Reklama

Codzienność na emeryturze bywa monotonna. Każdego ranka budzi mnie pierwszy promień słońca wpadający przez okno mojego małego mieszkania. Wstaję, przeciągam się, patrzę w lustro. Zegar tyka nieubłaganie, a ja czuję, że czas przelatuje mi przez palce. Codzienność toczy się własnym, powtarzalnym rytmem: kawa, śniadanie, spacery po parku, wizyty u sąsiadów, zakupy. Wszystko takie samo, dzień po dniu.

Reklama

Zdecydowałam się na wyjazd

Samotność stała się moim nieodłącznym towarzyszem od momentu, gdy Henryk i ja zdecydowaliśmy się na rozwód. To było wiele lat temu, ale blizny wciąż są świeże. Po naszym rozstaniu nie potrafiłam już zaufać innemu mężczyźnie. Henryk był moją pierwszą miłością, jedynym mężczyzną, którego naprawdę kochałam. Nasze małżeństwo było pełne wzlotów i upadków, jak każde. Jednak kiedy on zdecydował się odejść, coś we mnie pękło.

Od tamtego czasu żyję z uczuciem pustki. Może dlatego, gdy usłyszałam o pielgrzymce do Medziugorie, poczułam, że to może być dla mnie szansa na duchowe ukojenie. Przyjaciółka opowiedziała mi o tym miejscu, gdzie ludzie odnajdują spokój i wewnętrzną harmonię. Pomyślałam, że może tam znajdę coś, czego mi brakuje. Może odnajdę sens w tym wszystkim, co się wydarzyło.

Helena była jedną z tych osób, które poznaje się przypadkiem, ale czuje się, jakby się znałao ją całe życie. Spotkałyśmy się w autokarze jadącym do Medziugorie. Była energiczną, pełną życia kobietą, która od razu przyciągała ludzi do siebie. Siedziałyśmy obok siebie i szybko nawiązałyśmy rozmowę.

– To twoja pierwsza pielgrzymka? – zapytała z uśmiechem, gdy nasz autokar ruszył w drogę.

Zobacz także

– Tak, potrzebuję trochę spokoju i duchowego ukojenia – odpowiedziałam, czując, że mogę się przed nią otworzyć.

– Wiesz, ja też – przyznała Helena. – Życie czasem daje nam nieźle w kość. Ale wierzę, że tutaj znajdziemy to, czego szukamy.

Jej słowa były prorocze

Nasza rozmowa płynnie przeszła na temat rodzin i życiowych doświadczeń. Czułam, że mogę jej zaufać, więc opowiedziałam jej o moim małżeństwie z Henrykiem.

– Byliśmy młodzi, pełni nadziei – zaczęłam. – Na początku było jak w bajce. Ale z czasem pojawiły się problemy, których nie potrafiliśmy rozwiązać. Henryk miał swoje ambicje, ja swoje. Oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. Kiedy dzieci dorosły i wyprowadziły się z domu, nie mieliśmy już nic, co by nas łączyło. Nasze małżeństwo skończyło się rozwodem.

Helena słuchała uważnie, a w jej oczach widziałam zrozumienie.

– To musiało być trudne – powiedziała cicho. – Ale wiesz, może ta pielgrzymka przyniesie ci coś, czego się nie spodziewasz. Czasem los działa w tajemniczy sposób.

– Może masz rację – odpowiedziałam, choć w głębi duszy byłam sceptyczna.

– Czasem potrzebujemy odrobiny wiary – dodała Helena z uśmiechem.

Rozmowa z Heleną dała mi nadzieję, że może w tej pielgrzymce rzeczywiście jest coś więcej niż tylko duchowe ukojenie. Może jest to szansa na nowy początek.

Podczas jednego z przystanków, kiedy wszyscy uczestnicy rozeszli się na chwilę by odpocząć i zaczerpnąć świeżego powietrza, postanowiłam przejść się wzdłuż drogi. Patrząc na otaczający krajobraz, myślałam o rozmowie z Heleną i o tym, co może mnie jeszcze spotkać w tej podróży. Nagle w oddali dostrzegłam znajomą sylwetkę.

Serce zabiło mi mocniej, a w głowie pojawiła się myśl: „Nie, to niemożliwe”. Ale im bliżej podchodziłam, tym bardziej byłam pewna.

To był Henryk

– Barbara? – usłyszałam jego głos pełen zdziwienia.

– Henryk… – odpowiedziałam niepewnie, starając się zapanować nad drżeniem głosu. – Co ty tutaj robisz?

– Przypadek, można by powiedzieć – uśmiechnął się lekko, choć w jego oczach widziałam to samo zaskoczenie, które czułam. – Od lat myślałem o tej pielgrzymce, ale nigdy nie miałem odwagi się wybrać. Aż w końcu, po wielu latach, zdecydowałem, że muszę znaleźć odpowiedzi na kilka pytań. – To… niesamowite – odparłam, starając się zebrać myśli. – Ale nie spodziewałam się, że spotkam tutaj ciebie.

– Cóż, życie jest pełne niespodzianek – powiedział, próbując się uśmiechnąć. – Jak się masz?

– Różnie. Samotność daje się we znaki, ale jakoś sobie radzę – odpowiedziałam, zastanawiając się, czy powinnam być szczera. – A ty? Jak się miewasz?

– Było ciężko, ale… jakoś się trzymam – przyznał. – Nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę.

Spotkanie z Henrykiem w tak niespodziewanym miejscu wywołało we mnie burzę emocji. W mojej głowie kłębiły się myśli: „Dlaczego teraz? Dlaczego tutaj?”. Wiedziałam, że muszę sobie z tym poradzić, ale nie wiedziałam jak.

