„Pojechałam w zimowe góry, by przeżyć gorący romans. Zamiast na romantyczkę, wyszłam na desperatkę”
„Widać było, że to bystry gość, który ma wszystko poukładane. Razem kończyli prawo na krakowskiej uczelni i od razu można to było poznać – zachowywali się bardzo kulturalnie, byli elegancko ubrani i prowadzili naprawdę mądre dyskusje”
- Listy do redakcji
Wysokie pasma górskie to ostatnie miejsce, gdzie chciałabym spędzić urlop. Dlatego kiedy Malwina, z którą przyjaźnię się jeszcze od czasów szkoły średniej, zaproponowała wyjazd do Tatr, od razu powiedziałam: nie.
To nie było miejsce dla mnie
– Zapomnij kochana, to kompletnie nie mój klimat. Ani nie przepadam za szusowaniem, ani nie ciągnie mnie do wspinania się po skałach. A od tych wszystkich melodii góralskich tylko mnie głowa boli i uszy puchną. Lepiej znajdź sobie kogoś innego do takiej wyprawy – odpowiedziałam z niesmakiem.
– Co ty, ja wcale nie mówię o nartach czy chodzeniu po szlakach! Nie mam zamiaru ryzykować życia – machnęła ręką.
– No to po co tam chcesz jechać? – zapytałam zaskoczona.
– No jak to po co? Na łowy! Wszyscy porządni mężczyźni są teraz w górach. Powłóczymy się wieczorem po modnych barach i dyskotekach w Zakopanem, na pewno kogoś złapiemy. Już zapomniałam o tym kretynie Maćku i szukam nowego uczucia. A ty?
– A ja? Myślę, że też... – odpowiedziałam.
Rozstałyśmy się z naszymi chłopakami kilka miesięcy temu. Z czasem zaczęło nam doskwierać życie w pojedynkę.
– Mam plan! Jak tylko zaliczymy sesję zimową, pakujemy najlepsze ciuchy do walizek i wyruszamy w drogę! – rzuciła radośnie.
– Dobra, tylko uprzedzam – jeśli lokalizacja mi nie podejdzie albo będzie tam nuda, to wracam do domu – zastrzegłam.
– Daj spokój, co miałoby być nie tak? Zobaczysz, będzie super zabawa – przekonywała mnie.
Miesiąc później byłyśmy już w Zakopanem
Na podróży spędziłyśmy prawie cały dzień i marzyłam tylko o tym, żeby się położyć, ale moja koleżanka Malwina stanowczo zaprotestowała.
– Co ty opowiadasz? Ogarnij się porządnie i ruszamy na podbój. Myślisz, że jesteśmy jedynymi dziewczynami, które przyjechały szukać chłopaków? Jak dziś odpuścimy, to wszystkich najlepszych przejmą inne. Chcesz tak po prostu odpuścić? – rzuciła mi pogardliwe spojrzenie.
Zebrałam się w sobie, ogarnęłam swój wygląd i po dwóch godzinach wkroczyłyśmy do topowego klubu w Zakopanem. Przyjaciółka nie kłamała. Na miejscu było tyle dziewczyn, że aż trudno uwierzyć. Miałam wrażenie, jakby każda singielka w Polsce postanowiła tu przyjechać. Udało nam się całkiem szybko wypatrzeć dwóch super kolesi z tego tłumu. Szczęście nam dopisało! Prezentowali się rewelacyjnie, a co najważniejsze – było widać, że wpadłyśmy im w oko.
Jasnowłosy chłopak wciąż zerkał w kierunku Malwiny, podczas gdy jego ciemny kolega nie przestawał patrzeć na mnie. Byłyśmy w siódmym niebie. Cudownie się razem bawiliśmy. Cały wieczór upłynął nam na przemiennym tańczeniu, sączeniu koktajli i pogaduszkach. Im dłużej rozmawiałam z Sebastianem, tym bardziej mnie intrygował. Wydawał się być niezwykle bystrym i poukładanym gościem. Studiowali obaj prawo w Krakowie na ostatnim roku, co zresztą od razu rzucało się w oczy – eleganckie zachowanie, modne ubrania i konwersacje na naprawdę dobrym poziomie.
– Dzięki, że namówiłaś mnie na ten wypad. To był naprawdę strzał w dziesiątkę! No i Sebastian... jest niesamowity. Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się tylko na dzisiejszym wieczorze – powiedziałam cicho do Malwinki, gdy chłopaki poszli po następną rundę drinków.
– A czemu miałaby się skończyć? Przecież on nie spuszcza z ciebie wzroku. Widać, że bardzo mu się spodobałaś! – stwierdziła.
– Za to Rafał chyba ma na ciebie oko – zmieniłam szybko temat.
– No widzisz? Mówiłam ci, że będzie super! – uśmiechnęła się szeroko.
Zabawa zbliżała się ku końcowi. Didżej zapowiedział ostatnie trzy kawałki przed zamknięciem lokalu. Tłum zaczął głośno wyrażać swoje niezadowolenie, ale prowadzący nie zmienił zdania.
– Niedługo wzejdzie słońce. Musicie wypocząć przed szaleńczą jazdą na stoku! – wykrzyczał przez mikrofon.
– Daj spokój, co to za beznadziejny argument! Na litość boską, nie wszyscy tu przyjechaliśmy po to, żeby szusować! – zawołałam zdenerwowana.
Nie potrafię jeździć na nartach
Kompletnie nie spodziewałam się tego, co nastąpiło później. Atmosfera przy stoliku nagle się zmieniła – śmiechy i żarty ustąpiły miejsca dziwnej ciszy. Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Sebastian przerwał milczenie pytaniem:
– Nigdy nie jeździłaś na nartach? Serio?
– Jakoś mnie to nie kręci... Nie umiem i szczerze mówiąc, nawet nie chcę próbować. Coś nie tak?
– E tam, nic takiego... – westchnął. – Myślałem, że po jedzeniu wyskoczymy razem na porządną trasę, żeby się wyszaleć. No ale jak nie lubisz nart, to nie ma sprawy... – nie dokończył zdania.
– Słuchaj, może byśmy się wybrali na kulig? Z tego co kojarzę, to całkiem fajna sprawa – odezwałam się niepewnie.
– Daj spokój! Na kulig? Serio? Ile ty masz lat? Przestań gadać głupoty – zaśmiał się.
– No tak, tylko żartowałam przecież – próbowałam ratować sytuację, ale Sebastian już się obrócił i patrzył na Malwinę.
– A ty co? Też nie lubisz jeździć na nartach? – zapytał.
Miałam nadzieję, że okaże kobiecą solidarność i wesprze mnie w tej sytuacji. Tymczasem ona popatrzyła na niego zaskoczona.
– Nie rozumiem, co masz na myśli? Uwielbiam narty! Chętnie się z wami wybiorę! Dajcie tylko znać gdzie i o której – wypaliła entuzjastycznie.
– Jak to możliwe? Nie przywiozłaś przecież odpowiedniego stroju ani ekwipunku – wyjąkałam zaskoczona.
– Na szczęście spakowałam kurtkę i spodnie, tak na wszelki wypadek. Znajdę też gdzieś czapkę i rękawice. A pozostały sprzęt można chyba wynająć, prawda? – puściła oko do chłopaków.
– No pewnie, znamy rewelacyjną wypożyczalnię. Ceny są dość wysokie, ale mają świetny, zadbany sprzęt. Na pewno będziesz zadowolona – odpowiedział Rafał.
Nie tak się umawiałyśmy
Spędzili całe przedpołudnie przy stole, zajęci obmyślaniem wypadu narciarskiego. Czułam się jak piąte koło u wozu. Po powrocie do pensjonatu nie wytrzymałam i nakrzyczałam na Malwinę.
– Jak możesz tak robić? Mówiłaś, że podczas ferii nie założysz nart, bo boisz się kontuzji. A tymczasem wystawiasz mnie do wiatru! To nie w porządku! Myślałam, że te wakacje będą tylko nasze – powiedziałam ze złością.
– Wybacz, kochana, ale sytuacja się zmieniła. Nie zamierzam odpuścić spotkań z Rafałem tylko dlatego, że ty nie umiesz jeździć. Ten facet jest wart tego, żebym zaryzykowała nawet zjechać ze szczytu Kasprowego – odparła.
– No i co ja mam teraz począć? Przecież nie po to tu przyjechałam, żeby gnić sama w pokoju albo przesiadywać w barze! – denerwowałam się.
– Wiem, o co ci chodzi... Ale skoro nie chcesz jeździć na nartach, może przyjdziesz chociaż popatrzeć jak szusujemy? Na pewno Sebastian będzie zadowolony...
– Naprawdę tak myślisz? Bo mam takie wrażenie, że odkąd powiedziałam, że nie lubię nart, przestałam go interesować. I chyba uważa mnie teraz za jakąś idiotkę – narzekałam.
– Przestań, przesadzasz... Na pewno nie jest tak źle, jak myślisz. Żaden normalny facet nie oleje takiej fajnej laski jak ty. I to z tak głupiego powodu – próbowała mnie pocieszyć.
Jej wyraz twarzy zdradzał wątpliwości co do własnych słów. To, co działo się na stoku pod górą, wyglądało nie tyle słabo, co wręcz tragicznie. Mijały mnie kolejne osoby – wszyscy bez wyjątku szusowali na deskach albo nartach. Na domiar złego Sebastian w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Kiedy się zjawił, rzucił tylko krótkie „cześć”, zamocował sprzęt i odpłynął w dal, odpychając się kijkami. Gdzieś w głębi serca liczyłam, że jak już mu się znudzi szaleństwo na stoku, to przyjdzie do mnie i wyskoczymy razem na jakiś posiłek.
Wszystko potoczyło się nie po mojej myśli. Minęły dwie godziny, kiedy zauważyłam, że szusuje na trasie z przepiękną brunetką. Ta laska była świetna na nartach, a on wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Poczułam, że zaraz eksploduję z żalu. Bez chwili zastanowienia ruszyłam z powrotem do kwatery. Siedząc w pokoju, wylewałam morze łez. Następnego dnia bladym świtem siedziałam już w wagonie, zmierzając do domu. Mimo że Malwina próbowała mnie zatrzymać, podjęłam ostateczną decyzję.
– Co niby miałabym tutaj robić? Oglądać, jak Sebastian szaleje z tą brunetką, podczas gdy ty bawisz się z Rafałem? Nie, dzięki, oszczędzę sobie tego widoku – powiedziałam na pożegnanie.
Tydzień już minął od mojego powrotu. Z tego co wiem, Malwina wciąż spędza miło czas z Rafałem w górskim klimacie. Kto wie, może ich znajomość przerodzi się w coś poważnego i trwałego? Bardzo bym jej tego życzyła. Co do mnie, no cóż... Robię wszystko, by zapomnieć o Sebastianie i nie mogę się doczekać, aż nadejdzie lato. To wtedy nad polskie morze przyjeżdżają najbardziej interesujący faceci. A ja po prostu przepadam za plażowaniem...
Justyna, 23 lata