„Po 70-tce pisałam gorące listy z tajemniczym adoratorem. Zamarłam, gdy odkryłam, że to ktoś, kogo dobrze znam”
„Złożyłam list starannie, wkładając go do koperty. Moje myśli wciąż krążyły wokół Romana. Przypadek sprawił, że natrafiłam na jego list, a może to jakiś znak? Kiedyś byliśmy sobie bliscy, a teraz pozostają tylko wspomnienia. Czy rzeczywiście znam tego mężczyznę, z którym piszę? ”.

- Redakcja
Pisanie listów to dla mnie nowość, coś zupełnie innego niż moja codzienna, powtarzalna rutyna. Każdy dzień wygląda podobnie – poranna kawa, krótki spacer do pobliskiego parku, kilka godzin z książką, a potem telewizja do późna. Zawsze ceniłam sobie spokój i harmonię, ale teraz, gdy mam 70 lat, czasem czuję, jakbym była zamknięta w klatce własnych przyzwyczajeń.
Wszystko zmieniło się, gdy natrafiłam na ogłoszenie w gazecie. Moje serce zabiło szybciej, gdy przeczytałam kilka zdań od tajemniczego mężczyzny poszukującego korespondencji z kimś, kto podzieli się swoim życiem i myślami. Choć początkowo pomysł wydał mi się absurdalny, coś wewnątrz mnie nakłoniło mnie do odpowiedzi.
Od tamtej pory moje dni zyskały nowy wymiar. Każdy list, który otrzymuję, jest niczym okno na życie innej osoby, a moje odpowiedzi stają się mostem, który łączy nasze światy. Z jednej strony cieszę się, że mogę dzielić się swoimi myślami, z drugiej czuję lekki niepokój. Kim jest ten mężczyzna? Czy na pewno jest tym, za kogo się podaje? I co, jeśli spotkanie twarzą w twarz przyniesie mi rozczarowanie?
Poczułam zew przygody
– Zosiu, ja cię nie poznaję! – Anna roześmiała się, zerkając na mnie z niedowierzaniem. – Całe życie mówiłaś, że żadnych przygód, żadnych niespodzianek, a teraz proszę: korespondencja z nieznajomym mężczyzną!
– To tylko listy, Aniu. Nic wielkiego. – Zarumieniłam się, odwracając wzrok.
– Tylko listy? – dopytywała, a jej oczy błyszczały ekscytacją. – A kiedy zamierzasz się z nim spotkać? Musisz to zrobić, Zosiu! Kto wie, może to miłość twojego życia?
– Miłość? W tym wieku? – prychnęłam, ale w duchu wiedziałam, że Anna ma trochę racji. Czułam wewnętrzną potrzebę, by poznać tego mężczyznę. – Poza tym, boję się. A co, jeśli to ktoś zupełnie inny, niż sobie wyobrażam?
– Ale przecież już tyle ze sobą pisaliście. To, co znajduje się w listach, też się liczy – przekonywała Anna. – Wiesz, czasem trzeba zaryzykować, by coś zmienić. Nawet jeśli to nie okaże się wielką miłością, to przynajmniej będzie przygoda.
Zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. Przez lata moje życie było jednym wielkim schematem. A teraz pojawiła się szansa na coś nowego. Choć lęk przed rozczarowaniem mnie nie opuszczał, poczułam wewnętrzny zew przygody. Anna miała rację – może warto zaryzykować.
– Dobrze – westchnęłam, poddając się jej namowom. – Napiszę do niego, że chcę się spotkać.
Byliśmy sobie bliscy
Drogi Przyjacielu,
Piszę do Ciebie z mieszanymi uczuciami. Nasza korespondencja stała się dla mnie ważną częścią życia i przyznam, że z każdą kolejną wiadomością coraz bardziej czekam na Twój list. Niemniej jednak muszę być z Tobą szczera – czuję pewne obawy. Spotkanie w rzeczywistości to poważny krok, i choć jestem gotowa na nowe doświadczenia, boję się, co ono może przynieść.
