Reklama

Pogrzeb Krzysztofa był dokładnie taki, jak wyobrażałam sobie jego ostatnie pożegnanie – elegancki, pełen szacunku, z tłumem ludzi, którzy przyszli oddać hołd „wielkiemu człowiekowi”. Stałam obok trumny, trzymając córkę za rękę. Jej palce były zimne, choć pogoda nie dawała powodów do chłodu.

Reklama

Wszyscy składali kondolencje, wyrażali podziw dla życia i osiągnięć mojego męża. Czułam, że patrzą na mnie z mieszanką współczucia i zazdrości – wdowa po Krzysztofie Kowalskim, szanowanym biznesmenie.

Jednak w moim wnętrzu panowała pustka. Krzysztof zawsze mówił, że rodzina jest najważniejsza, a my jesteśmy jego priorytetem. Wierzyłam w to przez całe nasze małżeństwo.

Kilka dni później przyszedł list z banku. W pierwszej chwili myślałam, że to jakieś nieporozumienie – informacja o zadłużeniu. Krzysztof zawsze zapewniał nas o finansowym bezpieczeństwie. Moja córka, Natalia zastała mnie, gdy czytałam dokument.

– Mamo, tata zawsze mówił, że mamy oszczędności. Jak to możliwe, że jesteśmy zadłużeni? – zapytała.

– Nie wiem, ale dowiem się – odpowiedziałam, chowając list do szuflady. – Twój ojciec nie mógł tak nas oszukać. To pewnie jakiś błąd.

To był początek kłopotów

Po przeczytaniu listu z banku od razu skontaktowałam się z Markiem, naszym rodzinnym prawnikiem. Spotkaliśmy się w jego biurze. Miał na stole stos dokumentów, które wyglądały na gotowe do podpisu.

– Luizo, musisz wiedzieć, że sytuacja jest poważna – zaczął ostrożnie. – Krzysztof zaciągał kredyty, o których nie wspominał. Łączna kwota jest... ogromna.

– Ale jak to możliwe? – zapytałam, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej. – Zawsze mówił, że inwestuje na rzecz naszej przyszłości.

Część pieniędzy rzeczywiście poszła na inwestycje – przyznał Marek. – Ale nie wszystkie.

Przesunął w moją stronę kilka dokumentów. Wśród nich były wyciągi z konta. Jedno z nich zaskoczyło mnie szczególnie – właścicielką była kobieta o nazwisku Alicja Nowak.

– Kim jest Alicja Nowak? – zapytałam, czując narastającą panikę.

Marek westchnął.

– Tego nie wiem, ale pieniądze trafiały na jej konto regularnie przez ostatnie dwa lata. To pokaźne kwoty.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. Mój mąż, szanowany biznesmen, prowadził życie, o którym nie miałam pojęcia?

Muszę się dowiedzieć, kim ona jest – powiedziałam. – I dlaczego Krzysztof dawał jej pieniądze.

Marek patrzył na mnie ze współczuciem, ale nic nie powiedział.

Nazwisko Alicji nie dawało mi spokoju. Po powrocie usiadłam przy komputerze i zaczęłam przeszukiwać internet. W końcu trafiłam na jej profil w mediach społecznościowych. Piękna, młoda kobieta, która z dumą prezentowała zdjęcia z luksusowych podróży i przyjęć. Jej życie wyglądało jak bajka.

Znalazłam adres, który widniał na jednym z dokumentów Marka. Kilka dni później, gdy Natalia była na uczelni, pojechałam tam, nie uprzedzając nikogo. Luksusowy apartament w centrum miasta – miejsce, na które, jak się domyślałam, trafiały pieniądze mojego męża.

Alicja otworzyła drzwi, wyglądając na zaskoczoną moją obecnością.

– Dzień dobry. Jestem Luiza Kowalska – powiedziałam powoli, starając się zachować spokój. – Chciałabym porozmawiać o Krzysztofie.

Jej twarz natychmiast przybrała wyraz napięcia, jakby zrozumiała, kim jestem. Zaprosiła mnie do środka, a ja rozejrzałam się po elegancko urządzonym wnętrzu.

