„Poznałam przyjaciółkę z moim facetem, a ona go ukradła. Szybko wiła sobie przytulne gniazdko w jego mieszkaniu”
„– Podstępem przywłaszczyłaś sobie mojego faceta! – Słucham? – zdziwiła – Mężczyzna to nie jakaś torebka, żeby go sobie kraść. Poza tym kompletnie nie pasujesz do Tadeusza. On potrzebuje partnerki pełnej wigoru i witalności, a nie ciągle stękającej z byle powodu. Nawet sam mi to powiedział”.

- Listy do redakcji
Czy kiedykolwiek przyszłoby mi do głowy, że bliska koleżanka zrobi mi coś takiego? Oraz fakt, że mimo upływu lat zawód miłosny wciąż sprawia taki sam ból jak w młodości? Z wiekiem urodzin moja twarz jakby nieco obwisła, sylwetka zyskała na krągłościach, a mój wygląd uległ pewnej przemianie. Starałam się omijać wzrokiem lustra w sklepowych wnętrzach, a kiedy przypadkiem mignęło mi w witrynie własne odbicie, zastanawiałam się: „O rany, to naprawdę ja? Nie, to chyba jakieś nieporozumienie!”.
Byłam obolała, ale nie samotna
Jedyne, co mogłam zrobić, to przykucnąć, a następnie poszukać czegoś, o co mogłabym się oprzeć, ponieważ zarówno biodra, jak i kolana strzelały i paliły żywym ogniem. Wieczorem, o godzinie 21, ogarniała mnie senność, jednak budziłam się jeszcze przed świtem i dosłownie wszystko mnie bolało: od kości, przez głowę, serce, aż po wątrobę… Po przebudzeniu czułam się jeszcze bardziej wyczerpana niż przed położeniem się do łóżka!
– Co się ze mną dzieje? – dopytywałam się koleżanek
– Kochana, masz ponad 60 lat! – odpowiadały. – Czy ktokolwiek czuje się dobrze, gdy temperatura ciała jest tak wysoka?! – wyjaśniały.
Od lat jestem blisko z trzema przyjaciółkami. Między nami jest silna więź, choć nie obędzie się czasem bez niewielkich nieporozumień. W końcu ideały nie istnieją, ale potrafimy szybko dojść do zgody. Samotność i kłótnie to coś, czego żadna z nas nie znosi. Dwie przyjaciółki są wdowami, jedna ma męża, a ja związałam się nieformalnie z mężczyzną poznanym w zeszłym roku podczas pobytu w sanatorium.
Mój Tadzio jest po rozwodzie i ma straszne obawy przed ponownym ślubem, więc nasz związek nie jest sformalizowany. Każde z nas mieszka u siebie. Fakt, Tadeuszek namawiał mnie, żebym pozwoliła mu się do mnie wprowadzić, ale na ten moment nie przystałam na to. Stwierdziłam, że to jeszcze nie ten czas.
– Dajmy sobie chwilę, przekonajmy się czy to ma sens – oznajmiłam mu wtedy, choć teraz tego żałuję.
Zazdrościłam koleżance kondycji
Czuję, że popełniłam błąd, ciągle żaląc się Tadziowi na moje dolegliwości zdrowotne, kiepską kondycję i problemy ze snem. Powinnam była ugryźć się w język! Trzeba było grać młodą, pełną wigoru i witalności. Tak jak robi to Irenka! Jesteśmy rówieśniczkami, a ona porusza się z gracją nastolatki i nosi ciuchy jak wysportowana 40-latka.
Wydawałoby się, że powinna być rozdarta i zapłakana, w końcu spośród naszej paczki to ona boryka się z największymi trudnościami, a tymczasem sprawia wrażenie usatysfakcjonowanej! Irena ma niesamowitą zdolność do wyłapywania wszelkich okazji, które mogą przynieść jej korzyść. Inni pewnie by się wahali, analizowali i roztrząsali każdy szczegół, a ona chwyta szansę w lot! I zdobywa to, na czym jej zależy.
– Jesteś jak rakieta – stwierdziłyśmy z nutą zawiści. – Żadna z nas nawet by nie pomyślała, żeby wykorzystać tę bądź inną okazję, a ty już cieszysz się efektami.
– Bierzcie ze mnie przykład, dziewczyny! – chichotała w swój charakterystyczny sposób, prezentując niemal idealny uśmiech, jakby to były jej naturalne zęby. – Bez pracy nie ma kołaczy! Zapamiętajcie sobie moje słowa!
Była ciekawska i cwana
Gdy przyjechałam do domu z sanatorium, wspomniałam moim przyjaciółkom, że spotkałam tam interesującego faceta i może z tego spotkania narodzi się coś więcej. Wtedy lawinowo posypały się pytania: jaki on jest? Czym się zajmuje? Wolny, po śmierci żony, a może po rozwodzie? Sprawny fizycznie? Ma dzieci? Na emeryturze, rencie? A może to podrywacz? I tak bez końca, jedno za drugim… Irenka nie odzywała się przez dłuższą chwilę. Skrzętnie gromadziła wiadomości jak wiewiórka orzeszki, po czym je porządkowała: to może się przydać, tamto mniej, a to w ogóle na nic… Zaintrygowało ją lokum Tadka.
– Przestronne? – dociekała konkretnie. – Własne? Wyposażone?
– No tak, całkiem niemałe, w porządnej okolicy. Umeblowane pierwsza klasa.
– To pewnie komuś je wynajmie, kiedy się do ciebie przeniesie?
– Spokojnie, to jeszcze pieśń przyszłości! Póki co każdy siedzi w swoich czterech kątach.
Czas leciał, a Irenka ciągle milczała na temat tamtej pogawędki. Zaczęła jednak jeszcze intensywniej o siebie dbać. Zmieniła kolor włosów na jasny blond, nakładała make-up z wielką precyzją, zapisała się na ćwiczenia fizyczne dla osób starszych i zaczęła chodzić na pływalnię.
Nie dawała za wygraną
– Każdy spędza czas tak, jak mu się podoba – odpowiadała zaczepnie. – Ja kocham aktywność fizyczną! Planuję zacząć biegać!
Fakt, jej figura nadal wyglądała świetnie, a ruchy były pełne gracji. Pewnego razu niespodziewanie zapukała do moich drzwi i od progu krzyknęła:
– Nie dam rady, chyba ze sobą skończę, jeżeli mi nie pomożesz! Ratuj mnie, Danusiu!
Irena do tej pory nigdy się nie skarżyła, więc jej nagły wybuch bardzo mnie zaniepokoił.
– O co chodzi? – spytałam natychmiast.
– Zmuszają mnie do spania na małym materacu w kuchni! Nie da się skorzystać z toalety, bo wiecznie ktoś ją okupuje. Pęka mi pęcherz od tego powstrzymywania się! I ciągle jestem o suchym pysku, bo oni nie tolerują woni kapusty, kalafiora, cebuli, czosnku, smażonego mięsa i chyba niczego innego! No to co ja mam niby przygotowywać do jedzenia?!
Opowiadała o swoich dzieciach
Jej synowa i syn, którym przekazała jeden pokoik w swoim trzydziestometrowym mieszkanku, tak się rozpanoszyli, że dla Irenki zabrakło już kącika.
– No i wyobraź sobie, że w końcu postanowili zostać rodzicami. Jasne, niech im będzie, bardzo się cieszę z tego powodu. Od dawna pragnęłam zostać babcią, ale kiedy już pojawi się ten maluch, to ja stanę się zbędna jak piąte koło u wozu, nawet w kuchni. Łapiesz, o co mi chodzi?
– Rozumiem. Ale co ja na to poradzę? – Całkiem sporo, moja droga. Przyjmij Tadeusza do siebie, a mnie pozwólcie wynająć jego mieszkanie. Wiele zapłacić nie mogę, ale za to nie będzie musiał się martwić o żadne rachunki. To też będzie niezła okazja, żeby zaoszczędzić trochę grosza.
– Sama mu to zaproponuj, bo ja nie zamierzam podejmować decyzji w jego imieniu. Zresztą nie mam pewności, czy jestem gotowa na dzielenie mieszkania z facetem. Dawno tego nie robiłam i się odzwyczaiłam.
– No to będziesz miała okazję się przekonać, jak to jest. On też się dowie, na czym stoi. Ja poszukam jakiegoś lokum na dłuższy czas, a to byłoby przejściowo, tymczasowo, póki nie podejmę decyzji co dalej.
– Słuchaj, moim zdaniem powinnaś osobiście z nim o tym pogadać – odparłam. – Ja cię w tym wesprę.
Kolejnego poranka dotarła do mnie wiadomość, że spotka się z Tadeuszem na pogawędkę. Nie stanowiło to dla mnie problemu, ale okazało się, że to spotkanie odbędzie się w jego mieszkaniu.
Mnie nikt nie zaprosił
Byłam na tyle naiwna i głupiutka, że ucieszyłam się, gdy Tadzio oznajmił mi, że z Ireną doszli do porozumienia.
– Póki co zostaję w swoich czterech kątach – oświadczył. – Irka po trochu będzie znosiła swój dobytek, a gdy już w pełni się urządzi, wtedy ja przyjadę do ciebie jak po ogień.
I w końcu Irenka zaczęła swoje przenosiny… Spotkania z Tadziem i jego współlokatorką należały do rzadkości. Oboje mieli napięty grafik. Krzątali się przy instalacjach elektrycznych, ponieważ ona potrzebowała lampki nocnej obok sofy. Przerabiali kabinę prysznicową, żeby cieszyć się mocniejszym strumieniem do masażu ciała. Okleili ściany fototapetą, aby poczuć się jak na wakacjach w środku lasu.
– Zachowują się jak świeżo poślubiona para! Nie martwi cię to? – zagadnęła Hanka, kolejna przyjaciółka.
Ona od zawsze miała wątpliwości i była nieufna, dlatego stwierdziłam, że po prostu szuka dziury w całym.
– Przestań już. Tadek to pomocny facet o złotym sercu. Nie ma się do czego przyczepić!
Jednak gdy pewnego dnia natknęłam się na nich razem w parku, byłam zaskoczona! Ubrani w dresy, truchtali jedno obok drugiego, chichocząc niczym para nastolatków! Byli tak pochłonięci sobą, że nawet mnie nie dostrzegli. A przecież Tadeusz nigdy wcześniej nie przejawiał zainteresowania aktywnością fizyczną!
A to złodziejka!
– Dlaczego ostatnimi czasy tak rzadko mnie odwiedzasz? – zagadnęłam go podczas rozmowy telefonicznej.
Mój ukochany zaczął nawijać jakieś dyrdymały. Że niby chory, prawie w ogóle nie bywa na zewnątrz i boi się, że mnie czymś zarazi. Ale gadał głupoty, oszust jeden! Nie czekając ani chwili, zadzwoniłam do Ireny. Od razu jej powiedziałam, że widziałam na własne oczy, jak razem biegali, niby to dla zdrowia.
– Wy dwoje nie wzięliście ślubu i nie spłodziliście potomstwa, więc teoretycznie żadne zobowiązania was nie łączyły – skomentowała sytuację. – Jaki masz problem?
– Taki, że podstępem przywłaszczyłaś sobie mojego faceta!
– Słucham? – zdziwiła – Mężczyzna to nie jakaś torebka, żeby go sobie kraść. Poza tym kompletnie nie pasujesz do Tadeusza. On potrzebuje partnerki pełnej wigoru i witalności, a nie ciągle stękającej z byle powodu. Nawet sam mi to powiedział.
No i proszę, nagle nie mam ani przyjaciółki, ani faceta. Bardzo mnie to zabolało, ale postanowiłam się nie poddawać. Dość już użalania się nad sobą, czas wziąć się w garść! Zrzucę parę kilo, odwiedzę fryzjerkę i niech tylko zobaczą, na co mnie stać!
Danuta, 67 lat