„Pojechałam w góry, by przemyśleć życie. Nie miałam czasu, bo moje dłonie zamiast po mapie, błądziły po ciele ratownika”
„Minuty zdawały się ciągnąć w nieskończoność, a ból stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. W końcu usłyszałam zbliżające się kroki, a wkrótce potem ujrzałam sylwetkę ratownika. Twarz ukrytą pod czapką trudno było rozpoznać”.
Gdy zaczęłam planować mój wyjazd w góry, chciałam jedynie oderwać się od codzienności, która jak kotwica przykuwała mnie do ziemi. Jedynym miejscem, gdzie czułam wolność, były górskie szlaki. Przygotowałam się do tego wyjazdu z pieczołowitością, starając się wypełnić każdą lukę planami, które miały zapewnić mi chwilowy odpoczynek od stresów.
Potrzebowałam oddechu
Mój partner Marek wspierał mnie w tej decyzji, choć sam nie mógł pojechać. Byliśmy parą, która darzyła się wzajemnym zaufaniem, choć gdzieś w głębi serca czułam, że czegoś nam brakuje. Nie potrafiłam jednak wskazać, co to było. Marek był dla mnie dobrym partnerem, ale relacja z nim przypominała bardziej dobrą przyjaźń niż szaloną miłość.
Mój dawny ukochany, pierwsza prawdziwa miłość, której nie sposób zapomnieć, zniknął z mojego życia nagle, bez słowa. Nie wiedziałam, co się z nim działo przez te lata.
– Cholera! – jęknęłam, próbując wyciągnąć stopę spod śliskiego korzenia, który niespodziewanie wystrzelił spod mokrej ziemi.
Upadek był brutalny, jakby ziemia chciała mnie przyciągnąć do siebie. Ból przeszył mnie od kostki aż po udo, a w głowie zaczęło się kołować. Wiedziałam, że coś poszło nie tak. Próba wstania tylko potwierdziła moje obawy – noga odmówiła posłuszeństwa.
Leżałam na szlaku, otoczona ciszą przerywaną jedynie szumem wiatru. Próbowałam zachować spokój, ale serce waliło mi jak młotem. W moim umyśle pojawiło się pytanie: „Co teraz?”. Nie miałam wyjścia, musiałam wezwać pomoc.
Minuty zdawały się ciągnąć w nieskończoność, a ból stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. W końcu usłyszałam zbliżające się kroki, a wkrótce potem ujrzałam sylwetkę ratownika. Twarz ukrytą pod czapką i okularami przeciwsłonecznymi trudno było rozpoznać, ale gdy zdjął okulary, wszystko stało się jasne.
To był on!
– Ewelina? – Usłyszałam znajomy głos, który wywołał we mnie mieszankę niedowierzania i nostalgii.
– Andrzej? – wydusiłam z siebie, wpatrując się w twarz, której nie widziałam od lat.
Jego oczy, te same, które kiedyś znałam na pamięć, patrzyły na mnie z mieszanką troski i zaskoczenia. Wydawało się, że czas nie zmienił w nim niczego, choć doskonale wiedziałam, że to niemożliwe.
– Co się stało? – zapytał, kucając obok mnie.
– Złamałam nogę – odpowiedziałam, próbując nie dać się ponieść emocjom.
Czując, jak jego ręce delikatnie badają moją stopę, zastanawiałam się, jak to możliwe, że znowu się spotykamy, i to w takich okolicznościach. Czy los naprawdę miał takie poczucie humoru?
Szpitalne korytarze miały w sobie coś przytłaczającego, a ich charakterystyczny zapach przypominał mi o chwilach, które wolałabym zapomnieć. Leżałam na łóżku, gdy drzwi do sali otworzyły się i wszedł Andrzej. Nie byłam pewna, czy to część jego obowiązków, czy po prostu chciał ze mną porozmawiać.
– Jak się czujesz? – zapytał.
– Lepiej, choć noga nadal boli – odpowiedziałam, próbując uśmiechnąć się przez zaciśnięte zęby.
Brakowało mi go
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, a ja próbowałam uporządkować swoje myśli. Jak to się stało, że po tylu latach znowu się spotkaliśmy?
– Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkam cię w takich okolicznościach – powiedział, przerywając ciszę.
– Opowiedz, co u ciebie. Chyba jesteś zadowolony z życia?
– Tak, udało mi się. A u ciebie?
– Praca, dom, codzienność… wiesz, jak to jest. Wszystko w porządku… – zawahałam się, zastanawiając się, jak wiele powinnam mu powiedzieć.
– Ale? – zapytał.
– Czasami czuję, że czegoś mi brakuje – wyznałam.
Rozmowa przeszła na tematy z przeszłości, na wspomnienia, które wywołały uśmiechy i delikatną tęsknotę za tym, co było. Nagle poczułam falę wątpliwości. Mój obecny związek był stabilny, ale czy to właśnie stabilność była tym, czego pragnęłam? Zastanawiałam się, czy odradzające się uczucia były warte ryzyka.
Podczas jednej z kolejnych rozmów z Andrzejem temat jego obecnego związku wypłynął na powierzchnię. Nie chciałam być wścibska, ale ciekawość i… cóż, pewna nutka zazdrości, kazały mi zadać pytanie.