Czułam się zagubiona

W tamtym momencie zaczęłam zastanawiać się, czy nasze spotkanie rzeczywiście było przypadkiem, czy może miało jakiś głębszy sens. Z każdą kolejną chwilą rozmowy z Henrykiem coraz bardziej uświadamiałam sobie, jak wiele wspomnień wciąż tkwi w mojej głowie. Chodziliśmy razem po Medziugorie, rozmawiając o naszych życiach po rozwodzie, dzieląc się doświadczeniami i refleksjami. Wspomnienia z naszego małżeństwa wracały jak lawina, przynosząc ze sobą zarówno radość, jak i ból.

– Pamiętasz, jak co roku jeździliśmy nad morze? – zapytałam, spoglądając na niego z nutą nostalgii.

– Oczywiście. Nasze wycieczki do Jastarni były jednymi z najlepszych chwil w moim życiu – odpowiedział Henryk, uśmiechając się do siebie. – Nigdy nie zapomnę, jak razem zbieraliśmy muszle dla dzieci.

– Byliśmy wtedy szczęśliwi – powiedziałam cicho, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Tak, byliśmy – przyznał Henryk, a w jego głosie było słychać żal. – Muszę ci coś powiedzieć.

– Co takiego? – zapytałam, próbując zachować spokój.

– Rozwiodłem się – powiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy. – Moje drugie małżeństwo nie przetrwało. I… od tamtej pory nie przestawałem myśleć o tobie. O nas.

Byłam w szoku

Wiele lat minęło od naszego rozwodu, a jednak uczucia, które kiedyś nas łączyły, wciąż były żywe.

– Henryk… – zaczęłam, ale przerwał mi, chwytając mnie za rękę.

– Wiem, że popełniłem wiele błędów. Wiem, że cię skrzywdziłem. Ale chciałbym spróbować jeszcze raz. Chciałbym, żebyśmy dali sobie drugą szansę – mówił z głębokim przekonaniem.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony czułam, że nasze uczucia wciąż są silne, ale z drugiej strony bałam się kolejnego rozczarowania. W mojej głowie kłębiły się myśli, a serce biło jak oszalałe.

– Muszę to przemyśleć – odpowiedziałam w końcu.

– Rozumiem. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Po prostu chciałem, żebyś wiedziała, że wciąż mi na tobie zależy – powiedział cicho, puszczając moją rękę.

Spacerując samotnie po Medziugorie, zastanawiałam się nad tym, co powiedział Henryk. Nasze małżeństwo było pełne wzlotów i upadków, ale może teraz, po tych wszystkich latach, moglibyśmy spróbować na nowo?

Wróciłam do swojego pokoju w hotelu i usiadłam przy oknie, spoglądając na spokojny krajobraz. „Czy naprawdę mogę dać nam drugą szansę?” – pytałam siebie w myślach. Wspomnienia z naszego małżeństwa powracały jedno po drugim. Pamiętałam nasze pierwsze spotkanie, wspólne marzenia, narodziny dzieci, ale też kłótnie, nieporozumienia i ostateczne rozstanie.

Miałam wątpliwości

– Czy naprawdę się zmienił? – zapytałam na głos, choć nie oczekiwałam odpowiedzi. – A może to ja się zmieniłam?

Chociaż rozwód z Henrykiem był dla mnie bolesnym doświadczeniem, nauczył mnie wiele o sobie samej. Odkryłam, że jestem silniejsza, niż myślałam, i że potrafię radzić sobie z trudnościami. Czy jednak byłam gotowa na ryzyko ponownego zbliżenia się do niego?

Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Helenę, która, widząc moje zmieszanie, zapytała:

– Co się stało? Wyglądasz na zmartwioną.

Spotkałam Henryka – odpowiedziałam. – Powiedział, że się rozwiódł i chce odnowić naszą relację.

– To musi być dla ciebie trudne – powiedziała cicho. – Ale musisz zastanowić się, czego naprawdę pragniesz.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Boję się kolejnego rozczarowania. Ale z drugiej strony, wciąż coś do niego czuję.

– Może Medziugorie to miejsce, w którym powinnaś podjąć tę decyzję – zasugerowała Helena. – Posłuchaj swojego serca. Czasem warto zaryzykować, by odnaleźć szczęście.

Zdecydowałam się

Przez kolejne dni pielgrzymki dużo myślałam o słowach Heleny i Henryka. Spacerowałam po okolicznych wzgórzach, modliłam się w kościołach i starałam się wsłuchać w swoje serce. W końcu pewnego wieczoru poczułam, że muszę podjąć decyzję. Spotkałam się z Henrykiem na jednym z tarasów widokowych, skąd roztaczał się piękny widok na całe miasteczko.

– Myślałaś o tym, co ci powiedziałem? – zapytał z nadzieją w głosie.

– Tak – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. – Długo zastanawiałam się nad tym wszystkim. Wspomnienia z naszego małżeństwa są we mnie wciąż żywe. Ale nauczyłam się, że życie jest zbyt krótkie, by bać się ryzyka. Chcę spróbować jeszcze raz. Ale musimy oboje zrozumieć, że będzie to wymagało pracy i zaufania.

Henryk uśmiechnął się, a jego oczy zaszkliły się łzami. Przytuliłam się do niego, czując, że podjęłam właściwą decyzję. Los naprawdę działa w tajemniczy sposób, a Medziugorie stało się dla nas miejscem nowego początku.

Reklama

Barbara, 61 lat

Reklama
Reklama
Reklama