Reklama

Miałem trzydzieści dwa lata, gdy zmarł mój ojciec Jan. Od zawsze wiedziałem, że nie byliśmy sobie bliscy tak, jak powinno być między ojcem a synem, ale nigdy nie zadawałem zbyt wielu pytań. Wychowałem się w zwyczajnym domu na jednym z podmiejskich osiedli. Moja matka, Elżbieta, dbała o nas, a ojciec pracował i rzadko mówił o swoich uczuciach. Po jego śmierci poczułem, że brakuje mi czegoś więcej niż tylko obecności – jakby pustka, którą zostawił, miała głębsze korzenie.

Reklama

Zacząłem rozmyślać o naszej relacji i o tym, dlaczego tak wiele spraw było między nami przemilczanych. Niewyjaśnione spojrzenia, niezadane pytania, dziwne napięcie, które często panowało przy stole. Dopiero wtedy, gdy został już tylko wspomnieniem, pojawiła się we mnie potrzeba zrozumienia, kim był naprawdę i co tak naprawdę kryło się w naszej rodzinie.

W oczach miała strach

Kilka tygodni po pogrzebie usiadłem z matką w kuchni. Chciałem dowiedzieć się więcej o ojcu, może usłyszeć jakieś anegdoty z dawnych lat. Zamiast tego atmosfera szybko się zagęściła.

– Nigdy nie opowiadasz o nim – powiedziałem. – Jakbyś wolała, żebym zapomniał.

– Nie mów tak, Adam – odparła, kręcąc głową. – Twój ojciec był dobrym człowiekiem.

– Dobrym? Był mi obcy przez całe życie. Czasem myślałem, że wcale nie jest moim ojcem.

Słowa padły szybciej, niż zdążyłem je zatrzymać. Matka zbladła, odwróciła wzrok, a potem zapadła cisza. Nie broniła się, nie oburzyła. Po prostu siedziała, jakby nagle zabrakło jej sił.

– Dlaczego tak patrzysz? – zapytałem z niedowierzaniem. – To przecież tylko słowa.

– Czasem słowa mówią więcej, niż nam się wydaje – odpowiedziała szeptem.

Jej reakcja nie dawała mi spokoju. Zamiast sprzeciwu czy gniewu, zobaczyłem w jej oczach strach i zmieszanie. Tamtego wieczoru długo leżałem w łóżku, zastanawiając się, czy powiedziałem coś, co nie powinno było paść, czy może trafiłem w prawdę, której jeszcze nie znałem.

Nie była gotowa na prawdę

Nazajutrz wróciłem do tematu. Nie mogłem udawać, że nic się nie stało.

– Powiedz mi wprost – zacząłem, patrząc matce prosto w oczy. – Czy Jan na pewno był moim ojcem?

– Przestań – próbowała mnie uciszyć. – To nie czas na takie rozmowy.

– Kiedy będzie ten czas? Kiedy sam sobie wszystko dopowiem? – nie dawałem za wygraną. – Widziałem twoją reakcję. I jestem pewien, że coś przede mną ukrywasz.

– Adam, on cię wychował, był przy zawsze tobie. Czy to nie jest ważniejsze niż…

– Ważniejsze niż prawda? – przerwałem jej ostro.

Matka spuściła wzrok, bawiła się obrączką na palcu, jakby szukała w niej ratunku.

– Były rzeczy, których nigdy ci nie mówiłam – szepnęła. – Ale to nie zmienia faktu, że Jan cię kochał.

– A więc jednak! – poczułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej. – Chcę wiedzieć wszystko! Proszę!

– Nie teraz – odparła twardo. – Nie jestem gotowa.

Te słowa wywołały we mnie wściekłość. Zrozumiałem jednak, że nie usłyszę odpowiedzi. Było coś, czego bała się bardziej niż mojego gniewu. A ja musiałem odkryć, co to było.

Wyszeptała imię „Stefan”

Kilka dni później usłyszałem, jak matka rozmawia przez telefon z moją ciotką. Jak zwykle miała głośność ustawioną na cały regulator. Nie chciałem podsłuchiwać, ale gdy padło moje imię, zatrzymałem się na schodach.

– Nie wiem, jak mu powiedzieć – mówiła matka drżącym głosem. – Jan nie był jego ojcem, ale on zasługuje na prawdę.

– Musisz mu to wyznać – nalegała ciotka. – Prędzej czy później się dowie.

