Reklama

Nie wiem, jak opowiedzieć to wszystko, nie wściekając się od nowa. Nadal nie umiem na spokojnie wspominać tamtych wakacji w Grecji. Każdy dzień kończył się łzami. Bo Tomek... Tomek miał zupełnie inny plan na urlop niż ja. Chciałam miłości, a on – poklasku, adoracji, ciągłej atencji. Nawet nie wiem, czy wtedy naprawdę mnie kochał. Szybko zrozumiałam, że zostawił mnie tam samą. Choć spał ze mną w jednym łóżku.

Reklama

Byłam dla niego dodatkiem

– Nie cieszysz się? – Tomek spojrzał na mnie, unosząc brwi.

– Cieszę się – odparłam bez przekonania, ale tak naprawdę coś mi zgrzytało.

On był w euforii – żartował z jakąś obcą dziewczyną, komentował wygląd innych dziewczyn. A ja? Ja czułam się jak dodatkiem do jego wyjazdu. W hotelu od razu rzucił się na balkon.

– Widok na basen, to sobie popatrzę na dziewczyny w bikini – rzucił i zaśmiał się, jakby powiedział coś niewinnego.

Zignorowałam to. Jeszcze wtedy próbowałam udawać, że to tylko żarty. Że to jego sposób bycia. Wieczorem poszliśmy na pierwszą kolację. Tomek założył swoją białą koszulę, w której zawsze wyglądał jak model z reklamy. Włożyłam krótką sukienkę – trochę z nadzieją, że spojrzy na mnie tak, jak na początku związku. Ale nie. Za to zmierzył wzrokiem na blondynkę przy stoliku obok.

– Fajna, co? – szepnął mi do ucha z uśmiechem, jakbyśmy byli kolegami, a nie parą.

– Nie wiem. Nie patrzę na inne kobiety, kiedy jestem na wakacjach z chłopakiem – odpowiedziałam oschle.

Oj, nie spinaj się. To wakacje!

Tak, wakacje. I już pierwszego dnia poczułam, że zamiast do raju, polecieliśmy wprost do piekła.

Chciało mi się płakać

Drugiego dnia rano obudziłam się sama w łóżku. Przez chwilę pomyślałam, że może Tomek zszedł po wodę, ale kiedy wyszłam na balkon, zobaczyłam go przy basenie. Siedział na leżaku z jakąś dziewczyną. Śmiali się. Jej głos był dźwięczny, trochę zbyt pewny siebie. Miała długie nogi, opaloną skórę, ciemne okulary na głowie i ten typ urody, który przyciąga spojrzenia. Na leżaku obok leżały dwa drinki. Zeszłam na dół, a Tomek machnął do mnie ręką, jakby zapraszał na piwo w barze, nie jakby widział mnie – swoją dziewczynę.

– Monia, to Natalia – przedstawił ją z błyskiem w oku. – Właśnie się poznaliśmy. Też jest z Polski. Ale jaja, nie?

– Cześć – rzuciłam cicho.

Natalia uniosła lekko kącik ust w coś, co miało być uśmiechem. Usiadłam na brzegu leżaka Tomka, ale rozmowa toczyła się dalej bez mojego udziału. Opowiadali sobie o klubach, które już odwiedzili i o planach na dzisiejszy wieczór. Wtem Tomek spojrzał na mnie, jakby dopiero sobie przypomniał, że istnieję.

– Ej, może też pójdziesz z nami? Będzie śmiesznie. Natalia zna jakieś fajne miejsce.

Zacisnęłam usta. Chciałam powiedzieć: "Nie, dzięki, wolałabym wieczór spędzić z tobą", ale tylko skinęłam głową. Kiedy wieczorem wyszłam z łazienki, Natalia już była u nas w pokoju. Wcisnęła się w mini i top. A Tomek wyglądał tak, jakby miał za chwilę zaślinić na podłogę.

Ale ty ślicznie wyglądasz – powiedział, ale nie patrzył na mnie.

Wtedy pierwszy raz zaszkliły mi się oczy. Ale jeszcze się trzymałam.

Potraktował mnie jak koleżankę

W klubie było głośno, ciasno i duszno od perfum oraz potu. Tomek z miejsca zaproponował, żebyśmy wzięli butelkę wódki na stolik. Natalia oczywiście przyklasnęła. Chciałam tylko colę, ale Tomek spojrzał na mnie z politowaniem.

– Serio? Cola? Jesteś na wakacjach, a nie w przedszkolu – rzucił, nalewając mi kieliszek.

Wzięłam łyk. Za to Natalia była w swoim żywiole – tańczyła, kręciła biodrami, machała włosami, a Tomek patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Miałam ochotę rzucić tym kieliszkiem o podłogę, ale zamiast tego wypiłam całość jednym haustem. Może alkohol zrobi to, czego nie potrafiłam ja – sprawi, że przestanę czuć. Po godzinie Natalia siedziała Tomkowi na kolanach. Śmiała się z jego dowcipów, kładła mu rękę na ramię, a on nie robił nic, by ją odsunąć. Wręcz przeciwnie – pozwalał na wszystko. W końcu nie wytrzymałam.

Idę do hotelu – rzuciłam przez muzykę.

– Co? Ale czemu? – zapytał, ale nawet nie wstał.

Boli mnie głowa.

– To idź, odpocznij – odpowiedział beztrosko, jakbyśmy nie byli parą, tylko współlokatorami na kolonii.

Wyszłam. Sama. Czułam się, jakby ktoś oblał mnie zimną wodą w środku nocy. Kiedy dotarłam do pokoju, ściągnęłam sukienkę, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Płakałam tak długo, aż zasnęłam. Nawet nie usłyszałam, kiedy wrócił.

Byłam załamana

Rano obudził mnie szelest foliowej torby. Tomek pakował coś do plecaka.

Idziesz ze mną na plażę? – zapytał, nie patrząc w moją stronę.

– Nie wiem... – wymamrotałam, zbyt zmęczona, by podnieść głowę.

– No to ja idę. Natalia pewnie już tam jest – dodał.

Zamknęłam oczy. Po godzinie leżałam już na ręczniku kilka metrów od nich. Nie widzieli mnie. Tomek smarował Natalii plecy olejkiem. Śmiali się. Pstrykał jej zdjęcia. Ona się uśmiechała i poprawiała włosy. Mój chłopak zachowywał się, jakby był na randce, nie na wakacjach ze swoją dziewczyną.

– Przepraszam, wszystko w porządku? – usłyszałam obok siebie.

Spojrzałam w górę. Stał tam jakiś chłopak, może kilka lat starszy ode mnie, z lekkim zarostem i smutnymi oczami.

Płaczesz – powiedział cicho, siadając ostrożnie obok.

– Nie... to od wiatru – wydukałam, przecierając oczy.

– Wiatr nie sprawia, że człowiek tak drży w środku.

Uśmiechnęłam się przez łzy. Pierwszy raz od dni.

– Jestem Bartek – powiedział i wyciągnął rękę.

Uścisnęłam ją bez słowa. Był zupełnie inny niż Tomek. Cichy, uważny, nie przerywał mi, kiedy zaczęłam mówić. Wysłuchał. I ani razu nie spojrzał w stronę mojego dekoltu. Patrzył w oczy. Kiedy się żegnaliśmy, powiedział tylko:

– Wiesz, że nie musisz udawać, że wszystko jest w porządku?

A potem poszedł. A ja znów zostałam sama.

Pokazałam, na co mnie stać

Tomek wrócił do pokoju wieczorem, gdy już zaczęłam pakować swoje rzeczy.

– Co ty robisz? – zapytał zdziwiony.

Wychodzę.

– Dokąd?

Gdziekolwiek, byle nie z tobą.

Spojrzał na mnie jak na wariatkę.

– No bez jaj. Przecież nic się nie stało.

– Naprawdę uważasz, że nic się nie stało?

Natalia to tylko kumpela. Śmieszna dziewczyna. Nie przesadzaj.

– Śmieszna? Siedzi ci na kolanach, robisz jej zdjęcia w bikini, śmiejecie się jak para zakochanych dzieciaków, a ja przez całe wakacje jestem jak duch. I ty mówisz, że nic się nie stało?

Zamilkł na chwilę. Wzruszył ramionami.

– No może trochę przesadziłem... ale przecież nic złego nie zrobiłem, nie?

– Właśnie. Nie zrobiłeś nic. Ani razu mnie nie przytuliłeś, nie spojrzałeś tak, jak kiedyś. Nie zrobiłeś, żebyśmy byli tu razem.

– Czyli dramat. Typowa Monika. Przewrażliwiona i zazdrosna.

Nie odpowiedziałam. Zamknęłam walizkę, stanęłam w drzwiach i spojrzałam mu w oczy.

– Już wiem, ile jestem dla ciebie warta. I już nigdy nie pozwolę, żeby ktoś mnie tak traktował.

Wyszłam. Poprosiłam w recepcji o nowy pokój. Samolot do Polski był dopiero za dwa dni. I wtedy też płakałam po raz ostatni. I przysięgłam sobie, że ta Monika – cicha, uległa, wiecznie wierząca w cud – umarła gdzieś na tej plaży.

Minęły miesiące. Dziś nie jestem już tamtą Moniką. Nadal czasem czuję ukłucie, gdy widzę pary na lotniskach, ale to już nie jest ból — raczej przypomnienie, jak daleko zaszłam. Tomek? Pewnie nadal flirtuje, pewnie nadal nie wie, kto kogo naprawdę skrzywdził. A już nie jestem tą dziewczyną, którą można było ignorować. Nie wiem, czy to był koniec naszej historii, czy tylko początek mojej. Wiem jedno: nigdy więcej nie będę tylko dodatkiem do czyichś wakacji.

Monika, 24 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama