„Poderwałem żonę kumpla i czułem, że mogę wszystko. Chciałem mu się pochwalić, jak dobra jest w łóżku”
„– Wydaje mi się, że Patrycja mnie zdradza – powiedział cicho. – To nie może być prawda, stary – oznajmiłem. – Patrycja jest w tobie totalnie zakochana. Nie widzi nikogo innego! Kłamałem prosto w oczy, choć chciałem mu powiedzieć, co wyprawia ze mną i jak jest nam dobrze”.

- Listy do redakcji
Mimo poprzednich deklaracji, że "chyba odpuści", Damian pojawił się na siłowni, jednak widać było, że jest przygnębiony i bez entuzjazmu. Niby się przebrał, ale zamiast zacząć rozgrzewkę, usiadł na ławce przy ścianie i patrzył w okno.
– Co się dzieje? – zapytałem. – Przeziębienie cię dopadło?
Przyjaciel był przygnębiony
Tylko się skrzywił, jakby miał ból zęba, i pokręcił głową.
– Co się stało? – zapytałem, zasapany po wyczerpującym biegu na bieżni.
– Wydaje mi się, że Patrycja mnie zdradza – powiedział cicho.
Zatrzymałem bieżnię, ponieważ ze zdumienia zapomniałem o podnoszeniu nóg i prawie upadłem. Starałem się uspokoić oddech.
– To nie może być prawda, stary – oznajmiłem, kiedy odzyskałem normalny rytm oddechu. – Patrycja jest w tobie totalnie zakochana. Nie widzi nikogo innego!
Kłamałem prosto w oczy, choć chciałem mu powiedzieć, że co wyprawia ze mną w łóżku i jak jest nam dobrze.
– Naprawdę tak uważasz? – zapytał z nadzieją. – Czy tylko starasz się mnie podnieść na duchu?
– Nie żartuję, mówię całkiem serio – zapewniłem, ponieważ tak wypadało.
Musiałem wybadać, ile wie
Usiadłem obok niego i chwyciłem za butelkę z wodą. Wypiłem dużego łyka, rozmyślając nad tym, co teraz powinienem powiedzieć.
– Skąd ci się wziął ten pomysł? – zapytałem. – No wiesz, że niby cię zdradza. Masz jakieś dowody?
– Nie, żadnych dowodów – odpowiedział ze smutkiem. – Tylko intuicja, stary.
– A co ty, kobieta jesteś, że kierujesz się intuicją?! – wybuchłem. – Nie możesz oskarżać dziewczyny tylko na podstawie swoich przeczuć. Weź się ogarnij, chłopie.
– Rozumiem, że to może brzmieć absurdalnie – wyszeptał. – Ale jestem przekonany, że coś jest nie tak. Nie mogę tylko znaleźć tych przeklętych dowodów na jej niewierność.
– Bo ich po prostu nie ma, Damian – dotknąłem go palcem w głowę. – Masz obsesję, kolego. A tak właściwie, powinieneś się raczej spytać Patrycjy, czy coś przed tobą ukrywa.
– Taa, na pewno mi powie prawdę, głupku! – wybuchnął gniewem.
– No cóż, masz pewnie rację – kiwnąłem głową i sięgnąłem do kieszeni po opakowanie cukierków. Podałem je Damianowi
– Chcesz?
Walczyłem z nałogiem
Z nieufnością przyglądał się zgniecionemu opakowaniu, które wziął z mojej dłoni. Przyglądał się umieszczonej na nim grafice, jakby był krytykiem sztuki użytkowej. Marszczył czoło i coś mamrotał pod nosem. Jakiś cholerny znawca sztuki. Na koniec, z pewnym niepokojem, odłamał jednego cukierka.
– Fuj – skrzywił się w niesmaku, kiedy już wrzucił cukierek do buzi. – Co za obrzydlistwo. Co to w ogóle jest?
– Lukrecja – odpowiedziałem. – Od kiedy rzuciłem palenie, tylko te draże pomagają mi złagodzić chęć na papierosa
– Już lepiej by było, gdybyś zapalił, zamiast wcinać taki syf – stwierdził Damian, wyrzucając cukierka. – Słuchaj, a może twoja Dorota porozmawiałaby z Patrycją? Mogłaby ją trochę przepytać. Co o tym myślisz, dobry pomysł, prawda?
– Nie – odpowiedziałem. – Nic z tych rzeczy. Jeśli zaczną gadać, twoja Patrycja może namieszać jej w głowie. Ona chyba coś kojarzy, że kręciłem z jej koleżanką. Tą, która była świadkiem na waszym ślubie.
– Z Lidką?! – Damian otworzył szeroko oczy.
– Cicho... – położyłem palec na ustach. – Tak jakoś wyszło.
Uspokoiłem kumpla
Damian pokręcił głową, lecz nie byłem w stanie stwierdzić, czy było to wyraz niezadowolenia, czy może podziwu dla moich osiągnięć.
– Więc co powinienem zrobić? – wyjąkał.
– Przede wszystkim nie zmyślać bajek – odpowiedziałem. – Wszystko to jest tworem twojej wyobraźni. Gdybyś miał jakiekolwiek dowody, nawet najdrobniejsze... Ale tak? – machnąłem rękami i dodałem: – Patrycja nigdy by ci takiego numeru nie wykręciła. Przecież to oczywiste!
– Tak sądzisz? – zapytał z nieukrywaną nadzieją.
– Jestem pewien – poklepałem go po ramieniu. – Co powiesz na spotkanie przy kufelku?
– Nie – odpowiedział zdecydowanie. – Nie zamierzam iść do baru. Coś mi siedzi w głowie... Wrócę do domu i pomyślę.
– Jeżeli zmienisz zdanie – namawiałem – to spotkasz mnie w „Czarnym kocie”. Mają tam nową kelnerkę, której warto się przyjrzeć.
– Dobrej zabawy – odparł. – Ja muszę lecieć.
– Zgadamy się w przyszłym tygodniu – przybiłem mu piątkę na pożegnanie. – Może zaplanujemy coś na weekend, razem z naszymi dziewczynami. Co o tym myślisz?
– To może być dobra propozycja – zgodził się. – Porozmawiam z Patrycją. Na razie.
Skierował się do szatni, żeby się przebrać, podczas gdy ja postanowiłem jeszcze chwilę posiedzieć i się wyciszyć, zanim wezmę prysznic. Zająłem miejsce przy oknie, piłem wodę i podziwiałem, jak wspaniały jest ten świat.
Kochanka mnie rzuciła
Gdy dostrzegłem Damiana, który opuszczał budynek, sięgnąłem po telefon i wybrałem numer.
– Cześć, kochanie – powiedziałem, gdy usłyszałem jej głos. – W środę mogę urwać się na godzinkę. Czy ci to odpowiada?
– Nie jestem pewna – odpowiedziała. – Wydaje mi się, że powinniśmy to zakończyć, Przemek.
Zakończyć?! Właśnie teraz, kiedy wreszcie odrzuciliśmy wszelkie obawy i zahamowania? Nie! Seks z Patrycją rozpalał jak żaden inny.
– Czuję, że Damian coś wie – dodała. – Nie chcę go stracić. Nie zamierzam rezygnować z mojego małżeństwa.
– Ale kto tu mówi o rezygnacji, skarbeńku – usiłowałem ją uspokoić. – Przecież Damian nie ma pojęcia o tym, co się dzieje, i nigdy się nie dowie, prawda? Skoro nie będzie wiedział, to o co się martwisz? Nie straci na tym, jeśli od czasu do czasu pozwolisz sobie na trochę szaleństwa. Nie rezygnuj z przyjemności w imię przestarzałych zasad.
Odczuwałem jej wahanie. Byłem przekonany, że zaraz się podda...
– To koniec, Przemek – powiedziała zdecydowanie. – Przemyślałam to wszystko bardzo uważnie. Nie przychodź ani w środę, ani w żaden inny dzień.
Rozłączyła się. Do cholery! Mimo to, byłem pewien, że seks pobudzał ją równie mocno jak mnie. Cechowały nas identyczne upodobania i podobna żywiołowość, sama o tym mówiła. Cóż, na razie mogłem spróbować swoich sił z kelnerką, która wcześniej wydawała się zaciekawiona. Udałem się do szatni, wziąłem prysznic, a następnie założyłem świeże ubranie. Pub "Czarny kot" znajdował się zaledwie dwie ulice dalej, więc wypicie jednego małego piwa nie powinno zająć mi więcej niż godzinę.
Zostałem zdemaskowany
No i cóż, miałem szczęście, bo akurat za barem była blondynka. Zamówiłem małe piwo, pośmiałem się z kelnerką, a potem planowałem zawołać ją ponownie, żeby dostać kolejną butelkę i jej numer telefonu. W tym momencie do lokalu niespodziewanie wszedł Damian. Podniosłem rękę, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, ale on już mnie dostrzegł i zaczął przebijać się do mojego stolika.
– Mam dowód – odparł, rzucając na stół małą paczkę cukierków. – Z lukrecją, stary – dodał z szerokim uśmiechem. – Nie znam osoby, która by jadła ten szajs... Poza jedną osobą. Zapomniałeś to zabrać z mojego domu, więc stwierdziłem, że ci to dostarczę. Przecież od tego są przyjaciele, prawda?
Dostałem nauczkę
Chciałem mu uzmysłowić, że każdy głupi może sobie kupić takie dropsy, ale to zdecydowanie było błędnym ruchem. Gdybym nie zaczął mówić, cios, który otrzymałem, nie zniszczyłby mojej szczęki. Damian nie był silnym gościem, ale w ciosie, który wymierzył, było sporo determinacji i serca, i w efekcie, razem ze stołkiem, znalazłem się na ziemi. Nie wiem, co stało się ze stołkiem, ale ja już nie byłem w stanie wstać – ból uniemożliwił mi jakiekolwiek działanie. Wydawałem dźwięki jak ranny tygrys i nie obchodziło mnie, co o tym pomyśli blondyna.
Wezwała karetkę, ale zanim to zrobiła, na miejscu pojawili się policjanci. Spisywali jeszcze protokół, kiedy na noszach opuszczałem miejsce zdarzenia. Następnie trafiłem do szpitala. Moje kości zostały zabezpieczone drutem, a na moją górną i dolną szczękę nałożono metalową konstrukcję. Następnie owinięto ją gumkami, uniemożliwiając mi otwarcie ust. Lekarz z zadowoleniem kiwał głową.
– Świetnie – pochwalił sam siebie. – Będzie pan musiał przez jakiś miesiąc radzić sobie bez jedzenia – zaśmiał się, bawiąc się swoim żartem. – Nie ma się, czym martwić – poklepał mnie po ramieniu. – Może pan jeść, ale tylko płynne posiłki, zupy i tym podobne. To będzie dla pana dobre, bo zaczęła się pojawiać lekka otyłość, co w tak młodym wieku nie jest zdrowe. Proszę sobie wyobrazić, że po diecie będzie pan chętniej adorowany przez kobiety. No, czas wracać do domu, widzimy się na kontrolnej wizycie.
Wróciłem do rodziców
Niby gdzie, skoro Dorota już pewnie wie i wyrzuciła moje rzeczy. Nie miałem już domu. Nie mając innego wyboru, po wyjściu ze szpitala, musiałem wrócić do mieszkania rodziców. Moja mama była nawet zadowolona, ojciec nieco mniej, ale nie postawił mnie przed drzwiami. Naturalnie, nie złożyłem oskarżenia o pobicie, to byłoby już za dużo z mojej strony, swój honor jednak mam. Przeklętych lukrecjowych cukierków już nigdy nie wezmę do ust, wolałbym już wrócić do palenia.
Mam też dobre wiadomości. Dziewczyna obsługująca w "Czarnym kocie" wpadła do mnie do szpitala i bez wahania podała mi swój numer telefonu. Nazywa się Wiktoria i ma całkiem duże mieszkanie od swojej babci. Może wreszcie los się do mnie uśmiechnie i uda mi się nawiązać trwały związek?
Przemek, 35 lat