Ostatnie dni spędziłam na refleksji, przypominając sobie różne etapy mojego życia. Znalazłam nawet stary list, który kiedyś otrzymałam od Romana, mojego byłego męża. Było to niczym podróż w czasie, pełna wspomnień, które budzą we mnie tęsknotę, ale i pewien żal.
Czasami zastanawiam się, czy to możliwe, aby los połączył nas na nowo z kimś z przeszłości. Czy Ty również masz wrażenie, że nasze spotkanie może być częścią większego planu?
Czekam na Twoją odpowiedź z niecierpliwością.
Z pozdrowieniami, Zofia
Złożyłam list starannie, wkładając go do koperty. Moje myśli wciąż krążyły wokół Romana. Przypadek sprawił, że natrafiłam na jego list, a może to jakiś znak? Kiedyś byliśmy sobie bliscy, a teraz pozostają tylko wspomnienia. Czy rzeczywiście znam tego mężczyznę, z którym piszę? Nie przyznałam się do tego nawet przed sobą, ale nie mogłam zignorować tej myśli.
Targały mną sprzeczne emocje
Przechadzałam się po kuchni, sprzątając naczynia, kiedy usłyszałam Annę rozmawiającą przez telefon w sąsiednim pokoju. Jej podniesiony głos zdradzał ekscytację.
– Tak, tak, Zofia naprawdę się z nim koresponduje! Wyobrażasz sobie? – mówiła do swojej córki. – To musi być coś ważnego, skoro po tylu latach zdecydowała się na taki krok.
Zatrzymałam się na chwilę, nasłuchując, choć wiedziałam, że nie powinnam. Ale ciekawość była zbyt silna.
– Myślę, że ta cała sytuacja zmusi ją do spojrzenia na przeszłość inaczej. Może to właśnie to, czego potrzebowała, żeby zamknąć pewne rozdziały w swoim życiu – kontynuowała Anna.
W mojej głowie zaczęły rodzić się pytania. Czy to rzeczywiście jest to, co powinnam zrobić? Czasami przeszłość wydaje się odległa, a czasami niemal namacalna. Roman. Ileż to już lat minęło, odkąd nasze drogi się rozeszły?
Przypomniałam sobie nasze wspólne chwile – dobre i złe. W moim sercu zaczęły kiełkować dawne emocje. Złość, żal, a także tęsknota, którą starałam się tłumić. Czy byłam gotowa, by stawić temu czoła?
Ostatecznie zdecydowałam, że muszę dowiedzieć się prawdy. Czas na spotkanie. Niezależnie od tego, co przyniesie, muszę to zrobić dla siebie. Im bliżej było dnia spotkania, tym więcej emocji mną targało. Czułam się, jakbym stała na krawędzi, gotowa skoczyć w nieznane.
Nasze spojrzenia się spotkały
Nadeszła ta chwila. Siedziałam przy stoliku w niewielkiej kawiarni, nerwowo bawiąc się serwetką. Moje serce biło szybciej niż zwykle, a w głowie krążyły tysiące myśli. "Czy to naprawdę się dzieje? Czy to dobry pomysł?"
Wokół mnie panował gwar, ludzie rozmawiali i śmiali się przy swoich stolikach, ale ja byłam jakby poza tym wszystkim, skoncentrowana tylko na jednym: na drzwiach, przez które miał zaraz wejść mój tajemniczy korespondent.
Nagle zobaczyłam go. Roman. Na jego twarzy odmalował się wyraz zdumienia, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Byłam wstrząśnięta. Wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie z całą siłą, a ja poczułam się, jakbym została cofnięta w czasie.
– Zofia... – zaczął, podchodząc powoli do stolika. Jego głos był niższy, bardziej zachrypnięty, ale wciąż tak dobrze mi znany.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Siedziałam tam w osłupieniu, niezdolna do jakiejkolwiek reakcji. Roman usiadł naprzeciwko mnie, a między nami zapanowała chwila niezręcznej ciszy, przerywanej tylko odgłosami kawiarni.
– Nie spodziewałam się... – zdołałam w końcu wydusić z siebie, walcząc z emocjami.
Roman patrzył na mnie intensywnie, jakby chciał odczytać każdy szczegół z mojej twarzy. Próbował się uśmiechnąć, ale wyszło to bardziej jak skrzywienie. – Ja też nie. Myślałem, że to nigdy się nie zdarzy.
