„Podejrzane zachowanie kuzyna na naszym weselu zasiało we mnie ziarenko niepokoju. A potem było tylko gorzej”
„Zostałem sam, patrząc, jak mój kuzyn znika w tłumie gości. Coś nie dawało mi spokoju. Może powinienem bardziej nalegać, by się zwierzył? Z drugiej strony, był to mój dzień i nie chciałem skupiać się na czymś, co mogło być tylko chwilowym kłopotem”.

- Redakcja
To miało być najpiękniejszy dzień mojego życia. Od momentu, gdy oświadczyłem się Martynie, marzyłem o tym, by stanąć z nią przed ołtarzem. Kiedy wreszcie nadszedł ten dzień, czułem euforię, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Nasze wesele odbywało się w przestronnej sali, ozdobionej eleganckimi dekoracjami, które sprawiały, że wszystko wyglądało jak z bajki. Jednak wśród tej całej radości, był ktoś, kto zdawał się nie podzielać mojego szczęścia.
– Coś się stało? – zapytałem, próbując zainicjować rozmowę, ale on tylko wzruszył ramionami, unikając mojego wzroku.
Nie chciałem być natrętny, ale serce mi się ściskało na myśl, że mój kuzyn przechodzi trudne chwile. Obiecałem sobie, że spróbuję z nim porozmawiać, gdy tylko nadarzy się odpowiednia chwila. Przecież to było wesele, czas radości, a Tomek zasługiwał na chwilę wytchnienia od tego, co go trapiło.
Coś nie dawało mi spokoju
Wesele rozkręcało się na dobre. Goście powoli zasiedli do stołów, a orkiestra zaczynała grać utwory, które miały porwać wszystkich na parkiet. W pewnym momencie poczułem na ramieniu lekki dotyk. Odwróciłem się i zobaczyłem kuzyna. Jego twarz była blada, a oczy błyszczały niepokojem.
– Znajdziesz dla mnie chwilę? – zapytał niepewnie, jakby ważył każde słowo.
– Jasne, co się dzieje? – odpowiedziałem, starając się ukryć zaskoczenie jego nagłym podejściem.
Tomek rozglądał się nerwowo, jakby szukał drogi ucieczki. Zbliżył się, by nikt nie mógł usłyszeć naszej rozmowy.
– To nic takiego, po prostu... czuję się dzisiaj... – zawiesił głos, szukając właściwych słów. – Dziwnie.
Próbowałem podejść do tego lekko, nie chcąc naciskać zbyt mocno.
– To moje wesele. Powinieneś się cieszyć. Rozluźnij się! Zabawa dopiero się zaczyna.
Tomasz unikał mojego spojrzenia, a jego twarz pozostała napięta.
– Tak, jasne... – odpowiedział, odwracając się na pięcie i szybko odchodząc.
Zostałem sam, patrząc, jak mój kuzyn znika w tłumie gości. Coś nie dawało mi spokoju. Może powinienem bardziej nalegać, by się zwierzył? Ale z drugiej strony, był to mój dzień i nie chciałem skupiać się na czymś, co mogło być tylko chwilowym kłopotem. Mimo to, jego dziwne zachowanie zasiało we mnie ziarno niepokoju, które nie pozwalało mi całkowicie oddać się weselnej atmosferze.
Poczułem ukłucie niepokoju
Zabawa trwała w najlepsze, goście bawiąc się w rytmie muzyki, a śmiech niósł się przez całą salę. Jednak mój wzrok co jakiś czas mimowolnie kierował się w stronę stolika, przy którym samotnie siedział Tomek. Wpatrywał się intensywnie w koperty z pieniędzmi, które leżały na sąsiednim stoliku, jakby zastanawiał się nad czymś ważnym. Co takiego mogło go gnębić, że nawet podczas wesela wyglądał, jakby dźwigał na barkach cały świat? A może to tylko moje przewrażliwienie? Może widziałem więcej, niż tam naprawdę było? Starałem się odgonić te myśli i wrócić do zabawy. W końcu to miało być moje szczęśliwe zakończenie, początek nowej drogi z Martyną u boku. Uśmiechając się do siebie, wróciłem na parkiet. Później, gdy odpoczywałem chwilę przy barze, podszedł do mnie kamerzysta, człowiek, którego ledwie znałem. Wyglądał na lekko zakłopotanego.
– Przepraszam, ale czy wszystko w porządku z tym młodym człowiekiem? – zaczął niepewnie.
Zaskoczyło mnie to pytanie.
– Tomek? A dlaczego pan pyta? – odpowiedziałem, starając się nie zdradzić własnych obaw.
Kamerzysta wzruszył ramionami, patrząc na mnie uważnie.
– Wydaje się... trochę nieswój. Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że coś go trapi. Widziałem, jak cały czas patrzył na koperty z pieniędzmi.
To, co powiedział, wzmocniło moje podejrzenia. W sercu poczułem ukłucie niepokoju, choć wciąż starałem się je ignorować, łudząc się, że to nic poważnego.
Serce zabiło mi szybciej
Chwilę po rozmowie z kamerzystą sala weselna wypełniła się dziwnym szmerem. Serce zabiło mi szybciej, kiedy zorientowałem się, że coś jest nie tak. Podążyłem za ludźmi, którzy zgromadzili się wokół stołu z prezentami i kopertami. W centrum tego całego zamieszania stał kamerzysta, a obok niego stał Tomek. Wyglądał na przerażonego.
– Co tu się dzieje? – spytałem, czując, jak fala zimnego potu spływa mi po plecach.
Kamerzysta spojrzał na mnie, starając się zachować spokój.
– Zauważyłem, że jedna z kopert zniknęła i... – urwał, wahając się, czy mówić dalej.
– Ja... Ja nie miałem wyboru! – krzyknął Tomasz, jego głos drżał z emocji.
Nie mogłem w to uwierzyć.
– Co zrobiłeś? – zapytałem cicho, bojąc się odpowiedzi.
– Byłem zdesperowany. Potrzebowałem pieniędzy... – kuzyn zaczął, jego głos łamał się z każdym słowem. – Proszę, zrozum. Nie chciałem tego robić, ale... nie widziałem innego wyjścia.
Patrzyłem na niego w niedowierzaniu, czułem, jak mój świat się wali. Jak on tak mógł? W moim najważniejszym dniu? Przecież byliśmy rodziną. Zaufanie, które miałem do niego, zostało zniszczone w jednej chwili.
– Dlaczego nie powiedziałeś nic wcześniej? – spytałem, czując gniew i rozczarowanie.
– Myślałem, że sobie poradzę, ale... – urwał, spuszczając wzrok na podłogę.
Stałem tam, nie wiedząc, co robić. To wszystko wydawało się nierealne, jak zły sen, z którego nie mogłem się obudzić.
Próbowałem powstrzymać łzy
Staliśmy naprzeciwko siebie, a wokół nas zapanowała cisza. Goście, którzy chwilę temu tworzyli tłum na parkiecie, teraz stali z boku, obserwując naszą rozmowę. Czułem na sobie ich spojrzenia, ale nie obchodziło mnie to. Liczył się tylko Tomek.
– Dlaczego? – zapytałem, a mój głos drżał od emocji, które z trudem starałem się opanować. – Przecież mogłeś mi powiedzieć. Nie musiałeś tego robić.
Kuzyn spuścił głowę.
– Mam długi. Długi, które mnie przerosły. Próbowałem wszystkiego, by wyjść na prostą, ale... – zatrzymał się, próbując zebrać myśli. – Wiedziałem, że to jedyna szansa, by jakoś się ratować.
Z jednej strony rozumiałem jego desperację, z drugiej, byłem rozczarowany i zraniony. Jak mógł ukraść pieniądze, które były przeznaczone na początek mojego wspólnego życia z Martyną?
– Jesteśmy rodziną. Zawsze mogłeś przyjść do mnie, powiedzieć prawdę – próbowałem powstrzymać łzy, które napływały mi do oczu. – Wiesz, że bym ci pomógł.
– Wiem – przyznał cicho. – Ale bałem się, że mnie osądzisz, że się ode mnie odwrócisz. Nie chciałem stracić resztek godności, które mi zostały.
Poczułem, jak wzbiera we mnie fala gniewu, ale z trudem ją stłumiłem.
– I myślisz, że teraz jej nie straciłeś?
Tomasz zakrył twarz rękami, a jego ramiona zadrżały. Byłem rozdarty. Patrzyłem na kuzyna, który jeszcze niedawno był mi bliski, a teraz wydawał się być obcy.
– Wybacz mi, proszę – jego głos był pełen bólu.
W moim sercu walczyły sprzeczne emocje, a ja nie wiedziałem, co dalej postępować. W tamtej chwili zrozumiałem, że nasza relacja nigdy nie będzie już taka sama.
Jerzy, 27 lat