Reklama

To była środa. Otrzymałam telefon, który na zawsze zmienił moje życie. Brat oznajmił, że mojego ojca już z nami nie ma. Tysiące myśli przelatywały przez moją głowę, lecz żadna nie dawała poczucia ulgi. Jedna z nich jednak utkwiła w mojej głowie na dłużej: domek nad jeziorem.

Reklama

To miejsce było naszym azylem, ucieczką od zgiełku codzienności. Tata zawsze zabierał nas tam na weekendy. Wspólne wieczory spędzane na tarasie, poranki z zapachem świeżo parzonej kawy. To były chwile, które chciałabym zachować w pamięci na zawsze. Po pogrzebie ojca sytuacja w rodzinie stała się napięta. Okazało się, że nasz domek letniskowy został przepisany na mnie. Spodziewałam się, że może to wywołać pewne emocje, ale nigdy nie sądziłam, że nasza rodzina stanie na krawędzi rozpadu. Moje rodzeństwo nie kryło swojej złości. Mama z trudem skrywała rozczarowanie.

Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tata podjął taką decyzję. Czy to miało jakieś ukryte znaczenie? Czy rzeczywiście zasługiwałam na ten wyjątkowy dar? Czułam się rozdarta między chęcią zrozumienia ojca a pragnieniem zachowania rodzinnych więzi. Jedno było pewne. Domek nad jeziorem to więcej niż tylko kawałek ziemi. Był symbolem wspomnień, miłości i tajemnic, które teraz spoczywały w moich rękach.

– Co zamierzasz z nim zrobić? – spytała siostra podczas jednej z naszych rozmów telefonicznych.

Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie łatwa, ale musiałam stawić jej czoła.

Byłam zaskoczona jej oskarżeniami

Siedziałam w kuchni, patrząc przez okno na bezlistne drzewa, kiedy Ania przyjechała do mnie z wizytą. Jej twarz zdradzała napięcie. Weszła bez słowa, od razu siadając przy stole.

– Nie rozumiem, jak mogłaś to zrobić – siostra spojrzała mi prosto w oczy. – Zmanipulowałaś ojca, żeby zapisał domek tylko tobie. To nie jest fair, my też mamy do niego prawo!

Byłam zaskoczona jej oskarżeniami. Zawsze myślałam, że nasze relacje są pełne zaufania.

Tata zawsze traktował nas sprawiedliwie, ale ty... – zawahała się, jakby nie mogła znaleźć odpowiednich słów. – Jak mogłaś być taka samolubna?

– To nie tak. Nigdy nie prosiłam taty o ten domek – broniłam się. – Nie miałam pojęcia, że podejmie taką decyzję.

Siostra nie wyglądała na przekonaną. Wiedziałam, że muszę ją przekonać, ale jak? Jak wyjaśnić coś, czego sama do końca nie rozumiałam? Przecież to miejsce znaczyło dla nas wszystkich tak wiele. Czułam, że muszę jakoś naprawić sytuację, ale nie wiedziałam, od czego zacząć. Zastanawiałam się nad słowami siostry. Czy mogło być w tym ziarno prawdy? Czy naprawdę mogłam nieświadomie wpłynąć na decyzję ojca? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi, a jednocześnie czułam, jak narasta we mnie poczucie winy i niepewności.

Atmosfera w kuchni była ciężka, jakby każdy nasz oddech przytłaczał nas jeszcze bardziej. Próbowałam jeszcze raz przemówić do Ani:

– Dlatego chcę, żeby nadal był naszym wspólnym miejscem... – urwałam, bo widziałam, że Anna nie była gotowa słuchać.

– Może tak, ale czyny mówią co innego – odparła, wstając gwałtownie. – Porozmawiamy, kiedy zdecydujesz się być szczera.

Zostawiła mnie z tymi słowami, wychodząc z mieszkania.

Czułam się jak na przesłuchaniu

Następnego dnia umówiłam się na spotkanie z prawnikiem. Miałam nadzieję, że wyjaśni mi decyzję ojca i pomoże rozwiać część moich wątpliwości. Starszy mężczyzna ze szpakowatymi włosami przywitał mnie w swoim biurze z formalnym uśmiechem. Kiedy usiadłam naprzeciwko niego, czułam się trochę jak na przesłuchaniu.

– Wiem, że sytuacja jest dla pani trudna – zaczął, układając dokumenty na biurku. – Jednak testament pani ojca był bardzo jasny. Domek letniskowy został zapisany wyłącznie pani.

– Ale dlaczego? – przerwałam mu, czując, jak wzbiera we mnie desperacja. – Czy ojciec mówił coś na temat tej decyzji? Może ktoś go zmanipulował?

Prawnik uniósł brwi, jakby zastanawiał się nad moimi słowami.

– Twój ojciec był zdecydowany w swojej decyzji – odpowiedział powoli. – Upewnił się, że wszystko jest zgodne z prawem i jego wolą. Nie zauważyłem żadnych oznak nacisku.

Słowa prawnika, zamiast przynieść ulgę, sprawiły, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona. Próbowałam wyłapać jakieś dodatkowe informacje z tonu jego głosu, z wyrazu twarzy, ale notariusz był opanowany.

A może ojciec powiedział coś więcej? – próbowałam jeszcze raz.

Prawnik spojrzał na mnie z wyrazem współczucia w oczach.

– Pani Beato, pani ojciec był bardzo skryty w tej kwestii. Mówił tylko, że chce, aby to pani zajmowała się domkiem. Nic więcej.

Słowa te brzmiały sucho, formalnie, jakby notariusz odczytywał mi regulamin. Rozmowa, którą miałam nadzieję, że przyniesie odpowiedzi, pozostawiła mnie z jeszcze większym bagażem pytań. Opuszczałam biuro prawnika z poczuciem, że muszę odkryć coś więcej. Być może odpowiedzi kryły się gdzie indziej, być może w samym domku nad jeziorem...

Serce zabiło mi mocniej

Wieczór był chłodny, a ja zastanawiałam się, co dalej robić. Bez konkretnego planu postanowiłam pojechać do mamy. Kiedy podjechałam pod dom, zauważyłam światło w salonie. Wchodząc do środka, usłyszałam głosy mamy i brata dochodzące zza drzwi. Zatrzymałam się, nie chcąc przeszkadzać, ale to, co usłyszałam, przykuło moją uwagę.

– Nie mogę uwierzyć, że tata naprawdę zrobił coś takiego – powiedział Marek, brzmiąc na naprawdę zaskoczonego. – Cały czas myślę, że to jakaś pomyłka.

– Też tego nie rozumiem – głos mamy był pełen rozczarowania i smutku. – Ojciec zawsze dbał o to, żeby wszystko było sprawiedliwe.

Serce zabiło mi mocniej. Usłyszeć coś takiego od mamy, osoby, która zawsze była dla mnie wsparciem, było bolesne. Marek podchwycił temat.

– Tak, to niesprawiedliwe. Może powinniśmy porozmawiać z prawnikiem?

Nie mogłam dłużej wytrzymać. Otworzyłam drzwi, przerywając ich rozmowę. Oboje spojrzeli na mnie z zaskoczeniem i lekkim poczuciem winy.

– Słyszałam waszą rozmowę – powiedziałam, próbując utrzymać głos w ryzach, choć emocje wzbierały we mnie jak fala. – Czy naprawdę sądzicie, że coś takiego mogłabym zrobić? Że manipulowałam tatą, żeby dostać domek?

Brat odwrócił wzrok, a mama milczała, co bolało jeszcze bardziej niż słowa.

– Chcę tylko zrozumieć, dlaczego to się stało – kontynuowałam, patrząc im prosto w oczy. – Nie chcę, żeby ten domek nas podzielił. Proszę, nie obwiniajcie mnie za coś, czego nie zrobiłam.

Atmosfera w pokoju była gęsta. Marek próbował coś powiedzieć, ale słowa nie przechodziły mu przez gardło.

– My... – zaczął Marek, ale ja wiedziałam, że na razie i tak nic z tego nie wyniknie.

– Po prostu chcę, żebyśmy byli rodziną – powiedziałam na koniec.

Opuściłam dom mamy, czując, że muszę przemyśleć wszystko w samotności. Wiedziałam, że muszę zrozumieć prawdziwe intencje ojca, by znaleźć drogę do pojednania. Musiałam wrócić do domku nad jeziorem.

Łzy płynęły mi po policzkach

Siedziałam na werandzie domku nad jeziorem, wsłuchując się w szum wody uderzającej o brzeg. W powietrzu unosił się zapach lasu, który zawsze kojarzył mi się z dzieciństwem. To miejsce było pełne wspomnień. Zamknęłam oczy, pozwalając myślom wrócić do tych dni, kiedy spędzałam tu czas z tatą. Pamiętam, jak siedzieliśmy razem na tej samej werandzie, rozmawiając o życiu, marzeniach i przyszłości. Przeszłam się po domku, oglądając wszystkie jego zakamarki, które tak dobrze znałam. W pewnym momencie zauważyłam starą skrzynię w kącie salonu. Zawsze była tam, ale nigdy wcześniej nie przywiązywałam do niej większej uwagi. Teraz, jakby przyciągana niewidzialną siłą, podeszłam bliżej i otworzyłam ją. Na samym wierzchu znajdował się list napisany odręcznie przez ojca. Serce zabiło mi szybciej, gdy zaczęłam go czytać.

„Moja droga Beato, jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma. Chcę, abyś wiedziała, dlaczego postanowiłem przekazać domek właśnie tobie. To miejsce zawsze było naszym azylem, gdzie mogliśmy być sobą i gdzie dzieliliśmy się naszymi myślami. Wierzę, że tylko ty umiesz zachować tę magię i sens, który temu miejscu przypisywałem. Domek nie jest tylko miejscem na mapie, ale symbolem naszych wartości. Przekazuję go tobie, ponieważ wiem, że dobrze się nim zaopiekujesz. Wierzę w ciebie i twoje serce. Z miłością, Tata”.

Łzy płynęły po moich policzkach, gdy kończyłam czytać. Odpowiedź, której tak desperacko szukałam, była tutaj przez cały czas. Tata m ufał. Chciał, bym utrzymała rodzinę razem. Wiedziałam, że muszę podzielić się tym listem z Anią i Markiem. Musieli zrozumieć, co naprawdę kierowało ojcem i dlaczego to miejsce jest tak ważne. To był klucz do naszej rodziny, nadzieja na pojednanie, które mogło przywrócić harmonię między nami.

Beata, 40 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama