Reklama

Przed naszym ślubem spotykaliśmy się jedynie przez pół roku, a tak naprawdę tylko miesiąc byliśmy razem. Marcin odbywał staż za granicą, więc raz ja do niego wyjeżdżałam, a innym razem on przyjeżdżał do mnie. Wtedy wszystko wydawało się jak z bajki.

Reklama

To było szalone

Gdy się spotkaliśmy, byliśmy w innych związkach, ale jeden wspólny taniec na weselu naszej koleżanki sprawił, że zrozumieliśmy, iż nie potrafimy żyć bez siebie. Zdarzyło się to tuż przed północą, ale już o świcie razem wsiadaliśmy do auta, porzucając naszych dotychczasowych partnerów i zaczynając nowe życie!

– Wybuchnie z tego afera! – rzekłam, a on tylko się zaśmiał.

– A dlaczego cię to obchodzi? – zapytał. – Ja nie przejmuję się tym, co mówią na mój temat. Sam rządzę swoim losem.

– No i co postanowiłeś? – wiedziałam, co usłyszę, ale nie oczekiwałam aż takiego wariactwa.

Naprawdę mnie to zaskoczyło... Dał mi buziaka, a kiedy w końcu przestaliśmy się całować, wyjął telefon i zasugerował:

– Kończymy to? Kto zacznie, ty czy ja?

– Co, przez telefon?

– Czemu nie? Po co tracić czas na niepotrzebne komplikacje. Gadka czy wiadomość?

Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo, ale nie sprzeciwiłam się. Wysłaliśmy takie same wiadomości: „Przepraszam, ale nie mogę cię oszukiwać. Jest ktoś inny. Przebacz mi i dziękuję za wszystko”. Teraz wiem, że to było okropne.

Zostawiliśmy swoich partnerów

Chociaż co tam, wtedy zrobiłabym wszystko, co by Marcin mi zaproponował. Czułam się, jakby mnie coś opętało! Mój były nie starał się mnie powstrzymać. Miał taką naturę, że jeżeli coś mu nie pasowało, to po prostu rezygnował. Wyprowadził się z naszego mieszkania, które wynajmowaliśmy razem, robiąc miejsce dla Marcina. Śmiałam się, że łóżko po nim jeszcze nie zdążyło ostygnąć, a już zastąpił go inny mężczyzna.

Z dziewczyną Marcina było gorzej, głównie dlatego, że nosiła jego dziecko. Dopiero trzeci miesiąc, więc na weselu nie można było tego dostrzec, bo Kaśka wyglądała jeszcze normalnie. Robiła jednak problemy. Nie dawała nam spokoju, robiła sceny, mimo że Marcin zapewnił ją, że zaakceptuje malucha i będzie na niego płacił. Myślę, że postąpił uczciwie, bo nie każdy by tak zrobił. Byłam więc zła na tę dziewczynę, że nie miała nawet odrobiny szacunku do siebie. Nie mam pojęcia, czego oczekiwała. Czy myślała, że Marcin jeszcze z nią będzie? Wyraźnie powiedział, że to jest niemożliwe!

Miałam więcej kasy niż on

Po pewnym czasie mój chłopak pojechał najpierw do Belgii, a potem do Hiszpanii. Dałam mu trochę kasy, bo wszystko, co miał, zostawił swojej byłej. Naprawdę mi się to podobało, że jest taki odpowiedzialny i troszczy się o dziewczynę, nawet jak już z nią nie jest. Uzgodniliśmy, że te wydatki z mojej strony, to mój wkład w nasze życie. Nie musiał mi nic oddawać.

Należę do rodziny ze sporym majątkiem. Chodziło tu o naprawdę duże pieniądze i dla nas nie stanowiło żadnego problemu, żeby je wydawać, więc Marcin na ogół nie sprzeciwiał się. Był przekonany, że to moi rodzice zorganizują nam wesele, więc kilka tysięcy mniej czy więcej nie miało dla nas w tym momencie większego znaczenia.

Ten temat pomiędzy nami po prostu nie istniał. Gdy byliśmy gdzieś razem, Marcin płacił moją kartą. Zresztą na co dzień z niej korzystał i tak to już było, że to, co on zarabiał, lądowało na jego koncie, a my żyliśmy z moich funduszy. Tylko pierścionek zdecydował się kupić za swoje pieniądze...

– No, z diamentem – rzekł i musiałam się solidnie trzymać, żeby nie parsknąć ze śmiechu, bo ten diament był prawie niewidoczny... malutki, bardziej jak okruch diamentu osadzony w złocie.

Ale co mi tam, ważne było szczere uczucie, więc nosiłam ten pierścionek na palcu serdecznym, jakby miał przynajmniej dwa karaty!

