„Po pogrzebie ukochanej żony chciałem uporządkować dokumenty. Odkryłem w nich sekret, po którym nie mogę się pozbierać”
„Przeczytałem ten fragment kilka razy. Tomek? Nasz dawny przyjaciel? Przecież nie mieliśmy z nim kontaktu od lat. Poczułem chłód na plecach. To już nie były wyrwane z kontekstu zdania. To był zapis tęsknoty”.

- Redakcja
Od śmierci Magdy minęły trzy tygodnie, a ja wciąż nie mogłem się przyzwyczaić do tej pustki. Jej filiżanka nadal stała na półce, a w łazience wisiał szlafrok, którego nigdy nie wyrzucę. Byliśmy razem ponad czterdzieści lat – sądziłem, że znam ją jak własną kieszeń. Żyliśmy spokojnie, bez fajerwerków, ale z oddaniem i wzajemnym szacunkiem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Kiedy przeglądałem dokumenty w jej biurku, natknąłem się na pamiętnik. Z początku tylko przerzucałem kartki. A potem zacząłem czytać. I już nie mogłem przestać.
Nie wiedziałam, co o tym sądzić
Pamiętnik był oprawiony w granatową okładkę, delikatnie przetartą na rogach. Znałem ten zeszyt – widywałem go nieraz na biurku Magdy, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zaglądać do środka. Szacunek do jej prywatności był dla mnie czymś oczywistym. A teraz, gdy jej już nie było, poczułem, że mam prawo wiedzieć więcej. Początek był ciepły, pełen wspomnień o nas. Pisała o naszej podróży do Krakowa sprzed lat, o poranku nad morzem, o tym, jak śmiałem się, kiedy zapomniała parasola w restauracji. Uśmiechałem się do tych słów – taką Magdę pamiętałem. Im dalej brnąłem, tym bardziej coś mi zgrzytało.
„Dziś znów był Tomek. Zawsze rozumie mnie lepiej niż Andrzej”.
Zatrzymałem się. Przeczytałem ten fragment kilka razy. Tomek? Nasz dawny przyjaciel? Przecież nie mieliśmy z nim kontaktu od lat. Wzruszyłem ramionami. Może to tylko wyrwane z kontekstu. Może chodziło o jakieś spotkanie sprzed lat. Przewróciłem stronę.
„Tomek zawsze wie, kiedy się uśmiechnąć, kiedy przytulić. Czasem mam wrażenie, że to z nim powinnam była iść przez życie”.
Odsunąłem zeszyt. Co to miało znaczyć? Czy to była tylko fantazja, żal za czymś, czego nie wybrała? Czy... coś więcej?
– Bzdura – mruknąłem do siebie. – Magda mnie kochała. To były tylko słowa. Nic więcej.
Nie potrafiłem już zasnąć tej nocy.
Poczułem chłód
Następnego dnia wróciłem do pamiętnika żony niemal z niechęcią, ale nie mogłem inaczej. Coś mnie ciągnęło do tych kartek – ciekawość, niepokój, a może strach. Czytałem dalej, z początku powoli, potem szybciej, jakbym chciał dobrnąć do końca i zamknąć ten rozdział raz na zawsze.
„Znowu byłam z Tomkiem. Nie powinno mnie to już tak ruszać, a jednak. Wystarczy, że na mnie spojrzy i wszystko wraca – tamto lato, jego dłonie, spojrzenie”.
Oparłem się o oparcie fotela i poczułem chłód na plecach. To już nie były wyrwane z kontekstu zdania. To był zapis tęsknoty, a może czegoś więcej. Magda pisała o Tomku często, z intensywnością, której nie znałem. Wspomnienia z przeszłości mieszały się z tym, co najnowsze. Zadzwoniłem do Klary.
– Cześć, tato. Wszystko w porządku?
– Tak... tak. Chciałem tylko zapytać... pamiętasz może Tomka? Kiedyś często bywał u nas.
– Był trochę jak wujek. Dlaczego pytasz?
– Przeglądam pamiętnik mamy i trafiłem na coś z jego imieniem. Wiesz, czy utrzymywali ze sobą kontakt?
Zapadła cisza.
– Mamie było czasem ciężko. Myślę, że czuła się samotna.
– Samotna? – powtórzyłem zaskoczony.
– Ty byłeś zawsze taki... zamknięty w sobie. Kochający, ale jakby obok. Może czasem szukała zrozumienia gdzie indziej.
Zamilkłem. W słuchawce słyszałem tylko własny oddech.
Szukałem prawdy
W nocy nie spałem ani minuty. Leżałem z otwartymi oczami, gapiąc się w sufit. Rano, z kawą w ręku, wróciłem do pamiętnika. Nie szukałem już potwierdzenia własnych wspomnień – szukałem prawdy.
„Nie chcę się dłużej oszukiwać. Kocham Tomka. Nie tak jak Andrzeja. Tomka kocham całą sobą. Gdybym tylko miała odwagę, odeszłabym razem z nim...”.
Przebiegł mnie dreszcz. Przeczytałem ten fragment raz, drugi, trzeci. Nie mogłem tego zignorować. To już nie była tylko tęsknota czy wspomnienie. To była deklaracja, której nigdy nie usłyszałem.
– A więc tak – powiedziałem na głos, jakbym mówił do niej. – Przez czterdzieści lat żyliśmy razem, a ty... ty chciałaś być gdzie indziej?
Nie płakałem. Nie miałem nawet siły na złość. To była jakaś inna emocja – coś pomiędzy wstydem, bólem, a poczuciem, że całe moje życie zbudowane było na wyobrażeniu. Na kłamstwie? Wstałem. Otworzyłem szufladę, w której Magda trzymała stary zeszyt adresowy. Przeglądałem strony z drżącymi dłońmi. I tam, pomiędzy numerem dentysty a koleżanki z dawnych lat. W końcu znalazłem numer telefonu i adres. Nie wiedziałem, co zrobię. Czy zadzwonię? Czy pojadę? Wiedziałem jedno: muszę z nim porozmawiać. Muszę zrozumieć, kim była Magda – ta, której nie znałem.
Serce waliło mi jak u nastolatka
Droga do Tomka była dziwnie znajoma – jakby moje ciało pamiętało więcej niż rozum. Ostatni raz widzieliśmy się prawie dwadzieścia lat temu. Po jednej z rodzinnych kolacji uściskaliśmy się na pożegnanie i już nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Zaparkowałem pod jego domem i przez chwilę siedziałem bez ruchu. Serce waliło mi jak u nastolatka. W końcu podszedłem do drzwi i zapukałem. Otworzył niemal natychmiast – jakby wiedział, że przyjdę.
– Myślałem, że się już nigdy nie zobaczymy – powiedział cicho.
– Możemy porozmawiać?
Skinął głową. W środku było cicho, schludnie. Usiadłem przy stole, wyjąłem pamiętnik i położyłem go między nami.
– Czytałem.
Tomek nie zapytał, co mam na myśli. Nie próbował udawać, że nie wie. Spojrzał na mnie z wyraźnym smutkiem.
– Nigdy do niczego między nami nie doszło – powiedział. – Kochałem ją. I ona mnie. Przez całe życie.
– Dlaczego?
– Nie chcieliśmy burzyć tego, co mieliście.
– Mieliśmy? – powtórzyłem gorzko.
Tomek spuścił wzrok.
– Magda cię kochała. Tylko... inaczej. Na swój sposób. Zawsze mówiła, że jesteś bezpiecznym brzegiem. A ja... byłem tylko wodą, która czasem do niego dobija.
Nie odpowiedziałem. W tej chwili nie wiedziałem, czy bardziej mnie bolało, że ją straciłem, czy to, że tak naprawdę nigdy nie była tylko moja.
Było mi z tym źle
Wróciłem do domu późnym wieczorem. Pamiętnik leżał tam, gdzie go zostawiłem, otwarty na ostatnim zapisanym fragmencie. Usiadłem powoli i przeczytałem ostatnie zdania Magdy. Czułem, że tym razem nic już mnie nie zaskoczy.
„Andrzej zasługuje na prawdę, ale nie jestem już w stanie jej powiedzieć. Moje życie było dobre – choć niepełne. Tomek nie był ucieczką, tylko światem, do którego nie miałam odwagi wejść”.
Zamknąłem zeszyt. Słowa nadal krążyły po mojej głowie. „Dobre – choć niepełne”. Czy to wystarczyło? Czy ja byłbym w stanie żyć z kimś, kogo kocham nie w całości, ale w części? Znów zadzwoniłem do Klary.
– Cześć, tato. Jak się trzymasz?
– Czytałem wszystko – powiedziałem. – Do samego końca.
– I co teraz?
– Nie wiem. Czuję się, jakby wszystko, co znałem, należało do innej historii.
– Może i tak było – odpowiedziała łagodnie. – Nie wszystko musi być prawdziwe, żeby miało znaczenie. Może mama po prostu szukała siebie. Tak jak każdy z nas.
Zamilkliśmy na chwilę. Po raz pierwszy od jej śmierci poczułem, że nie jestem sam.
– Zatrzymaj to, co dobre, tato – dodała cicho. – Resztę pozwól jej zabrać ze sobą.
Położyłem pamiętnik do szuflady. Nie zamierzałem już więcej do niego wracać. Nie musiałem.
Mimo wszystko ją kochałem
Następnego ranka otworzyłem okno i długo patrzyłem na ogród. Jesień zaczynała się na dobre. Liście spadały ciężko i powoli, jakby same nie chciały odejść. Na parapecie leżał stary album ze zdjęciami. Wziąłem go do rąk. Magda na zdjęciach była uśmiechnięta, czasem zamyślona. Przytulała Klarę, śmiała się ze mną na plaży, jadła lody w centrum miasta. Czy wtedy już myślała o nim? Nie potrafiłem odpowiedzieć, ale też przestałem szukać odpowiedzi. To, co odkryłem, nie zmieniło mojego uczucia do niej. Zmieniło jedynie obraz, jaki o nas miałem. Zamiast idealnej historii dwojga ludzi, była skomplikowana opowieść o tym, że czasem kocha się na różne sposoby.
Pamiętnik został w szufladzie. Nie spaliłem go. Nie wyrzuciłem. Ale też nie otworzę go więcej. To był jej głos – nie dla mnie, nie dla nas. Teraz miał już być tylko ciszą. Włożyłem płaszcz i wyszedłem na spacer. Nie miałem celu. Po prostu szedłem, krok za krokiem. Tak jak przez całe życie – czasem niepewnie, czasem w ciemno. Zatrzymałem się przy parku, gdzie kiedyś siedzieliśmy razem na ławce. Usiadłem sam, czując jej obecność bardziej niż kiedykolwiek. Spojrzałem w niebo.
– Magda... – szepnąłem. – Czy to wystarczyło? Czy mimo wszystko byliśmy szczęśliwi?
Odpowiedziała mi tylko cisza. I ona musiała wystarczyć.
Andrzej, 78 lat
Czytaj także:
- „Rodzinny dom miał być ostoją, a okazał się bramą do piekła. Mama w podzięce za zmienianie pieluch zrobiła nas na szaro”
- „Poleciałam do Hurghady i trafiłam w egipskie ciemności. Myślałam, że skończę jak mumia, ale pojawił się wybawiciel”
- „Kemping nad Bałtykiem miał być ucieczką od 7-letniego związku. Ale wskoczyłam na głęboką wodę z 50-letnim Adonisem”