„Po śmierci babci wszyscy mieli pretensje, że zgarnęłam spadek. Tylko ja wiedziałam, co kierowało staruszką”
„Babcia miała swoje tajemnice, a ja byłam jedną z nich. Tyle że teraz to ja trzymałam w rękach klucz do tej rodzinnej zagadki. I choć mogłabym wszystko wyjawić, patrząc na twarze pełne złości i rozczarowania, czułam, że jeszcze nie nadszedł ten moment”.
- Redakcja
Siedziałam w dusznej kancelarii notarialnej, z plecami przyklejonymi do starego, skórzanego fotela, udając, że jestem zaskoczona. W powietrzu unosił się zapach papieru i kurzu, ale dla mnie najważniejsze były spojrzenia – te pełne niedowierzania, gniewu i żalu, które rodzeństwo wbijało we mnie bezlitośnie.
Kiedy notariusz z kamienną twarzą zakończył odczytywanie testamentu, nikt nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. A ja musiałam odgrywać rolę – udawać, że jestem tak samo zaskoczona, jak oni. Jakby to, co się stało, było kompletną tajemnicą.
– Jak to możliwe? – Kasia wybuchła pierwsza. Jej głos rozciął ciszę niczym ostry nóż. – Cały majątek… wszystko? Tobie?
Cisza dzwoniła mi w uszach, ale nie dałam się jej wytrącić z równowagi. Wzięłam głęboki oddech, udając, że przetwarzam tę informację. Podniosłam wzrok na Kasię, która patrzyła na mnie, jakbym była złodziejką.
– Nie rozumiem… – zaczęłam powoli, starannie dobierając słowa. – Babcia nigdy nie rozmawiała ze mną o takich sprawach…
Kłamstwo przyszło mi łatwo. Było miękkie, gładkie, niemal naturalne. Kasia zmrużyła oczy. Znam ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś podejrzewa. Zawsze musiała mieć nad wszystkim kontrolę, wszystko rozumieć, a teraz straciła grunt pod nogami.
Rodzeństwo miało pretensje
– To niemożliwe – warknęła, rzucając spojrzenie w stronę Marka. – Przecież babcia nigdy nawet nie lubiła Magdy. Nigdy nie miałyście żadnego kontaktu!
Marek, opierając się o stół, wyglądał na zagubionego. Jego brwi ściągnęły się w bolesnym grymasie, jakby próbował połączyć fakty, które nie chciały się układać w spójną całość.
– Może coś się zmieniło? – powiedział ostrożnie, ale w jego głosie czuć było wątpliwości. – Może miała powody, żeby zapisać wszystko właśnie Magdzie.
Oparłam dłonie na kolanach, zaciskając palce tak mocno, że aż zbielały. Byłam gotowa na takie reakcje, ale wciąż czułam napięcie. Wiedziałam, że oni nic nie rozumieją. Nie wiedzieli, dlaczego babcia wybrała właśnie mnie. I nie zamierzałam im tego wyjaśniać – przynajmniej nie teraz.
– Dzieci, proszę, nie teraz… – mama mówiła niemal szeptem. Od śmierci babci wyglądała na pustą, jakby straciła całą energię. Ale to mnie nie dziwiło. Ona też nie miała pojęcia o prawdziwej relacji między mną a Zofią.
Zofia... Babcia miała swoje tajemnice, a ja byłam jedną z nich. Tyle że teraz to ja trzymałam w rękach klucz do tej rodzinnej zagadki. I choć mogłabym wszystko wyjawić, patrząc na twarze pełne złości i rozczarowania, czułam, że jeszcze nie nadszedł ten moment. Nie byli gotowi. Oni nie zasługiwali na to, by znać prawdę. Przynajmniej na razie.
Podsłuchałam ich rozmowę
Czułam ich spojrzenia na plecach, kiedy wychodziłam z kancelarii. Kasia i Marek szeptali za moimi plecami, jak zawsze, kiedy coś nie szło po ich myśli. Słyszałam ciche kroki, potem przyspieszone oddechy, aż w końcu Kasia wybuchła:
– Marek, to się nie trzyma kupy! Magda coś ukrywa, jestem tego pewna.
Zatrzymałam się na chwilę, udając, że szukam czegoś w torebce. Tak naprawdę chciałam usłyszeć, co jeszcze mają do powiedzenia.
– Skąd ta pewność? – usłyszałam Marka. Mówił spokojnie, jak zawsze, choć w jego głosie czułam napięcie. – Może babcia miała swoje powody.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, choć wiedziałam, że muszę się trzymać w ryzach. Marek zawsze szukał sensu tam, gdzie go nie było. A Kasia? Ona była inna – nie odpuści.
– Powody? – warknęła Kasia. – Magda nigdy nie miała z nią relacji. Skąd ta nagła hojność?
Marek milczał. Wiedziałam, że teraz zacznie myśleć, że coś rzeczywiście jest na rzeczy. Zawsze był łatwy do zmanipulowania.
Ruszyłam dalej, jakby nic nie słyszałam. Oni nie zrozumieją. Kasia nie pozwoli mi tak po prostu przejąć spadku, a Marek będzie za nią podążał. Ale miałam przewagę – znałam prawdę.
Chcieli poznać prawdę
Wiedziałam, że to się nie skończy. Kasia nie potrafiła odpuścić. Następnego dnia, kiedy wróciłam do domu, zobaczyłam jej samochód zaparkowany przed naszym starym domem rodzinnym. Weszłam powoli, starając się nie hałasować, ale już w przedpokoju usłyszałam ich głosy dochodzące z salonu.
– Marek, musimy przeszukać te stare papiery – mówiła Kasia niskim, nerwowym głosem. – Na pewno znajdziemy coś, co potwierdzi, że babcia nie była sobą. Przecież to niemożliwe, żeby wszystko zapisała Magdzie bez powodu!
Stanęłam cicho pod drzwiami, czując narastającą gulę w gardle. To było nieuniknione – prędzej czy później zaczną szukać odpowiedzi. Pytanie, ile znajdą. I co zrobią, gdy natrafią na coś, co zburzy ich obraz babci jako kochającej, racjonalnej matrony.
– A co, jeśli znajdziemy coś, co wyjaśni, dlaczego tak zrobiła? – zapytał Marek, wciąż broniąc się przed podejrzeniami Kasi. – Może to Magda miała z nią lepszy kontakt, tylko o tym nie wiedzieliśmy?
Usłyszałam ciche przeszukiwanie dokumentów, szelest kartek, odgłos przesuwanych szuflad. Serce zabiło mi mocniej. Wiedziałam, że w którymś momencie natrafią na te listy, które babcia pisała do mnie, ale nigdy nie wysłała. Była to dla niej forma pamiętnika, spisywała w ten sposób wspomnienia. Przechowywała je w ukrytej skrzynce pod łóżkiem. I tam właśnie znajdą prawdę.
– Co to jest? – głos Kasi rozbrzmiał wyraźnie. Poczułam, jak fala zimnego potu spływa mi po karku.
Natrafili na pierwszy z listów.
Odkryli zapiski babci
Zamarłam, kiedy usłyszałam, jak Kasia rozwija list. Nie miałam odwagi wejść do salonu, ale stałam w przedpokoju, wsłuchując się w każdy szelest, każde słowo.
– „Magda jest jedyną, która mnie nie opuściła...” – zaczęła Kasia czytać, a jej głos drżał z niedowierzania. – „Odwiedza mnie regularnie, nawet wtedy, kiedy reszta rodziny zapomniała, że w ogóle tu jestem. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła…”
Zerknęłam przez szparę w drzwiach. Kasia trzymała list jak dowód zbrodni, jej twarz była blada, a oczy pełne szoku. Marek stał obok, patrząc na kartkę, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
– To niemożliwe – wyszeptała Kasia, potrząsając głową. – Magda? Odwiedzała babcię? Przecież nigdy o tym nie mówiła…
Marek, który dotąd wydawał się bardziej opanowany, teraz patrzył na mnie z wyraźnym zmieszaniem. Jego brwi ściągnęły się w głębokim zamyśleniu, jakby właśnie wszystko zaczęło się układać w logiczną całość.
– Może faktycznie coś przeoczyliśmy – powiedział cicho. – Może Magda miała z babcią kontakt, kiedy my byliśmy zbyt zajęci sobą...
Kasia odwróciła się do niego gwałtownie, jakby jego słowa były ciosem.
– Nie. To jest jakaś manipulacja! Babcia była już stara, mogła mylić fakty, może wydawało jej się, że Magda tam była częściej niż naprawdę...
Ale nawet ona nie wydawała się przekonana do własnych słów. Wiedziałam, że teraz wszystko się zmieni. Nagle przestałam być dla nich jedynie cichą outsiderką. Zaczęli zdawać sobie sprawę, że moja relacja z babcią była inna, głębsza, niż kiedykolwiek przypuszczali.
Kasia zmięła list w dłoni, a jej twarz wykrzywiła się w gniewie. Czułam, że złość w niej rosła. Ta historia miała dopiero się rozkręcić.
Nie musiałam już milczeć
Wiedziałam, że dłużej nie mogę się ukrywać. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do salonu, zanim zdążyli zadać więcej pytań. Oboje zamilkli natychmiast, gdy mnie zobaczyli. Kasia stała z zaciśniętą pięścią, w której trzymała pognieciony list, jej oczy płonęły gniewem. Marek patrzył na mnie z mieszaniną zdziwienia i współczucia, jakby dopiero teraz zaczął mnie naprawdę widzieć.
– Magda – zaczęła Kasia powoli, ważąc każde słowo. – Chcesz nam coś powiedzieć?
Przez chwilę milczałam, próbując zebrać myśli. Widziałam, że Kasia była gotowa rzucić się na mnie z oskarżeniami, jeśli tylko dam jej powód. Marek czekał, ale jego twarz była łagodniejsza, jakby dawał mi szansę, której Kasia nigdy by nie dała.
