„Na studniówce miałem błyszczeć jak gwiazda, a jedyne, co widziałem, to policyjne koguty. To była moja wina”
„Kiedy wszedłem do sali, w której odbywała się studniówka, serce biło mi jak oszalałe. Czułem, że jestem częścią czegoś wielkiego i nie mogłem się doczekać, by zacząć tę magiczną noc”.

- Redakcja
– Musisz wyglądać oszałamiająco! – powiedziała mama, kiedy po raz setny poprawiała mi muszkę. Stałem przed lustrem w moim pokoju, próbując wyglądać jak najbardziej elegancko, chociaż w środku czułem się, jakbym miał zaraz zemdleć z nerwów. Studniówka była dla mnie ogromnym wydarzeniem. Zawsze marzyłem o tym, żeby wziąć udział w tej imprezie, by móc zatańczyć poloneza z całą klasą i poczuć się jak w amerykańskim filmie.
Atmosfera była pełna oczekiwań. Cały tydzień poprzedzający studniówkę krążyły plotki o tym, kto z kim się wybiera, jakie będą dekoracje i czy DJ będzie grał najnowsze hity. Każdy, dosłownie każdy, miał jakieś plany i marzenia związane z tą imprezą. Ja też.
– Wyglądasz wspaniale, synku – mama uśmiechnęła się do mnie, kiedy w końcu zaakceptowała wygląd mojego stroju. Zazwyczaj nie przywiązywałem dużej wagi do ubrań, ale tego wieczoru wszystko musiało być idealne. Wiedziałem, że będę wspominać tę noc przez całe życie.
Serce biło mi jak oszalałe
Kiedy wszedłem do sali, w której odbywała się studniówka, serce biło mi jak oszalałe. Światła były przyciemnione, a dekoracje błyszczały w świetle reflektorów. Moi przyjaciele już byli na miejscu. Czułem, że jestem częścią czegoś wielkiego i nie mogłem się doczekać, by zacząć tę magiczną noc. Pierwsze godziny studniówki upływały w rytmie muzyki i śmiechu. Kiedy wszyscy tańczyli, starałem się uchwycić te ulotne chwile na zdjęciach. Wszystko szło świetnie, aż do momentu, kiedy poczułem, że moja kieszeń jest pusta.
– Cholera, nie mam telefonu – powiedziałem do Mateusza, który stał obok mnie. Byłem zdezorientowany. Przecież jeszcze przed chwilą go miałem.
– Może gdzieś go zostawiłeś? – zaproponował Piotrek, starając się pomóc. Jednak dla mnie to była mała katastrofa. W dzisiejszych czasach telefon to nie tylko narzędzie komunikacji to też wspomnienia zapisane na zdjęciach, notatkach, a przede wszystkim towarzysz codziennych chwil.
Nie mogłem się uspokoić. Zacząłem przeszukiwać salę, pytałem wszystkich, czy nie widzieli mojego telefonu. Wtedy wpadłem na Kacpra. On stał przy stoliku z napojem w ręku.
– Widziałeś mój telefon? – spytałem, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie. Miałem nadzieję, że może przypadkiem go znalazł.
– Nie, nie widziałem. – Jego odpowiedź była szybka, może nawet zbyt szybka. Coś mi w tym nie pasowało.
– Na pewno? – dopytywałem, próbując ukryć swoje rosnące podejrzenia.
Kacper spojrzał na mnie z zaskoczeniem w oczach, a jego mina zaczęła wyrażać irytację.
– Serio, nie mam twojego telefonu. – Jego ton był teraz ostrzejszy, co tylko podsyciło moje wątpliwości.
Może to była tylko moja wyobraźnia, ale coś mi podpowiadało, że Kacper nie mówi mi całej prawdy. To była chwila, kiedy pierwszy raz poczułem, że ta noc może nie być tak idylliczna, jak ją sobie wyobrażałem.
Emocje wzięły górę
Zacząłem się coraz bardziej denerwować. Z każdą minutą, którą spędzałem na poszukiwaniach, moja złość rosła. Chodziłem tam i z powrotem, aż w końcu znalazłem się w najbardziej ustronnym kącie sali. Tam mogłem, choć na chwilę zatrzymać się i pomyśleć. Bez telefonu czułem się jak bez ręki. Był jak przedłużenie mojego życia.
W głowie miałem obraz tego, jak Kacper szybko odpowiedział na moje pytanie, jak wyglądał lekko zirytowany. Czy naprawdę mógłby mi to zrobić? Wiedziałem, że moja reakcja może być przesadna, ale nie potrafiłem zapanować nad emocjami. Zależało mi na telefonie, ale jeszcze bardziej zależało mi na przyjaźni z Kacprem. Pamiętam, jak nie raz pomagał mi w różnych sytuacjach, jak się śmialiśmy z tych samych dowcipów, ale ta sytuacja rzucała cień na wszystko, co do tej pory przeżyliśmy razem. Nie wiedziałem, co myśleć. Wiedziałem tylko, że muszę coś z tym zrobić. Wracając na parkiet, ponownie natknąłem się na Kacpra. Tym razem emocje wzięły górę. Nie zdążyłem nawet dobrze przemyśleć, co robię.
– Jeszcze raz pytam: masz mój telefon? – powiedziałem głośno, zwracając na siebie uwagę kilku osób dookoła.
– Mówiłem ci już... – zaczął, ale nie dałem mu dokończyć.
