Reklama

Dwadzieścia lat. Tyle spędziliśmy razem z Łukaszem. Był moim mężem, ojcem naszych dzieci i partnerem, na którym zawsze mogłam polegać. Przez te wszystkie lata budowaliśmy nasze życie. Mieliśmy dom, wspólne plany, rutynę codzienności, która dawała mi poczucie stabilności. Myślałam, że nasze małżeństwo jest silne, a problemy, które napotykaliśmy, były normalne, takie, jak w każdym związku. Nigdy nie podejrzewałam, że coś jest nie tak. Aż do tego dnia, kiedy Łukasz, bez ostrzeżenia, oznajmił, że odchodzi. Powiedział, że nigdy nie czuł się szczęśliwy, że przez te wszystkie lata był zagubiony. Bez wyjaśnień, bez wytłumaczeń po prostu spakował walizki i wyszedł, zostawiając mnie i dzieci w szoku.

Reklama

Decyzja Łukasza była nagła

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Łukasz wrócił z pracy, jak każdego wieczoru. Siedzieliśmy przy kolacji, Zuzia i Patryk opowiadali o szkole, a ja zapytałam Łukasza, jak mu minął dzień. Spojrzał na mnie dziwnie, z wyrazem twarzy, którego wcześniej nigdy nie widziałam. Wtedy to powiedział. Najpierw myślałam, że żartuje. Potem poczułam, jak coś zimnego wypełnia moją klatkę piersiową.

– Monika, nie wiem, jak to powiedzieć... Ale nie mogę już tak żyć – powiedział, patrząc w stół. – Nigdy nie czułem się spełniony jako mąż i ojciec. Muszę odejść, żeby odnaleźć siebie.

Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.

– Co to ma znaczyć ? Jak możesz mówić, że nigdy nie czułeś się spełniony? Przecież mieliśmy wspólne życie, wspólne plany, rodzinę! – próbowałam opanować drżenie głosu, ale z każdą chwilą czułam narastającą panikę.

Łukasz westchnął, jakby ciężar tych słów leżał na nim od lat.

– Nie zrozumiesz tego. Od dawna czuję, że coś jest nie tak. Że to życie nie jest dla mnie. Muszę znaleźć prawdziwego siebie.

Zamarłam. W ciągu kilku sekund wszystko, co znałam, co wydawało się stabilne, zaczęło się rozpadać.

– Znaleźć siebie? A co z nami? Co z dziećmi? Po prostu odchodzisz bez wyjaśnień? Jak możesz zostawić wszystko za sobą? – krzyknęłam, nie wiedząc, jak zareagować na taką zdradę.

Łukasz podniósł wzrok, ale unikał mojego spojrzenia.

– Nie potrafię ci tego wyjaśnić. Po prostu muszę to zrobić.

Czułam, że świat, który znałam, zaczyna się sypać. Mężczyzna, którego znałam przez tyle lat, nagle stał się dla mnie obcy. W jednej chwili nasze życie przestało mieć sens.

Próbowałam to zrozumieć

Gdy Łukasz odszedł, z walizką w ręku, zostawił mnie samą z dziećmi i całym ciężarem rzeczywistości, której nie rozumiałam. Każdego dnia budziłam się z nadzieją, że to tylko koszmar. Ale Łukasz nie wracał. Z dnia na dzień stawałam się coraz bardziej zagubiona, próbując znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie dawały mi spokoju. Jak mogłam nie zauważyć, że coś było nie tak? Czy przegapiłam jakieś sygnały? Przecież zawsze wydawało mi się, że mieliśmy stabilne małżeństwo. Co zrobiłam źle?

Tego samego dnia, kiedy Łukasz odszedł, zadzwoniłam do Iwony, mojej najlepszej przyjaciółki. Wiedziałam, że tylko ona będzie w stanie mi pomóc. Gdy przyszła, nie mogłam powstrzymać łez.

– Jak mogłam tego nie zauważyć? – spytałam, a łzy spływały mi po policzkach. – Czy przegapiłam jakieś sygnały? Myślałam, że mieliśmy normalne życie, takie jak wszyscy.

Iwona objęła mnie ramieniem, próbując mnie uspokoić.

–To nie twoja wina. Nie obwiniaj się. Łukasz sam musi wiedzieć, czego chce od życia, ale to, co zrobił, jest egoistyczne. On nie miał prawa zostawić cię w taki sposób, bez słowa wyjaśnienia – powiedziała, ściskając moją rękę.

– Ale dlaczego nie potrafił mi tego powiedzieć wcześniej? – zapytałam, czując, jak z każdym kolejnym słowem moje serce rozrywa się na kawałki. – Dlaczego po prostu nie próbował ze mną porozmawiać, zamiast odchodzić?

Iwona milczała. Nie miała na to odpowiedzi, a ja czułam się coraz bardziej zagubiona. Mój świat, zbudowany przez dwadzieścia lat, nagle legł w gruzach.

Dzieci były najbardziej pokrzywdzone

Najtrudniej było wytłumaczyć to dzieciom. Zuzanna była wściekła. Łukasz zawsze był dla niej wzorem. Teraz czuła się zdradzona, opuszczona, zraniona. Nie mogła zrozumieć, dlaczego mężczyzna, który zawsze był obecny w jej życiu, nagle postanowił nas opuścić.

– Mamo, jak on mógł to zrobić? – pytała, a jej głos był pełen gniewu. – Po prostu odszedł. W ogóle nie myślał o nas. Tylko o sobie!

– Wiem, Zuza, ale... on sam nie wie, czego chce. Jesteśmy teraz tylko my, musimy trzymać się razem – próbowałam ją uspokoić, choć sama byłam rozbita.

– Nie chcę mieć z nim nic wspólnego! – wybuchła. – Jak można porzucić rodzinę w taki sposób?

Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Sama nie mogłam tego pojąć. Każde jej pytanie przypominało mi o zdradzie, o pustce, którą Łukasz zostawił. Patryk, choć był młodszy, również cierpiał. Z każdym dniem stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie. Przestał pytać o ojca, jakby zrozumiał, że odpowiedzi nie nadejdą. Patrzyłam na swoje dzieci i czułam, jak moje serce pęka. Każdy dzień bez Łukasza przypominał nam o tym, jak nagle zniknął z naszego życia.

Musiałam nauczyć się żyć na nowo. To nie było łatwe. Przez tyle lat opierałam się na nim, myślałam, że jesteśmy partnerami na dobre i na złe. Teraz musiałam sama poradzić sobie z rzeczywistością, której nie rozumiałam. Z pomocą Iwony zaczęłam odbudowywać nasze życie, choć codzienność była trudna. Każdy dzień był dla mnie wyzwaniem. Musiałam skupić się na dzieciach, na pracy, na próbie utrzymania normalności, choć sama byłam zagubiona. Próbowałam wypełnić pustkę po Łukaszu, ale nie było to łatwe. Każdego dnia zastanawiałam się, dlaczego podjął taką decyzję, dlaczego nigdy nie dał mi szansy, by naprawić nasze małżeństwo.

Dam sobie radę sama

Z czasem zaczęłam rozumieć, że nie mogę dłużej czekać na odpowiedzi. Łukasz nigdy nie wróci. Nigdy nie da mi wyjaśnień, których tak bardzo potrzebowałam. Postanowiłam, że muszę zacząć żyć na nowo, na swoich warunkach. Dla siebie i dla dzieci. Zuza i Patryk, mimo trudności, zaczynali odnajdywać się w nowej rzeczywistości. Widzieli, że mimo wszystkiego, co się stało, mają we mnie wsparcie. Powoli budowaliśmy nasze życie na nowo, choć już bez Łukasza.

Iwona zauważyła zmianę we mnie.

– Widzę, jak powoli stajesz na nogi. Zawsze wiedziałam, że jesteś silna – powiedziała pewnego dnia, patrząc na mnie z uśmiechem.

– Nie czuję się silna – odpowiedziałam. – Ale wiem, że muszę iść naprzód. Łukasz odszedł, ale ja nie mogę żyć w przeszłości. Czas zacząć myśleć o sobie.

I tak właśnie zrobiłam. Zrozumiałam, że życie bez Łukasza może otworzyć przed nami nowe możliwości. Może być inne, ale niekoniecznie gorsze. Wiedziałam, że to ja teraz kontroluję swoją przyszłość. Mimo nagłego odejścia męża, zaczęłam odbudowywać swoje życie. Zdałam sobie sprawę, że nie muszę szukać odpowiedzi na pytania, których Łukasz nigdy mi nie udzieli. Postanowiłam skupić się na przyszłości – mojej i dzieci. Odbudowa siebie była trudna, ale z każdym dniem czułam, że jestem coraz silniejsza. Życie, które kiedyś wydawało się stabilne, nagle się zmieniło. Jednak teraz wiem, że to ja kontroluję swoją przyszłość, a nie decyzje Łukasza.

Reklama

Monika, 42 lata

Reklama
Reklama
Reklama