„Zachciało mi się igraszek, więc wyrwałam młodszego kochanka na czacie randkowym. Szybko pożałowałam”
„Zastanawiałam się, czy nie krzywdzę tego chłopaka swoimi podejrzeniami. Może rzeczywiście nie miał niczego złego na myśli? Może po prostu był zbyt młody, by rozumieć, że robienie komuś takich zdjęć bez pytania obudzi nieufność i podejrzliwość?”.

- Renata, 45 lat
Nie miałam ochoty tam siedzieć
Przyjęcie się przeciągało. Dziewczyny rozbawiły się na dobre, sypały dowcipami, komplementowały się wzajemnie. Zwykle chętnie uczestniczyłam w tych naszych comiesięcznych babskich spotkaniach, ale dziś marzyłam, by jak najszybciej wrócić do domu. Kolejny raz spojrzałam na zegarek. Niestety, było jeszcze za wcześnie, abym bez wzbudzania podejrzeń mogła wyjść. Na dokładkę okazałam się mało dyskretna i moje sprawdzanie czasu nie uszło uwagi gospodyni.
– Co tak zerkasz na zegarek? – spytała czujnie. – Gdzieś się spieszysz? Przecież dzieci w domu ci nie płaczą – posłużyła się wyświechtanym argumentem, który dawno temu przestał być śmieszny. – Czekaj, doleję ci wina. No i spróbuj wreszcie sałatki. Nic dziś jeszcze nie zjadłaś – z naganą popatrzyła na mój talerz i prawie nietkniętą porcję faszerowanego schabu.
– Dzięki, ale coś nie mam apetytu – mruknęłam. – Nie najlepiej się czuję…
– A co ci jest? – zainteresowały się kumpelki i jak na komendę zaczęły grzebać w torebkach w poszukiwaniu specyfików na różne dolegliwości.
– A nie, nic takiego – bagatelizująco machnęłam ręką. – Po prostu zmęczona jestem. A jeszcze chciałam wieczorem trochę popracować…
– No nie! Tobie chyba do reszty odbija! – Anka aż się za głowę złapała. – W piątek wieczorem? Przecież to święty czas relaksu…
Oczywiście miała rację. I właśnie na ten relaks niecierpliwie czekałam. Tyle że nie mogłam im tego powiedzieć. Nie mogłam się przyznać, w jaki sposób ostatnio spędzam weekendy. Nie zrozumiałyby. Ja sama nie rozumiałam, jakim cudem wplątałam się w ów dziwaczny układ i dlaczego tak szybko się od niego uzależniłam.
Miałam swoją przystojną tajemnicę
Z początku wydawało się, że to tylko nieszkodliwa zabawa, przyjemna odskocznia od zmartwień i trudów dnia codziennego. Stopniowo jednak angażowałam się coraz bardziej i teraz trudno mi było wytrzymać do weekendu. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że mam problem, ale nie bardzo miałam z kim o nim porozmawiać. Wysiedziałam jeszcze godzinę, a potem wymówiłam się narastającym bólem głowy, pożegnałam się z koleżankami i wezwałam taksówkę.
„Żeby tylko jeszcze czekał, żeby czekał…” – zaklinałam rzeczywistość, patrząc na opustoszałe ulice. Wietrzna i deszczowa pogoda nie zachęcała do spacerów. Wreszcie taksówka zatrzymała się przed moim blokiem. Opuściłam ją w pośpiechu, nie czekając, aż kierowca wyda mi resztę. Winda nie przyjeżdżała całą wieczność, a do drzwi mieszkania prawie biegłam. Zrzuciłam tylko płaszczyk, botki i włączyłam komputer. Potem poszłam do kuchni. Zdążyłam zrobić sobie solidnego drinka, nim usłyszałam dźwięk oznajmujący, że przyszła do mnie wiadomość. Z ulgą wypuściłam powietrze.
