„Pojechaliśmy na wakacje z sąsiadami, by było taniej. Mąż i sąsiadka zafundowali emocje lepsze niż na kolejce górskiej”
„Pewnego popołudnia poszłam na długi spacer brzegiem morza. Kiedy wróciłam, zastałam Paulinę i Piotrka w salonie, rozmawiających cicho. Gdy mnie zobaczyli, natychmiast przerwali rozmowę, a Piotrek wstał, podchodząc do mnie”.

- Redakcja
Mieszkaliśmy z Piotrkiem w małym mieszkaniu na warszawskiej Ochocie. Byliśmy razem od prawie dziesięciu lat, ale wydawało się, że czas płynie szybciej niż byśmy tego chcieli. Codzienna rutyna, praca, zakupy, od czasu do czasu kino czy kolacja na mieście. Niby wszystko było dobrze, ale coś w środku mówiło mi, że czegoś nam brakuje. Może tej magicznej iskry, która była na początku naszej relacji?
Chcieliśmy zaoszczędzić
Kilka miesięcy temu poznaliśmy nowych sąsiadów, Paulinę i Mateusza. Wydawali się idealną parą – zawsze uśmiechnięci, pełni energii, gotowi do nowych wyzwań. Szybko nawiązaliśmy przyjaźń, spędzając razem weekendy, grillując na działce i chodząc na wspólne spacery. Paulina miała w sobie coś magnetycznego. Mateusz był spokojny, zrównoważony, idealne dopełnienie swojej żony.
Pomysł na wspólne wakacje pojawił się dość spontanicznie. Pewnego wieczoru, siedząc przy winie, rozmawialiśmy o marzeniach, planach na przyszłość i Paulina zaproponowała, żebyśmy pojechali razem do Francji. Mieliśmy podzielić koszty podróży i noclegu, co miało być korzystne dla naszych budżetów. Piotrek i Mateusz od razu podchwycili pomysł, a ja, choć miałam pewne obawy, zgodziłam się, licząc na to, że taki wyjazd ożywi nasz związek.
Przygotowania do wyjazdu przebiegały w miłej atmosferze. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, planując trasę i wymieniając się pomysłami na to, co warto zobaczyć. Miałam nadzieję, że te wakacje będą dla nas odskocznią od codzienności.
Z Olgą, moją przyjaciółką, rozmawiałam o naszych planach. Była pełna entuzjazmu, choć z pewną dozą rezerwy.
– Wakacje to świetny pomysł, ale pamiętaj, że czasami ludzie nie są tacy, jak się wydają. Znacie się bardzo krótko – ostrzegała mnie, ale ja byłam pewna, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. W końcu co mogłoby się nie udać?
Wakacje zaczęły się bajecznie
Dotarliśmy do małego miasteczka nad Morzem Śródziemnym późnym popołudniem. Widok fal uderzających o skalisty brzeg sprawił, że natychmiast poczułam się zrelaksowana. Nasz domek był uroczy, z tarasem wychodzącym na morze i przestronnymi pokojami. Paulina i Mateusz byli zachwyceni, a Piotrek, choć wydawał się nieco rozkojarzony, również wyraził swoje zadowolenie.
Pierwszy dzień spędziliśmy na plaży. Słońce prażyło, woda była ciepła. Śmialiśmy się, pływaliśmy, budowaliśmy zamki z piasku. Było idealnie.
Paulina i Piotrek śmiali się razem i najwyraźniej świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Ja, choć początkowo mnie to niepokoiło, tłumaczyłam sobie, że to tylko wakacyjny nastrój. Przecież wszyscy byliśmy przyjaciółmi.
Wieczorem, siedząc na tarasie przy lampce wina, Piotrek nagle zamilkł i wpatrywał się w morze. Podeszłam do niego, delikatnie kładąc rękę na jego ramieniu.
– Coś nie tak, kochanie? – zapytałam, starając się ukryć swoje zaniepokojenie.
– Nie, wszystko w porządku – odpowiedział, uśmiechając się lekko. Postanowiłam nie drążyć tematu.
Uspokajali mnie, że wszystko gra
Następne dni mijały równie beztrosko. Spacerowaliśmy po okolicy, zwiedzaliśmy malownicze miasteczka i próbowaliśmy lokalnych specjałów. Piotrek jednak coraz częściej wydawał się być nieobecny, a Paulina zdawała się być blisko niego częściej niż Mateusz.
Pewnego popołudnia, kiedy Mateusz wybrał się na ryby, a Paulina postanowiła zostać w domku, poszłam na długi spacer brzegiem morza. Potrzebowałam chwili dla siebie, żeby przemyśleć pewne rzeczy. Czy to możliwe, że po prostu jestem przewrażliwiona na punkcie relacji Piotrka i Pauliny?
Kiedy wróciłam, zastałam Paulinę i Piotrka w salonie, rozmawiających cicho. Gdy mnie zobaczyli, natychmiast przerwali rozmowę, a Piotrek wstał, podchodząc do mnie.
– Jak było na spacerze? – zapytał z uśmiechem, który miał ukryć jego zakłopotanie.
– Cudownie – odpowiedziałam, starając się nie zdradzić swoich myśli.
Wieczorem, leżąc w łóżku obok Piotrka, nie mogłam przestać myśleć o jego zachowaniu. Czy to tylko moja wyobraźnia, czy naprawdę coś się zmienia między nami? Starałam się odpędzić te myśli, przypisując je zmęczeniu i stresowi.
Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Piotrek jeszcze spał, więc cicho wysunęłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić kawę. Stojąc na tarasie, zobaczyłam Paulinę siedzącą na plaży. Pomyślałam, że może dobrze byłoby porozmawiać z nią o moich obawach. W końcu byłyśmy przyjaciółkami.
Czułam, że coś się dzieje między nimi
– Możemy pogadać? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.
– Oczywiście. Co się stało? – odpowiedziała z uśmiechem.
– Mam wrażenie, że Piotrek jest ostatnio trochę nieobecny. Martwi mnie to – zaczęłam, szukając właściwych słów.
Paulina spojrzała na mnie uważnie.
– Wszyscy czasami mamy swoje problemy. Może to stres związany z pracą?
– Może masz rację – odpowiedziałam, choć czułam, że to nie do końca prawda.
Po południu postanowiłam porozmawiać o tym z Piotrkiem. Mateusz i Paulina pojechali do miasta, zrobić zakupy. Usiedliśmy razem na tarasie.
– Wydajesz się ostatnio trochę nieobecny. Martwię się o ciebie – powiedziałam, patrząc mu w oczy.
– Przepraszam, jeśli sprawiam wrażenie, że coś jest nie tak. To tylko przemęczenie. Wszystko jest w porządku – odpowiedział, ale jego słowa nie przekonały mnie całkowicie.
– Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał łagodnie.
– Oczywiście, kochanie – odpowiedział, przyciągając mnie do siebie.
Chociaż jego słowa miały mnie uspokoić, poczułam, że coś jest nie tak. Nie mogłam pozbyć się uczucia, że coś się dzieje.
Postanowiłam, że będę bardziej czujna
Chciałam się dowiedzieć, czy coś się dzieje między Piotrkiem a Pauliną.
Kilka dni później wróciłam z porannego spaceru, podczas gdy Mateusz znów był na rybach. Paulina została w domku, twierdząc, że źle się czuje, a Piotrek czytał książkę. Kiedy weszłam do środka, usłyszałam ciche rozmowy dobiegające z kuchni. Zatrzymałam się przy drzwiach.
– Naprawdę musimy być ostrożni – szeptała Paulina.
– Wiem, ale ciężko mi to ukrywać – odpowiedział Piotrek.
Moje serce zamarło. Byłam pewna, że rozmawiają o mnie i ich relacji. Wzięłam głęboki oddech, starając się opanować drżenie rąk.
– Musimy znaleźć sposób, żeby im to powiedzieć – szeptała Paulina.
– Musimy to zrobić delikatnie. Nie chcę, żeby Martyna cierpiała – odpowiedział Piotrek.
Te słowa były dla mnie jak cios. Moje podejrzenia się potwierdziły. Piotrek i Paulina mieli romans!
Oparłam się o ścianę, starając się nie wybuchnąć płaczem.
Do końca dnia starałam się zachować kamienną twarz. Następnego ranka, wciąż w szoku po tym, co usłyszałam, postanowiłam, że nie będę dłużej czekać. Kiedy wszyscy siedzieli przy śniadaniu, zebrałam się na odwagę.
Musiałam im to powiedzieć
– Musimy porozmawiać – zaczęłam, patrząc na Piotrka i Paulinę. – Wiem o waszym romansie.
Zapadła głucha cisza. Mateusz spojrzał na mnie zaskoczony, a Paulina i Piotrek wymienili spojrzenia pełne paniki.
– Martyna, to nie tak, jak myślisz – zaczął Piotrek, ale przerwałam mu.
– Przestań! Słyszałam waszą rozmowę. Dlaczego? – zapytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Paulina spuściła głowę, a Piotrek wziął głęboki oddech.
– Zaczęło się przypadkiem, ale potem… – urwał, patrząc mi w oczy.
Mateusz wstał, jego twarz była czerwona z wściekłości.
– Paulina, co ty wyprawiasz? – zapytał, głos mu się załamał.
– Przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak wyszło – odpowiedziała cicho Paulina, nie patrząc na niego.
Zdradzona przez męża i przyjaciółkę, nie wiedziałam, co dalej. Wstałam od stołu i wybiegłam z domku, nie mogąc powstrzymać łez. Usłyszałam, jak Piotrek woła za mną, ale nie odwróciłam się.
Szłam długo brzegiem morza, próbując uporządkować myśli. Jak mogłam tego nie zauważyć? Dlaczego nie widziałam znaków? Wszystko wydawało się takie oczywiste teraz, gdy było już za późno.
Czułam, jak mój świat się rozpada
Po kilku godzinach wróciłam do domku. Wszyscy siedzieli w ciszy. Mateusz patrzył na mnie smutnymi oczami, a Paulina i Piotrek wyglądali na kompletnie zagubionych.
– Myślę, że najlepiej będzie, jeśli wyjedziemy wcześniej. Wszystko musimy przemyśleć osobno – powiedział Piotrek.
Spakowaliśmy się w ciszy. Droga powrotna była najdłuższą w moim życiu. Nikt nie miał ochoty na rozmowy. Kiedy wróciliśmy do Warszawy, od razu wyprowadziłam się do Olgi, która bez słowa przyjęła mnie pod swój dach.
Przez kolejne tygodnie próbowałam pozbierać swoje życie. Olga była moją podporą, a ja powoli zaczynałam wracać do normalności. Piotrek i Paulina rozstali się, a ja złożyłam pozew o rozwód.
Nie było łatwo, ale z czasem nauczyłam się żyć bez Piotrka. Ból nie zniknął całkowicie, ale stał się mniej dotkliwy. Zrozumiałam, że zasługuję na kogoś, kto będzie mnie kochał i szanował bezwarunkowo.
Martyna, 31 lat