Chodziło tylko o kasę

Teraz, kiedy wszystko się skończyło, zastanawiam się, dlaczego Marcin w ogóle postanowił ze mną zamieszkać...

– Naprawdę tego nie wiesz? – spytała moja kumpela. – Jesteś taka nierozgarnięta, czy tylko tak udajesz?

– O czym ty mówisz? – irytowałam się.

– A nie pamiętasz, jak pytałam cię, czy podpisaliście intercyzę? – dopytywała Marzena. – Co mi wtedy odpowiedziałaś?

– Że nie...

– Właśnie! On też to usłyszał, więc słusznie doszedł do wniosku, że to, co jest twoje, w waszym małżeństwie stanie się też jego! Poślubienie cię było dla niego po prostu opłacalne.

– Ale to ja jestem właścicielką domu, moi rodzice za niego zapłacili. I za wszystko, co tam się znajduje!

– Tak, ale po ślubie wszystko jest współwłasnością!

Jak mogłam być tak ślepa i niczego nie dostrzec? Aż do samego końca naszego krótkiego małżeństwa Marcin sprawiał wrażenie, jakby był we mnie zakochany.

Nie miał żadnych skrupułów

Gdy mnie zostawił i wyjechał za granicę, postanowiłam, że nie odpuszczę i będę walczyć. Zasypywałam go prośbami o spotkanie, wydzwaniałam do niego, ale wszystko na marne. Tak się złożyło, że Marcin wynajął sobie do prowadzenia naszej sprawy rozwodowej takiego sprytnego prawnika, który tylko powtarzał jak mantrę: mój klient to, mój klient tamto. Ja dla niego byłam jak powietrze, zupełnie nieważna! Ale to nie była najgorsze.

W totalnej rozpaczy postanowiłam odnaleźć tę dziewczynę, która była w ciąży z jego dzieckiem. Szybko mi się udało. Mieszkała w przytulnym trzypokojowym mieszkaniu, które Marcin dla niej kupił. Dawał jej pieniądze na dziecko, wysyłał paczki, a niedawno nawet zasugerował, że zabrałby ją i córeczkę za granicę, bo ma szansę na fajny interes i może sporo tam zarobić.

– Powiedział, że będziemy ustawieni na długie lata – opowiadała Kaśka z ogromną dumą w głosie. – Kocha mnie i chce, żebyśmy byli znowu razem!

– To znów planuje naciągnąć jakąś bogatą, szalejącą za nim kobietę? – spytałam. – Jesteś świadoma, że on tak robi? To właśnie ja jestem jego ofiarą.

– Jaką ofiarą? – wybuchła szyderczym śmiechem. – Nie miałaś pojęcia, na co się decydujesz? Ostrzegałam, że zawsze będę obecna w jego życiu, że nie pozbędziecie się mnie tak łatwo. – Po godzinie poszłaś z nim do łóżka, a teraz masz pretensje. Do kogo?

– Marcin naprawdę mnie kochał – zaprzeczałam. – Jakaś kobieta owinęła go sobie wokół palca i stracił rozum!

– No dokładnie tak jak ty! – ciągle się śmiała. – Nawiasem mówiąc, chciałabym ci podziękować. Dzięki twojej pomocy, ja i moje dziecko nie mamy problemów finansowych. Niczego nam nie brakuje... Marcin potrafi manipulować kobietami, jak mu się podoba!

Wstyd mi przed rodziną

Moi bliscy nie wiedzą o wszystkim. Babcia sądzi, że jeszcze dojdziemy do porozumienia i że musimy się po prostu lepiej poznać. Wstydzę się mówić o tym, jak mnie totalnie oszukał, a co gorsza, to w dużej mierze moja wina. Tylko moja przyjaciółka wie, co się stało.

– Właściwie to zdecydowałaś się na gorszy sort – stwierdziła – Nie sprawdziłaś go w ogóle!

– No i co teraz powinnam zrobić?

Wywal go z życia! – powiedziała bez owijania w bawełnę. – Przez niego nie będziesz szczęśliwa, więc po co się z nim męczyć?

– Myślisz, że już do mnie nie wróci? – spytałam ze łzami w oczach.

– Nie wróci, ani do ciebie, ani do tej, którą teraz zwodzi... Może dla niego naprawdę ważna jest tylko ta pierwsza? Może są w zmowie? Może to tacy oszuści, które w ten sposób zarabiają na chleb. Ciesz się, że skończyło się tylko na tym!

– Ale straciłam przez niego tyle pieniędzy...

Reklama

– No cóż. Za naiwność trzeba płacić!

Reklama
Reklama
Reklama