– Tak, odwiedzałam babcię – powiedziałam w końcu, starając się mówić spokojnie, choć w środku wszystko we mnie drżało. – Ale to nie tak, jak myślicie. Nie chodziło o pieniądze ani o majątek. Babcia... była jedyną osobą, z którą mogłam naprawdę porozmawiać.
Nie wierzyli mi
Kasia wybuchła śmiechem, ostrym i pełnym niedowierzania.
– Porozmawiać? Naprawdę? Magda, proszę cię, nigdy z nikim nie rozmawiałaś! – krzyknęła, robiąc krok w moją stronę. – Myślisz, że uwierzę, że nagle babcia stała się twoją powierniczką?
– Kasia, daj jej mówić – Marek próbował ją uspokoić, ale ona była jak bomba zegarowa. Nie miała zamiaru ustąpić.
– Odwiedzałam babcię, bo... – zaczęłam, czując, jak moje gardło się zaciska. To, co chciałam powiedzieć, było prawdą, ale wiedziałam, że to ich nie przekona. – Bo ona mnie rozumiała. Może nie na co dzień, może nie w sposób, który wszyscy widzieli. Ale ona wiedziała, co przeżywam, kiedy nikt inny tego nie widział.
Kasia przewróciła oczami, jakby moje słowa były żałosne, a Marek, choć milczał, wyglądał, jakby zaczynał to rozumieć.
– Dlaczego nam o tym nie powiedziałaś? – spytał cicho.
Spojrzałam na niego, czując łzy cisnące się do oczu, których nie mogłam powstrzymać.
– Bo nigdy byście nie zrozumieli.
Pokłóciliśmy się
Kasia wciągnęła powietrze przez zęby, jakby moje słowa były ciosem w jej dumę. Staliśmy w ciasnym salonie, wśród zapomnianych mebli i półek pełnych zdjęć rodzinnych, które teraz wydawały się tylko pamiątkami dawnej harmonii, której tak naprawdę nigdy nie było.
– Nigdy byśmy nie zrozumieli? – Kasia syknęła, robiąc krok do przodu. – Bo co? Bo uważasz, że jesteśmy zbyt płytcy, zbyt zajęci sobą, żeby zauważyć, że nagle się zmieniłaś? – Jej głos był pełen złości, ale teraz było w nim coś więcej. Coś pękło. – Magda, myślałam, że to babcia nigdy nie zwracała na ciebie uwagi. Że traktowała cię jak każdego z nas, a teraz dowiaduję się, że byłyście bliżej, niż kiedykolwiek myślałam. Dlaczego mnie o tym nie powiedziałaś?
W jej oczach zauważyłam coś, czego wcześniej tam nie widziałam. Nie była to tylko zazdrość. To była rana, której nie rozumiałam. Kasia zawsze wydawała się silna, dominująca, a teraz… może to było coś innego? Może chodziło nie tylko o pieniądze.
– Ty i Marek… zawsze byliście blisko. Mieliście siebie. A ja? Ja byłam outsiderką. Nigdy mnie nie potrzebowaliście, a ja… – Zawahałam się, czując, jak każde słowo sprawia, że moja obojętna maska zaczyna pękać. – Babcia mnie nie faworyzowała, Kasia. Ona po prostu mnie… widziała. Kiedy wy byliście zajęci swoimi sprawami, ona była jedyną, która naprawdę rozumiała, co się ze mną dzieje.
Kasia stała nieruchomo, jej twarz walczyła z emocjami, które nie chciały się ujawnić. Marek, który do tej pory milczał, w końcu odezwał się cicho:
– Myśleliśmy, że to ty nie chciałaś być częścią tej rodziny, Magda. Że to ty zawsze trzymałaś się z daleka.
W jego głosie nie było złości, tylko smutek. I to bolało najbardziej.
Babcia wspierała mnie, a ja ją
Zamilkłam na chwilę, walcząc ze sobą.
– Odwiedzałam ją, bo czułam się samotna – powiedziałam w końcu, spuszczając wzrok. – Była dla mnie wsparciem w momencie, kiedy naprawdę tego potrzebowałam. Nie chciałam nikogo oszukać. Po prostu… nie chciałam o tym mówić.
Kasia znowu się odezwała, tym razem ciszej, bardziej poważnie.
– Więc to dlatego przepisała ci cały majątek?
Poczułam, jak lodowaty dreszcz przeszywa moje ciało. Zawsze chodziło o pieniądze. O spadek.
– Nie wiem. Może tak, może nie. Babcia wiedziała, że nie interesują mnie pieniądze – odpowiedziałam. – A może widziała coś, czego wy nigdy nie zauważyliście. Ale jedno jest pewne: ten majątek nie zmieni tego, co między nami było złamane przez lata.
Cisza była ciężka, jakby powietrze stało się nagle gęste i nieprzyjemne. Kasia w końcu odwróciła wzrok, a Marek tylko pokiwał głową, jakby wszystko zaczęło do niego docierać. Zrozumienie, choć bolesne, powoli pojawiało się w jego oczach.
Nie wiedziałam, co teraz się wydarzy. Ale jedno było pewne – to, co babcia zostawiła, mogło nas albo całkowicie zniszczyć, albo pozwolić nam zbudować coś nowego.
Magda, 26 lat