„Moja randka z ukochanym była tylko powtórką przed sprawdzianem. Nawijał mi makaron na uszy i testował, czy inna to łyknie”
„Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógłby mnie tak potraktować. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu. Kiedy dotarłam do mieszkania, zadzwoniłam do przyjaciółki, wiedząc, że mogę na nią liczyć”.

- Redakcja
Moje serce biło trochę szybciej niż zwykle, gdy szłam na spotkanie z Piotrkiem. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych, a on sprawił na mnie pozytywne wrażenie. Przez telefon wspominał, że jest menedżerem w firmie reklamowej. To zawsze robiło na mnie wrażenie. Na pierwszą randkę zaproponował kino. Nie mogłam się doczekać, by lepiej go poznać. Wzbudził we mnie ciekawość. Może to właśnie on był tym jedynym?
Czułam w kościach, że coś było nie tak
W pewnym momencie zauważyłam, że Piotrek zaczyna być coraz bardziej spięty. Wydawało się, że jego pewność siebie, która mnie urzekła, nagle zniknęła.
– Opowiedz mi więcej o tej pracy w reklamie. To musi być ciekawe! – zapytałam, próbując podtrzymać rozmowę.
– Tak, wiesz… to praca jak każda inna. Dużo stresu, mało czasu na życie prywatne – odpowiedział, unikając mojego wzroku.
Zaczęłam czuć się nieco dziwnie. Jego odpowiedzi były zbyt ogólnikowe. Postanowiłam więc drążyć dalej.
– Jakim projektem ostatnio się zajmowałeś? – naciskałam.
– To tajemnica zawodowa. Wiesz, jak to jest – odpowiedział z uśmiechem, który nie sięgał jego oczu.
Coś było nie tak, czułam to w kościach. Mimo to postanowiłam jeszcze nie oceniać sytuacji. Może naprawdę miał jakiś powód?
Moje serce zabiło mocniej
Po seansie filmowym postanowiliśmy się przejść. Ciepła, letnia noc sprzyjała rozmowom i wydawało mi się, że może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej o Piotrku. Nagle zatrzymał się i spojrzał mi w oczy, jakby chciał coś ważnego powiedzieć.
– Muszę ci coś powiedzieć – zaczął, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić mocniej. – Nie jestem menedżerem w reklamie. Właściwie… jestem bezrobotny. Od miesięcy szukam pracy.
Zaskoczył mnie tym wyznaniem. Wiedziałam, że muszę zachować spokój i zrozumienie.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Przecież nie oceniam ludzi przez pryzmat ich pracy – odpowiedziałam, próbując dodać mu otuchy.
– Bałem się, że gdybyś znała prawdę, nie chciałabyś mnie znać – wyznał, a jego głos zdradzał niepewność.
To, co powiedział później, kompletnie mnie zszokowało.
– Ale jest jeszcze coś… To spotkanie miało być dla mnie treningiem. Spotykam się niedługo z kimś, na kim naprawdę mi zależy. Chciałem zobaczyć, czy potrafię zrobić dobre wrażenie.
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
– Więc to wszystko… To był tylko test? Użyłeś mnie jako jakiegoś poligonu doświadczalnego?! – spytałam, próbując zapanować nad rosnącą falą emocji.
Poczułam się zraniona
Byłam oszołomiona i zraniona. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógłby mnie tak potraktować. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu. Kiedy dotarłam do mieszkania, zadzwoniłam do przyjaciółki, wiedząc, że mogę na nią liczyć.
– Wyobraź sobie, okazało się, że Piotrek nie tylko kłamał o pracy, ale spotkał się ze mną jako próbą przed randką z kimś innym! – opowiedziałam jej przez łzy.
– Co za drań! Nawet nie próbował ukryć, że cię wykorzystał? – Kasia była wyraźnie oburzona.
– Najgorsze jest to, że przez chwilę myślałam, że mogę mu zaufać – przyznałam, czując, jak moja pewność siebie topnieje.
Kasia próbowała mnie pocieszyć, ale moje serce było poranione. Zaczęłam zastanawiać się, jak mogłam być tak naiwna. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek znowu komuś zaufam.
Nie umiałam mu zaufać
Kilka dni później, gdy moje emocje nieco się uspokoiły, otrzymałam od Piotrka wiadomość. Nie spodziewałam się tego, ale ciekawość i może trochę masochistyczna potrzeba zamknięcia sprawy sprawiły, że ją przeczytałam.
„Przepraszam za wszystko. Nie chciałem cię zranić. Nie wiem, co sobie myślałem, ale po tamtym wieczorze zdałem sobie sprawę, że ty jesteś kimś, z kim chciałbym być naprawdę”.
Jego słowa wywołały we mnie mieszankę gniewu i niedowierzania. Jak mógł myśleć, że jedno „przepraszam” może naprawić wszystko, co się stało? Próbował przekonać mnie, że zrozumiał swój błąd, ale ja już wiedziałam, że zaufanie to coś, co zdobywa się ciężko, a traci w jednej chwili. Nie odpowiedziałam na jego wiadomość. Czułam, że nie jestem w stanie mu zaufać ani zapomnieć, jak mnie potraktował.
Musiałam dać sobie czas
Minęło kilka dni, a ja wciąż rozpamiętywałam, to co się stało. Na szczęście z pomocą Kasi powoli odzyskiwałam równowagę. Postanowiłam, że czas skupić się na sobie, na tym, co naprawdę daje mi radość i satysfakcję.
Pewnego dnia, siedząc przy oknie z filiżanką herbaty, patrzyłam na przechodzących ludzi. Widziałam pary spacerujące ręka w rękę, dzieci biegające z rodzicami, starsze małżeństwa wspierające się nawzajem. Wiedziałam, że miłość i zaufanie są możliwe. Zrozumiałam, że teraz muszę być bardziej ostrożna, bardziej świadoma swoich wyborów. Po południu Kasia odwiedziła mnie, przynosząc pyszne ciasto, które zawsze poprawiało mi humor.
– Musisz dać sobie czas. Nie każdy człowiek jest jak Piotrek – powiedziała, siedząc naprzeciwko mnie. – Zobaczysz, że pewnego dnia pojawi się ktoś, kto naprawdę doceni, kim jesteś.
Uśmiechnęłam się do niej, czując, że być może ma rację.
Poczułam lekki dreszcz ekscytacji
Kilka tygodni później poczułam, że jestem gotowa dać sobie szansę. Nie zamierzałam zamykać się na miłość, chociaż wiedziałam, że muszę zachować ostrożność. Umówiłam się na randkę z kimś nowym, kimś, kto wydawał się szczery i autentyczny. Wyszłam z domu, czując lekki dreszcz ekscytacji.
Tymczasem Piotr, którego los nie przestał mnie obchodzić, choć teraz już z innej perspektywy, nadal był sam. Miałam nadzieję, że w końcu zrozumiał, że zrobił coś, co jest niewybaczalne. No cóż, teraz musiał zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów.
Parząc z perspektywy, ta sytuacja była bolesną, ale cenną lekcją. Zrozumiałam, że nie mogę pozwalać, by ktokolwiek traktował mnie jak potencjalną opcję. Moja wartość nie zależy od opinii innych, a od tego, jak ja siebie postrzegam. Postanowiłam, że nigdy więcej nie dam się zmanipulować ani zwieść powierzchownym pozorom. Moje życie zaczęło się toczyć na nowo. Patrzyłam w przyszłość z nadzieją i wiarą w to, że prawdziwe relacje oparte na szczerości i zaufaniu.
Zofia, 28 lat