Reklama

Odkąd pamiętam, moje życie zawsze kręciło się wokół rodziny. A teraz? Czuję, jakby wszystko rozsypało się na milion kawałków. Po śmierci ojca sprawy stały się jeszcze bardziej skomplikowane. Nie wiem, jak to się stało, że mój brat przejął cały majątek. Nigdy się tego nie spodziewałam. Zawsze myślałam, że po ojcu dziedziczymy razem. Ale nie – cała spuścizna trafiła do niego. Próbuję zrozumieć decyzję ojca, choć przychodzi mi to z trudem. Czuję się zdradzona przez tych, których kochałam najmocniej. Musiałam się dowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło.

Reklama

Nie mogłam pohamować gniewu

Z Piotrkiem spotkałam się w kawiarni. Siedział przy oknie, przeglądając coś na telefonie. Serce biło mi jak oszalałe, gdy podchodziłam do stolika. Brat uniósł wzrok znad ekranu, a jego twarz przybrała wyraz znużenia.

– Co chcesz wiedzieć, czego już nie wiesz? – odparł z wyraźną nutą zniecierpliwienia.

Usiadłam naprzeciwko niego, starając się nie dać ponieść emocjom. Wiedziałam, że muszę pozostać spokojna, by cokolwiek osiągnąć.

Dlaczego ojciec przekazał ci wszystko? – zaczęłam, próbując utrzymać kontakt wzrokowy.

Piotrek westchnął ciężko, jakby próbował dobrać odpowiednie słowa.

– Ojciec wiedział, komu może zaufać. Zawsze chciał, żebym przejął firmę i majątek. Tylko ja miałem wystarczającą wiedzę i doświadczenie, by to zrobić – wyjaśnił, patrząc mi prosto w oczy.

To niemożliwe! Przecież zawsze mówiliśmy o tym, że będziemy dzielić wszystko po równo. Byłam gotowa do pomocy! – niemal krzyknęłam, nie mogąc dłużej hamować gniewu.

– Może i tak było kiedyś, ale teraz rzeczywistość wygląda inaczej – stwierdził, wzruszając ramionami.

Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, jak ktoś, kogo znałam od zawsze, mógł tak łatwo zapomnieć o wszystkim. Moje serce ścisnęło się jeszcze mocniej, a w głowie zaczęły kłębić się kolejne pytania. Czy naprawdę ojciec bardziej mu ufał? Czy to ja byłam naiwna, wierząc, że wszystko będzie dobrze?

Wiedziałam, że coś ukrywa

Kiedy emocje nieco opadły, postanowiłam porozmawiać z matką. Wiedziałam, że nie będzie to łatwa rozmowa, ale musiałam spróbować dowiedzieć się więcej o decyzji ojca. Udałam się do domu rodzinnego. Mama otworzyła drzwi z nieco zaskoczonym wyrazem twarzy, ale i ciepłym uśmiechem, który zawsze dodawał mi otuchy. W kuchni, przy filiżance herbaty, postanowiłam poruszyć ten drażliwy temat.

– Mamo, dlaczego wszystko trafiło w ręce Piotrka? – zapytałam, starając się, by mój głos był spokojny i opanowany.

Matka spojrzała na mnie z cieniem smutku w oczach, a potem spuściła wzrok, jakby próbując uniknąć tego, co nadchodziło.

To nie jest temat, o którym chciałabym teraz rozmawiać – odpowiedziała cicho, bawiąc się uszkiem filiżanki.

– Ale dlaczego? To dla mnie ważne. Chcę zrozumieć, dlaczego ojciec podjął taką decyzję. Proszę, mamo... – próbowałam nakłonić ją do otwartości.

– Czasami pewne rzeczy lepiej zostawić w spokoju, kochanie – stwierdziła, podnosząc wzrok na mnie.

Poczułam, jak narasta we mnie frustracja. Mama wyraźnie unikała odpowiedzi, a to tylko wzmocniło mój niepokój. Wiedziałam, że coś ukrywa. Coś, czego nie chciała mi powiedzieć.

– Potrzebuję prawdy. Inaczej nie będę mogła ruszyć dalej – powiedziałam, niemal błagając.

– Musisz uwierzyć, że to była trudna decyzja dla twojego ojca. Ale nie mogę mówić za niego – zakończyła, odwracając wzrok.

Czułam się, jakbym stanęła przed ścianą, której nie mogłam przebić. Matka nie chciała mi pomóc, a ja nadal pozostawałam w niewiedzy. Czy to możliwe, że wszyscy się zmówili? Dlaczego nikt nie chciał mi powiedzieć prawdy?

Wszystko rozpadło się na moich oczach

Postanowiłam wrócić do swojego mieszkania i przemyśleć wszystko, co usłyszałam. Zanim wyszłam z domu matki, postanowiłam zabrać z piwnicy kilka starych rzeczy, które kiedyś tam zostawiłam. Kiedy zbliżałam się do wejścia, usłyszałam podniesione głosy dochodzące z salonu. Zatrzymałam się i nieświadomie zaczęłam podsłuchiwać rozmowę, która toczyła się między bratem a matką.

– Co zamierzasz zrobić, kiedy sytuacja finansowa jest taka trudna? – spytała matka z niepokojem w głosie.

Sprzedam dom. Inaczej się nie da. Wszystko poszło nie tak, jak planowałem. Te inwestycje... – odpowiedział Piotrek, a jego głos drżał lekko.