Siedzieliśmy naprzeciw siebie, dwoje ludzi, którzy kiedyś byli dla siebie całym światem, a teraz stali się prawie nieznajomymi. Czułam, jak emocje, które próbowałam tłumić przez lata, teraz biorą górę.
W moim sercu pojawiła się nadzieja
– Dlaczego, Roman? – spytałam, łamiąc ciszę, która zdawała się trwać wieczność. Moje pytanie unosiło się w powietrzu między nami, a jego ciężar był niemal namacalny.
Roman spuścił wzrok na filiżankę kawy, którą kelner właśnie postawił przed nim. Jego dłonie lekko drżały. – Nie wiem, czy jest jedna odpowiedź na to pytanie – zaczął powoli. – Przez te lata wiele się zastanawiałem, co poszło nie tak. Myślę, że... bałem się. Byłem zbyt młody, zbyt głupi, żeby docenić to, co miałem.
W jego głosie brzmiał żal, który przenikał głęboko w moje serce. Próbowałam utrzymać spokój, ale czułam, że łzy zaczynają napływać do moich oczu. – A dlaczego teraz? Dlaczego postanowiłeś się skontaktować po tylu latach?
Podniósł wzrok, a jego oczy spotkały się z moimi. – Zobaczyłem Twoje imię w ogłoszeniu. Przez chwilę myślałem, że to tylko zbieg okoliczności, ale z każdą kolejną wiadomością czułem, że muszę spróbować. Zamilkłam na chwilę, analizując jego słowa. Nasze życia rozeszły się dawno temu, ale czy rzeczywiście całkowicie się rozdzieliły? – Roman, tyle czasu minęło... Wiesz, że przez te lata żyłam z myślą, że już nigdy się nie spotkamy. Byłam zła, ale z czasem pogodziłam się z naszym rozstaniem.
– Zofia, nie chcę, żebyś mnie zrozumiała źle. Nie oczekuję cudów. Chciałem tylko... chciałem zrozumieć – przyznał Roman. W jego głosie brzmiała szczerość, która mnie poruszyła.
Siedzieliśmy w milczeniu, a ja próbowałam uporządkować myśli. To spotkanie było konieczne, choć tak bardzo się go obawiałam. Moje serce było pełne sprzecznych emocji – żalu, nostalgii, a nawet odrobiny nadziei.
Byłam oszołomiona
Wróciłam do domu, czując się, jakbym odbyła podróż w czasie. Wszystko wydawało się jednocześnie znajome i obce. Ściany mojego mieszkania zdawały się emanować ciepłem, którego nie odczuwałam od lat. Mimo to, w sercu czułam się rozdarta. Przeszłam do salonu i usiadłam na kanapie, spoglądając na stare zdjęcia, które zawsze stały na półce. Byłam w nich młodsza, uśmiechnięta, a obok mnie stał Roman, wtedy jeszcze pełen życia i nadziei.
Czy spotkanie z nim było przypadkiem, czy przeznaczeniem? Nie potrafiłam tego rozstrzygnąć. Byłam oszołomiona, pełna żalu, ale również poczucia ulgi. Spotkanie z Romanem pomogło mi zrozumieć, że przeszłość, choć bolesna, jest częścią mnie. Roman nie prosił o przebaczenie ani o drugą szansę, ale sama rozmowa z nim była wystarczająca, bym zaczęła akceptować to, co się stało. Wiedziałam, że życie nie zawsze daje nam takie zamknięcia, jakich pragniemy, ale czasem to wystarczy, by ruszyć naprzód.
Nie wiedziałam, jak potoczy się nasza relacja. Może nigdy więcej się nie spotkamy, a może odnajdziemy w sobie coś na nowo. Ale teraz byłam gotowa na cokolwiek, co przyniesie przyszłość. Zrobiłam pierwszy krok ku pogodzeniu się z przeszłością, a to dawało mi poczucie spokoju, którego tak długo szukałam.
Spojrzałam w okno, za którym zaczynało się ściemniać. Poczułam, że choć dzień dobiega końca, coś nowego właśnie się zaczyna.
Zofia, 71 lat