„Postanowiłyśmy stworzyć portret idealnego faceta. Forsa i tors gladiatora wcale nie są na topie tej listy życzeń”
„Nie wszystkie marzenia kobiet o mężczyznach są nierealne. Jednak życie pokazuje, że najtrudniej o najzwyklejsze rzeczy. Mimo rozczarowań każda z nas pragnie mieć u boku faceta. Stworzyłyśmy z przyjaciółkami obraz mężczyzny idealnego. Mamy doświadczenie, wiemy, czego chcemy. Tylko czy któryś z panów będzie umiał sprostać naszym wymaganiom?”
- Marzena, lat 37
Siedzimy na tarasie u Jagody. Słońce grzeje, w szklankach grzechoce lód osłabiający siłę rażenia napoju wymyślonego przez Manię.
– Prawdziwa pychota – zachwala.
– Mocny, ale jak się wrzuci więcej lodu, nie robi krzywdy! Próbujcie…
Nie trzeba nas namawiać. Spotkałyśmy się, żeby pogadać, pożalić się na los, poplotkować. Zapowiada się przyjemne popołudnie!
– Proponuję temat główny. – Jagoda wie, czym nas zainteresować. – Mężczyźni! Pasuje?
– Jasne! – odpowiadamy chórem.
Wolę duet z nim niż solo
Mania jest rok po rozwodzie. Na razie samotna. Leczy rany i odpoczywa po wojnie o majątek, jaki były mąż chciał jej odebrać do ostatniej złotówki. Mówi, że nadal nie zaśnie bez tabletki i że wciąż alergicznie reaguje na dzwonek późnego telefonu.
– Mam obsesję, że na pewno coś okropnego się wydarzy, bo w nocy dobijać się może tylko ktoś w złych zamiarach. Ta dziunia, która mnie obudziła o trzeciej nad ranem, bez żadnych wstępów wypaliła, że sypia z moim Piotrkiem i że będzie z tego bejbi. Od tej pory się boję!
Jagoda ciągnie marny romans, bo nie chce być sama.
– Już to przerabiałam – mówi. – Nie trawię pustych wieczorów. Lepsza awantura o byle co, niż ta martwa cisza w domu! Wiem, że Karol jest beznadziejny, ale dopóki nikt lepszy mi się nie napatoczy wolę duet z nim niż solo przeryczane do lustra! Nie nadaję się na singielkę!
Jestem najstarsza i najbardziej doświadczona, bo miałam dwóch mężów. Jeden mnie rzucił dla innej, drugiego ja pogoniłam, kiedy odkryłam, że pół zarobionej kasy przepuszcza na agencje towarzyskie. Miał temperament jak królik; ja mu nie wystarczałam…
Nie ma takiego!
Mania widocznie wrzuciła do drinka za mało lodu, bo szybko rozwiązuje się jej język. Przymyka oczy i głośno marzy.
– Może już czas, żebym kogoś poznała? Nie chcę zdziczeć i zardzewieć. Chyba się zacznę rozglądać za jakimś facetem.
– A wiesz chociaż, kogo szukasz? – dopytujemy. – Chyba pierwszego z brzegu nie weźmiesz? Będziesz wybierała, czy złapiesz, co podleci?
Mania puszcza wodze fantazji…
– Ma być przystojny – uśmiecha się.
– Inteligentny. Czuły. Wierny. I oczywiście ma mieć trochę kasy!
– Czekaj, powoli – śmiejemy się. – To znaczy, że szukasz od razu pięciu!
– Dlaczego?
– Bo nie ma takiego, który byłby jednocześnie bogaty, mądry, piękny i nie latał za innymi. Spuść z tonu!
Ale Mania nie daje się zagadać!
– Ja wierzę – upiera się. – Gdzieś jest taki mężczyzna i kiedyś go spotkam. Jeszcze będziecie mi zazdrościły.
Przyganiał kocioł garnkowi!
– Eeee – Jagoda, jak zwykle nie ma dużych wymagań. – Mnie by wystarczył taki, który wymasowałby mi stopy wieczorem i nie wybrzydzał, że mam halluksy. A tak jęczę z bólu, kiedy zdejmuję obcasy! Karol lubi mnie na szpilkach… Nawet po domu muszę nosić klapki na wysokim koturnie, bo jego kręci, że tak seksownie ruszam biodrami. A ja marzę o bamboszach i miednicy z ciepłą wodą. I tak bym chciała, żeby mi te obolałe stopy natarł kremem. To by mi wystarczyło…
– Karolek nigdy się na to nie zdobył? – pytamy.
– Nigdy – odpowiada i ma łzy w oczach, więc dajemy spokój, żeby się jeszcze bardziej nie rozkleiła, ale ona mówi dalej… – I żeby nie gadał, że znowu utyłam, bo kiedy słyszę to jego: „weź się za siebie, obrastasz sadłem”, chce mi się wyć!
– Sam ma brzuch piwny – dogadujemy oburzone. – Przyganiał kocioł garnkowi!
– On twierdzi, że facet się nie musi starać. Wystarczy, żeby był ładniejszy od diabła! Nie macie pojęcia, jakie męki przeżywam na różnych grillach u naszych znajomych! On żre karkówkę, a ja skubię sałatę i jest mi niedobrze z głodu. Ale co mam poradzić, kiedy w połowie cyklu tyję od wody z kranu?! Taka uroda.
– Wiecie, co? – Mania wtrąca swoje trzy grosze. – A ja bym chciała, żeby mój mężczyzna nie kazał mi oszczędzać. Żebym nie musiała kręcić, kiedy kupię bluzkę albo buty i wymyślać, że to z przeceny albo z lumpów! W końcu nieźle zarabiam i zasługuję na odrobinę luksusu!
– Twój były skąpił?
– Jeszcze jak! Dla siebie miał gest, nie powiem… Dla mnie zakręcał kurek i obliczał jak księgowy! Ten następny musi się cieszyć, kiedy ładnie i modnie wyglądam. To duże wymagania?
– Skąd! – odpowiadamy. – Normalka. Tak powinno być.
– Nie dopuszczę, żeby marudził przy jedzeniu! – Mania twardo stawia sprawę. – Jak chce wybrzydzać, niech idzie do mamusi! U mnie wszystko ma smakować; wiecie, że dobrze gotuję, mój były miał jak pączek w maśle, a bez przerwy marudził: za kwaśne, za słodkie, za gorzkie! Szczególnie przy gościach, żeby mnie upokorzyć!
– Świnia! – oceniamy go jednoznacznie. – Nie masz kogo żałować!
– Nie żałuję. Wkurza mnie, że tak długo to znosiłam…
Dla mnie nie do przyjęcia!
Teraz kolej na mnie. Dziewczyny czekają, żebym zdradziła swoje marzenie o idealnym facecie. Więc mówię…
– Mój ma być normalny, zwyczajny, nawet przeciętny. Chciałabym tylko, żeby umiał mnie rozśmieszyć, kiedy wpadnę w jakiś dół. Żebym wiedziała, że przy nim krzywda mi się nie stanie.
– Nooo! To masz wymagania!
– Jakie? Żebym mogła na niego liczyć? Żeby mnie nie zawiódł, nie oszukał, nie wyśmiał? Żeby był człowiekiem?!
Cisza. Każda przypomina sobie własne rozczarowania. Mamy ich sporo, więc mija chwila, nim zaczynamy znowu gadać.
– Nic o wierności? – pyta Jagoda.
– Daj spokój – Mania mówi pewnie, jak nigdy. – Ja bym nawet wybaczyła skok w bok, gdyby robił to dyskretnie i poza tym był w porządku. Nie ma ideałów!
– Przerabiałam to – mówię. – Dla mnie nie do przyjęcia! Ale pozwoliłabym na jakieś hobby, na przykład wędkowanie!
– A ja – Jagoda idzie dalej. – Nie piekliłabym się o porządek i obsikaną deskę w klozecie! Trudno, każdy ma jakieś wady!
– A w kwestii alkoholu jak ma być?
– Wszystko jest dla ludzi – jesteśmy zgodne. – Byle nie za dużo, nie za często i nie za ostatnie grosze. Facet na maślance się nie uchowa!
Zapada zmierzch. Komary zaczynają ciąć, trzeba się zbierać pod dach.
– I co, dziewczyny? – pytam. – Są jakieś końcowe wnioski?
– Są – odpowiadają. – Przeciwstawne. Albo takich facetów nie ma i dlatego szkoda strzępić sobie języki, albo…
– Albo?!
– Są i to tylko kwestia czasu, kiedy ich znajdziemy. Którą opcję wybieramy?
– Drugą! – odkrzykujemy.