A hazard? Mówiłeś, że z tym skończyłeś – matka nie dawała za wygraną, próbując dowiedzieć się więcej.

– Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Myślałem, że się uda, ale wszystko się sypnęło. Teraz muszę jakoś wybrnąć z tego bagna – brat westchnął ciężko.

Nie mogłam uwierzyć, że to słyszę. Cała prawda wyszła na jaw. Majątek, który Piotrek dostał po ojcu, przepadł na hazard i nieudane inwestycje. Poczułam, jak wzbiera we mnie fala gniewu, ale i smutku. Nie mogłam dłużej stać w ukryciu. Weszłam do salonu, stając przed nimi obojgiem. Piotr zbladł na mój widok, a matka spojrzała na mnie z mieszanką zaskoczenia i wstydu.

– Marta... – zaczął Piotr, ale ja uniosłam rękę, przerywając mu.

Jak mogłeś? Jak mogłeś wszystko zmarnować? – zapytałam z wyrzutem w głosie.

– To nie tak miało być – Piotr spuścił wzrok, jakby szukając ucieczki.

– A co teraz? Jak to się skończy? – drążyłam dalej, próbując zrozumieć, co czeka nas w przyszłości.

– Musimy jakoś to naprawić... – odpowiedział cicho, ale jego słowa nie dawały mi żadnego pocieszenia.

Zawisła między nami cisza, pełna niewypowiedzianych emocji. Czułam, jak wszystko, co znałam i kochałam, rozpada się na moich oczach. Czy można jeszcze coś uratować?

Byłam przytłoczona ciężarem

Cisza w pokoju była niemal namacalna, a ja poczułam, że muszę usłyszeć, dlaczego ojciec postanowił zaufać Piotrkowi, choć jego wybory okazały się tak zgubne. Matka spojrzała na mnie z widocznym bólem w oczach, jakby zdawała sobie sprawę, że musiała w końcu podzielić się historią, którą ukrywała.

– To nie było łatwe dla nikogo z nas – zaczęła matka, a jej głos drżał lekko. – Ojciec wierzył, że Piotrek będzie w stanie utrzymać wszystko, co zbudowaliśmy przez lata. Był przekonany, że to najlepsze rozwiązanie dla rodziny...

– Przecież ja też mogłam pomóc! Dlaczego nie zostałam nawet rozważona? – przerwałam, nie mogąc opanować emocji.

Matka pokręciła głową, jakby próbując uspokoić mój gniew.

– Kochanie, to nie była kwestia nieufności wobec ciebie. Ojciec był pewien, że Piotr poradzi sobie lepiej... Nie wiedział o jego problemach z hazardem – powiedziała, a ja widziałam, jak trudno jej było przyznać się do tej decyzji.

Spojrzałam na brata, który siedział z opuszczoną głową. Było jasne, że jego wybory zawiodły wszystkich. Czułam, że muszę odejść, choćby na chwilę, by zebrać myśli. Wstałam z kanapy, rzucając im ostatnie spojrzenie.

– Potrzebuję trochę czasu – powiedziałam, kierując się do drzwi.

Nikt nie próbował mnie zatrzymać. Wyszłam z domu, czując się rozdarta i przytłoczona ciężarem, którego nie potrafiłam zrzucić. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę w stanie im wybaczyć, czy zdołam spojrzeć na rodzinę w ten sam sposób co kiedyś.

Czułam się rozdarta

Po kilku dniach spędzonych na rozmyślaniu postanowiłam ponownie spotkać się z bratem. Czułam, że potrzebujemy szczerej rozmowy, która być może pozwoli nam zrozumieć, co naprawdę się wydarzyło. Spotkaliśmy się w parku, gdzie kiedyś bawiliśmy się jako dzieci. Miejsce, które zawsze kojarzyło mi się z beztroską, stało się sceną naszej konfrontacji. Piotrek przyszedł punktualnie. Widziałam, że czuje się winny, ale potrzebowałam usłyszeć jego wersję wydarzeń.

– Wiem, że wszystko poszło nie tak, jak powinno. Zawiodłem ojca, ciebie, całą rodzinę... – przyznał, a w jego głosie słychać było skruchę.

– Dlaczego w ogóle zaczynałeś grać? Wiedziałeś, jakie to ryzyko – zapytałam, próbując zrozumieć, co go skłoniło do podjęcia takich decyzji.

– Na początku wydawało mi się, że to dobry sposób na pomnożenie majątku. Potem kiedy zacząłem tracić, chciałem to wszystko jakoś odzyskać. Zamiast tego tylko bardziej się pogrążałem – tłumaczył, a jego słowa były pełne żalu.

Przez chwilę panowała cisza, a ja zastanawiałam się, co dalej. Wiedziałam, że to, co zrobił, było złe. Ale widziałam też, że żałuje swoich czynów. Czułam się rozdarta między gniewem a współczuciem, nie wiedząc, jak powinnam postąpić.

– Przepraszam. Nie chcę, żebyś mnie nienawidziła. Chcę to jakoś naprawić, ale nie wiem, czy to możliwe – powiedział, patrząc na mnie z nadzieją.

– Nie wiem, to wszystko jest dla mnie trudne – odpowiedziałam.

Rozmowa nie przyniosła mi oczekiwanej ulgi. Wiedziałam, że odbudowanie zaufania będzie trudne, ale chciałam wierzyć, że to jeszcze możliwe. A może bardziej potrzebowałam czasu, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem gotowa na pojednanie.

Marta, 28 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama