Reklama

Wracałam na wieś z walizką w jednej ręce i ciężarem porażki w sercu. Po rozwodzie czułam się jak ktoś, kto stracił kierunek w życiu. Na szczęście moja starsza siostra wyciągnęła do mnie rękę, proponując, żebym zamieszkała u niej, dopóki nie stanę na nogi. Ich dom, pełen ciepła i śmiechu, miał być dla mnie przystanią.

Reklama

Jednak nie wszyscy byli tak wyrozumiali. Ludzie pamiętali mnie jako ambitną dziewczynę, która miała podbić świat. Teraz widzieli tylko rozwódkę, która wróciła z pustymi rękami. Tylko Ewa i Artur wydawali się naprawdę szczęśliwi, że jestem z powrotem. Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo wszystko się skomplikuje.

Czułam ogromne wyrzuty sumienia

Pierwsze dni w domu siostry i szwagra były pełne ciepła, choć czułam się nieco niezręcznie. Ewa zawsze była tą silniejszą, zorganizowaną, tą, która nigdy nie miała problemów. Jej małżeństwo z Arturem wydawało się idealne – harmonijne i pełne wzajemnego wsparcia. Szwagier od początku okazywał mi życzliwość. W przeciwieństwie do mieszkańców wsi nie patrzył na mnie przez pryzmat moich porażek. Często rozmawialiśmy, czasem nawet długo po tym, jak Ewa kładła się spać. Zauważyłam, że miał w sobie coś, czego brakowało mojemu byłemu mężowi – cierpliwość i umiejętność słuchania.

Pewnego popołudnia, gdy Ewa wyjechała na zakupy, Artur zaprosił mnie na spacer do sadu za domem.

– Wiesz – zaczął, idąc obok mnie – podziwiam cię za to, że miałaś odwagę wrócić tutaj. To musiało być trudne.

– Nie jestem pewna, czy to była odwaga, czy desperacja – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. – Ludzie tutaj nie ułatwiają mi życia.

Ludzie zawsze będą gadać – rzucił Artur z wyraźnym przekonaniem. – Ważne, co ty o sobie myślisz.

Jego słowa brzmiały szczerze, ale było w nich coś więcej, coś, co sprawiło, że poczułam ciepło w środku. Od tamtej chwili zaczęliśmy spędzać razem więcej czasu. Pomagałam mu w ogrodzie, czasem wspólnie przygotowywaliśmy kolację, kiedy Ewa była zajęta. Jego obecność zaczęła być dla mnie czymś więcej niż tylko wsparciem. Nie chciałam się do tego przyznać, ale zaczynałam dostrzegać w Arturze kogoś, kto mógłby wypełnić pustkę, którą zostawił po sobie mój były mąż. Jednocześnie czułam ogromne wyrzuty sumienia. Był przecież mężem mojej siostry. Wiedziałam, że powinnam trzymać się na dystans, ale z każdym kolejnym dniem było to coraz trudniejsze.

Serce waliło mi jak oszalałe

Tamtego wieczoru wszystko wymknęło się spod kontroli. Ewa wyjechała na spotkanie z przyjaciółkami, zostawiając mnie i Artura samych w domu. Szwagier zaproponował, byśmy zjedli kolację na tarasie. Na stole postawił butelkę wina, a ciepłe światło lampki rzucało cienie na nasze twarze. Rozmawialiśmy długo, aż w końcu rozmowa zeszła na temat mojego życia przed powrotem na wieś.

– Nigdy nie powinnaś pozwolić, żeby ktoś sprawił, że czujesz się mniej warta – powiedział Artur, spoglądając na mnie z powagą. – Jesteś wyjątkowa.

Byłam przyzwyczajona do oceniania i krytyki, a tu ktoś mówił mi rzeczy, których tak bardzo potrzebowałam usłyszeć.

– Dzięki. Czasem mam wrażenie, że jestem tylko ciężarem – odpowiedziałam cicho.

Nigdy tak o sobie nie myśl – powiedział, zbliżając się do mnie.

Patrzyłam na niego, a chwila przeciągała się w niezręczne napięcie. Zanim zdążyłam odsunąć się lub cokolwiek powiedzieć, nachylił się i pocałował mnie. To trwało tylko chwilę, ale wydawało się, jakby czas stanął w miejscu. Serce waliło mi jak oszalałe, a głowa pełna była sprzecznych myśli.

– Nie powinniśmy… – szepnęłam, odsuwając się od niego. – To złe.

Artur spojrzał na mnie z mieszaniną poczucia winy i czegoś, czego nie potrafiłam nazwać.

– Wiem – odpowiedział, spuszczając wzrok. – Ale… czuję, że to, co mamy, jest prawdziwe.

Zamiast przerwać ten moment, czułam, jak fala emocji ciągnie mnie dalej. Wiedziałam, że powinnam odejść, zakończyć to, zanim zacznie się coś, czego nie będziemy mogli zatrzymać. Ale zostałam.

Zaczęliśmy się spotykać w tajemnicy. Ukrywaliśmy spojrzenia, uśmiechy, drobne gesty, które mogłyby zdradzić nasze uczucia. Każde z tych spotkań było mieszanką pożądania i ogromnych wyrzutów sumienia. Wiedziałam, że to, co robimy, jest złe, ale nie potrafiłam tego przerwać.

Niektóre rzeczy trudno jest ukryć

Z każdym dniem ukrywanie naszego sekretu stawało się coraz trudniejsze. Mimo że staraliśmy się zachowywać ostrożność, niektóre rzeczy trudno było ukryć. Ewa zaczęła dostrzegać, że coś się zmieniło. Zauważyła nasze spojrzenia. Niby przelotne, ale dla niej wystarczająco znaczące, by wzbudzić podejrzenia. Pewnego wieczoru, gdy wróciłam z podwórka, Ewa siedziała przy stole z herbatą w dłoni.

Wydaje mi się, że Artur zachowuje się ostatnio… inaczej – zaczęła, patrząc na mnie badawczo.

Moje serce zabiło mocniej.

– Inaczej? Co masz na myśli? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie.

– Nie wiem… Jakby coś ukrywał. A ty też jesteś jakaś nieswoja – powiedziała, przekrzywiając głowę. – Czy coś się dzieje, o czym powinnam wiedzieć?

– Nic się nie dzieje – skłamałam. – Po prostu może oboje jesteśmy zmęczeni.

Skinęła głową, ale widziałam, że wcale jej to nie uspokoiło. Nie miałam wtedy pojęcia, że ona już wie. Czekała, aż wszystko się potwierdzi, zanim zdecyduje się działać. Między nami pojawiło się napięcie, którego nie mogłam znieść. Zaczęłam unikać siostry. Przeczuwałam, że ta cisza to tylko zapowiedź burzy, która wkrótce miała nadejść.

Łzy napłynęły mi do oczu

Burza, której się obawiałam, nadeszła pewnego wieczoru. To, co z pozoru wydawało się zwykłą, rodzinną kolacją, szybko zmieniło się w pole bitwy. Siedzieliśmy przy stole, rozmawiając o błahostkach, kiedy Ewa nagle przerwała ciszę.

– Kochanie, mogę zobaczyć twój telefon? – zapytała nagle, a jej głos, choć spokojny, przeszył mnie na wskroś.

Artur spojrzał na nią z zaskoczeniem, potem na mnie. Jego ręka mimowolnie sięgnęła do kieszeni, ale szybko cofnął ruch.

– Po co ci mój telefon? – zapytał, próbując zachować spokój.

– Chcę tylko coś sprawdzić – odpowiedziała chłodno, a jej wzrok spoczął na mnie. – Albo może ty powiesz mi, co to za wiadomości?

Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałam, że nie ma już odwrotu.

– Ewa… – zaczęłam, ale mój głos zadrżał.

– Nie! – przerwała mi, podnosząc głos. – Chcę wiedzieć, jak długo mnie oszukujecie. Ty, moja siostra, i ty, mój mąż! Jak długo?

Artur opuścił głowę, a ja poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

To nie miało się tak potoczyć – powiedziałam cicho.

– Nie miało się tak potoczyć?! – wybuchnęła Ewa. – Więc jak miało? Myślałaś, że nigdy się nie dowiem? Że mogę patrzeć, jak niszczycie wszystko, co budowałam przez lata?

Artur podniósł głos, próbując załagodzić sytuację.

– To nie jest wina Sandry! To ja… ja popełniłem błąd.

– Ty? Wy oboje jesteście winni! – krzyknęła, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach. – Jak mogłaś? Jak mogłaś zrobić to własnej siostrze?

Nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Wiedziałam, że każde słowo, które powiem, tylko pogorszy sytuację. Ewa kazała mi spakować rzeczy i opuścić jej dom. A Artur, choć próbował ją uspokoić, nie był w stanie naprawić tego, co zniszczyliśmy.

Słowa ugrzęzły mi w gardle

Pakowałam swoje rzeczy w pośpiechu, czując na plecach ciężar spojrzenia Ewy. Stała w drzwiach, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Jej oczy, które zawsze były pełne ciepła, teraz emanowały chłodem. Nie mówiła nic, a cisza była gorsza niż jakiekolwiek słowa.

Przepraszam – powiedziałam w końcu, choć wiedziałam, że moje przeprosiny nie naprawią tego, co się stało.

– Przepraszasz? – powtórzyła, a jej głos był łamiący się i pełen bólu. – Straciłam siostrę i męża w jednym momencie. Myślisz, że przeprosiny cokolwiek zmienią?

Zamilkłam, bo wiedziałam, że miała rację. Zniszczyłam wszystko, co było między nami. Gdy skończyłam się pakować, spojrzałam na siostrę ostatni raz. Chciałam coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Ewa odwróciła wzrok, jakby nie mogła już na mnie patrzeć. Szwagier nawet nie wyszedł, by się pożegnać. Może bał się spojrzeć żonie w oczy, a może nie wiedział, co powiedzieć.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie, zostawiając za sobą dom, który miał być dla mnie nowym początkiem. Łzy spływały mi po policzkach, a w głowie huczały wyrzuty sumienia. Kilka dni później dowiedziałam się od wspólnych znajomych, że Ewa wyrzuciła Artura z domu. Próbował przepraszać, błagać o wybaczenie, ale ona nie potrafiła tego zrobić.

Znalazłam małe mieszkanie w mieście, daleko od wsi i od wszystkich, którzy mogliby przypominać mi o tym, co się wydarzyło. Próbowałam zacząć od nowa, choć w głębi serca czułam, że już nigdy nie będę w stanie całkowicie uwolnić się od tego, co zrobiłam. Zostawiłam za sobą rodzinę, dom i resztki godności. Zniszczyłam to, co miało dla mnie największe znaczenie. Może kiedyś nauczę się żyć z tym bólem, ale wiem, że już nigdy nie będę mogła spojrzeć Ewie w oczy.

Reklama

Sandra, 46 lat

Reklama
Reklama
Reklama