„Plotki rozsiewane przez kumpla doprowadzały mnie do szału. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sprawa ma drugie dno”
„– Sugerujesz, że mam jakieś tajemnice? – nakładając mi porcję ziemniaków, spojrzała na mnie ze zdumieniem. – Przed chwilą broniłeś mnie, a teraz robisz mi wyrzuty? – Rzadko bywasz w domu. Wciąż dokądś znikasz...”.
- Listy do redakcji
Wściekłość całkowicie mnie zaślepiła i bez namysłu zaatakowałem Marcina, przewracając go na podłogę. Mimo że fizycznie przewyższał mnie siłą, moja furia dodała mi takiej energii, że zdołałem go przygnieść do ziemi i zacząłem zadawać razy. Trudno powiedzieć, jak potoczyłaby się ta sytuacja, gdyby wuefista nie zjawił się w porę i nie oderwał mnie od niego...
Nie chciało mi się tego słuchać
Po chwili zaprowadzono nas pod gabinet dyrektora. No, znaczy się, nauczyciel wszedł pierwszy, podczas gdy my siedzieliśmy w poczekalni, mierząc się wrogimi spojrzeniami. Mało brakowało, żebyśmy znów się na siebie rzucili — ja w obronie mamy, a Marcin, próbując ratować swoją nadszarpniętą dumę. Dobrze, że akurat wtedy sekretarka zawołała nas do środka.
– Co się tutaj wydarzyło? – zapytał dyrektor, ale nikt się nie odezwał. – No dobra, tak myślałem. Na nasze szczęście pan B. coś zauważył. Jutro masz się stawić z tatą – zwrócił się w stronę Marcina.
– Ale ja nic nie zrobiłem! To Paweł pierwszy mnie zaatakował!
– A ty przyprowadzisz mamę – popatrzył w moją stronę. – Oczekuję, że oboje zjawicie się u mnie w biurze. Na razie idźcie do domów. Ty najpierw odwiedź gabinet pielęgniarski.
– Wszystko ze mną w porządku – powiedział cicho kolega, ostrożnie sprawdzając spuchnięte wargi.
– Być może, ale wolę się upewnić. I chcę, żebyście wyszli jeden po drugim – dyrektor spojrzał na nas surowo i Marcin zamilkł.
Po powrocie zastałem pusty dom — mama jeszcze nie wróciła. Szczerze? Marzyłem, żeby nagle gdzieś wyjechała i nie pojawiała się przez dłuższy czas... Nie potrafiłem jej przekazać tej pogłoski. W jaki sposób miałbym wytłumaczyć wezwanie od dyrektora? Nie mogłem przecież powiedzieć, że mój kolega z klasy rozpowiada, że ma z nią romans! A podobno gadał o tym od dawna, tylko ja dopiero teraz to pojąłem...
Do mieszkania mama zawitała koło ósmej wieczorem. Od razu rzucił jej się w oczy mój podbity policzek, więc kiedy wspomniałem o konieczności wizyty u dyrektora nazajutrz, wcale się nie zdziwiła.
– Co tym razem? – spytała.
– Wdałem się w bójkę z kolegą.
– Jaki był powód?
– Eee... – nie wiedziałem, jak zacząć. – Nie chcę o tym mówić.
– To jakiś sekret?
– Nie ma w tym nic tajemniczego. Wszystkiego dowiesz się od dyrektora.
– Ech, Paweł, jesteś prawie dorosły, a robisz takie dziecinne rzeczy – westchnęła z dezaprobatą. – Skoro tak stawiasz sprawę, to trudno.
Mnie nie było do śmiechu
Następnego dnia niesamowicie się denerwowałem, wyczekując mamy wracającej z rozmowy w szkole. Ta napięta sytuacja była dla mnie trudna do zniesienia, dlatego wyszedłem na spacer złapać trochę świeżego powietrza. Po powrocie zobaczyłem, jak mama krząta się w kuchni. Na mój widok od razu się rozpromieniła.
– Witaj obrońco! Na obiad przygotowałam specjalny kotlecik dla mojego dzielnego chłopca. Pokroiłam go na małe kawałki...
– Opowiedz, jak było u dyrektora?
– A jak miało być? Powiedział, że broniłeś honoru swojej mamy. Wspomniał wprawdzie, że trochę za mocno zareagowałeś, ale udało mi się cię wytłumaczyć. Szkoda tylko, że wcześniej nie wiedziałam, o co właściwie poszło.
– Czemu miałbym ci to przekazać w inny sposób? – wyszeptałem.
– Wiesz, nie było łatwo. Ale kiedy spojrzeć na to wszystko z dystansu, to naprawdę śmieszna sprawa.
– To powiedz mi, czemu on tak się zachowuje? – spojrzałem uważnie na mamę. – Po co Marcin roznosi te okropne plotki?
– Sugerujesz, że coś przed tobą zatajam? – podsunęła mi talerz pełen ziemniaków, patrząc ze zdziwieniem. – Najpierw mnie bronisz, a teraz robisz mi wyrzuty?
– Rzadko bywasz w domu. Wciąż dokądś wychodzisz...
– Przecież sam mówiłeś, że to nie stanowi problemu. To ty namawiałeś mnie do wyjść, tłumacząc, że jesteś wystarczająco dorosły, a ja zasługuję na odrobinę radości, bo po rozstaniu z ojcem poświęcałam się głównie tobie – postawiła jedzenie przede mną i rzuciła mi pełne wyrzutu spojrzenie.
– Wiem, przepraszam, nie będę już tego tematu poruszał.
Sprawa nadal była niewyjaśniona
Nie powiedziałem mamie wszystkiego. Zdawałem sobie sprawę, że ten kłopot prędzej czy później znowu się pojawi. Razem z Marcinem dostaliśmy tygodniowy zakaz wstępu do szkoły, ale martwiłem się, co będzie po naszym powrocie. Jego oskarżenia były bardzo ciężkie. Wycofanie się z nich oznaczałoby dla niego kompletną kompromitację. To nie była przecież przypadkowa sytuacja — od dawna przechwalał się tym przed kolegami. Po co to robił? Odpowiedź wydaje się prosta — chciał zaimponować innym. Ale zastanawiało mnie, czemu podjął takie ryzyko, skoro każdy mógł łatwo odkryć, że zmyśla.
Cały czas zaprzątało mi to głowę. Kiedy mama oznajmiła w środę, że wybiera się do kina ze znajomymi, postanowiłem ją śledzić. Było to spore wyzwanie — musiałem zachować odpowiedni dystans i wskakiwać do autobusu w ostatnim momencie. Na moje szczęście nie zorientowała się, że za nią podążam. W końcu dojechaliśmy do celu. Okazało się jednak, że wcale nie chodziło o żaden film, tylko o wizytę w mieszkaniu Marcina... Po co to całe kłamstwo? Czułem się jak kompletny głupek.
Wściekłość i poczucie wstydu, które wtedy czułem, były nie do opisania. Miałem ochotę natychmiast przeskoczyć ogrodzenie i wpaść do środka przez uchylone okno, ale postanowiłem poczekać jeszcze moment. Bo gdybym tego nie zrobił, mama pewnie znalazłaby jakąś wymówkę, na przykład, że przyszła tam tylko pogadać z moim kolegą o jego zachowaniu.
Minął kwadrans i ciemność zapadła. Stałem w gotowości, gdy nagle drzwi skrzypnęły i na werandzie pojawiła się moja mama w towarzystwie... taty Marcina. Poruszali się tuż obok siebie, wymieniając pocałunki. Zszokowany tym widokiem, kompletnie zapomniałem o zasadach konspiracji. Tkwiłem pośrodku ulicy, nawet nie myśląc o znalezieniu kryjówki. Oczywiście mnie dostrzegli. Ich twarze wyrażały podobne zdumienie jak moja. Moment później dotarło do nich, dlaczego się tam znalazłem i co właściwie zaszło.
– Wiesz co, Aniu? Chyba dzisiaj nici z kina – odezwał się tata Marcina.
– No tak, masz słuszność. Muszę pomówić z moim synem.
Dlaczego to ukrywała?
Po drodze milczeliśmy. W domu mama najpierw zrobiła nam jeść, a potem zaczęła opowiadać. Wyjaśniała, jak to się stało z nią i Grzegorzem. Ich znajomość nabrała innego wymiaru po tym, jak dwa lata temu odeszła mama Marcina. Ich drogi krzyżowały się wcześniej na szkolnych zebraniach. Wspomniała też o Marcinie, który ostatnio zorientował się, co jest grane – i bardzo źle to przyjął. Miał pretensje do swojego taty, że tak prędko po stracie mamy szuka szczęścia z kimś innym. Denerwowało go też, że moja mama ciągle kręci się po ich mieszkaniu.
– Wiem, że powinnam ci o wszystkim powiedzieć wcześniej. Bałam się jednak, że źle zareagujesz na wieść o moich spotkaniach z tatą twojego kolegi. Poza tym sama nie wiedziałam, czy to coś poważnego, czy tylko przelotna znajomość...
– Teraz już wszystko rozumiesz?
– Dokładnie tak, skarbie. Mam tylko nadzieję, że się na mnie nie gniewasz?
– Szczerze mówiąc, trochę tak. Gdybym znał prawdę od początku, inaczej bym zareagował. Po tej całej bójce ludzie zaczną plotkować. No i ta sprawa z Marcinem...
– Na razie się z nim nie spotkasz. Hej, przestań tak na mnie patrzeć. On po prostu zdecydował się przenieść do innej szkoły. Chyba było mu wstyd po tym, co naopowiadał.
– Pewnie i tak na niego wpadnę na którejś domówce...
– Wątpię w to. Przeprowadza się do krewnych swojej mamy, do innego miasta. Ma zamiar zostać tam na studia po skończeniu liceum.
– To ja jestem wszystkiemu winny?
– Skądże. Od dłuższego czasu relacje między nim a tatą nie układały się najlepiej. Może po prostu zmyślił tę całą sytuację, żeby narobić takiego zamieszania, po którym jego ojciec uzna, że wyjazd będzie dla nich najrozsądniejszym wyjściem?
Podejrzewam, że część moich kumpli miała wątpliwości co do tej historii, gdy pojawiłem się znów w szkole. Jasna sprawa — chłopaki w takim wieku lubią sobie wyobrażać pierwsze doświadczenia ze starszymi dziewczynami. Jednak żaden z nich nie odważył się otwarcie zakwestionować tego, co mówiłem. Doskonale zdawali sobie sprawę, że nie będę tolerował żadnych głupich plotek o mojej mamie i potrafię stanąć w jej obronie.
Paweł, 17 lat