A jednak czekał, pomyślałam z radością na widok czerwonego serduszka w okienku czatu. Zgodnie z naszym utartym już zwyczajem odpowiedziałam całuśną emotką. Już spokojniejsza pociągnęłam łyk drinka i czekałam na dalsze wiadomości.
– Witaj, jak wieczór? – padło tradycyjne pytanie.
– W porządku, ale cieszę się, że jesteś – moje palce tańczyły na klawiaturze, a w ciele narastało przyjemne napięcie.
Taką „grę wstępną” uprawialiśmy już nieraz. Przeczuwałam, jakie pytanie zaraz padnie, i nie zawiodłam się.
– Co masz dzisiaj na sobie?
– Zgadnij – odpisałam.
Odpowiedź była obszerna. Opisywał szczegółowo swoje marzenia o skąpej bieliźnie, w której chciałby mnie zobaczyć. Potrafił zaczarować mnie samymi słowami… Uległam jak zwykle i zgodziłam się zdjąć bluzkę. Taka była cena zobaczenia jego przystojnej twarzy. Kiedy włączyliśmy kamery, byłam już rozpalona. Bez trudu namówił mnie na dalszy striptiz. Podniecał mnie jego zachwycony wzrok. W realu nikt tak na mnie nigdy nie patrzył. W każdym razie od dawna… Przy nim czułam się piękna, godna pożądania, kobieca i kusicielska. Udawało mi się wtedy zapomnieć, że dzieli nas różnica prawie dwudziestu lat. Lubiłam, gdy mnie prosił o odsłonięcie biustu. Czułam wtedy, że mam nad nim władzę.
Dlaczego mi to zrobił?
Wydawało mi się, że doskonale panuję nad sytuacją, że w każdym momencie mogę się rozłączyć i więcej nie odzywać. Z reguły nasze wirtualne randki kończyły się na wzajemnym podziwianiu półnagich ciał. Ale dziś, czy to pod wpływem wypitego alkoholu, czy też chęci przedłużenia przyjemności, zaczęłam się dotykać.
– Cudownie to robisz – usłyszałam. – Działasz na mnie jak żadna. I wiesz, porobiłem ci parę takich zdjęć…
Zamarłam. W tym momencie dotarło do mnie, jakie głupstwo zrobiłam. Nic o tym chłopaku nie wiedziałam. Wydawał się grzeczny, kulturalny, ale przecież to mogły być tylko pozory.
– Jak mogłeś! – obruszyłam się.
Miałam ochotę go skląć, ale się pohamowałam. Mój gniew mógłby go sprowokować. A jak zacznie mnie szantażować upublicznieniem tych zdjęć i zażąda w zamian za dyskrecję jakichś dziwnych rzeczy? A ja ze strachu przed tym, że się wyda, będę posłusznie spełniać jego chore żądania.
– O co ci chodzi? – wydawał się zdziwiony moim podniesionym tonem. – Chciałem mieć pamiątkę. Coś, na co mogę patrzeć, kiedy się nie widzimy…
– Też mi pamiątka – prychnęłam, niby lekceważąco. – Ale skoro tak, to będziesz miał tylko ją. Więcej nie będziemy rozmawiać…
– Dlaczego? – zrobił zasmuconą minę. – Nie rozumiem, o co się wściekasz. Wytłumacz mi, proszę…
Jeszcze czego! Nie zamierzałam podsuwać mu głupich pomysłów, jeśli sam na nie jeszcze nie wpadł. Pilnowałam się, aby myśli nie odbiły się na mojej twarzy, w którą wpatrywał się z przejęciem. Udałam nadąsanie. Wydęłam wargi i zmrużyłam oczy.
– Nie chcę, żebyś patrzył na mnie bez mojej wiedzy. To zboczone.
Jego zdumienie było niemal namacalne. Faktycznie tłumaczenie zabrzmiało idiotycznie, ale nic lepszego na poczekaniu nie udało mi się wymyślić.
– Skoro chcesz pamiątki – kontynuowałam naburmuszona – to będziesz miał tylko pamiątkę…
– Jak to? Dlaczego? Czemu taka jesteś?
– Po prostu nigdy więcej nie odbiorę od ciebie wiadomości, nie włączę kamery – tłumaczyłam na pozór spokojnie, choć cała aż dygotałam z nerwów.
– Nie gniewaj się – błagał niemal ze łzami w oczach. – Nie wiedziałem, że to dla ciebie problem. Jeśli chcesz, wykasuję te zdjęcia – zaproponował. – Tylko nie zrywaj ze mną, nie odbieraj mi przyjemności, jaką jest patrzenie na ciebie. Przecież wiesz, jak na mnie działasz…
– Wykasuj to. Natychmiast – zażądałam stanowczo. – Nie żartuję.
– Okej, już się robi, tylko nie patrz na mnie jak na zboczeńca. Przecież ja cię uwielbiam!
Obserwowałam, jak pochyla się nad klawiaturą. Miałam nadzieję, że spełnia swoją obietnicę, ale nie mogłam być przecież tego pewna. Nastrój nam się zmienił. On był smutny, ja podenerwowana. Szybko się rozłączyliśmy.
A jeśli zobaczą to inni?
W nocy dręczyły mnie koszmary. Śniło mi się, że umieścił moje fotki w internecie i że wszyscy wytykali mnie palcami. Obudziłam się zlana potem. Powzięłam decyzję. Po dwóch dniach napisałam mu na czacie, że muszę wyjechać i będę bardzo zajęta. Odpisał, że będzie tęsknić, czekając na nasze kolejne seanse. Opatrzył wiadomość szeregiem serduszek i emotek. Urocze. On też mimo całej erotycznej otoczki był uroczy. Bardziej słodki niż przystojny, bardziej wzruszający niż seksowny. Podniecało mnie jego podniecenia. To, że właśnie ja tak na niego działam, a nie jakaś jego rówieśniczka. Dlatego byłam rozdarta.
Z jednej strony wiedziałam, że będzie mi brakowało naszych spotkań na wideoczacie, tej adrenaliny i tego uwielbienia w jego oczach. Z drugiej strony na myśl, że moja tajemnica mogłaby się wydać, że musiałabym się tłumaczyć ze swojego postępowania, że patrzono by na mnie ze zgorszeniem i niesmakiem, robiło mi się słabo. Dlatego obiecałam sobie, że nie wznowię naszych kontaktów. Wiązały się ze zbyt dużym ryzykiem.
Kusiło mnie, by się złamać. Zwłaszcza gdy w bezsenne noce wspominałam naszą ostatnią rozmowę, jego zasmuconą twarz, jego zdziwienie moją złością i płaczliwe błagania, bym z nim nie zrywała. Zastanawiałam się, czy nie krzywdzę tego chłopaka swoimi podejrzeniami. Może rzeczywiście nie miał niczego złego na myśli? Może po prostu był zbyt młody, by rozumieć, że robienie komuś takich zdjęć bez pytania obudzi nieufność i podejrzliwość? Może nie miał śmiałości, żeby zaproponować „żywej” kobiecie erotyczne igraszki w realu?
Minęło kilka miesięcy i tego typu wątpliwości nadal mną targają. Naprawdę żal mi chłopaka. Zarazem się boję, że on umieścił gdzieś w internecie moje fotografie. Żyję w nieustannym napięciu. Od czasu do czasu na moim czacie pojawiają się wiadomości od niego. Pisze, że bardzo tęskni, że nie rozumie, dlaczego się nie odzywam, że chciałby mnie znowu zobaczyć, że chyba mnie kocha. Kiedy to czytam, uśmiecham się smutno. Bo też mi żal naszej znajomości, ale strach jest zbyt duży. Wprawdzie nigdy mi niczym nie groził, ale i tak się boję. Mam przeszło czterdzieści lat i za dużo do stracenia: kierownicze stanowisko, szacunek innych, spokój. Nie mogę tego wszystkiego przekreślić dla zakochanego, napalonego smarkacza…