„Podła koleżanka zrobiła mi z życia piekło. Przez tą wywłokę nie mam kontaktu z rodziną”
„Moja osiemnastka miała być radosnym, romantycznym przeżyciem. Dzięki Izie okazała się traumatycznym rodeo, po którym zerwałam wszelkie kontakty z rodziną”.
- Weronika, 28 lat
– Dzwonił twój brat – powiedział Tadek, kiedy tylko weszłam do domu. – Z ojcem jest coraz gorzej, lekarze nie dają mu większych nadziei. Podobno to już koniec…
Właściwie spodziewałam się tego. Mój tata miał przed tygodniem trzeci udar. Michał zadzwonił wtedy do mnie i pierwszy raz od kilku lat usłyszałam jego głos. Wiedziałam, że powinnam do nich pojechać, zobaczyć się z ojcem, póki jeszcze żył. Jednak świadomość, że musiałabym spotkać się z moim bratem, rozmawiać z nim, może nawet udawać kochającą siostrę przed rodziną i dawnymi znajomymi powstrzymywała mnie od tego. Chyba nie dałabym rady…
A wszystko dlatego, że to, co się stało wtedy, w moje pierwsze dorosłe urodziny, tkwiło we mnie zbyt mocno, abym mogła pogodzić się z bratem nawet w obliczu śmierci naszego ojca.
– Pojedź tam – ze smutnych myśli wyrwał mnie głos męża, jakby w nich czytał. – Bo potem może być za późno i będziesz tego do końca życia żałować.
Tadek miał rację. Dlatego jeszcze tego samego wieczoru zarezerwowałam pokój w hotelu położonym jak najdalej od mojej dzielnicy. Żeby nie spotkać nikogo znajomego, nikomu nie odpowiadać, dlaczego tak nagle wtedy zniknęłam. Postanowiłam, że pójdę do szpitala, zobaczę się z ojcem i zostanę tak długo, jak będzie trzeba. Ale nie odezwę się do brata, nawet na niego nie spojrzę. Dziesięć lat temu obiecałam to sobie i zamierzam dotrzymać obietnicy. Nigdy mu nie wybaczę tego, co mi kiedyś zrobił…
Zobacz także
Do rodzinnego miasta miałam ponad siedemset kilometrów, bo wówczas uciekłam, jak można było najdalej. Teraz więc czekało mnie sporo godzin jazdy, podczas których nie mogłam przestać myśleć o przeszłości i mojej krzywdzie.
Nic nie poradzę, że jestem romantyczką
Chodziłam do klasy maturalnej, za chwilę miałam zdawać egzamin dojrzałości. Byłam prawie dorosła, a chyba jako jedyna w klasie nie miałam chłopaka i wciąż byłam dziewicą. Wszystkie moje kumpelki już dawno przeżyły swój pierwszy raz i pewnie uznałyby, że to niezły ubaw, gdyby się dowiedziały, jak jest ze mną naprawdę.
One wciąż zmieniały chłopaków. Dla nich pójście do łóżka z każdym następnym nie było żadnym problemem, seks traktowały jako dobrą zabawę. A Iza, z którą kumplowałam się od pierwszej klasy liceum, zwykła mawiać, że seks to najlepszy ze wszystkich kosmetyków, bo każdy pryszcz po nim znika.
– Tobie też by się przydał taki zabieg, i to w dużej dawce – żartowała, przyglądając się mojej nie najlepszej cerze. – Jak chcesz, mogę ci coś załatwić…
A mnie marzyła się wielka miłość, świece, kwiaty, muzyka, pocałunki, gorące wyznania. Byłam po prostu niepoprawną romantyczką. I co zrobić Wiadomo jak ludzie myślą: nie masz chłopaka, to znaczy, że nikt cię nie chce. Dlatego w gruncie rzeczy wstydziłam się swojego dziewictwa i tylko Izie powiedziałam o tym w sekrecie.
– Chyba żartujesz! – zaśmiała się wtedy. – Chcesz powiedzieć, że jeszcze nie uprawiałaś seksu?
– No… nie – odparłam nieco zmieszana jej reakcją.
– Ale dlaczego? – spojrzała na mnie zdumiona.
– Bo w nikim nie byłam jeszcze tak zakochana, żeby to zrobić – odparłam. – Wiesz, żeby było tak pięknie, z uczuciem, romantycznie…
– Ty chyba jesteś walnięta, Wera – pokręciła głową. – Jak będziesz tak czekać w nieskończoność na królewicza z bajki, to zostaniesz starą, zgorzkniałą babą z pomarszczoną twarzą! –zaśmiała się.
Piłyśmy wtedy herbatę w barze przy lodowisku, trochę zmarzłyśmy na łyżwach. Ledwie udało nam się znaleźć wolny stolik, na ślizgawkę przechodziło tu niemal całe nasze liceum. W pewnej chwili Iza pomachała komuś ręka. W naszą stronę zbliżał się mój brat Michał wraz ze swoim kumplem. Przyjaciółka westchnęła na głos z nieskrywanym zachwytem:
– Ależ ciacho z tego twojego brata! Naprawdę wiele bym dała, żeby mnie przeleciał…
Oburzyły mnie jej słowa. Przecież mówiła o moim bracie! Już chciałam coś odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język, bo chłopcy dotarli do naszego stolika. Przysiedli się do nas, więc zamilkłam.
Ten kumpel brata, Adam, trochę mi się podobał. Ale wiedziałam, że taki jak on może mieć każdą dziewczynę w mieście. Gdzieżby tam zwrócił uwagę na mnie – przeciętną szarą myszkę o cerze z wiecznymi problemami! Był tak przystojny, że aż wydawało się to nieprawdopodobne! Wtedy, w tamtym barze, nawet przyszło mi do głowy, że może bym i chciała, żeby to właśnie z nim przeżyć mój pierwszy raz. Aż mi się gorąco zrobiło na samą myśl o tym.
– Słuchajcie, a może byśmy skoczyli się przebrać, a potem wybrali się we czwórkę do kina i potańczyć? – nieoczekiwanie zaproponowała Iza. – W końcu coś nam się od życia należy, a nie tylko kucie.
Niezwykły prezent na osiemnastkę…
No i poszliśmy. Ten wieczór okazał się zresztą całkiem fajny. Byłam blisko Adama, czułam jego zapach, dotyk dłoni, a gdy tańczyliśmy w dyskotece, mocno do siebie przytuleni, prawie się zakochałam. I pragnienie bycia z tym chłopakiem stało się tak silne, że aż bolało. Tak bolało mnie całe ciało z pragnienia, z pożądania, z chęci bliskości.
– Słuchaj, Wera, ty chyba na niego lecisz, co? – spytała mnie Iza, gdy wyszłyśmy poprawić makijaż. – Jesteś taka napalona, że aż się z ciebie dymi!
– Naprawdę to aż tak po mnie widać? – zaniepokoiłam się.
– Ja widzę… W każdym razie coś z tym trzeba zrobić! – zaśmiała się. – Może urządzimy imprezkę we czwórkę: ja z Michałem, a ty z tym Adamem? Żeby wiesz, zabawić się.
– Iza, co ty wygadujesz? – całkiem serio się przestraszyłam. – Przecież ja jeszcze nigdy… No wiesz, z żadnym, a ty mi proponujesz robić to we czwórkę?!
– Coś ty! – potrząsnęła głową. – Wynajmiemy w hotelu dwupokojowy apartament i się zabawimy. Każda para osobno.
Wtedy coś mi przyszło do głowy. Za dwa tygodnie obchodziłam osiemnaste urodziny i robiłam większą imprezkę dla całej klasy, ale potem mogłyśmy urządzić bardziej kameralną, tylko dla naszej czwórki. Opowiedziałam Izie o swoim pomyśle.
– Zrobiłabym sobie taki prezent na dorosłość – zakończyłam.
– Super! Sama bym lepiej nie wymyśliła – ucieszyła się. – Chłopaki będą zachwyceni, a ty dostaniesz ten swój prezent, spoko! – i mrugnęła porozumiewawczo.
Trochę się obawiałam reakcji Michała. Był w końcu moim bratem. Nie miał nic przeciwko temu. O dziwo, aż zagwizdał.
– Widzę, siostra, że naprawdę dojrzewasz! – roześmiał się. – Jasne, że na to idziemy. Mnie się bardzo podoba ten pomysł, a tobie? – zwrócił się do Adama.
– Mnie też – odparł tamten krótko, a potem mnie objął i pocałował namiętnie. – Z takimi laskami zawsze i wszędzie.
Ja tę noc faktycznie zapamiętam
Powiedział to jakoś tak… lekko, jakby to było samo przez się zrozumiałe. Jego ton niespecjalnie mi się spodobał, ale ponieważ byłam już trochę wyluzowana po drinku, machnęłam na to ręką. Nie chciałam psuć sobie wieczoru. Tak dobrze mi było w objęciach Adama… A na parkiecie, kiedy tańczyliśmy, czułam przedsmak tego, co miało się zdarzyć za dwa tygodnie. Zapowiadało się bardzo interesująco.
Z wynajęciem apartamentu nie miałyśmy problemu. Iza była już pełnoletnia. Kasę też miałyśmy. Dostawałam od ojca dość spore kieszonkowe. Tym większe, im lepsze były moje oceny. A ponieważ należałam do prymusów – sami rozumiecie… Chłopcy mieli załatwić alkohol – jakieś wino, szampana i wódkę, my zamówiłyśmy kateringowe jedzonko. Michał obiecał wziąć swoje najlepsze płyty.
– Zobaczysz, zapamiętasz ten wieczór na całe życie – powiedziała mi dzień wcześniej Iza, a jej oczy błyszczały podnieceniem. – Już moja w tym głowa, żeby to było niczym jazda bez trzymanki…
Wiedziałam, że zapamiętam go na całe życie. Bo przecież wtedy właśnie miałam się stać prawdziwą kobietą. I szczerze mówiąc, trochę się obawiałam, jak to będzie. Ze strachem myślałam o bólu, ale Adam wyglądał na faceta z klasą i na takiego, który potrafi być miły i delikatny w tych sprawach. No i zaspokoić pragnienia dziewczyny… nawet największej romantyczki. Musiało się udać.
A jednak na wszelki wypadek, w tajemnicy przed wszystkimi, strzeliłam sobie „przed” lufkę czystej, żeby mieć więcej odwagi i być bardziej rozluźniona. W hotelowym pokoju, oświetlonym jedynie kilkoma świecami, panował półmrok. Nastrojowa wolna muzyka, rozgrzane ramiona Adama, jego pachnący alkoholem gorący oddech na mojej szyi, dłonie zsuwające mi się po plecach coraz niżej, na biodra i pośladki, jego noga wsunięta pomiędzy moje uda…
Tańczyliśmy, piliśmy wino, a w głowie kręciło mi się coraz bardziej. Gdzieś obok widziałam przytulonych do siebie Michała z Izą, słyszałam jej chichot.
– Chodźmy do drugiego pokoju – szepnął w pewnej chwili Adam. – Chcę ciebie już mieć, nie wytrzymam dłużej – i pociągnął mnie w stronę drzwi, a gdy tylko zamknęły się za nami, zaczął mnie rozbierać.
Usłyszałam trzask targanych jego palcami pończoch. Zdarł ze mnie bluzkę, potem stanik. Poczułam jego zęby na swoich piersiach. Był taki gwałtowny, wręcz agresywny! Chciałam się wyrwać, odpychałam go rękami, lecz on trzymał je mocno. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ale swój pierwszy raz wspominam koszmarnie.
Musiałam stamtąd uciec jak najdalej
– Zapomniałaś zabrać swoje prezenty urodzinowe – powiedział i uśmiechnął się. – Ale rozumiem, najważniejszy był ekstraprezent. Zadowolona jesteś?
Gdybym potrafiła, zabiłabym go w tamtej chwili. Ale mogłam wydusić z siebie tylko kilka słów.
– Nienawidzę cię. Wynoś się stąd – i wskazałam ręką drzwi.
Roześmiał się tylko i wyszedł. Nie powiedziałam o niczym rodzicom. Wstydziłam się i jednocześnie bałam. Zresztą oni, zajęci swoimi karierami, niczego nie zauważyli. Dla nich ważne były tylko moje oceny w szkole. Wtedy, właśnie tamtego ranka dzień po moim koszmarze, postanowiłam, że muszę uciec z tego domu, z tego miasta, od tych wszystkich ludzi. Jak najszybciej. Kiedy tylko zdam maturę.
Uczyłam się jak oszalała, jakby od tego miało zależeć moje życie, byłam jak robot. Zamykałam się w swoim pokoju, z nikim się nie spotykałam. Bałam się nawet chodzić po ulicach, żeby nie natknąć się na Adama. No i, oczywiście, skończyło się moje kumplowanie z Izą. Zresztą ona sama po tych moich urodzinach zaczęła być jakaś dziwna, patrzyła na mnie z drwiną, nie chciała ze mną gadać, w końcu przeniosła się do innej ławki. A mnie to było nawet na rękę.
Maturę zdałam jako najlepsza w szkole. Na studia wyjechałam najdalej, jak tylko mogłam. I tu zostałam. Znalazłam pracę, zaczęłam nowe życie, w którym nie było miejsca dla mojego brata.
Zerwałam z nim wszelki kontakt, nic nikomu nie tłumacząc, nawet rodzicom. Sporo lat musiało upłynąć, żeby pojawił się w tym moim nowym życiu jakikolwiek mężczyzna. I żebym pozwoliła się mu dotknąć. Ale Tadek umiał do mnie dotrzeć i o nic nie pytał. To on nauczył mnie tkliwości i miłości, sprawił, że znów poczułam swoją kobiecość. Tę samą, z której kiedyś okrutnie mnie odarto z winy brata.
O tym rozmyślałam przez całą drogę do rodzinnego miasta.
Nie chcę na niego patrzeć!
Jednak teraz liczył się już tylko mój ojciec. Wspomnienie koszmaru sprzed lat nie mogło mnie powstrzymać przed odwiedzeniem go. Musiałam przynajmniej na chwilę zapomnieć… Niestety, nie udało mi się. Kilka chwil po tym jak stanęłam przy łóżku nieprzytomnego ojca, w sali pojawił się Michał. Kątem oka dostrzegłam, że na mój widok zatrzymał się w drzwiach. Lecz zaraz stał już przy mnie.
– Witaj – powiedział cicho. – Dobrze, że przyjechałaś. Powinniśmy chyba porozmawiać.
– Nie do ciebie przyjechałam, tylko do taty – szepnęłam, nawet się do niego nie odwracając. – Zostaw mnie w spokoju.
– Mimo wszystko musimy porozmawiać – jego głos brzmiał naprawdę stanowczo, jakby nie miał zamiaru odpuścić.
Drgnęłam, gdy poczułam na swoim ramieniu jego dłoń.
– Nie dotykaj mnie – mój szept zabrzmiał jak krzyk. – Nigdy więcej nie waż się mnie dotknąć.
– Posłuchaj, nasz ojciec umiera, lada moment może odejść – starał się mówić spokojnie. – I tutaj, przy jego łóżku oświadczam ci, że nie rozumiem, dlaczego tak mnie traktujesz. Co ja ci takiego zrobiłem?
– Jak takie słowa mogą ci przejść prze gardło? – popatrzyłam na niego z pogardą. – Wychodzę stąd teraz, zaczekam na korytarzu i wrócę do ojca dopiero, kiedy ty stąd wyjdziesz – szybkim krokiem ruszyłam do drzwi. – Nie mogę oddychać tym samym powietrzem co ty.
Usiadłam na szpitalnej ławce, głowę oparłam o ścianę i przymknęłam oczy. Łzy same popłynęły mi po policzkach. Jak Michał mógł być tak podły? Jak mógł udawać, że nie wie, dlaczego wyrzuciłam go ze swojego życia?! A może wiedział, tylko nie rozumiał… Zresztą, jaka to różnica? Nigdy mu nie wybaczę, nawet jeśli nasz tata umrze…
– Nie możemy tak dalej żyć – usłyszałam obok głos Michała, który wyszedł za mną na korytarz. – Jeżeli mam czuć się winny, to powiedz mi chociaż dlaczego. Proszę, wytłumacz mi to wreszcie – usiadł obok i bezczelnie wziął mnie za rękę.
– Nie dotykaj mnie! – wrzasnęłam, wyrywając się i spojrzałam mu w oczy z nienawiścią. – Ty jesteś głupi czy tylko takiego udajesz? Mówisz, że nie wiesz? A tamta noc, moje urodziny w hotelu, gdy twój kumple tak mnie... – nie mogłam dalej mówić, głos uwiązł mi w gardle.
– Mówisz o swojej osiemnastce? – popatrzył na mnie zdumiony. – Jak to? Przecież sama chciałaś ostrej zabawy....
Może uda się zacząć wszystko od nowa
Słów mi zabrakło na taką niegodziwość. Jak on mógł o tym mówić z takim spokojem, patrząc mi prosto w oczy? Szczyt chamstwa i okrucieństwa! Chciałam wstać i odejść, nie mogłam już go słuchać. Podniosłam się, ale Michał znów chwycił mnie za rękę.
– Poczekaj, musimy sobie to wyjaśnić do końca – stanął naprzeciwko, trzymając mnie za ramiona. – Przecież to było twoje największe marzenie. Chciałaś takiego prezentu czy nie?
– O czym ty mówisz, człowieku?! – szarpnęłam się.
– Przecież ta twoja koleżanka, Iza, przyszła do mnie kilka dni przed tą imprezą i wszystko mi powiedziała.
Nogi się pode mną ugięły. Gdyby Michał mnie nie podtrzymał, pewnie bym upadła. A więc to ona… Przypomniałam sobie te jej spojrzenia, te uśmieszki, to gadanie, że załatwi mi niezapomniane przeżycia… Moja przyjaciółka mi to zrobiła! Osoba, której ufałam i zwierzyłam się z największej mojej tajemnicy. Wciągnęła w to mojego brata…
Wydawał się szczerze załamany. A ja patrzyłam na niego lodowatym wzrokiem i milczałam. Usiadłam na ławce, schowałam twarz w dłoniach. Dziesięć straconych lat – lat samotności, żalu i nienawiści do brata. I co ja teraz mam z tym zrobić?
– Chodźmy do taty. Chyba odzyskał przytomność – powiedział cicho Michał. – Teraz on jest najważniejszy. A potem… może uda nam się zacząć od nowa.
Miał rację. Musieliśmy się spieszyć. Tata nie mógł długo czekać.