– Nie wiem, co mogę pani powiedzieć – zaczęła ostrożnie. – Krzysztof był dla mnie... bliski.

– Bliski? – powtórzyłam z goryczą. – Mój mąż finansował pani życie, podczas gdy my byliśmy tego kompletnie nieświadomi.

– Mówił mi, że jest rozwiedziony – odparła szybko. – Że wasze małżeństwo już dawno się rozpadło.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.

I uwierzyła pani? – zapytałam chłodno. – Myślała pani, że te pieniądze spadały z nieba?

Alicja spuściła wzrok, bawiąc się pierścionkiem na palcu.

– Powiedział, że ma inwestycje, które świetnie prosperują. Nigdy nie pytałam o szczegóły.

W tym momencie zrozumiałam, jak bardzo Krzysztof grał na dwa fronty. Alicja była jego drugim życiem, które stworzył, nie zważając na konsekwencje.

Szczegóły zostawił mi – powiedziałam, podnosząc się z fotela. – W postaci długów.

Alicja spojrzała na mnie z mieszaniną wstydu i żalu, ale nie powiedziała nic więcej.

Musiałam powiedzieć córce

Po powrocie do domu Natalia już na mnie czekała. Jej twarz zdradzała niepokój, a oczy pełne były pytań, na które nie chciałam odpowiadać.

Mamo, gdzie byłaś? – zapytała, stojąc w progu salonu. – Marek powiedział, że coś jest nie tak z finansami taty. Co się dzieje?

Nie wiedziałam, od czego zacząć. Próbowałam odsunąć rozmowę, ale córka podeszła bliżej.

– Nie zbywaj mnie, proszę – powiedziała stanowczo. – Chcę wiedzieć, co się dzieje.

Westchnęłam i usiadłam na kanapie, gestem zapraszając ją do siebie.

– Twój ojciec... – zaczęłam, czując, jak głos mi drży. – Naprawdę zostawił nam długi. I to ogromne.

– Jak to możliwe? – przerwała, wyraźnie zszokowana. – Przecież zawsze mówił, że mamy oszczędności. Że inwestuje w naszą przyszłość!

Z trudem przyznałam się do wszystkiego, co odkryłam – kredyty, nieudane inwestycje, a w końcu pieniądze, które trafiały do Alicji. Gdy wypowiedziałam jej imię, twarz Natalii zmieniła się z szoku na gniew.

– Kochanka? – zapytała z niedowierzaniem. – Tata miał kochankę?

– Tak – odpowiedziałam cicho. – Ale to nie wszystko. Twój ojciec oszukiwał nas przez lata. Nie wiem, jak mogłam tego nie zauważyć.

Natalia podniosła się gwałtownie.

Jak mogłaś tego nie widzieć, mamo? – zapytała ostro. – Jak mogłaś nie zauważyć, że tata prowadził podwójne życie?

– Myślisz, że nie zadaję sobie tych samych pytań? – odpowiedziałam, próbując zachować spokój. – Że nie zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd?

Ale to ja muszę z tym żyć – rzuciła Natalia, a w jej głosie była mieszanina złości i bólu. – Muszę żyć z tym, że mój ojciec był kimś, kogo tak naprawdę nie znałam.

Wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Zostałam sama, z ciężarem, który wydawał się przygniatać mnie coraz bardziej.

Trzeba było coś wymyślić

Następnego dnia obudziłam się z decyzją, że muszę działać. Długi Krzysztofa nie mogły nas zrujnować. Nie mogłam pozwolić, by przeszłość całkowicie zniszczyła mnie i moją córkę.

Pierwszym krokiem była sprzedaż naszego domu. Była to decyzja bolesna, ale konieczna. Dom, który przez lata był symbolem naszej rodziny, nagle stał się ciężarem. Skontaktowałam się z agentem nieruchomości i zaczęłam proces wyceny.

– To jest jedyna droga, żebyśmy mogły zacząć od nowa – powiedziałam Natalii, gdy wieczorem usiadłyśmy przy stole.

Nie chcę się wyprowadzać – odpowiedziała cicho. – To jedyne miejsce, które kojarzy mi się z normalnym życiem.

– Wiem – odparłam, ściskając jej rękę. – Ale musimy zacząć budować nowe życie.

Równocześnie zaczęłam szukać pracy. Nie byłam na rynku zawodowym od lat, ale nie miałam wyboru. Przyjaciel Marka zaproponował mi stanowisko w lokalnej firmie, które może nie było spełnieniem marzeń, ale dawało stabilność.

W tym czasie spotkałam się jeszcze raz z Alicją. Chciałam zakończyć ten rozdział raz na zawsze. Zastałam ją w jej mieszkaniu, które powoli traciło swój blask – widocznie brakowało już pieniędzy na luksusy.

– Po co przyszłaś? – zapytała zmęczonym głosem.

– Chcę, żebyś wiedziała, że nie obwiniam cię za to, co się stało – powiedziałam, choć każde słowo przychodziło z trudem. – Krzysztof podjął decyzje, które zrujnowały nas obie.

Alicja spuściła wzrok.

Myślisz, że chciał cię zranić? – zapytała. – Myślę, że po prostu nie wiedział, jak się z tego wyplątać.

Pokiwałam głową, czując, że te słowa, choć bolesne, miały w sobie ziarno prawdy.

– Może i tak – powiedziałam. – Ale to nie zmienia faktu, że zostawił mnie z tym wszystkim.

Rozmowa z Alicją nie przyniosła ulgi, ale pozwoliła mi zamknąć ten rozdział w głowie. Teraz liczyła się tylko przyszłość.

Musiałam odciąć się od przeszłości

Dom został sprzedany. Pamiętam, jak ostatni raz zamknęłam za sobą drzwi, trzymając Natalię za rękę. Łzy spływały mi po policzkach, ale wiedziałam, że to nie koniec – to był nowy początek.

Przeprowadziłyśmy się do niewielkiego mieszkania na obrzeżach miasta. Skromne, ale przytulne, z przestrzenią wystarczającą, by zacząć od nowa. Córka z czasem zaakceptowała zmianę, choć widziałam, że wciąż nosi w sobie żal.

Pewnego wieczoru usiadłyśmy razem przy stole. Byłam wykończona po pracy, ale chciałam z nią porozmawiać.

Wiem, że trudno ci się z tym pogodzić – zaczęłam. – Ale musimy znaleźć sposób, by iść dalej.

Spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałam mieszaninę bólu i determinacji.

– Chcę pamiętać tatę takim, jakim myślałam, że był – powiedziała. – Ale... nie wiem, czy to możliwe.

Wzięłam jej dłoń w swoje.

Twój ojciec popełnił wiele błędów – powiedziałam powoli. – Ale kochał nas na swój sposób. Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy zdecydować, jak dalej żyć.

Wtedy zrozumiałam, że Natalia potrzebuje czasu, by poukładać swoje myśli. Ja sama wciąż próbowałam to zrobić.

Mogę liczyć już tylko na siebie

Kilka miesięcy później, siedząc przy oknie w nowym mieszkaniu, patrzyłam na córkę, która rozmawiała przez telefon z przyjaciółką. Wydawała się spokojniejsza, bardziej pogodzona z losem.

Nie było łatwo. Wciąż nosiłam w sobie ból po zdradzie Krzysztofa, a widmo długów przypominało o sobie każdego dnia. Ale zaczynałyśmy od nowa. Krok po kroku budowałyśmy nasze życie na własnych zasadach.

Czasami wciąż wracały wspomnienia – Krzysztof uśmiechający się zza biurka, jego słowa, że wszystko, co robi, jest dla nas. Zastanawiałam się, ile z tego było prawdą, a ile kłamstwem, które budował dla własnej wygody.

Miłość może być ślepa, ale prawda zawsze znajduje sposób, by wyjść na jaw. To, co robimy z tą prawdą, definiuje nas bardziej niż same błędy innych. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale jedno było pewne – to, co zbuduję z Natalią, będzie prawdziwe.

Reklama

Luiza, 58 lat

Reklama
Reklama
Reklama