– A jak tam u ciebie, jeśli chodzi o serce? – zapytałam z udawaną lekkością, której brakowało mi w głosie.
Nie był szczęśliwy
Andrzej spojrzał na mnie, a jego wzrok zdradził zmęczenie.
– Ostatnio mieliśmy sporo problemów. Czuję, że oddalamy się od siebie.
Słysząc te słowa, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Czy to możliwe, że nasze drogi mogłyby się znowu połączyć?
– Przykro mi to słyszeć – powiedziałam szczerze, choć gdzieś głęboko pojawiła się iskierka nadziei.
Andrzej westchnął, opierając głowę na dłoniach.
– Nie wiem, czy to kwestia pracy, czy może po prostu zmieniliśmy się na przestrzeni lat. Ale kiedy cię zobaczyłem… – urwał, jakby nie wiedział, jak dokończyć zdanie.
– To co? – zapytałam cicho, z trudem łapiąc oddech.
– Pomyślałem, że może jednak nie wszystko w moim sercu wygasło – wyznał, patrząc mi prosto w oczy.
Zapadła długa chwila milczenia, podczas której nasze spojrzenia się spotkały, a wszystko wokół zdawało się znikać. Było to przerażająco znajome, a zarazem zupełnie nowe uczucie.
– Nie chcę wprowadzać zamieszania w twoje życie – dodał.
Zamknęłam oczy, próbując zapanować nad chaosem w mojej głowie. Czy byłam gotowa zaryzykować wszystko dla tej miłości z przeszłości?
Nie mogłam przestać myśleć o naszej rozmowie. Te słowa, które padły z ust Andrzeja, rozbudziły we mnie uczucia, które długo starałam się tłumić. Znałam go kiedyś lepiej niż ktokolwiek inny, a teraz wszystko wydawało się równie intensywne, jakby czas stanął w miejscu.
Potrzebowałam rady
Postanowiłam porozmawiać z moją najlepszą przyjaciółką Martą. Chwyciłam telefon i wybrałam jej numer, czując, że potrzebuję jej spojrzenia na tę sytuację.
– Ewelina! Jak się czujesz? – jej ciepły głos od razu dodał mi otuchy.
– Pamiętasz Andrzeja? – spytałam, nie odpowiadając na jej pytanie.
– Tego Andrzeja? Twoją pierwszą wielką miłość? Co z nim? – odpowiedziała z zainteresowaniem.
– Spotkałam go. Jest ratownikiem. To on przyszedł mi na pomoc, kiedy złamałam nogę – wyrzuciłam z siebie, czując, jak to wszystko wciąż mnie przerasta.
– Wow, to niezła niespodzianka! I co teraz? – pytała z troską, jakby próbując wyciągnąć ze mnie całą historię.
Opowiedziałam jej o wszystkim, o naszych rozmowach, o jego wyznaniach, o moich wątpliwościach co do związku z Markiem.
– Musisz zadać sobie jedno pytanie, czego tak naprawdę chcesz.
– Nie wiem, czy to odrodzone uczucie do Andrzeja jest prawdziwe, czy tylko tęsknota za przeszłością. I co z Markiem? Nie chcę go zranić – odpowiedziałam, z trudem ukrywając emocje.
– Czasem, aby odnaleźć odpowiedzi, trzeba wsłuchać się w siebie – poradziła Marta. – I pamiętaj, że masz prawo szukać swojego szczęścia, jakkolwiek trudne to by było.
Musiałam podjąć decyzję
Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Andrzejem jeszcze raz, zanim podejmę jakąkolwiek decyzję. Następnego dnia, gdy przyszedł do szpitala, zaproponowałam spacer po szpitalnym ogrodzie. Było zimno, ale świeże powietrze pozwalało mi zebrać myśli.
– Musimy poważnie porozmawiać – zaczęłam, gdy siedzieliśmy na ławce otoczonej nagimi drzewami.
– Tak, wiem – odpowiedział Andrzej.
– Te dni spędzone razem przywołały wiele wspomnień. Zastanawiam się, czy to wszystko jest realne, czy to tylko nostalgia za tym, co było…
– Myślałem o tym samym – przyznał, przerywając moją wypowiedź. – Ale wiem jedno: uczucia, które kiedyś do ciebie miałem, nigdy nie zniknęły.
Te słowa były jak uderzenie pioruna. W jego oczach widziałam tę samą szczerość i intensywność, która kiedyś mnie do niego przyciągnęła.
– Andrzej, potrzebuję czasu, by to wszystko przemyśleć. Nie chcę podejmować decyzji pochopnie – powiedziałam, starając się zapanować nad chaosem emocji.
– Rozumiem. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Ale pamiętaj, że zawsze będę obok, jeśli mnie potrzebujesz – zapewnił, a w jego głosie czułam wsparcie i zrozumienie.
Spacerowaliśmy jeszcze chwilę w ciszy, każdy pogrążony we własnych myślach. Wiedziałam, że nasza przyszłość była niepewna, a decyzje, które musieliśmy podjąć, były jednymi z najtrudniejszych w naszym życiu.
Ewelina, 36 lat