Byliśmy jak w transie
Nim się zorientowałem, moja ręka ruszyła w jego stronę, a ja sam nie mogłem uwierzyć, że zrobiłem to, co zrobiłem. Uderzyłem go. Szok, zarówno mój, jak i Kacpra, był ogromny. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Wiedziałem, że przesadziłem, że nie powinienem, ale już było za późno. Momentalnie po uderzeniu Kacpra atmosfera na sali zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Muzyka, która wcześniej wypełniała pomieszczenie, teraz była jedynie tłem dla krzyków i zaskoczonych spojrzeń. Kacper szybko się pozbierał i zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, poczułem jego pięść na swojej szczęce. Wszystko się rozsypało. Z jednej strony Mateusz i Piotrek próbowali nas rozdzielić, z drugiej Ania krzyczała, byśmy się opamiętali.
– Przestańcie! – Ania próbowała przebić się przez hałas, ale jej głos tonął w ogólnym zamieszaniu.
– Chłopaki, ogarnijcie się! – Piotrek dosłownie wepchnął się między nas, próbując powstrzymać nas od dalszej bójki. Mateusz z kolei próbował przemówić Kacprowi do rozumu.
– Co się z wami dzieje?! Przestańcie się bić!
Niestety, wszystko wymknęło się spod kontroli. Kilku innych uczestników imprezy zaczęło się przepychać, niektórzy próbowali nas rozdzielić, inni po prostu się gapili. Wszystko zaczęło się zamieniać w prawdziwy chaos.
– Co wy wyprawiacie?! To nie miejsce na takie rzeczy! – krzyczał ktoś z boku, ale w tym momencie już nikt nie był w stanie zapanować nad sytuacją.
Byliśmy jak w transie. Adrenalina buzowała, a wszelkie próby załagodzenia sytuacji wydawały się na nic. Cała sala teraz skupiła się wokół tego, co się działo.
To było jak zimny prysznic
Zamieszanie trwało i wydawało się nie mieć końca. Oczywiście nie wszyscy uczestnicy studniówki brali udział w bójce, ale atmosfera była napięta i nieprzyjemna. Nawet osoby, które nie były zaangażowane, z niepokojem patrzyły, co się dzieje. Ktoś z boku próbował nas uspokoić, ale jego głos gubił się w ogólnym hałasie. Przez chwilę zapomniałem o telefonie. W głowie kotłowały mi się tylko myśli o tym, jak mogłem doprowadzić do takiej sytuacji. Nagle poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to Mateusz.
– Musimy to skończyć, zanim pojawi się ochrona – powiedział z poważną miną.
Zanim jednak zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Do środka wkroczyło kilku policjantów. Ich obecność zadziałała jak zimny prysznic. Wszyscy w jednej chwili zastygli w bezruchu, jakby ktoś zatrzymał czas. Policjanci szybko zorientowali się w sytuacji i zaczęli rozdzielać walczących.
– Wszyscy się uspokójcie! – krzyczał jeden z nich, próbując przywrócić porządek.
Cała sytuacja zaczęła docierać do mnie z pełną siłą. Spojrzałem na Kacpra, który również był wyraźnie wstrząśnięty. Widać było, że nie tak wyobrażał sobie tę noc. Głosy wokół mnie były przytłumione, jakby ktoś wcisnął przycisk wyciszenia. Patrzyłem na policjantów, którzy starali się zaprowadzić spokój, i czułem, jakby grunt usuwał mi się spod nóg. Wiedziałem, że konsekwencje będą poważne. Wstyd i poczucie winy zaczęły we mnie narastać, kiedy obserwowałem, jak policjanci rozmawiają z uczestnikami imprezy, próbując zrozumieć, co się stało. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Czułem, że zawiodłem siebie, Kacpra i wszystkich, którzy liczyli na udaną studniówkę. Wiedziałem, że ta noc na długo zostanie w naszej pamięci, ale nie w taki sposób, jak to sobie wyobrażałem.
Czułem się zagubiony
Po interwencji policji atmosfera w sali studniówkowej całkowicie się zmieniła. Jeszcze przed chwilą pełna energii i radości, teraz wypełniona była ciszą i napięciem. Zobaczyłem, jak uczestnicy rozchodzą się po kątach, niepewni co dalej. Sam stanąłem z boku, czując się zagubiony i przytłoczony tym, co się wydarzyło. Policjanci starali się zachować spokój i profesjonalizm, chociaż sytuacja była chaotyczna. Kacper stał oparty o ścianę. Nie wiedziałem, czy podejść do niego, czy lepiej dać mu przestrzeń. W końcu zebrałem się na odwagę i podszedłem.
– Przepraszam – powiedziałem, a moje słowa były szczere. – Nie wiem, co mnie napadło. To wszystko wymknęło się spod kontroli.
Kacper spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałem mieszaninę złości i rozczarowania. Przez chwilę nie odpowiadał, jakby szukał właściwych słów.
– To naprawdę bolało – odezwał się w końcu. – Myślałem, że jesteśmy kumplami. Nie wiem, dlaczego mnie oskarżyłeś, ale to było poniżej pasa. Próbowałem cię uspokoić, ale to wszystko poszło za daleko.
Każde jego słowo było jak ukłucie, ale wiedziałem, że ma rację. Nasza przyjaźń, która przez lata była solidna, teraz była poważnie nadszarpnięta. Nie wiedziałem, jak naprawić to, co się stało, ale chciałem spróbować.
– Wiem, że cię zawiodłem – przyznałem, spuszczając wzrok. – Nie wiem, jak to naprawić, ale chciałbym spróbować.
Kacper westchnął ciężko, jakby próbował zrozumieć, co się właściwie wydarzyło. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, pozwalając emocjom opaść.
– Może kiedyś uda... – powiedział w końcu, ale jego głos był pełen rezygnacji.
Wiedziałem, że nasza relacja nie będzie już taka sama. W tamtym momencie zdawałem sobie sprawę, jak bardzo skomplikowane mogą być ludzkie emocje i jak łatwo można coś zniszczyć w przypływie gniewu.
Michał, 19 lat