem mieszkamy już ponad dwa lata. Właściwie to on wprowadził się do mnie. Po rozwodzie oddał mieszkanie eks–żonie i synowi, a sam wynajął małą kawalerkę. Szybko okazało się to bez sensu – spędzał u mnie tyle czasu, że tylko marnował kasę na niepotrzebny wynajem. Moje dzieci – sześcioletnia Julcia i siedmioletni Jaś – natychmiast złapały z nim wspólny język. Nie da się ukryć, że Paweł ma wyjątkowe podejście do małych brzdąców. Nic więc dziwnego, że jego własna córka tak bardzo go kocha. Od razu można było dostrzec szczególną więź między Anetką a jej tatą i to, jak bardzo brakuje jej ojca, kiedy go nie ma – w końcu spotykali się tylko co drugi weekend.

Reklama

Wyjazd nie był najlepszym pomysłem

Tamtego wieczoru Anetka nie odstępowała Pawła nawet na krok. Na początku patrzyłam na to z rozczuleniem, bo uważałam, że to tylko potwierdza, jak cudownym mężczyzną jest mój przyszły mąż. Naprawdę podziwiałam jego więź z małą i wcale mi nie przeszkadzało, gdy córeczka uparcie nalegała, żeby spać z tatusiem. W pamięci utkwił mi moment, gdy pierwszy raz zostali na noc – zanim wzięliśmy ślub. Mała czterolatka wmaszerowała do mojej sypialni i stanowczo oświadczyła, że będzie spać z tatusiem, „tak jak zawsze w domu”!

Nie protestowałam, słysząc to małe kłamstewko. Byłam świadoma, że w swoim mieszkaniu Anetka ma oddzielny pokój i na pewno nie śpi w jednym łóżku z tatą. Pomyślałam sobie jednak, że dziewczynka może czuć się niepewnie w obcym miejscu, szczególnie że wyznaczyłam jej posłanie w pokoju gościnnym. W pokoju dziecięcym nie było szans zmieścić nawet najmniejszego dodatkowego posłania. Razem z Pawłem uznaliśmy, że kanapa w pokoju dziennym będzie lepszym rozwiązaniem. Jednak kiedy jego córeczka zaprotestowała...

Zgodziłam się, by spała przy tacie, sama ustępując miejsca w swoim łóżku. Trzeba było widzieć zdumione twarze moich maluchów, które jak co niedziela przybiegły z samego rana, żeby się do mnie poprzytulać pod kołdrą. Ale jakież było ich zaskoczenie, gdy odkryły, że śpię na kanapie!

– To wujek Paweł z Anetką zajęli twoje łóżko? – zapytały z niedowierzaniem.

No cóż, ostatecznie przetrwałam ten weekend i później już nie wracałam do tej sprawy w rozmowach z Pawłem.

Liczyłam na to, że to był pojedynczy incydent, który się więcej nie powtórzy. Niestety, moje nadzieje okazały się płonne, ponieważ podobna historia wydarzyła się już dwa tygodnie później – mój chłopak znowu wysłał mnie na kanapę do salonu, patrząc na mnie wzrokiem błagającym: „Pozwól jej spać ze mną, zobacz tylko jaka jest smutna!”.

Dla niej to całkiem normalna sprawa

Nawet nie zorientowałam się, kiedy te sporadyczne nocowania przerodziły się w stały zwyczaj! Kompletnie umknęła mi chwila, w której Anetka potraktowała te wszystkie wizyty jako coś normalnego, a mój pokój zaczęła uważać za własny. Po każdej wieczornej kąpieli automatycznie maszerowała do mojej sypialni i zakopywała się w pościeli, robiąc sobie wygodne legowisko między moimi poduszkami.

Obserwowałam ich z oddali, siedząc na kanapie, podczas gdy Paweł rzucał w moją stronę niepewne, pełne prośby spojrzenia. Z każdą minutą czułam coraz większy żal i złość, słuchając ich wspólnych chichotów. W naszej sypialni zamontowaliśmy mały telewizor – zawsze lubiłam relaksować się przy dobrym filmie przed snem. Teraz oni robili dokładnie to samo, a mała Anetka zasypiała wtulona w to samo ramię, które od dnia naszego ślubu uważałam za swoje.

Za każdym razem, gdy co dwa tygodnie powtarzała się ta sama sytuacja, czułam narastającą złość. Z każdą kolejną wizytą miałam coraz większą ochotę złapać tę dziewczynę za rękę i zaciągnąć do salonu. Bo właśnie tam powinno być jej miejsce, a nie w mojej sypialni na moim własnym łóżku! Przecież bywała u mnie już tyle razy, że na pewno zdążyła się zorientować, że w pokoju dziennym nie czyhają na nią żadne potwory ani inne straszydła!

Paweł kompletnie ignorował moje próby wytłumaczenia mu, jak bardzo przeszkadza mi cała ta sytuacja. Za każdym razem znajdował jakiś nowy pretekst, żeby Anetka mogła spać w sypialni. Raz twierdził, że miała sprzeczkę z mamą, kiedy indziej przekonywał, że nasze wesele bardzo ją zdenerwowało. No cóż, wydaje mi się, że to ja jako świeżo upieczona żona powinnam spędzać noce z mężem, ale najwyraźniej Paweł uznał, że to nie ja najbardziej przeżywam ten dzień.

Była do niego przyklejona

Sytuacja z wakacjami ostatecznie przekroczyła moje granice. Mogłam jeszcze przymknąć oko na to, że córka Pawła czasami zajmowała moje miejsce w łóżku, ale perspektywa ponad dwutygodniowego dzielenia posłania to już za dużo. Na dodatek moje dzieci patrzyły na to wszystko z coraz większym zdziwieniem. Mała Anetka oczywiście nawet nie chciała słyszeć o spaniu osobno! Musiałam jednak postawić ultimatum – albo będzie spała we własnym łóżku, albo możemy zapomnieć o wspólnych wakacjach.

– Mam do ciebie wielką prośbę. Pogadaj z Anetką o tym, żeby spała w oddzielnym pokoju. Po to właśnie wynajęliśmy cały dom – żeby każdy miał przestrzeń i mógł się wyspać. Na górze są trzy sypialnie – jedna będzie dla twojej córki, w następnej będą spały moje dzieci, a ostatnią weźmiemy my.

– Wiesz, nie jestem przekonany, czy Anetka będzie zadowolona z takiego rozwiązania – odparł niepewnie Paweł. – Już wcześniej pytała, czy może spać razem ze mną, tak jak zwykle...

– Zaraz, ona już o to pytała? – próbowałam mówić najdelikatniej, jak się dało.

– Posłuchaj, skarbie... Niedługo i tak nie będzie chciała jeździć ze mną na wakacje...

– I jak jej to wyjaśniłeś?

– Powiedziałem tylko, że wszystko zostanie po staremu – Paweł spojrzał w bok, nie chcąc patrzeć mi w oczy.

– Absolutnie nie wchodzi to w grę! – stanowczo sprzeciwiłam się. – Przecież w trakcie urlopu i tak będziesz widywał się z Anetką przez cały dzień, więc kompletnie nie ma powodu, żeby jeszcze zostawała na noc! Proszę, uporządkuj tę sprawę od razu, zanim pojawią się jakieś niejasności.

Nie widział, że coś jest nie tak

Po długim naleganiu z mojej strony Paweł w końcu porozmawiał z córką. W odpowiedzi usłyszał, że skoro tak, to ona rezygnuje ze wspólnych wakacji!

– Odpuść sobie, nie warto się tym przejmować – przekazał mi później tę wiadomość. Odebrało mi mowę.

– Absolutnie nie! Przecież to czysty szantaż! Nie widzisz, co ona wyprawia? Stawia cię przed wyborem: albo ja, albo ona! Ja nigdy nie stawiałam cię w takiej sytuacji...

– A co robisz teraz? – nie ustępował.

– Według mnie dzieci najlepiej śpią w swoich łóżkach. Zobacz, nasze pociechy wcale nie próbują się wpychać do naszej sypialni i zmuszać cię do spania na kanapie! – powiedziałam do Pawła. – A przecież kocham je równie mocno jak ty swojego malca.

Mąż nerwowo przełknął ślinę, widać było, że czuje się nieswojo.

– No dobra – odpowiedział z wahaniem. – Zrobimy, jak mówisz.

Początkowo pasierbica kompletnie nie chciała dołączyć do naszego wyjazdu i twardo się upierała przy swoim. W końcu jednak zmieniła zdanie i pojechała. Niestety, cały urlop był dość męczący. Przez większość czasu Anetka chodziła ze skwaszoną miną i widać było, że nic jej nie cieszy. Każdego dnia demonstracyjnie wycofywała się do pokoju, rzucając swojemu ojcu wymowne spojrzenia i udając strasznie pokrzywdzoną. Ale szczerze? Wcale mnie to nie obchodziło!

Przyszło mi do głowy: „Trudno, będą musieli oswoić się z tą sytuacją!”. Aneta może się na mnie złościć, ale to nic nie zmieni – jak tylko skończymy urlop, będę nalegać, żeby się wyprowadziła z mojego pokoju. Uważam, że mam do tego pełne prawo i nikt nie może mnie za to winić. Czyż nie mam racji?

Reklama

Iwona, 38 lat

Reklama
Reklama
Reklama