– On mieszka tak blisko… – matka urwała. – Boję się, że Adam pójdzie do niego.

Stałem w bezruchu, nie wierząc w to, co słyszę. W głowie powtarzało mi się jedno słowo: „blisko”. Wszedłem do pokoju, a matka aż podskoczyła na mój widok.

– O kim mówiłaś? – zapytałem stanowczo. – Kim jest mój prawdziwy ojciec?

– Adamie, proszę… – zaczęła.

– Dość kłamstw! – przerwałem jej. – Chcę wiedzieć wszystko, teraz!

Matka usiadła ciężko przy stole i po chwili ciszy wyszeptała imię „Stefan”. Powiedziała, że znała go jeszcze zanim poznała Jana, a ich krótki romans zostawił ślad, którego nie przewidziała. I że Stefan mieszkał od lat kilka ulic dalej.

Byłem tym wstrząśnięty

Usiedliśmy przy stole, a matka zaczęła opowiadać. Mówiła powoli, jakby każde zdanie ważyło tonę.

– To było, zanim spotkałam Jana – wyznała. – Stefan pojawił się w moim życiu nagle. Był czarujący, ale nie chciał odpowiedzialności. Gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, odsunął się. Niedługo później poznałam Jana, a on… on przyjął mnie i ciebie, choć wiedział, że nie jesteś jego dzieckiem.

– Wiedział? – spytałem wstrząśnięty.

– Tak. Nigdy nie chciał, żebyś poczuł się gorszy. Dlatego nigdy nie poruszał tego tematu.

Siedziałem w milczeniu, nie wiedząc, jak poukładać w głowie te wszystkie informacje. Ojciec, którego żegnałem z bólem, wcale nie był moim ojcem, a ten, który powinien nim być, mieszkał od zawsze tak blisko. Po długiej ciszy wstałem i wyszedłem na ulicę. Chodziłem bez celu, aż dotarłem w okolice, gdzie podobno mieszkał Stefan. Patrzyłem na rząd zwyczajnych domów i zastanawiałem się, który z nich kryje człowieka, którego powinienem znać od urodzenia.

Wystarczyło jedno spojrzenie

Kilka dni zbierałem się na odwagę, aż w końcu zapukałem do drzwi. Dowiedziałem się dokładnie od matki, jaki to adres. Otworzył mi wysoki, siwiejący mężczyzna. Wystarczyło jedno spojrzenie, żebym poczuł jakiś dziwne podobieństwo.

– Czego pan chce? – zapytał oschle.

– Nazywam się Adam – odparłem. – Myślę, że jest pan moim ojcem.

Na jego twarzy pojawił się cień zrozumienia, ale od razu zasłonił go chłód.

– Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie – powiedział cicho. – Ale nie możemy rozmawiać.

– Dlaczego? – spytałem zdesperowany. – Chcę tylko usłyszeć prawdę.

– Mam rodzinę, żonę, dzieci – odparł stanowczo. – Nie mogę tego wszystkiego zniszczyć.

– A ja? – głos mi zadrżał. – Ja nic dla pana nie znaczę?

– To nie takie proste – odwrócił wzrok. – Przykro mi, ale nie mogę się w to mieszać.

Zamknął drzwi, zostawiając mnie na ganku. Stałem tam jeszcze chwilę, a potem odszedłem powoli, czując, że moje pytania znów pozostały bez odpowiedzi.

Utrata dwóch ojców naraz

Wracałem do domu w milczeniu, a w głowie miałem pustkę. Czułem się rozdarty między dwoma mężczyznami – jednym, który wychował mnie bez słowa skargi, choć nie miałem z nim dobrego kontaktu i drugim, który odwrócił się ode mnie w obawie przed utratą własnego spokoju. To było jak utrata dwóch ojców naraz.

Matka próbowała później ze mną rozmawiać, ale nie mogłem jej już słuchać. Wciąż miałem przed oczami twarz Stefana, zimną i zamkniętą, a w sercu obraz Jana, który mimo dystansu nigdy mnie nie zostawił. Nie wiedziałem, co dalej. Czy powinienem jeszcze raz spróbować? Czy może pogodzić się z tym, że prawda przyszła za późno? Jedno było pewne, że już nigdy nie spojrzę na swoje życie w ten sam sposób. Tajemnica, która wyszła na jaw, zmieniła wszystko, a ja zostałem z pytaniem, na które nikt nie chciał odpowiedzieć... Kim naprawdę jestem?

Adam, 32 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama